Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. OPKO czelendż

Cóż, szefowa kazała to wykonuję xD (tak, o tobie mowa MadaraHatake) Jest to moja najstarsza opublikowana w internecie "powieść", chociaż nie najgorsza, przynajmniej w moim mniemaniu. Pochodzi z marca 2016 roku, a więc pisałam ją mając lat niespełna 12. Po części też wyjaśnia pochodzenie mojego nicku... Także nie przedłużając przestawiam Wam całe 15 rozdziałów tego tworu z moim komentarzem wpisanym boldem.

Tak btw to za inicjatywę odpowiada Leria357. Kochajmy ją mocno^^

***

==Prolog ==

Burza...woda..ciemność...Ocknęłam się, rozejrzałam. Nie było jej przy mnie. O nie! wiedziałam do czego jest zdolna by mnie chronić. Podbiegłam do najbliższej szpary. Usłyszałam ryk i zobaczyłam moją przyjaciółkę gonioną przez Nocną Furie. Chciałam coś zrobić...tylko co? Widziałam już tylko jak moja przyjaciółka wlatuje w jakąś szczelinę......i........znika! Gdy smoki odleciały(1gronkiel,1zębiróg,1koszmar , 1śmiertnik i 1 nocna furia)wołałam -LIGHT !-nic mi nieodpowiedziało , żaden ryk nic tylko cisza.

Ach te kropki spacje i cyferki... Takie nieposłuszne.

Chyba wyznawałam zasadę wpeowadzania dramatyzmu kropkami...

Musze zachować jasność umysłuw, tylko weź się w garść słyszysz w GARŚĆ!!!!'! 'Zbudowałam tratwę,

Z czego, słonko? Jesteś na środku morza koło góry lodowej.

popłynęłam w stronę szpary, znalazłam Light nie była jeszcze do końca zamrożona ..uff..inaczej było by kiepsko( trudno opanować oszołomionego wandersmoka),rozpaliłam ogień i lód powoli zaczą odtajać. Gdy Light była wolna nastała już noc. Wsiadłam na nią i odleciałyśmy w nieznane. Mój umysł zapszątała tylko jedna myśl...ZEMSTA...na nocnej furii .Ale muszę się przygotować . Z tymi myślami opuściłam cały znany mi archipelag.

Nie ma to jak motywowanie wszystkiego zemstą xD W moich wczeanych opkach, każdy chciał się na kimś zemścić xD

==Rozdział 1 ==

Odkąd opuściłam archipelag minęły 3 lata. W tym czasie bardzo wydoroślałam w końcu mam już 17 lat, a właśnie nazywam się Ingrid niestety nic więcej o sobie nie wiem odkąd ocknęłam się nic nie pamiętam oprócz tego że od zawsze nie miałam przyjaciół, no może poza jedną ale ona nie jest człowiekiem tylko wandersmokiem, nazywa się Light .

Nie umiem w znaki, okej? A raczej nie umiałam xD

Wiem też to że na mojej wyspie to znaczy chyba to była wyspa nie lubią zbytnio smoków . Myślę że dla tego uciekłam. I to już naprawdę wszystko cała pszeszłość.Za to wszystko co zdarzyło się po ocknięciu pamiętam aż za dobrze. Tak, wciąż chcę się zemścić na tej nocnej furii. Z Light dużo ćwiczyłyśmy przez te lata i jestem pewna że poradzimy sobie z każdym niebezpieczeństwem jakie napotkamy. Na naszej ulubionej wyspie nie byłyśmy pół roku ani nawet w tamtych okolicach. Ciekawe co się zmieniło? Właśnie tam lecimy jest spokojnie.......

I to randomowe burzenie czwartej ściany... Zaczynam bać się o jej zdrowie psychiczne. Chyba nieświadomie dałam jej schizofrenię xD

==Rozdział 2 ==

Wylądowałyśmy. Byłyśmy tak zmęczone że nawet nie rozbijałyśmy obozu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Nie dość, że schizofrenia, to jeszcze narkopleksja...

Obudziłam się. Poszłyśmy łowić ryby. No dobra Light łowiła, a ja siedziałam obok. Wtem...nadleciała sieć Light spanikowała nie było burzy od miesięcy więc nawet nie miała czyn strzelać. Skoczyłam w bok by łowcy mnie nie widzieli w tym momencie z strony z której nadleciała sieć wyszła postać...chłopak, wysoki brunet mniej więcej w moim wieku za nim wyszła...NOCNA FURIA!!!Chciałam zaatakować, lecz coś mnie powstrzymało...przeczucie. Myśli biły się i wołały w mojej głowie na zmianę:

-Zaatakuj! Na co czekasz!

-Stój! Zaczekaj! Dowiedz się czegoś! I tak nie masz szans bez smoka!

OGARNIJ SIĘ! Rozkazałam sobie.

Jakby... Ona chyba serio potrzebuje dobrego psychiatry.

Zaczęłam po woli iść do nieznajomego oczywiście w ukryciu. Chciałam coś usłyszeć, bo w czasie trwania mojego wewnętrznego monologu koło chłopaka wylądował śmiertnik, a z niego zeszła jakaś dziewczyna, trochę niższa od bruneta blondynka. Na widok Light zamurowało ją. Z mojego ukrycia w zaroślach usłyszałam dość dokładnie o czy mówili, a brzmiało to mniej więcej tak:

-Czy to to co myślę? -blondynka

-Tak.-odpowiedział zamyślony brunet

-NIE!!!Nawet o tym nie myśl Czkawka! Wiesz jak to się skończyło ostatnim razem. Omal nie zgineliśmy.

-Wiem Astrid ,ale teraz wiemy czego się spodziewać. Zresztą pomyśl chwilę to szansa żeby lepiej poznać ten gatunek , pamiętasz szpice też myśleliśmy że to niemożliwe a jednak ...

-NIE! -przerwała mu ta Astrid czy jak jej tam

Astrid jedyna tu w miarę myśli xD

- ...nie możemy go tak zostawić i gdyby Dagur zaatakował a nam udałoby się wytresować wandersmoka mielibyśmy przewagę -spojrzał na dziewczynę prosząco.

-Ach... no dobra ale jak coś się stanie to masz mieć plan B.

Na tym skończyli rozmowę. wsiedli na smoki i odlecieli unosząc w sieci Light. Pobiegłam za nimi. Wypadłam na jakąś polanę zakończoną urwiskiem. Zobaczyłam...

==Rozdział 3 ==

...wioskę. Ale nie taką zwykłą zobaczyłam tylko 4 osoby nie licząc bruneta i blondynkę których widziałam wcześniej. W wiosce oprócz ludzi były jeszcze...smoki. Trochę mnie to zdziwiło. NIE SKUP SIĘ! NIE MOŻESZ BYĆ ROZKOJARZONA JEŚLI CHCESZ COŚ ZROBIĆ! OPANUJ MYŚLI! Dobra...wdech,wydech,wdech i wydech...Okej teraz tylko zaczekać do zmierzchu, uwolnić Light i uciec niepostrzerzenie. Nic prostżego...Ale coś nie daje mi spokoju..jakbym już gdzieś widziała tego chłopaka albo kogoś podobnego...

Napisać dobre ff - nic prostżego.

Zapadł zmierzch podkradłam się do wioski kilka minut temu. Właśnie ten Czkawka wyszedł z hangaru, czy czegoś podobnego usłyszałam jak mówi:

-Już nie mam pomysłu co zrobić.(westchnienie)Wiedziałem że będzie trudno ale żeby aż tak...Szczerbatek! chodź.

Z budynku wyszła nocna furia. Zdembiałam tak to ta sama...już wiem skąd kojarzę tego CHŁOPAKA!!! To on i ta jego furia zamrozili Light.

W tej chwili wyłączyłam myślenie...po prostu skoczyłam. Wypadłam z ukrycia tuż przed nim. Staną jak wryty. A ja...zaczęłam się drzeć:

Ona jest chora, dobra? To biedne, niezdiagnozowane dziecko.

-CO TY SOBIE MYŚLISZ ŻE MOŻESZ SOBIE OD TAK NAJPIERW ZAMRAŻAĆ A POTEM PORYWAĆ CZYJEGOŚ SMOKA I PRUBOWAĆ GO WYTRESOWAĆ! JAK BYŚ BYŁ JAKINŚ KRÓLEM!

Słyszałeś, Czkawka! Nie jesteś jakiNś królem!

==Rozdział 4 ==

Perspektywa Czkawki

Wyszedłem z hangaru byłem sfrustrowany, przez cały dzień siedziałem tam i próbowałem oswoić wandersmoka ale zyskałem tylko to że dostałem z ogona od Szczerbatka by smoczyca(jak się okazało)nie poraziła mnie prądem.

Zawołałem Szczerba i już chciałem iść gdy z krzaków wypadła jakaś postać i zaczęła się na mnie wydzierać. Zdębiałem a co miałem zrobić. Postać była zamaskowana ale gdy zobaczyłem te oczy szare jak burza i błyszczały gniewnie. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów. Ten ktoś przede mną wytresował wandersmoka i to ponad 3 lata temu.

Perspektywa Ingrid

-I CO SIĘ TAG GAPISZ! TAK WYTRESOWAŁAM WANDERSMOKA I TAK ŻĄDAM ZWROTU MOJEJ PRZYJACIÓŁKI I NIE OBCHODZI MNIE CO MYŚLISZ! ZEJDZIESZ MI Z DROGI CZY MAM SAMA CIĘ PRZESUNĄĆ!!!!!!

Ingrid, co za agresja.

-Kim jesteś?- spytał chłopak

-I on się jeszcze ma czelność pytać kim jestem? -mamrotałam pod nosem

-To co suniesz się ?!- wrzasnęłam wyrywając go z zamyślenia

Ingrid schizofreniczka, Czkawka katatonik xD

-Dobrze ale powiesz: kim jesteś? co tu robisz? i dla kogo pracujesz?

-Okej.-odpowiedziałam po długiej chwili-Ale potem pójdę w swoją stronę. Czy to jasne?

-Jak słońce.

-To pozwól mi iść do smoka.

-Zapraszam, przy okazji jestem Czkawka, a ty?

-Po pierwsze wiem jak się nazywasz, a po drugie nie twój interes! Mogę wreszcie do niej iść? -pewnie strasznie się boi dodałam w myślach.

Aż się dziwię, że nie skończyli razem xD

Weszłam do stajni-o dziwo nawet ładnej-i zobaczyłam Light . Nie była skuta ani nawet związana tylko siedziała w kącie i... na mój widok ożyła . Podbiegła i zaczęła mnie lizać ,gdy tylko Czkawka wszedł zaczęła warczeć na niego.

-spokojnie, ciiii to przyjaciele-chyba dodałam w myślach.

Czy ona myśli, że wandersmoki czytają w myślach? To tak wychodzi z tego fragmentu xD

==Rozdział 5 ==

Perspektywa Czkawki

Nieznajoma zasnęła wtulona w swoją smoczycę

Pomyślałem czy nie iść po resztę ,ale lepiej nie jutro na spokojnie im to powiem. Pewnie już śpią nie trzeba ich martwić.

Macie obcą, niestabilnie psychiczną dziewczynę na wyspie i jej super niebezpiecznego smoka, ale jasne, przecież Sączysmark nie może przerwać swojej drzemki dla urody xD

Dopiero teraz miałem czas przyjrzeć się jej. Wciąż była zamaskowana, więc nie widziałem twarzy. poza tym zauważyłem że ma wysokie czarne do kolan buty, nakolanniki, leginsy, bluzkę z długim rękawem i pancerz a wszystko czarne. Mimo że właściwie nic o niej nie wiedziałem jakoś wzbudzała moje zaufanie. Jestem ciekaw jak wygląda?

Just --________--

Perspektywa Ingrid

Obudziłam się wcześnie, przeszło mi przez myśl żeby zwiać ale moje nikłe plany pokrzyżował Czkawka stojący w drzwiach.

-Dzień dobry. Już wstałaś?

-Nie widać.

Niezbyt xD

-Choć, przedstawię cię reszcie.

Nie mając nic innego do roboty. Poszłam.

Czkawka zaprowadził mnie do czegoś w rodzaju clubu. Byli w nim 5 jeźdźców blondynka z wczoraj-Astrid, bliźniaki-Mieczyk i Szpadka, gruby blondyn-Śledzik i szatyn który całował swoje bicepsy(fuj)-Sączysmark. Tak przynajmniej przedstawił ich Czkawka

Jestem pewna, że Czkawka przedtawił Adstrid jako blondynkę z wczoraj xD

.Zerkali na mnie z mieszaniną ciekawości i strachu. Czekaj czy ja nadal mam kaptur i maskę. Nic dziwnego każdy boji się nieznanego .Ściągnęłam je wszyscy chłopcy zdębieli.

Ach, królowa piękności czy ma brodę jak Stoik? A może wytatułowanw przyrodzenie na pół twarzy? Nigdy się nie dowiemy xD

Perspektywa Czkawki

Wow! Wyobrażałem sobie jak może wyglądać ale to...nie no, że jest brzydka wręcz przeciwnie jest piękna. Oczy jak burzowe niebo, ognisto rude włosy, lekkie piegi, blada cera....po prostu wow! Astrid popatrzyła na mnie...czy ona jest zazdrosna?

Hmm... No pomyślmy. Nie, Astrid chciała cię spytać o pogodę.

==Rozdział 6 ==

Usiedliśmy przy palenisku ze swoimi smokami(Ja z Light która w między czasie przyszła)

- Dobra możecie zadawać pytania, a ja postaram się odpowiedzieć ,ok?

Równie stała jak para wodna jak widzę xD

-Skąd pochodzisz? -spytał Czkawka

- Sęk w tym że nie wiem. Tak szczerze to może lepiej zacznę od początku i opowiem wszystko...Więc nie wiem skąd jestem, pamiętam tylko tyle że pochodzę z wyspy na której zabijano smoki dlatego z tam tąd uciekłam, potem kojaże że leciałam przez burzę i spadł na nas lodowiec potem przez już tylko ciemność...

Następnie opowiedziałam o tym jak rozmroziłam Light ,o latach spędzonych wśród smoków,i o poznaniu ich -...a resztę już znacie.-zakończyłam.

Czy ja stworzyłam teen Valkę? Może.

-Wow...-zdołał wyksztusić Mieczyk.

-Możesz zostać jak długo chcesz-powiedział Czkawka

-Dzięki. Chętnie skorzystam.

Jeszcze chwilę pogadaliśmy. Teraz to oni opowiadali. Słuchałam z ciekawością. Gdy skończyli był wieczór, zjedliśmy kolację.

Tuż przed zaśnięciem uśmiechnęłam się do siebie chyba pierwszy raz w życiu czułam się chciana i nic nie goniło mnie dalej. Czyżbym znalazła dom? Pożyjemy zobaczymy. Na razie tu zostanę... zasnęłam.

==Rozdział 7 ==

Przede mną stała kobieta w pięknej białej sukni. Nie widziałam jej twarzy. Ale...chyba wiem kto to...-Freja?

Nie ma to jak wtrącić dwa zdania z dupy i obudzić postać xD

Obudziłam się, było bardzo wcześnie na oko 5 może 6. Wyszłam się przejść. Na dworze siedział...Mieczyk! Zdziwiło mnie to że był poważny z tego co widziałam zwykle się wygłupia. A teraz siedzi tak spokojnie i cicho. Usiadłam obok. Nie protestował.

-Hej! Też nie możesz spać? -tylko mrukną coś niezrozumiale

-Wiem że prawie się nie znamy- kontynułowałam- ale jak coś to możesz mi powiedzieć. Nikomu nie wygadam, Słowo.

-No bo wiesz...-zaczą po chwili- pokłóciłem się z siostrą, nie żeby jakaś nowość, ale powiedziałem coś czego żałuję....ech, nieważne.

-A właśnie że ważne i nie zaprzeczaj! Co się stało? Co powiedziałeś?

-...że...że nie chcę jej znać.-wykrztusił

-Chyba nie miałam rodzeństwa ale myślę że mogę ci pomóc.

-Naprawdę!

-Tak, naprawdę-zaśmiałam się-musisz ją przeprosić.

-Muuuuszę....

-Musisz i koniec dyskusji! A teraz choć, pewnie reszta już wstała.

Rady lvl dwunastoletnia ja xD

Reszta dnia minęła spokojnie. Mieczyk przeprosił Szpadkę. Jej mina była bezcenna, zresztą innych też. Puźniej pokazali mi wyspę i mapy znanych im terenów. Ja pokazałam co wiedziałam. Jakiś tuzin wysp, kilka ciekawych miejsca, i takie tam. Gdy kładłam się spać przypomniał mi się sen. Czy to coś znaczy?

Czy to coś znaczy? No zgadnijcie.

==Rozdział 8 ==

Znów ten sam sen kobieta w białej sukni, ale tym razem pojawiła się twarz... piękna, władcza, sroga i łagodna jednocześnie. Gdy miała odpowiedzieć na moje pytanie... obudziłam się!

Dawkujemy emocje, krok po kroku, po dwa zdania.

Poszłam na śniadanie aż tu nagle wbiega Sączysmark i wrzeszczy: Dagur! Dagur atakuje Berk!

Wszyscy zerwali się jak oparzeni. Nie wiem co to za koleś ale musi być niezły żeby tak na nich działać.

-Lecimy, Natychmiast! -krzykną Czkawka

Nie musiał wszyscy byli już na smokach.

Teleportacja xD

Zanim wystartowaliśmy zdążyłam jeszcze się zapytać Śledzika.

-Kto to ten Dagur?

-Największy wróg berk i super świr.-wyjaśnił Mieczy nie pozwalając Śledzikowi dojść do słowa.

-W dużym skrócie tak to wygląda. Dodam tylko że strasznie chce złapać Szczerbatka.- wtrącił ten ostatni

-No to go załatwmy! -krzyknęłam ze śmiechem

Zna ktoś sobrego psychiatrę?

==Rozdział 9 ==

Bitwa trwa w najlepsze od kilku minut. Wygrywamy. Bersergowie zaczynają się wycofywać. Triumf.

Nagle jeden z kuszników odwraca się i strzela w Mieczyka ...świat zwalnia. W sekundę podjęłam decyzję skoczyłam. Strzała przebiła mnie na wylot. Wiem że to koniec, ale nie żałuję zrobiłam co mogłam. Widzę jego zmartwioną twarz. Czy on płacze? To ostatnie co zobaczyłam. Już tylko ciemność...

Perspektywa Czkawki

Zasłoniła Mieczyka własnym ciałem. Strzała raniła ją śmiertelnie. Nie to nie może się tak skończyć...nie teraz...jeszcze nie... Właśnie uświadomiłem sobie że nawet nam się nie przedstawiła. Teraz już nie może nie ma jej.

Przynajmniej się nie męczyła... I my dłużej też nie... A nie, chwila, to ma jeszcze 6 rozdziałów xD

Wandersmoczyca skoczyła w powietrze. Wtem z nikąd strzelec który zabił jej jeźdźca padł martwy w drgawkach. Podobnie Dagur i większość Bersergów. Poraziły ich błyskawice. Walka się skończyła.

Mieczyk płakał nad martwym ciałem rudej dziewczyny. Podeszła Light. Wokół ciała zgromadził się mały tłum. Przepchnąłem się na przód.

Teleportajszon egejn xD

==Rozdział 10 ==

Perspektywa Ingrid

Zapłakane oczy Mieczyka to ostatnie co widziałam...Powinnam już nie żyć przecież jestem martwa. Więc jak to możliwe że wciąż istnieje.

Moje rozmyślania przerwały kroki. Otwarłam oczy. Leżałam w pięknym, wielkim łożu. Do pokoju (tam leżałam) weszła kobieta... ta sama co w śnie tylko w lawendowej sukni. Usiadła na brzegu łoża.

-Witaj Igrid, jestem Freja.-powiedziała melodyjnym głosem

-Witaj Pani, ale czy ja nie żyje?

-I tak, i nie.

-Jak to?

-Pozwól że zacznę od początku, Otusz ok. 300 lat temu żył na ziemi pewien śmiertelnik, był tak wspaniały że zakochała się w nim walkiria z wzajemnością. Mieli dziecko. Po kilku latach walkiria musiała wrócić na służbę lub zrezygnować z nieśmiertelności. Wybrała to drugie. Niestety nie miała szczęścia zmarła rok później. Mężczyzna się załamał i porzucił kilku letnie dziecko. Znaleźli je wikingowie i wychowali. Dziecko uciekło po kilku latach. Nic dziwnego od zawsze było inne, było pół nieśmiertelne. Jeśli zginie odrodzi się jeszcze silniejsze i bardziej niebezpieczne. Tak...tym dzieckiem jesteś ty, Ingrid.

-To dla tego przeżyłam zamrożenie przez...

-Ponad 200 lat.

Hm, to wyjaśnia jej kiepski stan psychiczny. Każdy by zwariował.

-Wow! To znaczy że mogę wrócić?

-Tak, jeśli chcesz nie będę cię zatrzymywać. Droga wolna, tylko odwiedzaj mnie czasem wystarczy że skoczysz z no powiedzmy 10m i wykrzykniesz swoje imię.

Chcesz pogadać z boginią? Skocz z klifu.

-Dziękuję Pani, ale jak mam zejść tam na dół?

-Musisz...

Napięcie rośnie i...

==Rozdział 11 ==

Perspektywa Czkawki

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Zgromadziliśmy się w porcie. Do pogrzebu wszystko gotowe. Na niebo wzeszła pierwsza gwiazda. Nagle jedna z gwiazd oderwała się z nieboskłonu i zaczęła spadać. Prosto na nas. Tłum rozstąpił się. Ludzie uciekli na boki. Tylko Mieczyk stał w miejscu.

-Co ty wyprawiasz brat? Uciekaj! -wrzasnęła Szpadka

Nawet nie drgną. Czy on chce się zabić?

Szybko go ta depresja dopadła. Dude, nasz ją może z 2 dni. Raz gadaliście przez 5 minut xD

Meteor uderzył. Mieczyk znikną w rozbłysku światła.

Perspektywa Ingrid

Światło...spadam z wysoka. Skoczyłam z Asgardu, po prostu skoczyłam. I tak byłam martwa więc co mi szkodzi? Freja powiedziała że mam znaleść własną drogę powrotną.

Chcesz wrócić na ziemię? Skocz z klifu.

Po długim i dogłębnym przemyśleniu wszystkiego po prostu skoczyłam.

Myślałaś więcej niż minutę? Gratulacje!

Tak więc teraz spadam...zaraz tam stoi Mieczyk! Czy on chce zginąć? Nie cofną się. Poczułam coś co można nazwać dreszczem, dreszczem który czułam już wcześniej, dreszczem który pojawiał się tylko gdy ON był w pobliżu. Teraz wiem że on też to czuje, że gdy umarłam za niego zrobiłam to z...MIŁOŚCI!

Jakby... Co?

==Rozdział 12 ==

Perspektywa Mieczyka

Chcę umrzeć, gdy ognistowłosa dziewczyna umarła na moich rękach uświadomiłem sobie że się zakochałem.

Dwa dni, jedna rozmowa, pięć minut, ziomek.

Gdybym miał jedno życzenie chciałbym wtedy umrzeć zamiast niej. Więc gdy gwiazda leci na mnie uznaję to za znak od bogów że mogę do niej dołączyć. Żal zostawiać Wyma i Jota nawet Szpadki mi trochę szkoda. Ale nie cofnę się, nie stchórzę. Thorsonowie nie tchórzą.

Ogarnia mnie światło. Żegnaj świecie!

Perspektywa Czkawki

Z światła wyłania się postać. Podchodzi do Mieczyka...Zaraz...on żyje? Patrzy na niego, zbliża się, podchodzi krok za krokiem. Łuna opadła( nie wiem czy może ale to słowo mi przypasowało w to miejsce),zmrużyłem oczy postacią okazała się...Ingrid. Chwila...jej jeszcze przed chwilą martwe ciało wstało....(jak to możliwe? Nie mam pojęcia.)...rana zniknęła ,ciało weszło w postać przed Mieczykiem. Dziewczyna zbliżyła się jeszcze krok i pocałowała oniemiałego w tej chwili chłopaka. Co odważniejsi gapie wychylili głowy z kryjówek. Wszyscy jak kto stał zdębieli, a najbardziej zdębiał...Mieczyk. Ingrid powoli się odsunęła.

Perspektywa Ingrid

Pocałowałam go...pocałowałam go...dlaczego to zrobiłam? Może zaraz z tłumu wychynie jego wściekła dziewczyna i zrobi mi awanturę? A może wcale nie ma dziewczyny? Oby nie miał.

Jedyne dziwczyny w promieniu trzech wysp to ty, jego siostra i Astrid. W tym momencie twoją nawiększą konkurencją jest Sączysmark.

W mojej głowie kołatały się te i wiele innych myśli. Powoli odsunęłam się od oniemiałego chłopaka. Obserwowało nas chyba z milion oczu. Lecz w tej chwili liczyliśmy się tylko my.

-Ty żyjesz...?-zdołał wydusić

-Tak, zdziwiony? -odparłam

-Ale umarłaś sam widziałem...jak to możliwe że żyjesz? To niemożliwe...Czy ja umarłem?...

-Nie, żyjesz i nie pomieszały ci się zmysły, naprawdę wróciłam. Nie pytaj. I tak nie powiem.

O nic nie pytając dotkną mojego policzka ,przyciągną do siebie i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.

Gdy oderwaliśmy się od siebie. Zagwizdałam. Light zrozumiała. Porwała mnie i Mieczyka z ziemi. Odleciała na drugi koniec wyspy tam nas opuściła a sama wylądowała kilka metrów dalej i poszła nałowić ryb do pobliskiego jeziora. Zostaliśmy sami. Myślałam że się na mnie wydrze ale on tylko powiedział: "WOW!" i mnie przytulił. Nie opierałam się. Gdy puścił mnie z objęć. Usiedliśmy na skraju urwiska.

A już myślałam, że będą seksy... 😭

-Czekaj, bo nie wiem czy dobrze rozumiem...

-Tak, ty matołku...kocham Cię. A czy ty kochasz mnie?

-Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak poważny...tak kocham Cię

Tak!!!Tak!!!Tak!!! Powiedział to...powiedział, czy ja śnię?

Pocałowaliśmy się jeszcze raz... i jeszcze raz.

A może jednka będą seksy...?

To prawdziwa miłość. Wiem to, choć jeszcze nigdy się nie zakochałam. On jest tym jedynym. To z nim chcę spędzić resztę życia. Kocham go nad wszystko inne.

Zakochanie szybsze od światła xD

-Powinniśmy wracać. Pewnie wszyscy się martwią.-zasugerowałam

-Nie obchodzi mnie to. Teraz chcę być tylko z tobą...Czekaj, a właściwie jak masz na imię?

No cóż... Tak też można xD

-Ach -palnełam się w czoło-jeszcze się nie pszedstawiłam?

-No...jakoś tak wyszło że nikt nie pytał, a ty się sama nie przedstawiłaś.

-Ingrid.

-Co Ingrid?

-Tak mam na imię, głuptasie-roześmiałam się

Bo wyzywanie swojego chłopaka od idiotów w każdym zdaniu jest taaaaaakie romantyczne.

Śmiał się razem ze mną.

Nie wiem kiedy zasnęłam. Nie bałam się. Pilnowali mnie najlepsza przyjaciółka i ukochany. Czego chcieć więcej?

==Rozdział 13 ==

Obudziłam się późno. Słońce stało wysoko. Mieczyk siedział kawałek dalej.

-O już wstałaś?

-Nie, śpię.-zaśmiałam się

-To co wracamy? -spytał

-Jasne.

Zagwizdałam. Light porwała nas z ziemi. Opuściła dopiero w wiosce. Do Mieczyka podbiegła Szpadka. Nim zdołał się odsunąć leżał na ziemi spoliczkowany.

-Nie strasz mnie tak więcej, brat bo oberwiesz mocniej! -przytuliła skołowanego Mieczyka

-Oookkkeeejjj -chyba niezbyt zrozumiał

-Ale jak to możliwe? To wczoraj. Jak ożyłaś? -przeszedł do rzeczy Czkawka

-Nie tutaj. Za godzinę na drugim końcu wyspy. -uciekłam

Raczej nie był zachwycony ale przytakną.

Większość wikingów zauważyła nasze przybycie. Wódz zarządził ucztę w twierdzy, z okazji mojego powrotu z zaświatów. Tak minęła godzina. Wymknęłam się z twierdzy i poleciałam na drugi koniec wyspy. Może nikt nie przyleci?

Moje nadzieje okazały się płonne. Chwilę po mnie wylądował Czkawka, pięć minut później Astrid, potem Śledzik.

-Gdzie reszta? -spytał nowo przybyłego Czkawka

-Piani, nie przylecą w takim stanie więc im nie mówiłem.

Bad boy xD

Czkawka chciał jeszcze o coś zapytać, ale nie dałam mu dojść do słowa.

-Okej, czyli możemy zaczynać.-pokiwali głowami-Nie mogę wam powiedzieć wszystkiego. Nie pytajcie: Jak to zrobiłaś że żyjesz? Co się wczoraj właściwie stało? Nie odpowiem bo sama nie mam pojęcia. Musi wam wystarczyć to że jestem. Za to ja mam pytanie do was. Czy znacie tan symbol? -wyciągnęłam miecz który dostałam od Freji. Powiedziała że jest to symbol dzięki któremu znajdę obecnie żyjących członków mojej rodziny.

Nie ma to jak wprowadzać wątki z nikąd. Magiczny miecz? Proszę bardzo. Dziwaczny romans? Z sosem czy bez?

-Skąd to masz?- spytał Czkawka

-Tam gdzie byłam dostałam ten miecz, a symbol na nim to znak jednego z obecnych członków mojej rodziny. Bo wierz 200 lat w lodzie trochę robi .-palnełam się w czoło przecież on nawet nie wiem jak mi się nazywam-Ingrid.

-Co Ingrid? -następny geniusz

-Tak mam na imię. To znasz ten symbol?

Widać było że wacha się z odpowiedzią.

-Czkawka, powiedz jej. Możemy jej ufać udowodniła to.-poparła mnie Astrid

Ale niby czym? Tym, że zmartwychwstała?

-Ten symbol to znak mojego ojca.

I just... I just... Don't know what to say.

==Rozdział 14 ==

Wow! Czegoś takiego się nie spodziewałam. Ale to wyjaśnia wszystko. Teraz sobie przypomniałam. Miałam kuzyna który wyglądał tak samo.

Literally nie znałaś swoich rodziców, a co dopiero kuzynów. Spędziłaś z nimi maks 4 lata, kolejne kilka z obcymi, a potem 200 w lodzie...

-Wszystko w porządku? -spytał Czkawka

-Tak, to wspaniałe wieści. Myślę że możemy od razu powiedzieć twemu ojcu. Może wtedy dowiemy się kim dla siebie jesteśmy. W znaczeniu jak jesteśmy spokrewnieni, oczywiście.-taki tekst, co ty mówisz? Ogarnij się.

Popieram. Ogarnij się Ingrid.

-Ok, skoro już to wiemy to może faktycznie porozmawiamy z Stoikiem-zasugerował Śledzik

-Jasne, lećmy.-przerwałam niezręczną ciszę.

Lecieliśmy w ciszy. Widziałam już wioskę. Wylądowaliśmy.

==Rozdział 15 ==

Rozmowa z wodzem przebiegła spokojnie. Okazało się że jestem pra pra pra...(no dużo razy "pra") babcią Czkawki. Trochę trudno to zrozumieć szczególnie że jest ode mnie rok starszy. Tak więc wszyscy się śmiali, a najbardziej ja i Czkawka.

Bardzo zabawne. Po prostu boki zrywać xD

Od rozmowy miną tydzień. A właśnie Mieczyk zaprosił mnie na randkę, wychodzę za godzinę Astrid pomaga mi się przygotować. Zostałyśmy przyjaciółkami po tym jak przestała być zazdrosna o kogo zgadnijcie?...Czkawkę. Ale to przeszłość. Czas na teraźniejszość. Wychodzę. Mam na sobie sukienkę, chyba pierwszy raz w życiu. Jest zielona w delikatne kwiatki. Patrzę Mieczyk stoi przed domem oniemiały.

- No to co idziemy?

-Wyglądasz super...-wydukał

Randka była wspaniała. Siedzieliśmy na łące, zrobiliśmy piknik. Postarał się chłopak nie ma co.

A z innej beczki...zajmuję się leczeniem smoków. Zacznę od początku...to było tak: odkąd Dagur nie żyje, nie mam co robić, jeźdźcy odkrywają nowe gatunki smoków, a ja zostałam na Berk, wzbudowałam sobie dom(Mieczyk pomagał) i leczę smoki. Ogólnie cieszę się życiem.

***

Chyba jedynym plusem tego jest fakt, że niemal zawsze miałam wenę. I wsm, mimo że Ingrid jest koszmarna, mam do niej mega sentyment i jestem niemal pewna, żs użyję jej kiedyś (oczywiście bardoz zmienionej) w jakimś autorskim fantasy albo czymś podobnym... Albo może pojawi się w moim nowych ff o httyd... Zobaczymy xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro