Rozdział 1
Richte: Mamy sygnał Deseptikona na pustyni i jest tam człowiek!!!
Op: Richte otwórz most ziemny
Autoboty transformacja i jazda
Gaz do dechy
Po piętnastu minutach byli na miejscu.
Op: To Sandłejw
Chłopak: ruszcie go a pożałujecie
Drift: Nie źle się stawia
OP: otsuń się odniego on jest nie bezpieczny
Chłopak: jaki nie bezpieczny jest ranny
Op:Daj nam go zabrać
H: Nie ma mowy, znacie takie powiedzenie :wróg mojego przyjaciela jest moim przyjacielem
Drift:a co nam morzesz zrobić
H: dużo
Op: autoboty odwrót
Drift: co?, zostawimy go
Op: chłopak nie daje za wygrane jeszcze nie wie że popełnia błąd ratując mu Rzycie.
Richte otwóż most ziemny.
I po piętnastu minutach znikli
Chłopak: umiesz mówić
Robot nic nie odpowiedział tylko przemienił się w człowieka
Pomogłem mu wstać i po szliśmy my do domu
Hłopak: Ja nazywam się Midgard a ty?
Robot nic nie odpowiedział tylko patrzył się namnie czerwonymi oczami
Tym czsie w bazie botów
Op: Elita wracaj do bazy
Ja: Już jadę bracie
Na parkingu
JA: WHEELJACK jedziemy do bazy
Wj: robi się
Po pięciu minutach byli śmy w bazie
Ja: Co się dzieje Optimusie??
Op: kony mają sprzymierzęńca
Ja: daleko nie mógł z nim pójść pójdziemy wieczorem
Op: Dobrze Elita
Był już wieczór
Ja razem z bratem pojechaliśmy na to postkowie
Ja: Wiesz Optimusie szkoda że nie morzesz się zmienić w człowieka
Bo wiesz skoro ten sprzymierzęńca konów nie lubi robotów to by nie zaatakował ciebie bo by nie wiedział że to ty
Op: modulator nie tylko służy do transformacji w auto ale również w człowieka
Ja: Co!????
Po dwóch minutach stał przedemną człowiek chłopak o niebieskich włosach i błękitnym oczach
Ja: łał
Stałam obok niego i patrzyłam z podziwem ale potem poczochrałam jego niebieską czuprynę ktoś przerwał mi w wgłupianiu się
stał Sandłejw razem z chłopakiem
akórat bardzo dobrze go znałam
Midgard był po stronie Konów nic dziwnego.
Ja: Midgard
Mig: Elita
Sandłej rószył na Prajma ja natomiast unikałam ciosów chłopaka
Powaliłamw go miałam zadać cios ostatni gdy usłyszałam krzyk znanego mi bota
Sandłejw wbił miecz w lewy bok chłopaka a potem mu coś podał
A on padł na piach
Oni uciekli a ja zostałam z rannym
Ja: Nic ci niejest odezwij się
Bot ani drgnie ale szybko oddycha to plus że żyje, zaciągnełam go do jaskini. oderwałam kawałek swej bluzy potem powoli wyciągnełam z jego boku sztylet i mocno przycisnełam oderwany kawałek rękawa
Op: aaaaaaaaa
Ja: sorry musisz wytrzymać straciłeś dużo Energonu leż i nic nie mów oszczędzaj siły.
Prubowałam się połączyć z bazą ale komunikator zasypany piachem
Ja: Optimusie ja przepraszam to był głupi pomysł iść w dwóję samych
Op: To ni....e by.....ła twoja........ wina
Z rana poszukamy pomocy narazię lesz
W bazie botów
Richte: Nie mogę połączyć się z naszymi mamy problem
Daj my im czas do jutra rana jak się nie zawią to robimy poszukiwania
W jaskini
Ja: rana znowu krwawi
Optimusie mogę ucisnąć twoją ranę
Chłopak pokazał głową że tak
Zaraz znowu rozległ się krzyk
Op:aaaaaaaaa
Krwotok po pięciu minutach ustąpił.
Ja :Dobra przestała krwawić
Jutro będziemy iść po pomoc więc dobrej nocy
W domu Midgarda
Mid:Ta walka była Bąba
Nauczysz mnie tak walczyć
Kon Skinoł głową tak
Most się otworzył w domy a chłopak że swoim krukiem przeszli i znikli
------------#--------#-------------------#-------------#--
Cześć 👋 wszystkim i jak nowa książka sorry za początek z Praimem ale nie miałam weny😭😭😭 więc poprostu tak napisałam 😀😀
Jak ktoś ma pomysły do następnego rozdziału to piszcie postaram się to zrealizować. 😀😀 muszę kończyć narka 😀.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro