Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bumblebee x HumanReader

Optyki Bee skierowane były w Twoją stronę. Opierałaś się o barierkę, a na Twojej twarzy gościł uśmiech. Włosy delikatnie okalały Twoją twarz, w (kolor) oczach tliły się radosne iskierki, a malinowe usta wyglądały dziś wyjątkowo apetycznie. 

-Bee? -Spytał Rafael, spoglądając na rozanielony wyraz twarzy swojego opiekuna. Szybko zauważył, że to na Ciebie spogląda, dodał dwa do dwóch, po czym otworzył usta ze zdziwienia - Podoba ci się (Imię)?

Mech z początku nie zrozumiał, co mały człowiek powiedział. Ta wiadomość przez dłuższą chwilę przetwarzała się w jego procesorze, a kiedy w końcu zrozumiał jej sens, wzdrygnął się, wyciągnął ręce do przodu i nerwowo zaczął zaprzeczać. 

-Hej, spokojnie. Nikomu nie powiem, słowo! - Przyłożył rękę do serca, a jego przyjaciel przestał panikować. 

Skąd wiedziałeś? - wypikał zaskoczone, a dwunastolatek poprawił okulary. 

-Od dłuższego czasu śledzisz ją wzrokiem, rumienisz się, kiedy z nią rozmawiasz, często o nią pytasz... Nie było trudno zgadnąć - wyjaśnił - Nie chcę cię straszyć Bee, ale skoro ja to zauważyłem, to (Imię) też może się domyślić. 

Mech gwałtownie wydyszał z siebie powietrze. Raf miał rację! Skoro był na tyle nieostrożny ze swoim uczuciem, że zauważył to tak młody chłopak, to zapewne już wiedziałaś! Byłaś wszak starsza niż którykolwiek z nastolatków w tym pomieszczeniu i miał Cię za osobę inteligentną. Przeraziła go myśl, że mogłabyś o tym wiedzieć i nie dać żadnego znaku, iż się domyśliłaś. Jak ogromnego idiotę z siebie robił?

Ale spokojnie; na razie nie miał dowodu, że o czymkolwiek wiesz. Bądź co bądź, starał się zachować przy Tobie naturalnie. Jeszcze nie wszystko stracone. 

-Bee, a może byś tak... Powiedział jej o tym, co czujesz?

Dlaczego miałbym to zrobić?

-Bo widzę, że się męczysz. (Imię) jest miła, na pewno nie powie ci niczego przykrego. Poza tym, będziesz wiedział na czym stoisz. 

Mech poważnie zaczął zastanawiać się nad słowami małego kolegi. Rafael zdecydowanie miał rację, ale czy warto było słuchać się, niedoświadczonego w tych sprawach, nastolatka? Teoretycznie tak, ale może właśnie prostota była kluczem do sukcesu? W końcu, dorośli ludzie mają problem z komplikowaniem prostych spraw, a dzieci jak dzieci, są szczere do bólu, co wychodzi na dobre. 

Masz rację, zrobię to! - Powiedział, po czym ruszył w Twoją stronę. 

-Teraz? - Bumblebee się zatrzymał - Może powinieneś to... Zaplanować? Stworzyć miłosną atmosferę?

O tym nie pomyślałem. 

-Zaraz poszukam jakich fajnych pomysłów. Daj mi chwilę - Rafael otworzył przeglądarkę i niedługo później mieli przygotowany cały plan. 

***

Siedziałaś na kanapie z nosem w książkach. Autoboty gdzieś zniknęły, Miko i Jack siedzieli jeszcze w szkole, a jedyną osobą, z którą mogłaś porozmawiać, był Ratchet, aktualnie pochłonięty czymś ważnym. Od półtorej godziny robiłaś prezentację na historię. Nauczycielka była niesamowicie wymagająca, dlatego starałaś się jak mogłaś. Do czasu, w którym nie zaczęła boleć Cię głowa. 

-(Imię), mogłabyś proszę...

-Raf, mój bohaterze! - Przytuliłaś go lekko - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. Zabierz mnie do tego laptopa bo zastoją mi się kolana.

 -Właściwie, chciałabym cię gdzieś, zabrać, a raczej wskazać miejsce, w które mogłabyś pójść - powiedział, starając się nie zdradzić za wiele - Chodzi mi dokładniej o pokój Bumblebee. 

-A co się stało z Bee? - Zmartwiłaś się, a chłopak pokręcił przecząco głową.

-Nie, ale pilnie chciałby się z tobą zobaczyć. 

-Oo, brzmi tajemniczo. Już do niego idę - pogłaskałaś go po głowie, po czym zeskoczyłaś ze schodów. Dziarsko ruszyłaś w stronę sypialni swojego żółtego przyjaciela, po drodze napotykając jednak inną, równie lubianą przez Ciebie osobę - O, hej Smoke! Co tam?

-A co tu robi mój ulubiony człowiek? - Zaśmiał się Smokescreen, a po czym kucnął, aby się do Ciebie zbliżyć. 

-A idę do Bee. Ma do mnie jakąś sprawę, więc pozwól, że się pośpieszę - spróbowałaś go ominąć, ale chwycił Cię za koszulkę i podniósł. 

-Nie tak szybko (Imię) - Uśmiechnął się lekko - Pozwól mi jeszcze zapytać, czy chcesz ze mną jechać na przejażdżkę? Mam świetną miejscówkę do pozwiedzania. 

-Umm, jasne. Tylko pozwól mi najpierw pozałatwiać swoje sprawy - odparłaś, a mech postawił Cię na ziemi. 

-Widzimy się za chwilę! 

Kiwnęłaś mu na pożegnanie, po czym, bez większych problemów, doszłaś do pokoju zwiadowcy. Nim zdążyłaś zapukać, drzwi same się otworzyły. Pewnie weszłaś do środka i przymknęłaś za sobą drzwi. Miałaś zamiar przywitać się z Bee, kiedy zauważyłaś, jak przystrojony był cały pokój. 

Na ziemi rozrzucone były płatki róż, a obiekt Twoich poszukiwań stał kilka metrów przed Tobą, używając kompresji masy, aby być mniej więcej Twojego wzrostu. W jednej ręce trzymał spory bukiet czerwonych róż, a w drugiej, czekoladki. Był absolutnie nieruchomy, a jego twarz była cała niebieska. Wpatrywał się w Ciebie tymi niebieskimi optykami, aktualnie wyglądającymi jak pięciozłotówki. 

-B-Bumblebee to... - zająknęłaś się i podeszłaś bliżej - To dla mnie?

Powoli kiwnął głową, a Ty spojrzałaś się w górę. Na balonach pod sufitem były litery, które ułożone były w równiutką całość i ich napis głosił: "Kocham Cię". 

-Bee, nie wiem, nie wiem co powiedzieć - mówiłaś zaskoczona, a mech o mało co nie wybiegł z pokoju. Był zawstydzony do granic możliwości. W końcu, niecodziennie wyrażasz swoje uczucia, zwłaszcza, innemu gatunkowi. W dodatku, nigdy nie był w związku, a jeśli już żywił jakąś głębszą więź z femme, to szybko to przemijało. Tym razem specjalnie postanowił poczekać, aby sprawdzić, czy wobec Ciebie również się ulotni. To się nie stało i, zamiast zaniknąć, to zainteresowanie jeszcze się umocniło - Mówi się, że czyny znaczą więcej niż słowa, więc...

Podeszłaś do niego, stanęłaś na palcach i, trochę nieśmiało, cmoknęłaś go w miejsce, gdzie pod maską znajdowały się usta. Na Twoich policzkach również wykwitł rumieniec. Minęła chwila, podczas której mech się nie ruszał. Zaczęłaś martwić się, że zrobiłaś coś złego, ale kiedy upuścił czekolady i kwiaty, aby przyciągnąć Cię bliżej, wszystkie Twoje obawy zniknęły. Opuścił niepotrzebną zbroję i w końcu zrobił użytek ze swoich ust, przyciskając je do Twoich odpowiedniczek. Przytrzymałaś się za jego ramiona i zamknęłaś oczy, skupiając się na pocałunku. Był uroczy i namiętny - zupełnie jak Bee! 

Ta chwila trwałaby o wiele dłużej, gdyby do pokoju nie wszedł niezapowiedziany gość. 

-(Imię), to jedziemy? - Spytał, a następnie zauważył, w jak złym momencie wszedł. Otworzył usta ze zdziwienia, a Wy szybko się od siebie oderwaliście. Trwała cisza, przerywana tylko Twoim przyśpieszonym oddechem. Bumblebee nie poluzował uścisku, dając Ci do zrozumienia, że przez następne godziny nigdzie Cię nie puści. Z resztą, nawet nie przyszło Ci to namyśl. 

-Przełóżmy to na inny dzień - powiedziałaś w końcu. Smokescreen kiwnął głową i szybko wyszedł, ponownie zostawiając Was samych. Odwróciłaś głowę w kierunku swojego... Nazywanie go przyjacielem chyba nie było zbyt odpowiednie. Partner? Chłopak? Kochanek? - Bee, musimy znaleźć sposób, aby lepiej się komunikować. 

Zauważyłaś na jego twarzy szarmancki uśmiech. Chwycił Cię w talii i wrócił do wcześniej przerwanej, przyjemnej czynności. 

No tak, czyny znaczą więcej niż słowa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro