Shockwave x HumanReader (1)
Ostrzeżenie: shot zawiera wspomnienia oraz sceny seksualne. Jeśli Cię to razi - nie czytaj!
Przycisnęłaś go do siebie bliżej i przygryzłaś wargę, nie chcąc krzyczeć. Twoją nagą skórę pokrywał pot, ubrania leżały na podłodze, a policzki miałaś zaróżowione. Przyjemność, która rozlała się po Twoim ciele sprawiła, że Twoje plecy wygięły się w łuk. Usłyszałaś cichy jęk od swojego kochanka, który przez dłuższą chwilę się nie ruszał. Dopiero, kiedy uspokoił Energon, szybko płynący w jego żyłach, wyszedł z Ciebie i od razu wstał, kierując się w stronę laboratorium. Powiodłaś za nim wzrokiem, zawiedziona. Mógłby choć trochę z Tobą poleżeć.
Położyłaś się na boku i oparłaś o rękę, z łokciem na poduszce. Nie przejmowałaś się ubraniami; Shockwave i tak widział Cię nago, a do tego pomieszczenia mogły wejść tylko osoby upoważnione chwilę wcześniej przez naukowca, na co oczywiście nie zanosiło.
-Poleżałbyś ze mną - mruknęłaś.
-Nie widzę sensu w tego typu czynności.
-Może nie ma wiele sensu, ale jest miłe. I zaleca się odpoczywać po ciężkim wysiłku - Nie odpowiedział Ci. Widząc, że dużo w ten sposób nie zdziałasz, postanowiłaś wstać. Miał zamiar wrócić do swojego rozmiaru, ale zanim zdążył to zrobić, poczuł Twoje delikatne dłonie na swoich plecach. Nie mógł zaprzeczyć, że Twoja bliskość i sposób w jaki go gładziłaś, wywoływała w nim pewne poczucie satysfakcji. Poczuł delikatny nacisk Twojej ręki na swoim ramieniu, więc pozwolił Ci się odwrócić - Proszę?
Cztery miesiące przebywałaś na Nemezis. Zaczęłaś od bycia szczurem laboratoryjnym, ale od dwóch miesięcy, Twój status jakby się podniósł. Nie łudźmy się jednak, nadal czasem wstrzykiwał Ci dziwne substancje, a potem badał, ale ostatnio zdarzało się to sporadycznie (i nie bolało jak wcześniej).
Wasza specyficzna relacja oparta na zaspokajaniu nawzajem swoich potrzeb i Twojej potrzeby bliskości rozpoczęła się od tego, że chciał sprawdzić własnoręcznie, na czym polegają aspekty ludzkiej seksualności. Do dzisiaj pamiętasz, jaki wstyd towarzyszył Ci, kiedy kazał rozebrać się i zacząć zaspokajać. Odmówiłaś oczywiście, więc wziął sprawy w swoje ręce. Z racji, że sprawy w pewnym momencie wymknęły się spod kontroli i skończyłaś z nogami oplecionymi wokół jego pasa, to, żeby było zabawniej, na jednym razie się nie skończyło, a Ty zakochałaś się w najinteligentniejszym, najmniej uczuciowym mech'u, jakiego znałaś (choć nie było ich wielu).
Nigdy nie powiedział Ci, że czuje do Ciebie cokolwiek. Nie usłyszałaś z jego procesora mowy ani jednego słowa, opisującego uczucia, oprócz nielicznych wzdychań i jęków, kiedy dochodziło do tego, do czego dochodziło stosunkowo często.
Widziałaś, że Shockwave potrzebuje zachęty, więc chwyciłaś go za rękę i zaciągnęłaś w kierunku łóżka. Choć początkowo planował Ci odmówić, ponownie nic nie powiedział. Zachowywał się nielogicznie i nie miał pojęcia dlaczego. Zeskanował całe swoje ciało w poszukiwaniu blokady, przez którą często nie mógł odmawiać Ci na różne, najinfantylniejsze prośby (,,mogłabym dostać coś słodkiego? Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę!" czy ,,Dawno nie zmieniałam piżamy, załatwiłbyś jakąś z flaneli?"), ale nie znalazł niczego, co mogłoby wpływać na jego zachowanie.
Położył się na łóżku, a Ty wyciągnęłaś jego rękę w bok. Ułożyłaś się na niej i nakryłaś, układając jego dłoń na swoim biodrze (pomimo kompresji, wciąż był ogromny). Zdołałaś ułożyć głowę na jego metalowej, klatce piersiowej tak, aby było Ci w miarę wygodnie, po czym przymknęłaś oczy.
-Leżenie w ten sposób to nieodwracalna strata czasu - powiedział po chwili, a Ty mruknęłaś coś pod nosem, niezadowolona z jego narzekań.
-Shockwave, choć raz w życiu, przestań myśleć zero jedynkowo i skup się na uczuciach - powiedziałaś, przesuwając palcem po ciepłym metalu - Co podpowiada ci iskra?
-Aby udać się na spoczynek.
-Więc zrób to.
I pierwszy raz w swoim życiu, Shockwave zrobił coś sprzecznego z logiką. Przyciągnął ludzką kobietę bliżej, wtulił w Twoje, przyjemnie miękkie, włosy i zaczął ładować wiedząc, że nie jesteś wstanie zrobić mu krzywdy.
***
Nie miałaś pojęcia, co się działo. Od dłuższego czasu samotnie siedziałaś w laboratorium (kiedy Shockwave wychodził, zawsze pilnował Cię jakiś Vehicon) i uważnie nasłuchiwałaś. Co jakiś czas słyszałaś dźwięk wybuchów, używanej broni i uderzania o ścianę. Co dziwne, zbliżały się w Twoją stronę, a kiedy usłyszałaś walenie w drzwi, ze strachu schowałaś się za łóżko, wystawiając tylko głowę. Była to jedyna rzecz w tym pomieszczeniu, która (oprócz łazienki) była tylko Twoja.
Niedługo później do środka weszły dwa mech'y. Jeden był biały z niebieskimi elementami, a drugi, wyższy, niebieski z czerwonymi zdobieniami. Ten drugi miał dziwnie żołnierski wyraz twarzy, przynajmniej tak Ci się skojarzył.
-Jest tu kto? - Spytał biały, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie minęło dużo czasu, zanim zauważył Twoją wystającą głowę - Ultra Magnusie! Człowiek!
-Zabezpiecz go, Smokrescreen - niższy szybko do Ciebie podszedł, a Ty odsunęłaś się kilka kroków. Widząc Twoją przestraszoną twarz, zrozumiał, że nie byłaś świadoma kim byli - Hej, spokojnie! Jestem Smokrescreen, a to Ultra Magnus. Jesteśmy tu, żeby ci pomóc.
-Jesteście... Decepticonami?
-Nie! - Oburzył się, po czym ponownie wrócił do przyjaznego tonu - Działamy na rzecz ludzkości. Jesteśmy Autobotami. Chodź z nami, a nic ci się nie stanie. Wrócisz do domu.
Więcej nie trzeba było Ci powtarzać. Wskoczyłaś na jego rękę, a mech przyłożył Cię do swojej piersi i trzymał protekcyjnie. Normalnie nie zaufałabyś dwóm, nieznanym sobie robotom, ale skoro była choć mała szansa, iż powrócisz do domu, zrobiłaś to bez wahania.
Chwilę później znaleźliście się w nieco większym pomieszczeniu. Zastaliście tam kilka innych mech'ów, z takimi samymi insygniami. Zauważając Twoją osobę, otworzyli szeroko optyki i zaczęli zadawać pytania. Dużo pytań, na które nie potrafiłaś odpowiedzieć, będąc w zbyt dużym strachu.
-Hej, straszycie ją! - Smokrescreen zakrył Cię drugą ręką, chcąc odseparować od reszty - Gdzie jest most ziemny?
-Ratchet już go uruchamia - Odezwał się posiadacz niskiego, głębokiego głosu. Osoba ta musiała być ważna, ponieważ mech, który Cię aktualnie trzymał, od razu odsłonił Twój wizerunek. Zobaczyłaś wtedy wysokiego, dostojnego w swojej aparycji, Autobota - Nazywam się Optimus Prime.
-(I-imię) - wyjąkałaś speszona. Jego obecność działała na Ciebie dziwnie uspokajająco i tego się wystraszyłaś!
-Nie bój się (Imię). Wyciągniemy cię stąd - powiedział, a w jego optykach dostrzegłaś ogromną determinację. Sprawiał, że bardzo chciałaś mu ufać. Kiwnęłaś więc głową, spokojnie czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
-Czy w międzyczasie mogłabyś opowiedzieć nam, jak się tu znalazłaś?
-Ja... - Zaczęłaś, ale nigdy tego zdania nie dokończyłaś, bowiem drzwi do pomieszczenia gwałtownie się otworzyły. Duża, czerwona optyka spojrzała się na każdego Autobota po kolei, a na końcu zatrzymała na Tobie. Wstrzymałaś na chwilę oddech.
Wszyscy szybko zorientowali się, iż zostali odkryci. Vehicony przybyły po parunastu sekundach, a w międzyczasie włączył się most ziemny. Smokescreen już miał wskakiwać, z Tobą w ręku, ale jeden, dość potężny pocisk trafił go w ramię i posłał na ziemię. Wypuścił Cię z dłoni i chwilę zajęło Ci ogarnięcie się po uderzeniu w twardą podłogę. Podniosłaś się, po czym rozejrzałaś. Most ziemny był blisko; zdążysz dobiec, zanim jakikolwiek Decepticon Cię złapie. Z drugiej strony...
Shockwave nie spuszczał z Ciebie optyki, starając przedrzeć przez Autoboty. Gdybyś przemknęła się koło ściany, mogłabyś znaleźć się po drugiej stronie barykady, blisko swojego kochanka.
Serce zabiło Ci szybciej. Wybór był trudny. Powrócić do rodziny i dawnego życia, jednocześnie zawierając sojusz z Autobotami, czy zostać i być w specyficznej, niepewnej relacji z szalonym naukowcem.
Nie miałaś jednak dużo czasu na zastanowienie. Możliwy wybór był tylko jeden i, chwilę później, zdecydowałaś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro