"Zły sen?!" Część 3
Dzisiaj fajną muzyczkę dałam, no wiecie Human hehe ale śmieszna jestem. XD :'D Taka jedna uwaga też, myśli wszystkich postaci będę dawała w nawiasach :)
(Sen Ratcheta...)
Optimus walczy z Megatronem a za nimi w odległości paru metrów stoi Ratchet i myśli co zrobić.
Optimus: Ratchet uciekaj stąd!
Ratchet: Nie... Nie mogę, nie zostawię cię tutaj samego!
Optimus:To jest rozkaz!!!
W tym momencie Megatron przebija swym ostrzem klatkę piersiową Optimusa jednocześnie niszcząc iskrę.
Ratchet: Nie!!!!
Megatron patrzy na Ratcheta z diabelskim i wygranym uśmiechem na twarzy. Ratchet zdesperowany i załamany, postanawia pomścić Optimusa, wyciąga swe ostrza i zaczyna biec w stronę Megatrona. Wykonał skok i wycelował jedno ze swych ostrzy prosto w twarz Megatrona.
(Koniec Snu...)
Ratchet: O Primusie!!! To tylko sen...
Ratchet obudził się cały zlany potem z przyśpieszonym ale krótkim oddechem i przyśpieszoną akcją serca. Ale uderza w niego ulga że nikogo nie ma w pobliżu.
Ratchet: (Ciekawe gdzie wszyscy?)
Ratchet usiadł na materacu, przeciągnął się i ziewnął. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zobaczył że stanowisko pracy ludzkich rozmiarów jest już zrobione. Ratchet wstał i podszedł do komputera.
Ratchet: Cóż... Zobaczymy czy wszystko jest tak jak powinno być.
Ratchet, sprawdził co mógł i wszystkie systemy były sprawne . Komputer był podłączony do głównej bazy danych jak i do panelu starowania mostu ziemnego, co jest przywilejem ponieważ w swoim poprzednim stanowisku nie miał możliwości sterowania mostem z niego.
Ratchet: (Może spróbowałbym zrobić coś w kierunku rozwiązania naszego problemu?... Tak to dobry pomysł. Najpierw poszukam czegoś w bazie danych na temat tego czy tego typu urządzenie powstało już kiedyś, bo jeśli nie to ten Bot na prawdę jest geniuszem.)
(Dwie godziny później...)
Optimus: Widzę, stary przyjacielu że już zaprzyjaźniłeś się że swoim nowym stanowiskiem.
Ratchet przez chwilę nie odpowiedział nic, cały czas wpatrywał się w monitor. Nie odwracając wzroku odpowiedział, głosem kompletnie pozbawionym jakichkolwiek emocji.
Ratchet: Tak.
Optimus popatrzył na niego nieco zdziwiony.
Optimus: Czy coś jest nie tak przyjacielu?
Ratchet: Nie... Wszystko w porządku, po prostu pracuję.
Optimus: Cóż dobrze, lecz może najpierw przebrałbyś się? Przyniosłem ci ubranie i coś do jedzenia, bo jak podejrzewam jesteś głodny. Nasz pokój też jest już gotowy więc możesz się tam przebrać.
Ratchet: Ach... Dobrze. Zaraz wracam. Niczego nie dotykaj. Przy okazji się umyję, czuję się nie świeżo. Optimusie mamy łazienkę u siebie w pokoju?
Optimus: Niestety nie, łazienka ludzkich rozmiarów jest w zupełnie innym kierunku niż nasz pokój. Zaprowadzić cię?
Ratchet: Cóż... Jak możesz?
Optimus: Oczywiście, że mogę. Chodźmy.
Ratchet: Jesteśmy w tej bazie już tyle lat. A dopiero teraz dowiadujemy się gdzie jest łazienka dla ludzi...
Optimus: Wiesz, przyjacielu wcześniej nie było potrzeby abyśmy o tym wiedzieli.
Optimus i Ratchet udali się do łazienki
Optimus: Cóż... wszystko jest w kabinie mydło i gąbka. Nie ma tylko ręcznika, wskakuj już pod prysznic a ja za chwilę wrócę z ręcznikiem.
Optimus wyszedł, aby przynieść Ratchetowi ręcznik, a Medyk zaczął się rozbierać.
Ratchet: Ach... (Jakbym sam nie mógł sobie pójść po ręcznik...)
Medyk wszedł pod prysznic i włączył wodę. W Ratcheta uderzył strumień zimnej wody, aż odskoczył na bok.
Ratchet: (Ludzkie ciało jest tak strasznie wrażliwe... A to nie będzie dobrze sprzyjać...)
Po paru sekundach temperatura wody ustabilizowała się z lodowatej na ciepłą. A Ratchet cieszył się ciepłym strumieniem wody spływającym po jego nagim ciele. Odprężony i zrelaksowany odwiódł swe myśli od najgorszych tematów.
Ratchet: (Może ta wrażliwość nie jest taka zła?)
Po pewnym czasie Ratchet wyszedł z kabiny odświeżony i zrelaksowany. Zauważył że ręcznik leży obok ubrań.
Ratchet: (Hmm... Nawet nie usłyszałem, jak tu wchodził?! Dobra... Nie ważne. Ubiorę się, idę zjeść i zabieram się do pracy.)
Ratchet złapał ubranie i zaczął się ubierać.
(I do tego jeszcze fartuch laboratoryjny. Uważam że to idealna stylizacja dla naszego doktorka... A wy jak myślicie? I jeszcze ten berecik BOSKI XD :'D)
Ratchet ubrał się i zaczął przeglądać się w lustrze.
Ratchet: No cóż... Myślę że mi się podoba.
Optimus: Mi również.
Ratchet odwrócił się i zobaczył Optimusa. On również był już przebrany.
(Tylko bez tego szalika... czy jak to się nazywa, nie wiem nie znam się na modzie XD. No i bez tej kurtki. Jak będą gdzieś wychodzić to wtedy będzie sobie zakładał tą kurtkę i szalik :'D)
Ratchet: Ty też wyglądasz niczego sobie, Optimusie. I mógłbyś pukać, a nie wychodzisz tak znienacka.
Optimus: A dziękuję. I przepraszam jeśli cię wystraszyłem.
Ratchet: Nie przestraszyłeś mnie po prostu cienię sobie swoją prywatność... W miarę możliwości. No cóż... Podoba mi się mój ubiór, choć uważam że spodnie są ciut za ciasne w kroku.
Optimus: Musimy podziękować Pani Derby za ubrania.
Optimus zaczął podążać w stronę Ratcheta. Złapał go w tali i przyciągną go do siebie, po czym nachylił się aby złożyć mu pełen pożądania i głodu pocałunek. Nagle Optimus złapał Medyka w kroku, na co on podskoczył lekko i mruknął. Lider odsunął się od pocałunku i przybliżył swe usta do ucha Medyka.
Optimus: Ja uważam że dzięki temu oddają one w pełni kształt twojego pięknego ciała.
Ratchet lekko wystraszony odsunął się od Optimusa.
Ratchet: Tak... No... Fajnie było, ale muszę wracać do pracy. Tobie też radzę się czymś zająć.
Optimus: Za ciężko pracujesz stary przyjacielu...
Ratchet: Ja tak nie uważam. Robię co do mnie należy. Próbuję wyciągnąć nas z tego problemu. Dobrze, a teraz jeśli nie masz nic przeciwko, mam pracę do wykonania.
Optimus: Dobrze.
Ratchet odwrócił się plecami do Optimusa i zaczął zmierzać w stronę głównego hangaru. Gdy wszedł tam zobaczył że dzieci siedzą już na kanapie i grają w gry. Westchnął ciężko, ponieważ teraz jego stanowisko pracy jest bardzo blisko kanapy dzieci będą jeszcze bardziej go rozpraszać.
Bulkhead/Arcee/Bumblebee: Cześć Ratch.
Ratchet tylko skinął głową i podszedł do komputera.
Miko: No, no, no wyglądasz niczego sobie doktorku!
Ratchet: O! Eee. Dziękuję. Ale prosiłbym abyście byli ciszej, chciałbym popracować.
Miko nic nie odpowiedziała tylko obróciła się w stronę telewizora i kontynuowała grę. Rafael spojrzał na Ratcheta. A ponieważ tylko obserwował grę postanowił że podejdzie do Ratcheta.
Rafael: Nad czym pracujesz Ratchet?
Ratchet nie odwracając wzroku od monitora odpowiedział.
Ratchet: Staram się stwierdzić jak zbudowane było urządzenie którego używał bez frakcyjny Bot i cały czas kontroluję współrzędne w poszukiwaniu jakichkolwiek aktywności deceptikonów.
Rafael podszedł bliżej i oparł się ramieniem o poręcz.
Rafael: Czyli nie wiecie kim był ten Bot?
Ratchet: Cóż... Nie... Ale dałbym sobie rękę uciąć że gdzieś już go widziałem. A zresztą mogę podejrzewać po jego licznych bliznach na zbroi że jest tak zwanym "Łowcą głów".
Reszta botów wzdrygnęła się usłyszawszy te dwa słowa "Łowca głów".
Bulkhead: Ratchet jesteś pewien?
Ratchet: Tak Bulkhead jestem pewien... Wiem co widziałem.
Arcee: Łowca głów... Nie słyszałam o żadnym od czasów gdy Cybertron zgasł.
Miko: Kim są ci łowcy głów?
Wtedy do hangaru wszedł Optimus.
Optimus: Łowca Głów to Bot który poluje na Dowódców, Komandorów...jak i również Medyków, i ogólnie rzecz ujmując boty wyższego szczebla. Które w jakikolwiek sposób mogły by wpłynąć na wojnę.
Ratchet: Podczas wojny miałem "zaszczyt" wejść w potyczkę z jednym z Łowców Głów.
Arcee: Jak udało ci się uciec.
Ratchet: Nie uciekałem...
Wszystkie boty popatrzyły na Ratcheta zdziwione.
Ratchet: Był poważnie ranny, i w chwili gdy próbował mnie zaatakować stracił przytomność. Ja tylko zostawiłem mu jedną kostkę energonu i udałem się do Rannego Autobota.
Arcee: Co?! Pomogłeś Łowcy Głów. Myślałam że pogięło cie dopiero jak przylecieliśmy na ziemię ale widzę że od samego początku byłeś świrem.
Optimus: Arcee... Każdy ma prawo do odkupienia.
Ratchet: A poza tym jestem medykiem... Taka moja rola pomagać rannym.
Arcee: Megatronowi tez byś pomógł?
Ratchet: Gdyby Optimus sobie tego zażyczył... To oczywiście że tak.
Podczas gdy Arcee i Ratchet wymieniali gniewne spojrzenia, Jack wstał i podszedł do barierki.
Jack: Przepraszam że przerywam kłótnie, ale chciałem zadać pytanie.
Optimus: Proszę, Jack.
Jack: Więc od czego wywodzi się nazwa "Łowca Głów"
Optimus chciał odpowiedzieć na to pytanie ale Ratchet go wyprzedził.
Ratchet: Ach... Cóż no jak sama nazwa wskazuję. Łowca po zabiciu Bota odżynał głowę od reszty ciała. Głowy ważniejszych osobników Cybertronu są dla Łowcy jak Trofea. Lecz głowy to nie jedyne czego taki Łowca pozbawiał Bota. Zabierał także uzbrojenie, wyposażenie... I tym podobne.
Miko: Wow... No to nie za fajnie...
Ratchet: Dobrze skoro skończyliśmy już rozmowę, i tą jakże głupią i bezsensowną kłutnie mogę prosić o ciszę i spokój chcę po procować.
Arcee warknęła gniewnie przetransformowała się i wyjechała z hukiem z bazy. Miko wróciła do gry.
Optimus: Cóż mimo tej nie przyzwoitej sytuacji i tego że jak na razie nie ma żadnych sygnałów dotyczących aktywności Deceptikonów nie możemy zaprzestać patroli. Bumblebee odwieziesz Miko, Jacka i Rafaela do domu a ja i Bulkhead wyruszamy na patrol.
Ratchet spojrzał lekko zszokowany i zmartwiony na Optimusa.
Miko: No czemu? Nie...
Bulkhead: Miko...
Miko: Ach... Już dobrze
Bumblebee zmienił się a Miko, Jack i Raf wsiedli do środka a Bumblebee wyruszył zawieść ich do domów.
Bulkhead: Optimusie jesteś pewien że to dobry pomysł?
Optimus: Bulkhead... Nawet w takiej formie nie mogę zaprzestawać obowiązków dowódcy. Od Agenta Fowlera dostałem broń, nauczył mnie jak się nią posługiwać... Ty tylko patrol, a nawet gdyby coś się działo, Ratchet zawsze jest w gotowości, by wysłać nam most ziemny.
Bulkhead stał chwilę zamyślony, nie podobał mu się ten pomysł martwił się o Optimusa. Ale wiedział że nie może odmówić posłuszeństwa, w końcu Optimus to jego dowódca.
Optimus: Dobrze. Czy możemy już wyruszać?
Bulk westchnął zrezygnowany.
Bulkhead: Dobrze...
Optimus: Świetnie. Ratchet wprowadź współrzędne ostatniej aktywności Deceptikonów.
Ratchet tylko skinął głową, wprowadził współrzędne i otworzył most. Bulk z Optimusem zniknęli w wirze ciepłych kolorów. A Ratchet westchnął ciężko, tak samo jak Bulk bał się o Optimusa.
Ratchet: Oby nic się nie stało. Proszę...
Także tego, chciałam coś lepszego napisać. Chciałam zrobić wam taką niespodziankę na moje urodziny ale nie wyszło. Ale wracam dalej do pisania, następna część pojawi się jak najszybciej a przynajmniej tak myślę.
Cytat na dziś:
"Pomimo wszystko warto wierzyć, że... Najpiękniejsze dopiero przed nami."
Dziękuję za przeczytanie, czekam na komentarze jak odbieracie tą książkę. I czy w ogóle podoba wam się. XD To jest raczej coś dla nie wyżytych takich jak ja. :'D Jeszcze raz dziękuję. I miłego dnia życzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro