Wheeljack x HumanReader
-I co widzisz? - Spytał Jack'ie. Rozejrzałaś się po wnętrzu statku, jednocześnie poprawiając czołówkę.
-To się trochę różni od tego, z czym pracuje na co dzień, ale... - Wczołgałaś się pod silnik i zaczęłaś uważniej studiować części -... Widziałam to w książce, jaką mi dałeś. Powinnam coś zdziałać z instrukcją.
-Całe szczęście! Już myślałem, że będę musiał rozbierać statek na części, żeby samemu to wymienić - powiedział, pomagając Ci wyjść. Odetchnęłaś świeżym powietrzem.
-Przyda mi się maseczka na twarz, jeśli mam tam spędzić kilka godzin.
-Mówiłem ci już, że jesteś super? - Spytał, unosząc Cię na wysokość swoich oczu. Usiadłaś na jego dłoni po turecku i złożyłaś ramiona na piersi.
-Zdecydowanie nie wystarczającą ilość razy.
-Oj, nie bądź taka. Kupię ci potem jedzenie.
-O nie! To już na mnie nie działa. Zawsze mówisz, że mi coś kupisz, a potem i tak dostaje Energon - wycelowałaś palcem w jego twarz i tknęłaś go w policzek.
-No to co chciałabyś w zamian za pomoc?
-Pomyślmy - uśmiechnęłaś się sprytnie - Załatw mi jakieś drogie, dobre wino i masaż. Wtedy będziemy kwita.
-Hmm, stoi - Chwycił Twoją dłoń w dwa palce i lekko nią poruszył, na znak przypieczętowania paktu.
***
Wino i masaż to zdecydowanie za mało, pomyślałaś, wchodząc do swojego pokoiku w bazie Autobotów. Dwanaście godzin - tyle łącznie zajęła Ci pomoc Wheeljack'owi z naprawą statku. Przynajmniej wyrobiliście się w dwa dni, inaczej przepadłby Ci nadchodzący weekend. Dobrze, że pracowałaś na pół etatu, a Twój szef to anioł i pozwolił Ci wyjść dzisiaj wcześniej z pracy, bo nie było klientów. Warsztat samochodowy to jednak piękne miejsce. Zwłaszcza, jak jesteś jedyną dziewczyną wśród mężczyzn. Miałaś to szczęście, że Twoi współpracownicy albo traktowali Cię jak koleżankę, albo nieudolnie podrywali, jednocześnie pomagając, na ile byli wstanie (choć bywało to irytujące).
Położyłaś się na łóżko i przymknęłaś oczy. Prysznic przyjemnie złagodził ból Twoich obolałych mięśni. Gdyby tylko ktoś w tym momencie nie zapukał, poszłabyś spać.
-Wejść - powiedziałaś, odwracając twarz w kierunku drzwi. Wheeljack, używając kompresji masy, wszedł do środka, z winem w ręku i buteleczką olejku. Postawił obie te rzeczy na komodzie i uśmiechnął się zawadiacko - A co z masażem?
-Jestem - uniosłaś jedną brew - Widzisz złotko, te rączki nie są dobre tylko w pokonywaniu Decepticonów.
-W takim razie chyba muszę je przetestować. Odwróć się.
-Po co?
-Muszę założyć stanik - wzruszył ramionami, ale spełnił Twoją prośbę. Chwilę później dałaś sygnał, aby się odwrócił, a Ty leżałaś już plackiem na łóżku - Rób to, do czego zostałeś powołany.
Jack'ie przewrócił oczami, ale podszedł do łóżka i pokropił swoje ręce lawendowym olejkiem. Przyjemny zapach rozniósł się po pokoju, podczas gdy on dokładnie rozsmarował go po powierzchni metalu. Kiedy zaczął rozmasowywać Twoje zmęczone, spięte mięśnie, nie spodziewałaś się, że będzie aż tak dobrze.
Mruknęłaś, czując jak jego dłonie przesuwają się wzdłuż kręgosłupa. Pomimo Twoich wcześniejszych działaś, zdecydował się rozpiąć Twój biustonosz, bo ograniczał mu ruchy. Pozwoliłaś mu na to tylko dlatego, że leżałaś na brzuchu, więc i tak nic nie było widać.
Zgiął dłonie w pięści i knykciami zaczął masować Twój kark. Najpierw na większej powierzchni, a potem punktowo; rozluźniał miejsca, które najbardziej tego potrzebowały. Przymknęłaś oczy, skupiając się na przyjemnym dotyku. Czy to źle, że zachciało Ci się spać?
Potem przeszedł na ramiona, najpierw zajął się oboma na raz, a potem każdym osobno. Jego ręce działały cuda. Dosłownie czułaś, jak Twoje mięśnie rozpływają się pod jego palcami.
-Gdzie się tego nauczyłeś? - Spytałaś cicho, a mech zachichotał.
-A co, dobrze ci?
-Nawet nie wiesz jak - przeniósł się na barki. Westchnęłaś z przyjemności.
-Miałem znajomego, który robił zawodowo masaże. Moje plecy kiedyś mocno ucierpiały i musiałem chodzić na takie terapie. Powiedzmy, że sporo ruchów zapamiętałem.
Ta przyjemność trwała jeszcze piętnaście minut, zanim ktoś brutalnie Wam przerwał. Byłaś tak skupiona na odczuwaniu przyjemności, że nie usłyszałaś, jak ktoś podchodzi pod Twoje drzwi, a Wheeljack... Zapomniał, że miałaś pokój na końcu korytarza i myślał, iż ta osoba ma zamiar przejść obok. Jakież było zdziwienie Bulkhead'a, kiedy po wejściu do Twojej sypialni, zauważył swojego przyjaciela z człowiekiem w nietypowej sytuacji.
-(Imię), widziałaś Weheel... - Zaczął, ale przerwał. Otworzyłaś gwałtownie oczy, a Twój masażysta szybko zabrał ręce.
-Tu się nic nie dzieje!
-To nie tak, jak myślisz! - Krzyknęliście w tym samym czasie.
-Umm, uch... - Uchylił usta, aby coś powiedzieć, jednak nic nie wydobyło się z jego ust. Twarz Bulk'a zrobiła się niebieska i szybko zatrzasnął drzwi - Nie było mnie tu!
Wyszedł i dało się słyszeć, jak biegnie przez korytarz. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiliście. Przerwałaś ten stan rzeczy.
-O matko, zepsuliśmy Bulkhead'a - powiedziałaś cicho, a Jack'ie wzruszył ramionami, w ogóle się tym nie przejmując.
-To duży mech, poradzi sobie.
-Trzeba iść to odkręcić.
-A nie chcesz poczekać do końca masażu?
-Nie, jeszcze komuś powie i będzie nieporozumienie - odparłaś, a Wheeljack ponownie przyłożył dłonie do Twoich pleców, zalewając Twoim mięśniom falę przyjemności - Albo nie, wyjaśnienia mogą poczekać.
***
Bulkhead wrócił do głównego pomieszczenia, wpatrując się w podłogę. Nie mógł uwierzyć. Wheeljack i ludzka dziewczyna? Nie, żeby miał coś przeciwko, ale było to dla niego co najmniej dziwne. Chociaż, zawsze pałaliście do siebie sympatią. Mieliście trochę wspólnych tematów, więc może to Was połączyło?
-Bulkhead, widziałeś (Imię)? - Spytał Smokescreen - Miała pokazać mi dzisiaj, jak gra się w tę ich ziemską siatkówkę.
-Uch, tak?
-Jest u siebie? - Niepewnie kiwnął głową, a najmłodszy członek drużyny wyminął go, z zamiarem pójścia po Ciebie.
No cóż, wrócił chwilę później, z takim samym wyrazem twarzy, jak starszy kolega.
Oj ciężko będzie to odkręcić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro