Bulkhead x HumanReader
-Nie, Miko! Nie możesz tam pójść - mówił wielki, zielony mech, patrząc na swoją małą przyjaciółkę. Dziewczynka tupnęła nogą i złożyła ręce na piersi.
-Dlaczego?! Obiecuję, że będę tylko stać z daleka i robić zdjęcia! To chyba nic złego?
-Nie, Miko, a-ale...
-No właśnie!
-A ty, (Imię), co sądzisz? - Spytał Bulk. Przewróciłaś stronę, po czym spokojnie oderwałaś wzrok od książki. Od dłuższej chwili przysłuchiwałaś się ich, rutynowej już, konwersacji. Autobot zawsze prosił Cię o pomoc, samemu mając problem odmówić towarzyszce. Zwłaszcza, gdy nalegała tak bardzo, jak dzisiaj.
-A co powiedział Optimus?
-To, co zwykle - odparła nastolatka, wywracając oczami.
-No właśnie, czyli zostajesz.
-Niesprawiedliwe - mruknęła pod nosem - Traktujecie mnie jak dziecko! Rodzice od siedmiu boleści. Nie po to wyjechałam, żeby teraz też dać się ograniczać!
-Miko - powiedziałaś, jednocześnie wstając i odkładając książkę. Podeszłaś do niej i położyłaś ręce na ramiona. Patrzyła na wszystko, tylko nie na Ciebie - To, że nie pozwalamy ci chodzić na akcje wynika tylko z tego, że wszyscy bardzo cię kochamy, martwimy i nie możemy pozwolić, żeby stała ci się krzywda.
-Uch - westchnęła. Zawsze tak robiła, kiedy udało Ci się w jakiś sposób poruszyć ją słowami - Idę się przejść.
Nadal trochę naburmuszona ruszyła wgłąb bazy. Chciałaś powrócić do swojego wcześniejszego zajęcia, ale sumienie gryzłoby Cię, gdybyś zostawiła zmartwionego Bulkhead'a samego sobie. Wspięłaś się na barierki i wychyliłaś trochę, aby klepnąć go w ramię. Przeniósł wzrok z oddalającej się nastolatki na Ciebie.
-Nie zamartwiaj się, przejdzie jej - powiedziałaś, posyłając mu uśmiech.
-Wiem, po prostu... Nie lubię jej takiej oglądać.
-Musi zrozumieć, że to tylko i wyłącznie dla jej dobra. A tak między nami, jesteś za mało asertywny.
-Ratchet mówił to samo.
-Więc coś musi w tym być. No i nie obwiniaj się, jak czasem będzie nieznośna. Jak każda piętnastolatka, przechodzi okres buntu. To z czasem minie.
-Też to przechodziłaś?
-I to jak! Pozwól, że nie będę o tym jednak wspominać. Nie chcę narażać swojego dobrego imienia - powstrzymałaś grymas zażenowania, przypominając sobie o tym, co robiłaś jeszcze kilka lat temu. Dobrze, że rodzice nie wiedzieli o większości Twoich wybryków.
-Ty, (Imię)? Nie potrafię sobie ciebie wyobrazić. Z waszej czwórki to chyba ty jesteś tą najodpowiedzialniejszą.
-Raczej najstarszą i najtrzeźwiej myślącą - zakaszlałaś ostentacyjnie - Jakbyś miał jeszcze jakieś problemy to wiesz, zawsze pomogę.
Odwróciłaś się na pięcie i z powrotem usiadłaś na kanapie. Otworzyłaś książkę na momencie, gdzie skończyłaś czytać.
-(Imię), dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - posłał Ci, nieco zmartwiony, ale nadal uśmiech. Odpłaciłaś się tym samym.
-Dla ciebie wszystko, Bulk.
Podczas gdy Ty, na dobre powróciłaś do czytania, zielony mech myślał o Tobie w samych superlatywach. Wiedział, że nie był najbystrzejszy i cieszył się, że nie zwracałaś uwagi na tę cechę jego charakteru tylko wszystko na spokojnie tłumaczyłaś. Wprost upajał się Waszą bliskością i robił wszystko, aby tę przyjaźń zachować. Nawet, jeśli oznaczało to odmawianie Miko i słuchanie się Ciebie (czyli uosobienia rozsądku w tym trójkącie).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro