Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Tajemnica? Umowa? I... Prysznic..." Część 6 (+18)

Witam Koteczki! W kolejnej części pojebanego świata Yaoi XD :'D Dzisiaj moja kochana żonka @MurielMeg znowu przygotowała dla mnie scenkę +18 :) Dziękuję Kochana <3 

To lecimy! 

Ratchet ubrał spodnie i koszule po czym wstał z łóżka i westchnął zdenerwowany.

Ratchet: Widzisz! Znowu wszystko na mojej głowie! 

Warknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, zostawiając w pokoju smutnego Optimusa z poczuciem winy.  Oczywiście był przekonany że to co się stało jest tylko i włącznie winą Optimusa bo przecież on jest idealny.

Zaczął szukać po bazie June znalazł ją w kocie bazy siedzącą na jednej ze starych drewnianych skrzyń z dłońmi zakrywającymi jej twarz.

Ratchet: Ech... June? Mogę to wytłumaczyć?

Odpowiedziała mu tylko cichym płaczem. 

Ratchet: June musisz mnie wysłuchać to bardzo ważne.

June: Co jest ważne?! Mam słuchać opowieści o tym jak ty z optimusem się... Nygh!!!

W tej chwili Ratchet zasłonił June usta swoją ręką. Nie ważne co robił nią chwilę temu. XD 

Ratchet: Teraz zabiorę swoją rękę, a ty ładnie bez krzyków pójdziesz ze mną do jakiegoś pokoju gdzie nikt nie usłyszy naszej rozmowy. Nikt nie może się o tym dowiedzieć rozumiesz?

June tylko patrzyła zszokowana na Ratcheta.

Ratchet: Rozumiesz?! 

June pokiwała szaleńczo głową a jej oczy wyglądały jakby zaraz miały wyskoczyć z jej orbit. Ratchet zabrał rękę z jej ust i odsunął się na krok.

Ratchet: Chodź...

Zaczął iść w stronę jakiegoś starego pomieszczenia w którym były jakieś pierdoły takie jak miotły, stare gazety, zepsuta broń itp. Ogólnie pokój na śmieci. Zamknął drzwi za June i stanął przed nimi żeby nie uciekła. Przez to June poczuła lekki strach przez co przełknęła ślinę.

Ratchet podszedł do niej wyciągając ręce w obronie.

Ratchet: June najpierw się uspokój.

June: Wybrałeś idealne miejsce na to żebym mogła się uspokoić... 

Ratchet: June chcę tą rozmowę skończyć jak najszybciej... 

June: Dobrze... Mów... Bo jestem ciekawa jak chcesz mi to wytłumaczyć...

Ratchet westchnął głośno, potarł dłońmi twarz i oparł się o ścianę.

Ratchet: Dobrze... Może najpierw powiem ci jak wyglądają związki na Cybertronie. Bo z tego co wiem u was nie są powszechne związki składające się z taj samej płci czy też jak wy to nazywacie związki homoseksualne. Natomiast u nas związki homoseksualne były częściej spotykane niż tak zwane związki heteroseksualne.

June patrzyła na Ratcheta z wielkim szokiem w oczach. Jest tolerancyjną kobietą. Jako pielęgniarka spotkała na swojej drodze już nie jednego człowieka... Ale nie spodziewała się tego do Botów.

Ratchet: Jak mniemam słyszałaś już historię o tym że Optimus nie zawsze był Primem?

Skinęła tylko głową.

Ratchet: To pewnie też wiesz że zanim nim został był zwykłym Archiwistą o imieniu Orion Pax. 

June: Tak... 

Ratchet: No więc tak... Poznałem Oriona Paxa zaraz po tym jak dołączyłem do Akademii Medycznej w Iacon gdy szukałem potrzebnych mi do nauki datapadów. Wtedy wpadłem na tego małego niezdarnego Archiwistę który zderzył się ze mną rozsypując po całym korytarzu datapady. Na początku nasza znajomość polegała tylko na wzajemnej pomocy. Ale później... Wszystko przerodziło się w coś innego. na wyższym poziomie emocjonalnym i uczuciowym. Zacząłem coś do niego czuć. I gdy miałem wyznać mu swoje uczucia on przedstawił mi swojego przyjaciela... Megatronusa, obecnego Megatrona jak pewnie wiesz. Po spotkaniu z nim udaliśmy się do Archiwum Iacon. Gdzie zaczęliśmy rozmawiać, zapytałem się skąd zna Megatronusa. Powiedział że od zawsze go podziwiał od początku jego wejścia na arenę był jego wielkim fanem. W końcu spotkał go w Iacon gdy wpadł na Megatronusa który szukał datapadów które by pomogły mu w początkach jego politycznej kariery. Orion pomógł mu znaleźć wszystko co potrzebne ale Megatronus nie odpuszczał chciał wiedzieć wszystko co tylko mógł aby być pewnym że jego plan uda się w stu procentach. W końcu doszło do tego że ich spotkania nie polegały tylko na rozmowach o polityce czy ćwiczeniu przemówień. Zaczęli rozmawiać o sobie poznawać się... A później moja rozmowa z nim rozwinęła się w taki sposób że Orion zaczął mówić jaki to Megatronus nie jest przystojny i potężny... Aż w końcu przyznał że się w nim podkochuje. I tak moje uczucia do Oriona legły w gruzach... Wiedziałem że z kimś takim jak Megatronus nie mam szans. Mimo tego że cały czas czułem coś do niego nie przeszkadzało mi to w rozwijaniu przyjaźni z nim. Po jakimś czasie dałem sobie spokój i zapomniałem o tym. Nadszedł w końcu ten pamiętny dzień... W jednej z Akademii wojskowych doszło do zamachu terrorystycznego gdzie setki Mechów i Femm zostało ciężko rannych. A w szpitalach brakowało personelu medycznego więc my jako uczniowie Akademii Medycznej zostaliśmy zwerbowani na tymczasowych pomocników. Pracowałem na pełnych obrotach przez wiele megacykli... Po tym jak wszyscy zostali już załatani i leżeli na salach ja nadal obserwowałem czy wszystko w porządku sprawdzając stan każdego pacjenta co kilka minut. Zdenerwowani lekarze zaczęli mnie wyganiać mówiąc że sobie już poradzą, że są wdzięczni ale już sobie poradzą. Wypchali mnie za drzwi szpitala. Ja zmęczony i może trochę smutny zachowaniem lekarzy w stosunku do mnie poszedłem do CyberBaru się napić. Spotkałem tam Oriona w towarzystwie Megatronusa i Saundwavea nie chcąc przerywać im zabawy pomachałem do nich tylko ręką i usiadłem przy barze. Nie to że nie pawałem do tej dwójki sympatią i byłem zazdrosny... Wcale nie... Chciałem się po prostu... Nachlać... No więc minuty i godziny mijały a ja już czułem skutki wysokiej jakości energonu w moich przewodach. Przez procesor zaczęły przechodzić mi dziwne myśli, wizja mi szwankowała. Nagle poczułem dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się przyćmiony i zobaczyłem że to Orion rozejrzałem się po barze nie widząc nigdzie Megatronusa i Soundvawe. Wtedy Orion powiedział że już na dzisiaj mi wystarczy i że zabiera mnie do siebie. Nie protestowałem... A może raczej nie byłem w stanie protestować byłem w takim stanie że nawet nie miałem sił mówić. Gdy już znaleźliśmy się w domu Oriona on położył mnie do łóżka. Ja już byłem na w pół w krainie swoich snów a na w pół w realnym świecie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego że zacząłem mówić... Jak to bardzo kocham Oriona... I tak moje uczucia do niego wyszły na jaw. On później wyznał mi że też mnie kocha. A ja zapytałem co z Megatronusem. Odpowiedział mi że fakt jest przystojny i podoba mu się jego podejście do świata, że chce wszystko zmienić aby wszystkim było lepiej. Ale to wszystko mówił że nie pociąga go nic więcej w nim. I tak rozwijał się nasz związek w tajemnicy przed wszystkim i wszystkimi ale związek.  Później jak wiesz Orion stał się Optimusem. Rozpoczęła się wojna. Więc musieliśmy odstawić nasz związek na bok... No i to tyle mógłbym opowiedzieć ci to dokładniej ale zajęłoby to zbyt wiele czasu... 

June siedziała w ciągłym szoku słuchając opowieści Ratcheta... Ale czuła też zazdrość i gniew w stosunku do niego...Nie miała nic do tego że to związek homoseksualny w żadnym wypadku...  W końcu wiadomo że podkochiwała się w Optimusie... 

Ratchet: Widzę że musisz to przetrawić...

June: Nie nie wszystko w porządku... Tylko jestem trochę w szoku... 

Ratchet: Dobrze... June proszę cię nigdy ale to nigdy nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Nigdy! Żaden deceptikon nie może dowiedzieć się o moim związku z Optimusem. Żaden! Gdyby Megatron się o tym dowiedział... 

June: Rozumiem... Możesz mi zaufać. Ale następnym razem... Emm... Zamykajcie drzwi. Dobrze? 

Ratchet tylko westchnął zawstydzony.

Ratchet: Dobrze będę o tym pamiętał.

June: Z nienawiścią i obrzydzeniem do Ratcheta wyszła z komórki po czym zaraz ruszyła do domu. 

Ratchet z westchnieniem poszedł pracować. W końcu musiał wymontować silniczek w immobilajzera. 

Pracując nad silnikiem cały czas zastanawiał się czy było dobrym pomysłem opowiadać June historię swojego życia z Optimusem.

(Kilka godzin później...)

Po paru godzinach pracy Ratchet był zmęczony, brudny, a jego myśli błądziły gdzieś w innym wszechświecie. Ściągnął gogle i rękawice po czym rzucił je na stół. Był upaprany olejem chłodniczym i smarem. Śmierdziało od niego nie miłosiernie. Usiadł na krześle i napił się wody gdy nagle podskoczył gdy poczuł na swoim ramieniu dłoń. 

Ratchet: Ech... Mógłbyś przestać mnie tak straszyć?

Optimus: Chyba ktoś tu musi się wykąpać...

Ratchet: Wiem co mam zrobić... 

Ratchet powiedział zmęczonym głosem. Optimus nagle złapał go na ręce i zaczął iść w stronę łazienki. Ratchet warknął zdenerwowany i uderzył Optimusa słabo w klatkę piersiową.

Optimus: Ała... To bolało. 

Powiedział żartobliwie Optimus. Wszedł do łazienki, postawił Ratcheta na ziemi i zaczął go rozbierać.

Ratchet: Umiem się sam rozbierać! Jak również umiem się sam umyć! 

Optimus podszedł do Ratcheta od tyłu i zaczął ściągać z niego koszulę szepcząc mu do ucha.

Optimus: Chcę ci jakoś wynagrodzić to co się stało...

Ratchet: Wynagrodzisz mi to jak się uspokoisz w końcu. June była po prostu przerażona.

Ratchet myślał że wyraz na twarzy June to przerażenie... Mylił się to był gniew i zazdrość.

Sam ściągnął swoją bluzkę i pieszcząc ciało Ratcheta zaczął ściągać jego spodnie.

Ratchet: Czy ty kiedykolwiek mnie słuchasz?!

Optimus: Jak mógłbym nie słuchać tak pięknego głosu? 

Optimus ściągnął swoje spodnie i zaczął bawić się gumką od bokserek Ratcheta. Ale po chwili rozmyślił się i sam rozebrał się do naga i wszedł pod prysznic zostawiając za sobą zdezorientowanego i podnieconego Ratcheta wyglądem przyrodzenia swojego lidera. Optimus włączył wodę prysznicu i zaczął myć się czekając na swojego partnera. 

Ratchet po prostu odsunął drzwi kabiny i wszedł do środka. Gorąca woda natychmiast go zmoczyła, a on objął w pasie stojącego do niego tyłem Optimusa. Wolną dłonią złapał jego obwisły w tej chwili sprzęt i zaczął lekko uściskać.

Optimus: Sam mówiłeś, że powinniśmy przystosować... 

Zaczął, kiedy medyk wtulił się w niego bardziej. 

Ratchet: Wiem co mówiłem.

Mruknął Ratchet, wciągając zapach jego mokrej skóry i męskiego żelu pod prysznic. Przymrużył tylko oczy i zapatrzył się w doskonałą jego linię pleców, zakończoną krągłym tyłeczkiem...Zostawiając dłoń na jego członku, zabrał drugą i szybko wbił kciuk w jego dziurke.Optimus westchnął i położył obie dłonie na kaflach, odruchowo wypinając pupę w stronę partnera.

Optimus:  Yhmm... Ratch... 

Jęknął, patrząc na niższego mężczyznę przez ramię. 

Optimus: Więcej, kochany - szepnął - Więcej.

Naraz pojedynczy palec został zastąpiony trzema, a lider przygryzł wargę aż do krwi. Chwilę później poczuł znajome kłucie w podbrzuszu, a jego penis stanął unosząc dłoń medyka w górę. 

Ratchet: Tak szybko? 

Mruknął Ratchet, śmiejąc się w plecy lidera.

Optimus: Ty równie szybko zmieniasz zdanie...

Ratchet: I dobrze.

Ratchet użył całej siły by odwrócić mężczyznę i rzucić mu się na usta. Wepchnął mu język do gardła i zaczął jeździć po języku partnera, od samego czubka, naśladując penetracje.

Ratchet: A teraz. Kochaj mnie.

Objął go ramionami za szyję i czekał na lidera. Ten jednak zwlekał.

Ratchet: Ej, o co chodzi?

Spytał i zlizał krople krwi, która wypłynęła ze śladu po ugryzieniu.

Optimus: Yhm... Nie wiem... Ostatnio...

Ratchet: Ostatnio nie skończyliśmy. 

Przerwał mu medyk.

Optimus: Nawet nie zaczęliśmy. 

Oczy lidera zabłysły nagle. Poderwał Ratcheta do góry, opierając go plecami o ścianę i opuścił na swój stojący maszt. Ratchet odchylił głowę uderzając nią o kafelki i przymrużył oczy z piekącego bólu. Optimus pchnął i gruby pal wszedł w medyka głęboko, rozrywając go i na przemian dostarczając pieszczoty. 

Ratchet mocniej objął lidera nogami, a szyję objął tak ciasno, że byli ze sobą spleceni. Woda wciąż moczyła ich nagie ciała, kiedy Prime opierając się ręką za głową medyka pchał mocno na przekór ciasnocie. Medyk jęczał głośno i cieszył się, że lejący się strumień zagłuszał tym razem krzyki, chlupoty i siorbnięcia ich pieprzących się ciał. 

Optimus wbijał się w rozochoconego i podnieconego medyka dopóki sam nie poczuł kumulacji, napierającego ciśnienia, wtłaczanego przez rozkosz - zbierającą się poprzez zaciskanie medyka i penetracje, jak krople rosy na źdźble trawy. Pchnął ostatni raz i sperma gwałtownie przecisnęła się, wybuchając w dziurce medyka i zalewając go od środka ciepłym deszczem. Dopiero po tym odstawił medyka i złapał go mocno w uścisk by partner, dysząc ciężko, nie upadł. Patrząc mu przez ramię widział jak z pomiędzy ściśniętych pośladków wypływa biały lubrykant.

Ratchet: Moja kolej.

Westchnął Ratchet, a Optimus poczuł jak drży, tym razem z podniecenia, a nie ekstazy. Medyk poderwał głowę patrząc z mało spotykanym głodem w oczach. Złapał go za szczękę i za kark i rozkazał.

Ratchet: Na kolana. 

Lider zmrużył oczy rozpoznając ten nieznoszący sprzeciwu ton. I nie sprzeciwił się. Odszedł na drugą stronę stronę kabiny i usiadł, a kiedy medyk się zbliżył zaczął całować jego brzuch. Penis medyka był już ustawiony i siny od nabiegłej krwi i pożądania. W tej pozycji uderzył go w policzek i lider nie musiał sobie wyobrażać co się zaraz stanie. 

Ratchet oblizał wargi i przeczesał mokre włosy lidera. Jego męskość mogła uchodzić za standard w kwestii długości, ale była też niebywale gruba.Dlatego poczuł jakąś satysfakcje z dominacji kiedy rozpychał w końcu usta Optimusa, klęczącego pod nim.Lider dzielnie znosił pierwszą połowę aktu, ale medyk natychmiast w jakimś dziwnym skupieniu wepchnął przyjacielowi głębiej, aż jądra dotknęły podbródka, aż poczuł na główce migdałki Prima i dalej skończył podróż w przełyku. 

Złapał go mocno za włosy, kontrolując jego głowę i nabijając go mocniej. Lider gwizdnął przez nos, opierając się czołem o podbrzusze medyka, językiem próbując rozpracować jego członka.Ratchet westchnął i pchnął lekko biodrami, ale to wystarczyło by Optimus zakwilił i zatrząsł się.Po chwili lider posłał mu z dołu lekko zamglone spojrzenie.W kącikach oczu wezbrały łezki, policzki spąsowiały, gdy przyciśnięty nosem do brzucha i zakneblowany, nie mógł nabrać tak ważnego teraz oddechu.Medyk zmrużył oczy i jeszcze raz pchnął, aż poczuł, że jego partner się krztusi. 

Jęknął czując, jak Optimus ściśniętym gardełkiem odruchowo naciska na jego główkę.Pozwolił mu jeszcze chwilę powalczyć, aż w końcu wysunął się z jego ust wolnym ruchem, a Prime obciągał mu tylko samymi wargami. Na końcówce zacisnął usta i Ratchet wyciągnął główkę, którą lider oddał z głośnym siorbnięciem, jakby odebrano mu smakowitego lizaka.Uwolniony Optimus cofnął się, mdlejąc na ściance prysznica, biorąc głębokie wdechy.Patrzył na medyka z pewną urazą i tym pragnieniem, zgwałć mnie.  

Ratchet uśmiechnął się oglądając taką jego podnieconą wersje - zranioną, mokrą i uroczo wyuzdaną. Pochylił się nad nim, opierając jedną dłoń o ścianę prysznica i drugą zadziwiając podbródek Optimusa, po którym spływała strużka śliny.

Optimus: Jeszcze raz - wychrypiał lider - Jeszcze raz...

Medyk wepchnął mu jeszcze raz. Od dawna się tak dobrze nie bawili. Jeszcze raz zgwałcił jego buzię, doprowadzając do wskrzeszenia jego członka i drugi raz pozwolił Optimusowi dokładnie mu obciągnąć. Lider mógłby tę umiejętność wykorzystywać w CV, robił to tak kurewsko dobrze jakby całe życie nie robił nic innego.W tym czasie medyk doszedł dwa razy, spuszczając się raz głęboko w gardle i drugi w ustach Prima. 

Za trzecim razem jęczał już wykończony, a ostatni wytrysk zmarnował na twarzy lidera.Optimus nie musiał robić nic ze swoim sprzętem, który sam wytryskiwał dwukrotnie, a nasienie obu mężczyzn obficie spływało wraz z wodą do odpływu.Ratchet uklęknął przed liderem i zaczął zmywać z jego twarzy lubrykant. 

Ratchet: Na dziś dość.

Powiedział kończąc każde słowo pocałunkiem. 

Optimus: Na dziś? Odrobiliśmy chyba wszystkie lata tego cholernego celibatu... 

Westchnął Prime, choć jego sprzęt mówił co innego - po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Podobnie jak jego ukochany, który go dosiadł i szybki ruchami wyssał do ostatniej kropelki.  

Ratchet uśmiechnął się i stanął na proste nogi biorąc w dłoń gąbkę, zaczynając myć szeroką klatę Optimusa.

Ratchet: Umyjmy się porządnie i chodźmy spać kotku. 

Optimus: Kotku? 

Ratchet uśmiechnął się złośliwie i uszczypnął jądra Optimusa przez co ten podskoczył.

Ratchet: Tak powiedziałem...

(Jakiś czas później...) 

Ratchet i Optimus leżeli już w łóżku pachnący i świeży. Wtulony w klatkę piersiową Ratchet z głową na jego ramieniu złączył palce swojej dłoni z dłonią Optimusa i zamknął odprężony i spokojny w chwili gdy od już bardzo bardzo długiego czasu się tak nie czuł... Przymknął oczy i zasnął pogrążony w swoich snach z nim i Optimusem w roli głównej.


To na tyle dzisiaj Koteczki. :) 

Dziękuję ci jeszcze raz Kochana @MurielMeg Naprawdę jestem zachwycona <3 

No i widzimy się w następnej części :* Buzi do następnego.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro