Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wasz Pierwszy Pocałunek (2)

Megatron 

Powoli uchyliłaś powieki. Twój umysł powoli zaczął działać i dopiero po dłuższej chwili dotarło do Ciebie, że nie znajdujesz się w swojej sypialni. Gwałtownie  spróbowałaś podnieść się do siadu, kiedy ktoś przytrzymał Cię w talii. Ponownie oparłaś się o klatkę piersiową Lorda Megatrona co spowodowało, iż przypomniałaś sobie to, co robiłaś parę godzin temu. 

Byłaś tak cholernie zmęczona po pracy, że musiałaś zasnąć, kiedy siedziałaś mu na ramieniu. Najwidoczniej również pozwolił sobie na krótką przerwę i skończyło się na wspólnej drzemce. 

-Śpieszysz się gdzieś? - Spytał, rozbawiony Twoim zdezorientowanym wyrazem twarzy. Pokręciłaś głową i lekko się uśmiechnęłaś. Przeniosłaś się nieco, aby położyć się na nim i mieć dobry ogląd na jego optyki. 

-Nie. Już nie. 

-Dobrze - mruknął, a następnie podniósł się do siadu. Nie chciałaś z niego schodzić, więc po prostu usadowiłaś się na jego kolanach. Ułożył dłonie na Twoich udach i prawą ręką zaczął je gładzić - Nie chciałbym używać siły, żeby cię zatrzymać. 

-Nie musiałbyś, bardzo mi tu wygodnie - Mruknął zadowolony, a następnie spojrzał się na Twoje usta. Coś zaświtało mu w głowie. Nie mogłaś do końca powiedzieć co, dopóki jego optyki nie zaświeciły się istnym głodem. Bez większego zastanowienia, złączył Wasze usta. Jeśli wcześniej byłaś zaspana, teraz o mało co nie wyskoczyłaś z butów. Całował Cię z takim głodem i siłą, że nie miałaś pewności, iż zwykły taniec ust będzie w stanie go zaspokoić. Musiało mu to jednak wystarczyć, ponieważ, z nadmiaru emocji, zapomniałaś o oddychaniu i odsunęłaś się od niego. Nie omieszkał się uśmiechnąć z satysfakcją, widząc Twoje czerwone policzki. 

Starscream 

Przejrzałaś się w lustrze. Twoja koszula była wyprasowana, a włosy schludnie ułożona. Uśmiechnęłaś się lekko, chcąc sprawdzić, czy wyjdzie naturalnie i... Niestety, nie wyszło. Próbowałaś jakkolwiek się wyluzować, ale było to ciężkie zadanie. Wewnętrznie trzęsłaś się jak osika. 

-Może... nigdzie nie idź? - Powiedział Starscream, stojąc tuż obok. Próbował udawać, że wcale nie martwił go Twój stres, ale nie odstępował Cię na krok.

-Muszę. To moja pierwsza, poważniejsza praca i, no, zależy mi trochę - Stwierdziłaś, a mech położył dłoń na Twoim ramieniu. Odwrócił Cię w swoją stronę. 

-Widać - Mruknął, po czym nachylił się, aby stać z Tobą twarzą w twarz - Jeśli chcesz, mogę pomóc ci się zrelaksować.

-Hmm, ciekawe jak? - Spojrzałaś się na niego z ukosa. Ostatnim razem jak spróbował zrobić Ci masaż, prawie Cię połamał. 

-Po prostu zamknij oczy i daj mi działać - Stwierdził, a Ty wzdrygnęłaś ramionami i zrobiłaś to, co Ci kazał. Nie minęło dużo czasu, zanim poczułaś, jego metalową dłoń na swojej szyi. Uchyliłaś usta, aby spytać się, co ma zamiar zrobić, ale nic się z nich nie wydobyło. Jego, zaskakująco ciepłe wargi, znalazły się na Twoich. Nie powstrzymywałaś uśmiechu. Objęłaś go za szyję, pogłębiając pocałunek. Nie miałaś ochoty się od niego odrywać, ale czas mijał, musiałaś wychodzić. 

-Muszę już... - Optyki Starscream'a były łagodniejsze niż zwykle. Wydawał się być niesamowicie zadowolony z tego, co zaszło, ale nie wzbudziło Twoje zainteresowanie. Twoja szminka rozmazała się na jego ustach - Iść. Do później!

I szybko wybiegłaś z pomieszczenia. Nie było sensu mu mówić... Tak będzie zabawniej. 

Soundwave

Soundwave poraził Airachnid prądem. Jej zemdlone ciało opadło twardo na podłogę. Jakieś Vehicony od razu ruszyły, aby sprzątnąć ją z drogi i uwięzić. Soundwave wziął Cię w rękę i szybko ruszył do swojego pokoju na Nemezis. 

Airachnid, kiedy dowiedziała się, że Soundwave jest w bardzo bliskich kontaktach z człowiekiem, postanowiła sprawdzić, jak zareaguje, gdy stanie Ci się krzywda. Nie zdążyła Cię nawet drasnąć, bo kapitan szybko ją zneutralizował. Od początku widział, że coś kombinuje, więc postanowił być wyjątkowo uważny. Przeczucie go nie zawiodło. 

Dokonał kompresji masy i chwilę później oglądał Cię z każdej strony. 

-Nic mi nie jest, naprawdę - Zapewniałaś go. Mimo Twoich słów, zbadał Cię i odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że nic Ci nie jest. Pogłaskał Cię po policzku, a Ty wtuliłaś się w jego dłoń. Przymknęłaś oczy. Na początku byłaś przestraszona; słyszałaś, jaką osobą była pajęczyca. Wiedziałaś jednak, że Soundwave nigdy w życiu nie da Cię skrzywdzić. 

Nie mógł powstrzymać się od przejechania kciukiem po Twoich wargach. Usłyszałaś dźwięk, który sygnalizował to, że odsunął maskę, po czym poczułaś na ustach coś jeszcze innego, coś cieplejszego i zdecydowanie bardziej pożądanego. 

Nie mógł się powstrzymać, aby Cię nie pocałować. Miał wrażenie, jakby tylko Twoja bliskość mogła uspokoić to wściekłe uczucie w Iskrze. Robił to pierwszy raz od dłuższego czasu, ale instynkt podpowiedział mu co robić. Chwilę później wiłaś się pod jego dłońmi, które odkrywały coraz to nowsze zakamarki Twojego ciała i wiedziałaś, że jeśli teraz go nie powstrzymasz, ten wieczór zakończy się czymś, czego się nie spodziewałaś. 

Shockwave

-(Imię). 

-Cii. 

-Puść mnie. Twoje zachowanie jest nielogiczne. 

-Jest bardzo logiczne - Uważnie studiowałaś jego wielką, czerwoną optykę. Mech chwycił Cię za talię i bez problemu uniósł Cię w górę, odsuwając od siebie na odległość jego ramion. 

-Jest bardzo nielogiczne. Nie mam ust - Jak na zawołanie, mina Ci zrzedła. Od razu domyślił się, co chcesz zrobić, kiedy chwyciłaś jego "twarz" w swoje ręce. Nie bez powodu był naukowcem, jego geniusz kilkukrotnie przewyższał najlepszych, ludzkich prekursorów. 

-Warto było spróbować - Stwierdziłaś po chwili. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił. Wydawał się intensywnie nad czymś myśleć. Nie miałaś pojęcia, jakim cudem się w sobie zakochaliście. On był inteligentny, Ty ciekawska i tak jakoś wyszło - Shockwave, możesz mnie już postawić. 

Wyrwałaś go z zamyślenia. Powoli opuścił Cię na ziemie, ale zamiast kompletnie Cię puścić, chwycił Cię za ramiona. Zanim zdążyłaś się zorientować, byłaś przyparta do ściany. Sapnęłaś zdezorientowana, kiedy uniósł Twoje obie ręce w górę i owinął swój dziwny, metalowy ogon wokół Twoich nadgarstków, utrzymując Cię w miejscu. 

-Shockwave? - Spytałaś, szeroko otwierając oczy. Poczułaś, jak jedna jego ręka ląduje na Twoim biodrze, a druga na udzie. Zadrżałaś niekontrolowanie. 

-Są czynności lepsze niż ustna wymiana bakterii - Powiedział cicho, jednocześnie wkładając ręce pod Twoją koszulkę. 

Knockout

Próbowałaś skupić się na notatkach. Czekał Cię cholernie ważny sprawdzian, od którego zależała Twoje ocena końcowa. Niestety mech, który wprosił się do Twojego domu pod pretekstem arcyważnego pytania, a dokładnie "pomożesz mi się wypolerować?". Cóż, pomogłaś, ale na tym się nie skończyło. Nie chciał wyjść, pragnąc Twojej atencji, a kiedy powiedziałaś mu wprost, że nie masz czasu, nic sobie z tego nie robił. 

Poczułaś, jak siada obok Ciebie, na łóżku, a następnie zaczyna łaskotać Cię w stopę. Odruch zadziałał i uderzyłaś go w brzuch. 

-Aua! (Imię)!

-Prosiłeś się! Poza tym, pewnie i tak nic nie poczułeś - Stwierdziłaś, a mech parł się o ścianę i zajrzał Ci przez ramię. 

-Nuda. Wolisz to ode mnie? 

-Przestań zadawać pogrążające mnie pytania. 

-Będę. Dopóki nie spędzisz ze mną trochę czasu. 

-Codziennie spędzam z tobą czas. 

-Mało - Powiedział, a następnie chwycił Twój plik kartek i schował go za siebie. Uniosłaś jedną brew, a on uśmiechnął się niewinnie - W końcu możemy porozmawiać. 

-Knockout - Warknęłaś ostrzegawczo i spróbowałaś sięgnąć po swoją własność. Od razu się odsunął - Dobrze, co mam zrobić, żebyś mi je oddał?

-Dać mi atencję. 

-A dokładniej?

-Pozwól, że będę bardzo dokładny - Wolną ręką chwycił Cię za tył głowy, abyś mu nie uciekła, a następnie szybko złączył Wasze usta. Otworzyłaś szeroko oczy, nie spodziewając się tego gestu. Kilka sekund później oddałaś pocałunek, a Knockout mruknął z przyjemności. Powinien częściej Ci przeszkadzać. 

Breakdown

Wiłaś się na łóżku, w spazmach niekontrolowanego śmiechu. Breakdown ani myślał o tym, aby przestać Cię łaskotać. Kiedy zauważył, że w kącikach Twoich oczu pojawiają się łzy, a Ty wręcz błagasz, żeby się odsunął, przerwał na chwilę. 

-Zemszczę się - wyspałaś zmęczona, a mech uśmiechnął się wiedząc, że i tak tego nie zrobisz. 

-Mhm. 

-A żebyś się nie zdziwił - Klepnęłaś go w ramię, chcąc okazać swoją dominację. Wywrócił optykami, po czym ponownie powrócił do wpatrywania się w Twoje śliczne, (kolor) oczy. Och, dopiero teraz zauważył, jak byliście blisko. A gdyby tak, przysunąć się bliżej. Posmakować Twoich różowych ust i sprawdzić, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają. 

Wydawałaś się mięć podobne myśli. Przełknęłaś ślinę, kiedy nieznacznie się zbliżył. Kiedy tylko dotknął Twoich ust, przymknęłaś oczy, w pełni oddając się ogarniającemu Cię uczuciu nieokiełznanej miłości. Zrobił to samo. Taniec Waszych warg był bardzo delikatny, nie śpieszyliście się, napawając każdym, najmniejszym ruchem. To jednak od zdecydowanie dominował i nadawał spokojne, równomierne tempo. 

Odsunął się od Ciebie chwilę później. Bez słów zaczął podziwiać Twoją twarz, a raczej tego, co z Tobą zrobił. Zaczerwienione policzki, oczy nadal wpół przymknięte. Twój widok w tym momencie był zdecydowanie najpiękniejszym, jaki widział od bardzo, bardzo dawna. 

Dreadwing

Ty i Dreadwing uwielbialiście spędzać ze sobą czas. Był niezwykle romantyczny i byłaś jedną z niewielu osób, przy której całkowicie się otwierał. Okazywał Ci uczucia na każdym kroku i adorował Twoją osobę jak mógł. Nigdy nie pozwolił sobie jednak na coś, co wprawiłoby Cię w zakłopotanie. Kiedy wykonywał jakiś gest w Twoim kierunku uważnie obserwował Twoją twarz, próbując zauważyć na niej jakiekolwiek oznaki dyskomfortu. Za każdym razem stwierdzał, że jeszcze nigdy się to nie zdarzyło.

-Dreadwing - Mruknęłaś cicho, bawiąc się jego palcami. Siedziałaś pomiędzy jego nogami, oparta o klatkę piersiową. 

-Hmm?

-Jesteś wspaniały - Wypaliłaś nagle. Nie wiedziałaś skąd, ale miałaś potrzebę dowartościowana go słowami. Objął Cię rękoma w talii i przycisnął bliżej. Ułożył swój podbródek na Twoim ramieniu. Poczułaś jego oddech na swojej szyi - Nie żartuję. 

-Wiem - Mruknął, a Ty odwróciłaś się w jego stronę. Przeniósł wzrok z Twoich oczu na usta i nieco się zbliżył. Wiedziałaś co ma zamiar zrobić, był to jasny sygnał. Czekał jednak, aż wyrazisz zgodę na ten gest. Zrobiłaś to, również się przysuwając i łącząc Wasze usta. Był prawdziwym dżentelmenem. 

Całował Cię powoli i z wyczuciem. Zachęciłaś go jednak do porzucenia swojego stoickiego spokoju, przygryzając jego dolną wargę. Warknął i pogłębił pocałunek, błądząc jednocześnie swoimi dłońmi po Twoim biodrze i plecach. 

Steve

Spojrzałaś się z podziwem na swojego mech'a. Staliście na plaży, na którą postanowił Cię zabrać. Kompletnie bez okazji, chcąc spędzić z Tobą więcej czasu. Wokół nie było nikogo, dlatego postanowił się przetransformować. Po dłuższej chwili zauważył Twoje palące spojrzenie i spłonął niebieskim rumieńcem. 

-Coś nie tak? - Spytał, spoglądając na Ciebie niewinnymi, czerwonymi optykami. W kwestii okazywania uczuć, Steve nie należał do najodważniejszych. 

-A nic, tak cię tylko pożeram wzrokiem - Stwierdziłaś, a po plecach Decepticona przeszedł dreszcz. Uśmiechnęłaś się lekko - Spokojnie, żartuje sobie. 

-Umm - Odwrócił wzrok - A gdybym nie chciał żebyś żartowała...?

-Co masz na myśli? - Przysunęłaś się bliżej niego, zaintrygowana jego pytaniem. 

-Chodzi mi o to, że... - Westchnął cicho, a następnie, zdeterminowany, przeniósł optyki na Ciebie. Przechyliłaś głowę, nie domyślając się, o co mu chodzi. 

Mech chwycił Cię za jedno ramię, a drugą rękę włożył pod Twój podbródek. Jednym palcem sprawił, abyś uniosła głowę, po czym przyłożył swoje usta do Twoich. Na tym skończyła się jednak jego odwaga; miał zamiar Cię cmoknąć i uciec, ale przytrzymałaś go za policzki. Oddałaś pocałunek z taką namiętnością, że Iskra mocniej mu zabiła, a procesor zaczął szybko się nagrzewać. 

Odsunęłaś się chwilę później i, gdy tylko otworzyłaś oczy, przywitał Cię szeroki uśmiech Decepticona. 

Predaking 

Byłaś w trakcie pisania z przyjaciółką o najnowszych ploteczkach. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie Twój dwumetrowy chłopak, mech, który od dłuższego czasu wpatrywał się w Ciebie, jakby czegoś chciał, ale przy każdym pytaniu, co chodzi, wymigiwał się od odpowiedzi. Wyłączyłaś więc telefon, odłożyłaś go do kieszeni i przysunęłaś do Predaking'a. W Twoim salonie czuliście się na tyle swobodnie, że przestałaś nawet zasłaniać żaluzje. 

-Zaraz wypalisz mi dziurę w głowie. Powiedz wprost, coś cię martwi? - Spytałaś, a smok uchylił usta, ale nic się z nich nie wydobyło. Powstrzymałaś westchnięcie i położyłaś dłoń na jego ramieniu - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć?

-Wiem (Imię), jest to po prostu... Dosyć krępujące, zważywszy na naszą rozbieżność gatunkową - Powiedział, ostrożnie dobierając słowa. Nie wiedziałaś dokładnie, o co mu chodzi, więc byłaś cicho i zachęciłaś do mówienia dalej - Czy w zwyczaju ludzi są inne sposoby na okazanie przynależności do kogoś?

-Umm, oprócz małżeństwa to, wydaje mi się, że takie proste gesty. Trzymanie za ręce, przytulanie - wyliczałaś - spanie ze sobą, pocałunki. 

Zauważyłaś, jak jego skrzydła drgnęły po Twoim ostatnim słowie. Jego wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Z niepewności w śmiałość. Odwrócił się gwałtownie w Twoją stronę i nachylił się nad Tobą. Położyłaś się pod ciężarem jego ciała. Złączył Wasze usta w iście zwierzęcym, niespokojnym pocałunku. Jedną rękę oparł obok Twojej głowy, a drugą, gładził Twoje udo. Warknął, kiedy przygryzłaś jego dolną wargę. 

Byłaś absolutnie oszołomiona jego nagłym gestem. Nie mogłaś jednak zaprzeczyć, że podobała Ci się jego władczość. Predaking tego dnia dowiedział się, że jesteście bardziej kompatybilni, aniżeli wcześniej uważał.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No kochani, jak tam u Was? Opowiedzcie, jak spędzacie czas to sobie poczytam, bo nudy p:

Ja np. zrobiłam z przyjacielem i przyjaciółką wspaniały film fabularny. Macie linka na górze. Mam nadzieję, że się spodoba. Poleca się oglądać na środkach odurzających, np. kocimiętce. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro