Soundwave x HumanReader
Na Nemezis znalazłaś się trochę przypadkiem. Megatron, w swej mądrości postanowił, że od teraz każdy, wyższy rangą Deceptikon będzie miał swojego człowieka w zasięgu ręki, aby w razie czego użyć go jako tarczy, gdyby walka z Autobotami zaczynała wymykać się spod kontroli. Oczywiście, płacił Wam za to, żebyście udawali i błagali o życie (było to prostsze niż porywane każdego z osobna i długie łamanie psychiczne). Z czasem inni ludzie zaczęli zaprzyjaźniać się ze swoimi "oprawcami". Ty trafiłaś do Soundwave'a, cichego i tajemniczego szpiega. Mimo, że nic nigdy nie mówił, stworzyliście pewnego rodzaju więź. Z początku podchodziliście do siebie z rezerwą, nie miałaś pojęcia, czego możesz się po nim spodziewać. Teraz jednak w pełni mu ufałaś i z łatwością powierzałaś swoje życie w jego ręce, kiedy sytuacja tego wymagała.
Przemierzałaś spokojnie korytarz Nemezis, kiedy napotkałaś Max'a, chłopaka, którego nie lubił absolutnie nikt. Był wredny, narcystyczny i miał problem z zachowaniem higieny. Domyślałaś się, że specjalnie został przydzielony Starscream'owi, ale Ci, zamiast się znienawidzić, zaczęli się dogadywać. Byli najbardziej obrzydliwym duetem, jaki dano Ci spotkać na swojej drodze, więc wzdrygnęłaś się, kiedy uderzył Cię ramieniem, podczas mijania się.
-Masz za mało przejścia? - Nie mogłaś powstrzymać się od komentarza. Obydwoje odwróciliście się w tym samym momencie, mierząc się wzrokiem.
-A nie mogłaś się przesunąć?
-To samo tyczy się ciebie - przez chwilę miałaś wrażenie, jakby była między Wami wiązka prądu. Zmrużyłaś oczy, a mężczyzna wyszczerzył usta w dziwnym uśmiechu.
-Od kiedy jesteś taka cwana, (Imię)?
-Od kiedy upuścili cię przy porodzie - odparłaś, składając ręce na piersi. Nie było mowy, abyś pozwoliła sobie na takie odzywki - Po prostu zejdź mi z oczu i nie zawracaj niepotrzebnie głowy. Niektórzy mają inne obowiązki oprócz bycia przynętą.
-Ojej, znowu idziesz pomóc swojemu Soundwave'owi? Szkoda, że nawet ci nie podziękuje.
-Niektórzy nie potrzebują słów, żeby się zrozumieć - Max nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś tak trafnie odpowiadał na jego zaczepki. Szybko zaczynał tracić cierpliwość i, choć kompletnie się go nie bałaś, to był to jednak wysoki i dosyć postawny facet. Gdyby chciał, mógłby Cię mocno poturbować. Denerwowanie go nie było najrozsądniejszą rzeczą, jaką dziś zrobiłaś. Mądre nie było również to, że nie przestałaś, kiedy jego ręce zacisnęły się w pięści - Ale to tylko inteligentne jednostki.
Nie zajęło mu dużo czasu, nim złapał Cię za koszulkę i mocno przycisnął do metalowej ściany. Powstrzymałaś jęk z bólu spowodowany uderzeniem głową.
-Nie ma nikogo, kto mógłby cię obronić. Już nie jesteś taka mądra, suczko? - warczał, a jedna jego ręka złapała Cię za szyję. Dobra, teraz zaczynało robić się groźnie - Jesteś przy mnie niczym. Nic nie znaczącym...
Nie dałaś mu do kończyć. Twoja noga uniosła się w górę, trafiając prosto pomiędzy jego rozstawione szeroko nogi. Ściągnęłaś jego ręce z siebie i uderzyłaś go w twarz z otwartej dłoni. Padł na kolana, a Ty delikatnie się uśmiechnęłaś.
-Powtórz proszę. Nie dosłyszałam ze względu na czyiś okrzyk, najprawdopodobniej spowodowany bólem - ironia wylewała się z Twoich ust litrami. Chcąc jeszcze docisnąć śrubę, przyłożyłaś mu palec do czoła i popchnęłaś. Był tak odrętwiały, że przewrócił się do tyłu, a Ty z politowaniem patrzyłaś, jak trzyma cię za krocze i wije w nieprzyjemnych spazmach. Od spoglądania na niego i zaspokajania swojej sadystycznej strony uwolniły Cię kroki. Spojrzałaś w lewo, a zza zakrętu wyszedł Soundwave. Musiał zobaczyć na kamerach, jaka jest sytuacja - Cześć Soundwave!
Kiwnął głową w Twoją stronę. Zostawiłaś Max'a samego, a sama podbiegłaś do swojego partnera. Wskoczyłaś na wyciągniętą przez niego dłoń, a następnie przeniosłaś się na swoje ulubione miejsce do noszenia, czyli jego ramię. Pomachałaś zwłokom na pożegnanie i razem udaliście się do kwater, najlojalniejszego Deceptikona. Kiedy byliście już sami, postawił Cię na biurku i pogłaskał po głowie palcem.
"Wszystko w porządku?" - głosiło pytanie wyświetlone na jego twarzy. Powstrzymałaś się od chichotu.
-Wszystko gra. Zastanawia mnie tylko, skąd to pytanie, skoro już dawno mnie przeskanowałeś? - Soundwave nie odpowiedział, tylko przechylił głowę - Chciałeś być miły, rozumiem. Jesteś kochany ale pamiętaj, że potrafię o siebie zadbać.
"Zakodowane" napisał ponownie.
-Cudownie, a teraz powiedz, pracujesz teraz nad czymś interesującym? - Spytałaś, a mech chwycił za datapad leżący na biurku i podstawił Ci go pod nos, z wyświetloną nazwą folderu - Od-odszyfr...owywanie. Odszyfrowywanie. Kurczę, szkoda, że nie mogę ci pomóc. Jeszcze nie do końca znam cybertroiański.
Położył Ci dłoń na ramieniu, jakby mówiąc, abyś się nie martwiła. Zauważyłaś, że przez ostatni czas stał nieco bardziej dostępny fizycznie, choć tylko w stosunku do Ciebie. Kiedyś niechętnie brał Cię na rękę, a teraz sam szukał kontaktu w prostych gestach, jak chociażby praca z Tobą, siedzącą gdzieś na jego ciele. Podejrzewałaś, że wynikało to z tego, iż w końcu zauważył, że jesteś niegroźna i postanowił Ci zaufać. Byłaś z Waszej relacji niezmiernie dumna i trochę ciekawa, jak daleko możesz się z nim teraz posunąć.
-Hej, Soundwave, mógłbyś się do mnie na chwilę nachylić - mech spełnił Twoją prośbę bez wahania i już po chwili był kilka centymetrów od Ciebie. Czułaś się pewnie, dlatego podeszłaś do niego, stanęłaś na palcach i złożyłaś na jego policzku krótki pocałunek. Nie potrafiłaś powstrzymać jednak delikatnego rumieńca - Dziękuję, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Ach, i ten gest to taki ludzki wyraz sympatii. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko...?
Jego jedyną odpowiedzią było wyświetlenie uśmiechniętej buźki i ponowne pogłaskanie Cię po głowie. Zdecydowanie byłaś jego ulubionym człowiekiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem, Soundwave wewnętrznie:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro