Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wheeljack x HumanReader

Miałaś miesiączkę. I to wyjątkowo paskudną. Był to jeden z tych rzadkich okresów, w którym nie dawałaś rady normalnie funkcjonować. Ból, skurcze, nudności i ból głowy towarzyszyły Ci bez przerwy, dopóki nie poszłaś do lekarza. Przypisał Ci tabletki i dopiero wtedy objawy przechodziły na jakiś czas.

Okres przychodzi w najmniej odpowiednich momentach, każda kobieta dobrze o tym wie. Dlatego, kiedy Ty, Raf i Miko postanowiliście nocować w bazie Autobotów, a aplikacja telefonie przypomniała Ci, że w każdej chwili możesz zacząć krwawić, do kosmetyczki w plecaku wpakowałaś dwie paczki podpasek i ogrom, różnego rodzaju, niezdrowego jedzenia. Miałaś ogromną ochotę na słone paluszki. Albo białą czekoladę. Albo nie! Maślane ciasteczka.

Co by to nie było, znajdowało się w Twojej torbie, co zostało bardzo mile przyjęte przez resztę dzieciaków i trochę mniej przez Ratcheta.

-Zdajecie sobie sprawę, jak niezdrowe to jest? - Spytał, skanując skład opakowania po chipsach. Wywróciłaś oczami i wróciłaś do wcinania truskawek z cukrem. Miałaś szczerą nadzieję, że doktor nie powie nic więcej. Nastrój zmieniał Ci się jak w kalejdoskopie, dlatego, może i teraz byłaś w dobrym humorze, ale to szybko mogło się zmienić. A wtedy nic by go nie uratowałoby.

-Spokojnie doktorku, daj im się trochę wyluzować - usłyszałaś znajomy głos. Podniosłaś się z kanapy i podbiegłaś do barierki, z uśmiechem zauważając białego Wreckera.

-Wheeljack! - Krzyknęłaś radośnie.

-Cześć mała. Dobrze cię widzieć - zachichotałaś cicho.

Ty i Jack'ie zaczęliście dobrze się dogadywać od pierwszego spotkania. Nie był oficjalnym członkiem Autobotów (mimo że stał po Waszej stronie), toteż nie widywałaś go w bazie za często. Byłaś jednak jednym z powodów, dla którego w ogóle Was odwiedzał. Mieliście kompatybilne charaktery, co było widać na każdym kroku i przyprawiało starego medyka o zawroty głowy. Zwłaszcza, gdy dołączyli  do Was Miko i Bulkhead. Wasza czwórka to wybuchowa mieszanka głupich pomysłów, nieodpowiedzialnych zachowań, jak również ogromnego przywiązania do siebie nawzajem.

Ratchet pokręcił głową i oddał reszcie chipsy. Paczka od razu została otwarta i konsumowana. Bardzo miałaś na nią wcześniej ochotę (cóż, jak na wszystko), ale wolałaś wykorzystać okazję, iż Wheeljack był w bazie i spędzić z nim trochę czasu.

-Na ile zostajesz tym razem? - Spytałaś, opierając się rękoma o barierki.

-Bulk poprosił mnie o małą przysługę. Pomogę mu i lecę w świat - Wydałaś z siebie jęk niezadowolenia, a mech lekko się uśmiechnął - Nie rób takiej miny. Jak będziesz chciała, wezmę cię na krótką wycieczkę.

-Trzymam cię za słowo - Wrecker kiwnął głową, a Ty powróciłaś na swój dmuchany materac.

Wieczór spędzony na graniu na konsoli był doprawdy nader przyjemny, zwłaszcza, gdy udało Ci się pobić rekord w strzelance. Potem zrobiło się późno, więc postanowiłaś pójść się, umyć.

W ten sposób skończyłaś pod gorącym prysznicem. Ciepła woda zmyła z Ciebie  pot, zapach żelu pod prysznic uspokoił i  wszystko byłoby w porządku, gdybyś nagle nie dostała bolesnego skurczu, a po Twoich udach nie zaczęła spływać krew. A miałaś nadzieję, że ten wieczór obejdzie się bez niespodzianek.

Odziałaś się więc w zbroję z podpasek, ubrałaś w wygodną piżamkę i wyszłaś z łazienki, jak najszybciej chcąc dotrzeć do kosmetyczki i zażyć swój lek.

Dotarłaś do pomieszczenia bez większych problemów. Oprócz tego, że powoli zaczynało boleć Cię w podbrzuszu, nie było źle.

-Hej, (Imię), grasz z nami w Wiedźmina? - Spytał Jack, oferując Ci, pada.

-Może później. Dajcie mi trochę poleżeć, nie te lata - zażartowałaś. W końcu byłaś z nich wszystkich najstarsza.

Twój materac był najbliżej schodów, trochę za kanapą. Ukradkiem wyjęłaś tabletki i łyknęłaś dwie, chcąc mieć spokój przez resztę nocy. Musiało jednak trochę minąć, nim specyfik zacznie działać, dlatego położyłaś się na  kołdrze i przymknęłaś oczy. Niestety, ból tylko się nasilił i nie minęło dużo czasu, zanim skuliłaś się w kłębek. Twoje dziwne zachowanie zauważyła Miko. Podeszła do Ciebie i usiadła obok. 

-Hej, co jest? - Spytała, bardzo spokojnie jak na nią.

-Mam okres - wymamrotałaś, a dziewczyna westchnęła, przełożyła rękę do Twojego ramienia w ramach wsparcia i nachyliła się nad Twoim uchem.

-Ja też.

W ten sposób, chwilę później obie kuliłyście się na materacu, jęcząc i narzekając na wszystko wokół. Raźniej jest cierpieć, kiedy ktoś odczuwa to samo, co Ty. Byłyście w trakcie denerwowania się na swoich rodziców, kiedy pojawił się Wheeljack z cóż za zaskoczenie, Bulkhead'em.

-Dziewczyny, chcecie jechać na jakiś wieczorny rajdzik? - Spytał biały mech, a Ty spojrzałaś się na niego z ukosa.

-Nie - Odparłyście w tym samym momencie. 

-Dlaczego? - Bulk był w szoku. Miko, jeszcze nigdy, nie odmówiła mu przejażdżki.

-Nie mamy humorów - Mruknęłaś, a Jack'ie uniósł jedną brew. 

-Przecież jeszcze godzinę temu wszystko było dobrze.

-Odmieniło mi się.

-Ale dlaczego? - W tym momencie postanowiłaś użyć starożytnego, kobiecego tekstu. Stworzyły go dziewczyny jeszcze przed narodzinami Jezusa, tylko po to, aby denerwować mężczyzn, którzy nie mieli na ów słowa żadnej, sensownej riposty.

-Domyśl się.

W tym momencie odwróciłaś się do nich plecami. Twoja przyjaciółka zrobiła to samo, a Wreckerzy spojrzeli po sobie. Nie mieli pojęcia, o co Wam chodziło, ale nie zamierzali zostawiać tego na pastwę losu. Jeszcze kilka minut próbowali dowiedzieć się, czy może zrobili coś złego, ale jedyne co otrzymywali, to wymijające odpowiedzi. Postanowili więc udać się do jedynej osoby, która mogła coś wiedzieć.

-No więc chcecie wiedzieć, co dzieje się z Miko i (Imię)? - Spytał Ratchet, a mech'y pokiwali głowami - Biorąc pod uwagę wasze słowa, ich wilczy apetyt, zmiany nastroju, podwyższoną temperaturę ciała i złe samopoczucie, odpowiedź jest prosta. Menstruacja.

-Men... Co? - Bulk podrpał się po głowie, a Ratchet przestał stukać palcami w klawiaturę.

-Macie dostęp do ludzkiej technologii. Wyszukajcie w internecie i dajcie mi pracować!

Bulkhead i Wheeljack dobrą godzinę skanowali wszystkie informacje, jakie tylko zdołali znaleźć. Pół godziny zastanawiali się potem, jak poprawić Wam humory, aż skończyło się na tym, że Ty i reszta dzieciaków, poszliście spać.

A raczej, chciałabyś pójść spać, ale ktoś tknął Cię palcem w plecy. Uniosłaś głowę z poduszki i zmroziłaś białego Wreckera spojrzeniem.

-Czego chcesz?

-Twojego towarzystwa, mała.

-A ja chcę spać, więc zacznij to respektować i pozwól mi odpocząć.

-Co ty na to, żeby połączyć oba w jedno?

-Czyli...? - Twoje spojrzenie złagodniało, a Wheeljack położył dłoń obok Ciebie.

-Idziemy spać. Obiecuje, że nie będę się wiercił - uśmiechnął się lekko, a Ty przez chwilę zastanawiałaś nad jego propozycją. Pomimo tego, że materac był całkiem wygodny, to okazja spania z mech'em nie zdarzała się często. Właściwie, nie zdarzała się w ogóle. Nie skorzystanie z niej byłoby głupotą.

-No dobrze.

-Świetnie. Tylko weź kołdrę, sam metal może nie być dla ciebie zbyt wygodny.

Owinęłaś się ciepłym materiałem i wskoczyłaś na jego rękę. Cicho wyszliście z pomieszczenia, nie chcąc nikogo obudzić i kilka chwil później, leżałaś na jego ciepłej klatce piersiowej.  Tuż obok iskry. Byłaś senna, więc owinęłaś się w kokon, a Jack'ie przykrył Cię ręką. Ułożyłaś się wygodnie i nie minęło dużo czasu, zanim Twój umysł był na granicy jawy i snu.

-Jack'ie - Wymamrotałaś. Mech uchylił niebieskie optyki, spoglądając się na Ciebie ciepło. Byłaś taką małą istotką, a wywoływałaś w nim całą gamę dobrych uczuć - Dziękuję.

-Dla ciebie wszystko, mała - Uśmiechnęłaś się lekko i zasnęłaś, ukojona bliskością przyjaciela. Wheeljack jeszcze przez chwilę delektował się Twoim spokojnym wyrazem twarzy, zupełnie innym od tego sprzed chwili. 

Mógł sobie być twardym Wreckerem, ale przy Tobie, stawał się miękką kluchą. I ani trochę mu to nie przeszkadzało. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak na coś wpadłam. Kochajmy wenę, tak szybko odchodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro