Wasz Pierwszy Pocałunek (1)
Ty i Twój mech byliście od dłuższego czasu w bardzo udanym, międzygatunkowym związku. Dopiero ostatnio odkryłaś, iż może dokonywać kompresji swojego ciała, stając się z Tobą bardziej kompatybilnym. To otworzyło Wam drogę na nowe możliwości.
Optimus Prime
Siedziałaś na kanapie w salonie i oglądałaś film. Był to średnio interesujący thriller i zdążyłaś odgadnąć zakończenie jakoś w połowie seansu, ale nie miałaś nic innego do roboty, więc zdecydowałaś się dotrwać do końca. Na szczęście, od tej nudnej czynności wyrwało Cię stuknięcie drzwiami.
Wychyliłaś się zza oparcia, aby sprawdzić, kto wszedł do Twojego domu bez pukania. Kiedy okazało się, że to Optimus, szybko zerwałaś się na równe nogi i podbiegłaś do swojego partnera. Wyciągnął przed siebie ręce i bez słowa wtulił twarz w Twoje miękkie włosy. Objęłaś go za metalową szyję i przez dłuższą chwilę staliście w tej pozycji, nadrabiając tygodnie rozłąki.
-Wybacz, że trwało to tak długo - Mruknął, a Ty odsunęłaś się od niego odrobinę, aby mieć ogląd na jego twarz. Ostatnie tygodnie były dla Was ciężkie i widzieliście się tylko przelotem. Jeśli zjawiał się w Twoim domu, to oznaczało to, że w końcu znalazł dla Ciebie trochę czasu.
-Wybaczam - Przyłożył dłoń do Twojego policzka, a Ty przymknęłaś oczy, ciesząc się z każdej czułości, jaką Ci dawał. Kompletnie nie spodziewałaś się jednak, czując coś na ustach. Uchyliłaś powieki i zorientowałaś się, że, bardzo delikatnie, poruszał swoimi wargami przy Twoich. Uśmiechnęłaś się i pogłębiłaś pocałunek. Mruknął tylko zadowolony i mentalnie bił się w pierś, iż nie zrobił tego wcześniej.
Ratchet
Siedziałaś na kanapie i z rozmarzeniem wpatrywałaś się w swojego partnera. Ratchet sprawdzał coś w swoich statystykach, co w pełni wykorzystałaś, podziwiając jego aparycję. Nie miałaś pojęcia, że kiedykolwiek będziesz tak w kimś zakochana. Urzekł Cię ten jego zrzędliwy charakter i, miejscami, nieodpowiednie poczucie humoru.
-(Imię)? Wyjaśnisz mi, czemu patrzysz się na mnie, jak Miko na widok zagrożenia?
-Po prostu cię podziwiam - Powiedziałaś, po czym wstałaś z kanapy i podeszłaś do Ratchet'a. Uniósł brew i spojrzał się na Ciebie podejrzliwie.
-Zepsułaś coś, czyż nie?
-Nie! To, że lubię sobie na Ciebie popatrzeć nie oznacza, że od razu musiałam coś zepsuć - Stanęłaś na palcach i chwyciłaś jego twarz w swoje dłonie. Uśmiechnęłaś się widząc, iż na jego twarz wpłynął Energon.
-Niech ci będzie - Odparł, przenosząc wzrok z Twoich oczu na ziemię. Nadal nie był przyzwyczajony do Twojej bliskości. Czasem czuł się, jakby na nią nie zasługiwał.
Uwielbiałaś widzieć go sfrustrowanego. Przyciągnęłaś go do siebie bliżej i przyłożyłaś swoje czoło do jego. Teraz ciężko było mu patrzeć na cokolwiek innego, aniżeli Ciebie.
-Jesteś absolutnie wspaniały na każdy możliwy sposób i nie waż mi się w to wątpić - Mruknęłaś, a następnie przymknęłaś oczy i przyłożyłaś swoje usta do jego. Na początku znieruchomiał, ale po kilku chwilach instynkt wziął górę i, nie do końca świadomie, zaczął oddawać pocałunki. Skończyło się na tym, iż prawie przegrzał mu się procesor, od tych wszystkich uczuć, jakie pojawiły się w jego w Iskrze. Ty z kolei odsunęłaś się, ponieważ chciałaś uspokoić oddech. Medykowi było jednak mało, co poskutkowało kontynuowaniem chwilę temu zakończonej czynności.
Bumblebee
Byłaś niesamowicie zmęczona, prawie zasypiałaś. Ty i Bee mieliście zamiar spędzić cały dzień razem, ale podczas wycieczki zaatakowały Was Con'y i musieliście uciekać. Bardzo długo nie chciały odpuścić, a kiedy to już się stało, nie mieliście siły absolutnie na nic.
W ten sposób znaleźliście się w Twojej sypialni. Zajmował prawie całe łóżko, więc po prostu położyłaś się na nim. Objął Cię jedną ręką, a Ty oparłaś głowę o jego ramię. Ułożyłaś się tak, aby metalowe części nic Ci się nie wbijały i nawet było Ci wygodnie.
Wszystko w porządku, (Imię)?
-Tak Bee, nic mi się nie stało. Obroniłeś mnie - Uśmiechnęłaś się lekko i uniosłaś, by cmoknąć go w policzek. Poczułaś, jak chwyta Cię w biodrach i przytrzymuje w miejscu, abyś się nie odsunęła.
Tym razem.
-I wiem, że będzie tak każdym następnym - Palcami pogładziłaś jego klatkę piersiową - Ufam ci w stu procentach, Bee.
Odsunął swój aparat mowy, którym się porozumiewał, a następnie przyłożył swoje usta do Twoich. Był to pocałunek niesamowicie czuły i słodki, zupełnie jak Twój mech. Nie spodziewałaś się po nim niczego innego.
Arcee
Arcee była niesamowicie zmęczona. Ciągła walka z Decepticonami absolutnie ją wykańczała, dlatego nie miałaś jej za złe, kiedy podczas wspólnego oglądania serialu, Autobotka po prostu zasnęła. Oparła się o Twoje ramię i co jakiś czas widziałaś, jak przymyka optyki. Kiedy te zamknęły się na dobre, nie miałaś serca jej budzić. Dokończyłaś odcinek sama i zajmowałaś się innymi rzeczami, dając jej odpocząć.
Nadeszła jednak godzina, w której miała od Ciebie wyjść. Obowiązki wzywały i wiedziałaś, że będzie na siebie zła, jeśli na czas nie zjawi się w bazie. Dotknęłaś ją delikatnie w ramię i, kiedy nie odpowiedziała, powtórzyłaś czynność. Jej jedyną reakcją było tylko wymamrotanie czegoś nie wyraźnie. Nachyliłaś się nad nią i przejechałaś palcami po jej policzku.
-Arcee - Szepnęłaś. Wyglądała tak spokojnie, wszystko Cię bolało na myśl, iż musisz wyrwać ją z tego błogiego stanu. Sama nie lubiłaś, gdy ktoś Cię budził. Chociaż... Był jeden sposób, który uznałaś w tym momencie za stosowny. Chyba nie będzie zła, jeśli to zrobisz.
Nie zastanawiając się zbyt dużo, przyłożyłaś swoje usta do jej. Nie były zimne, jak się spodziewałaś. Inne od ludzkich, ale podobnie przyjemne w dotyku.
Wzdrygnęłaś się, gdy oddała pocałunek, pogłębiając go jednocześnie. Odsunęłaś się zaskoczona, wpatrując w jej niebieskie optyki.
-(Imię) wiesz, że to podchodzi pod molestowanie seksualne? - Spytała, uśmiechając się lekko. Wywróciłaś oczami.
-To mnie zgłoś - Powiedziałaś pewnie, a Autobotka zachichotała, po czym wróciła do przerwanej przez Ciebie czynności.
Bulkhead
Ty i Bulk nie widzieliście się od dłuższego czasu. Miałaś pilny, półtoratygodniowy wyjazd, ale poinformowałaś go, iż wrócisz właśnie dzisiaj. Czekał więc w swojej zmniejszonej formie, chodząc to w jedną, to w drugą stronę. Był w trakcie dyskusji z Ratchet'em i tak się wkręcili w rozmowę, że nie usłyszał cichych kroków. Dopiero, gdy coś wskoczyło mu na plecy zorientował się, iż przegapił Twoje przyjście.
Odruchowo chwycił Cię pod udami, a Ty owinęłaś ręce wokół jego szyi. Zasypałaś jego skroń krótkimi cmoknięciami.
-(Imię)! - Krzyknął radośnie - Kiedy ty tu...?
-Moja mała tajemnica - Powiedziałaś tajemniczo, jednocześnie puszczając medykowi oczko. Chciałaś go zaskoczyć, więc wysłałaś Ratchet'owi esemesa, żeby go zagadał. Miło z jego strony - Tęskniłeś?
-Nawet nie wiesz jak - Odparł, a Ty zachichotałaś. Trzymając Cię, jednocześnie zaczął iść w stronę swojego pokoju, aby zapewnić Wam odrobinę prywatności - A ty?
Zamiast odpowiedzieć mu normalnie, wychyliłaś się zza jego ramienia. Odwrócił głowę w Twoją stronę, zaciekawiony i wciągnął gwałtownie powietrze, kiedy poczuł Twoje usta na swoich. Poczułaś, jak jego chwyt wokół Twoich nóg się rozluźnia, dlatego skończyłaś pocałunek i stanęłaś na własnych nogach. Jego twarz płonęła jasnym, niebieskim Energonem.
-Mam nadzieję, że moja odpowiedź jest satysfakcjonująca.
Wheeljack
Od początku wiedziałaś, jakim typem charakteru był Wheeljack. Kiedy okazało się, że żywił do Ciebie uczucia o wiele silniejsze od przyjaźni, spodziewałaś się, że jako partner będzie lubił doprowadzać Cię do skrajnych emocji. Czy to strachu, kiedy wywijał Jackhammer'em powietrzne sztuczki z Tobą na pokładzie, czy śmiechu, kiedy nie mogłaś opanować łez po jego niektórych żartach. Lubił, kiedy Twoja twarz wyrażała jakąś emocje.
Niestety dziś doprowadzał Cię do białej gorączki. Najpierw nabijał się z Twoich nowych butów, potem chodził za Tobą i puszczał piosenkę, której nie znosiłaś, a na końcu zaglądał Ci przez ramię do telefonu, kiedy pisałaś z przyjaciółką o jej problemie.
-Wheeljack! - Krzyknęłaś w końcu, a on wydobył z siebie tylko ciche "ups". To, że zwróciłaś się do niego pełnym imieniem nie było dobrym znakiem. Chyba odrobinę przesadził - Odsuń się!
Odwróciłaś się do niego plecami z zamiarem pójścia sobie, ale poczułaś, jak oplata Cię rękoma w talii. Miałaś zamiar zacząć się złościć, jednak dech utknął Ci w gardle, kiedy pocałował Cię w kark.
-Nie złość się, mała. Przepraszam - Szepnął do Twojego ucha. Twoja irytacja nagle jakby ustąpiła.
-Puść mnie, Jack'ie - Dzięki swojej sile, odwrócił Cię w swoją stronę, a następnie cmoknął w czoło.
-A teraz?
-Nadal - Przeniósł się z ustami na policzek. Pokręciłaś głową, więc pozostały mu tylko usta. Nie musiał się pytać, aby wiedzieć, iż nie miałaś mu więcej za złe tamtych wybryków. Chęć, z jaką oddawałaś pocałunki, była wystarczającą odpowiedzią.
Smokescreen
Ty i Smoke byliście absolutnie najsłodszą parką w całej Drodze Mlecznej. Nigdy się nie kłóciliście, wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Jedynie czasami zdarzały się drobne sprzeczki, ale pochodziło to raczej z chęci podroczenia się ze swoim partnerem.
Tak właśnie było teraz, kiedy schowałaś za plecami swoje zdjęcie z dzieciństwa. Pierwszy raz był w Twoim domu i dobrze wiedziałaś, że wykorzysta każdą okazję do dowiedzenia się o Tobie więcej. Wolałaś jednak, aby nie widział Cię z majtkami na głowie, usmarowaną lodami na całej twarzy i ręcznikiem owiniętym wokół szyi, stojącej w pozie superbohatera. Ach, jak wspaniale było być dzieckiem.
-Ale (Imię)!
-Nie ma takiej opcji - Stanęłaś plecami do ściany, kurczowo trzymając przy sobie zdjęcie.
-Nie bądź taka. Przecież nie będę się śmiał - Uniosłaś jedną brew - No, może troszeczkę.
-Otóż nie tym razem.
-A gdybym cię przekonał - nachylił się nad Tobą, jednocześnie opierając ręce obok Twojej głowy, uniemożliwiając Ci ucieczkę.
-Ale musiałbyś bardzo ładnie poprosić - Również się zbliżyłaś, a mech delikatnie się uśmiechnął i przymknął oczy. Zrobiłaś to samo i kilka sekund później poczułaś na wargach jego metalowe, zaskakująco ciepłe, usta. Był to pocałunek trochę nieporadny, ale Smokescreen był pewny siebie, dlatego szybko nabrał wprawy. Zanim się obejrzałaś, jego ręka opuściła się wzdłuż Twojego ciała i zabrał Ci zdjęcie.
I tak, śmiał się.
Ultra Magnus
Magnus był... Trudnym mech'em. Nie tylko przez swój dowódczy charakter i restrykcyjny tryb życia, ale głównie dlatego, że nie nikogo zbyt blisko do siebie nie dopuszczał. Przebicie się przez tę mentalną barierę zajęło Ci sporo czasu, ale było warto. Kiedy już zaakceptował Wasze uczucia względem siebie, stał się niesamowicie opiekuńczy. Objawiało się to na przykład tym, że, gdzie tylko mógł, tam Cię zawoził.
-Magnus, to tylko wycieczka jednodniowa. Jedziemy samochodem koleżanki i zdania nie zmienię - Powiedziałaś, kiedy zaproponował twardo, że chętnie Was podwiezie.
-Decepticony wykorzystają każdą okazję - Stwierdził, składając ręce na piersi. Nie spuszczał z Ciebie wzroku. Ciężko będzie go przekonać.
-Możesz nas... Eskortować? - Uśmiechnęłaś się lekko, na co tylko westchnął i pokręcił głową. Zbliżyłaś się do niego i włożyłaś dłonie pomiędzy jego klatkę piersiową, a metalowe przedramiona. Uważnie Cię obserwował i pozwolił, abyś zrobiła pomiędzy nimi wnękę. Potem się schyliłaś i wcisnęłaś w zrobione przez siebie miejsce, przytulając go. Jego Iskra zabiła szybciej, co w tej pozycji wyczułaś. Oj, miałaś go - Bardzo proszę?
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem - Starał się brzmieć twardo, ale wyczułaś nutkę powątpiewania. Stanęłaś więc na palcach i, bardzo delikatnie, przyciągnęłaś go z swoją stronę. Powoli przycisnęłaś swoje wargi do jego, jednocześnie przymykając oczy. Stał sparaliżowany, nie mając pojęcia, co zrobić. Jego wojskowe życie pozbawiło go możliwości zdobycia doświadczenia w tego typu kwestiach.
-Proszę? - Mruknęłaś, odsuwając się odrobinę. Nie będąc do końca świadomy swoich poczynań, kiwnął głową, a Ty, w ramach podzięki, powtórzyłaś przyjemną czynność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Musicie wiedzieć o mnie jedną rzecz.
Kompletnie nie umiem rysować...
Ale się staram! I tego efektem jest pan poniżej (nie hejtujcie pls, still się uczę xD)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro