6
Po wstępnym oprowadzeniu nas po rezydencji, Eryk zabrał mnie do tajnego, podziemnego pomieszczenia a dziadkowi kazał zaczekać w salonie.
- Pan Eryk kazał mi się panem zająć, panie Cole. Herbaty?
- T-tak poproszę... Cogman?? A co ty tutaj robisz?
- Pracuję, a co innego.
Eryk otworzył wielkie wrota, za którymi było multum schodów. Jako pierwszy śmiało zaczął schodzić a ja niepewnie za nim. Podał mi pochodnie i ostrożnie schodziliśmy na sam dół. Po dotarciu do miejsca, stałam przed kolejnymi jeszcze większymi wrotami. Eryk spojrzał na mnie i wskazał na drzwi.
- No dalej, otwórz!
- Ja?
- A kto inny? Te drzwi otworzysz dzięki swojej bransolecie. Śmiało!
Skrzywiona odwróciłam się od mężczyzny i podniosłam rękę w stronę wrót. Bransoleta w niesamowity sposób zaczęła zmieniać się w amulet z trzema symbolami, które ułożyły się w takiej samej kolejności jak wcześniej tworząc "Sztylet Następcy". Podeszłam bliżej, a na wrotach pojawił się rozswietlony okrąg do, którego miałam przyłożyć amulet. Bez wahania zrobiłam to a wielkie drzwi w szybkim tempie się rozsunęły.
* * * *
- Na wszystkich Prime'ów co oni tam tyle robią? Zaczynam się nudzić- powiedział Bee opierając się o bramę.
- Daj spokój Bee, nie jesteśmy tu wcale długo- odpowiedział Hound patrząc na Bumblebee.
- Ymm, wiecie chyba nie jesteśmy tutaj sami. Właśnie sprawdziłem nadajniki i TRF jadą do nas- oznajmił Crosshairs poważnym tonem.
-Trzeba ostrzec Nikki...
* * * *
- Oto, przed nami sala wszystkich Władców z Cybertronu!
- Z Cybertronu...
- Dawno, dawno temu, wielu z nich ukryło się właśnie tu pod ziemią. Nikt nigdy nie wiedział co się z nimi stało, tak nagle zniknęli i została po nich tylko ta sala pełna niesamowitych rzeczy. Dowiadując się o tym postanowiłem wybudować dom i zamieszkać tutaj... Chodźmy dalej.
Już mieliśmy iść dalej, kiedy usłyszeliśmy głośny i nieprzyjemny huk z góry. Jak najszybciej pobiegliśmy by to sprawdzić, okazało się, że TRF tu jest. Szybko wybiegłam z rezydencji. Wszędzie walało się od samolotów i aut od TRF a wokół Autobotów stało kilkadziesiąt żołnierzy wymierzających z pistoletów.
- Co wy tu jeszcze robicie przybysze z kosmosu? Nie powinno was tu być!- powiedział jeden z żołnierzy.
- Oni nic nie zrobili!- krzyknął dziadek wychodząc na przód- szukacie mnie, nie ich. A poza tym Quintessa wróciła, dlatego tutaj są! By nam pomóc, a my im!
- Chyba nie wie pan jakie niebezpieczeństwo na nas ciąży i to przez was! Gdyby pan im wcześniej nie pomagał to by tego wszystkiego nie było i nie szukalibyśmy pana...
- Jak słowo daję zaraz ich ukatrupie!- oznajmił zdenerwowany lokaj Cogman.
- Oh, a ten szczaw co tutaj robi?- zapytał zirytowany Hound.
Spojrzałam na dziadka i stanęłam obok niego.
- Wy chyba nie pojęcia co robicie. Raz już TRF miało do czynienia z tymi Autobotów i co? Oddział przeszedł na naszą stronę.
- Ale my nie jesteśmy tamtym oddziałem. Bierzcie dziewczynę i jej dziadka a wy Autoboty macie się teraz nie ruszać.
Facet gwizdnął a zza niego wyszło czterech ludzi z karabinami, którzy podeszli do mnie i złapali za obie ręce. Nagle amulet zmienił się w bransolete a wokół mnie powstała bariera, która w mgnieniu oka odepchnęła żołnierzy. Przestraszona spojrzałam na dłoń. Moja skóra... Nie było jej! Zamiast skóry widać było warstwe zrobioną z twardego metalu, który dziwnie lśnił. Cofnęłam się o krok a TRF wymierzyli do mnie z broni. Na szczęście zasłonił mnie Optimus Prime trzymający w ręku połyskujący, wielki miecz.
- Autoboty. Po raz kolejny zmierzymy się z dawnymi wrogami. Do ataku!
Wszystkie Transformery zaczęły strzelać do oddziału. Prime zarządził iż Bee i Crosshairs zabiorą nas w bezpieczne miejsce a on, Drift i Hound powstrzymają żołnierzy. Crosshairs zestrzelil dwóch kolesiów i przetransformował po czym Eryk, dziadek i Cogman pojechali z nim. Dla mnie został tylko Bee.
- Szybko, wskakuj!- krzyknął Bee otwierając drzwi.
Jak najprędzej odjechaliśmy od reszty i ruszyliśmy za Cross'em.
- Dlaczego reszta jedzie z Cross'em a ja sama z tobą?
- Coś ci nie pasuje?
- Nie, nie...
Ni stąd, ni z owąd zaatakował nas samochód policyjny, zamieniający się w robota.
- To znowu ktoś z Autobotów?- zapytałam niespokojnie.
- Nie! To ktoś o wiele gorszy!
Bumblebee natychmiastowo zamienił się w robota, przez co ja po raz kolejny w swoim życiu widzę w powietrzu, na szczęście Crosshairs mnie złapał i odstawił na ziemię. Rozkazał nam uciec jak najdalej z tąd po czym zaczął walczyć z Deceptikon'em. Pobiegliśmy za Erykiem zmierzającym w stronę pola.
- Dlaczego na pole?!- spytałam doganiając mężczyznę.
- A gdzie indziej?! Do centrum Londynu?! Dlaczego nie użyłaś swoich zdolności?
- Bo nie wiem jak!
- A kiedy zrobiłaś osłone to wiedziałaś jak?!
- NIE!
Chwilę później zaatakował nas kolejny Decepticon, który się na mnie rzucił. W ostatniej chwili bransoleta zamieniła się w długie ostrze, dzięki czemu powstrzymałam robota przed uderzeniem. Po całym naszym otoczeniu rozległ się niesamowity grzmot. Wbiłam ostrze w twarz napastnika i uciekłam do reszty. Zszokowana spojrzałam na broń- znowu wróciła do postaci bransolety a stan dłoni coraz bardziej się pogarszał.
- Chodźcie! Bee i Crosshairs zaraz do nas dołączą!
Tak jak mówił dziadek, Bumblebee i Crosshairs podjechali i zabrali nas z pola...
To dopiero początek tego wszystkiego...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro