Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Po wstępnym oprowadzeniu nas po rezydencji, Eryk zabrał mnie do tajnego, podziemnego pomieszczenia a dziadkowi kazał zaczekać w salonie. 
- Pan Eryk kazał mi się panem zająć, panie Cole. Herbaty?

- T-tak poproszę... Cogman?? A co ty tutaj robisz?

- Pracuję, a co innego.

Eryk otworzył wielkie wrota, za którymi było multum schodów. Jako pierwszy śmiało zaczął schodzić a ja niepewnie za nim. Podał mi pochodnie i ostrożnie schodziliśmy na sam dół. Po dotarciu do miejsca, stałam przed kolejnymi jeszcze większymi wrotami. Eryk spojrzał na mnie i wskazał na drzwi.

- No dalej, otwórz!

- Ja?

- A kto inny? Te drzwi otworzysz dzięki swojej bransolecie. Śmiało!

Skrzywiona odwróciłam się od mężczyzny i podniosłam rękę w stronę wrót. Bransoleta w niesamowity sposób zaczęła zmieniać się w amulet z trzema symbolami, które ułożyły się w takiej samej kolejności jak wcześniej tworząc "Sztylet Następcy". Podeszłam bliżej, a na wrotach pojawił się rozswietlony okrąg do, którego miałam przyłożyć amulet. Bez wahania zrobiłam to a wielkie drzwi w szybkim tempie się rozsunęły.

*   *   *   *

- Na wszystkich Prime'ów co oni tam tyle robią? Zaczynam się nudzić- powiedział Bee opierając się o bramę.

- Daj spokój Bee, nie jesteśmy tu wcale długo- odpowiedział Hound patrząc na Bumblebee.

- Ymm, wiecie chyba nie jesteśmy tutaj sami. Właśnie sprawdziłem nadajniki i TRF jadą do nas- oznajmił Crosshairs poważnym tonem.

-Trzeba ostrzec Nikki...

*   *   *   *

- Oto, przed nami sala wszystkich Władców z Cybertronu!

- Z Cybertronu...

- Dawno, dawno temu, wielu z nich ukryło się właśnie tu pod ziemią. Nikt nigdy nie wiedział co się z nimi stało, tak nagle zniknęli i została po nich tylko ta sala pełna niesamowitych rzeczy. Dowiadując się o tym postanowiłem wybudować  dom i zamieszkać tutaj... Chodźmy dalej.

Już mieliśmy iść dalej, kiedy usłyszeliśmy głośny i nieprzyjemny huk z góry. Jak najszybciej pobiegliśmy by to sprawdzić, okazało się, że TRF tu jest. Szybko wybiegłam z rezydencji. Wszędzie walało się od samolotów i aut od TRF a wokół Autobotów stało kilkadziesiąt żołnierzy wymierzających z pistoletów.

- Co wy tu jeszcze robicie przybysze z kosmosu? Nie powinno was tu być!- powiedział jeden z żołnierzy.

- Oni nic nie zrobili!- krzyknął dziadek wychodząc na przód- szukacie mnie, nie ich. A poza tym Quintessa wróciła, dlatego tutaj są! By nam pomóc, a my im!

- Chyba nie wie pan jakie niebezpieczeństwo na nas ciąży i to przez was! Gdyby pan im wcześniej nie pomagał to by tego wszystkiego nie było i nie szukalibyśmy pana...

- Jak słowo daję zaraz ich ukatrupie!- oznajmił zdenerwowany lokaj Cogman.

- Oh, a ten szczaw co tutaj robi?- zapytał zirytowany Hound.

Spojrzałam na dziadka i stanęłam obok niego.

- Wy chyba nie pojęcia co robicie. Raz już TRF miało do czynienia z tymi Autobotów i co? Oddział przeszedł na naszą stronę.

- Ale my nie jesteśmy tamtym oddziałem. Bierzcie dziewczynę i jej dziadka a wy Autoboty macie się teraz nie ruszać.

Facet gwizdnął a zza niego wyszło czterech ludzi z karabinami, którzy podeszli do mnie i złapali za obie ręce. Nagle amulet zmienił się w bransolete a wokół mnie powstała bariera, która w mgnieniu oka odepchnęła żołnierzy. Przestraszona spojrzałam na dłoń. Moja skóra... Nie było jej! Zamiast skóry widać było warstwe zrobioną z twardego metalu, który dziwnie lśnił. Cofnęłam się o krok a TRF wymierzyli do mnie z broni. Na szczęście zasłonił mnie Optimus Prime trzymający w ręku połyskujący, wielki miecz.

- Autoboty. Po raz kolejny zmierzymy się z dawnymi wrogami. Do ataku!

Wszystkie Transformery zaczęły strzelać do oddziału. Prime zarządził iż Bee i Crosshairs zabiorą nas w bezpieczne miejsce a on, Drift i Hound powstrzymają żołnierzy. Crosshairs zestrzelil dwóch kolesiów i przetransformował po czym Eryk, dziadek i Cogman pojechali z nim. Dla mnie został tylko Bee.

- Szybko, wskakuj!- krzyknął Bee otwierając drzwi.

Jak najprędzej odjechaliśmy od reszty i ruszyliśmy za Cross'em.

- Dlaczego reszta jedzie z Cross'em a ja sama z tobą?

- Coś ci nie pasuje?

- Nie, nie...

Ni stąd, ni z owąd zaatakował nas samochód policyjny, zamieniający się w robota.

- To znowu ktoś z Autobotów?- zapytałam niespokojnie.

- Nie! To ktoś o wiele gorszy!

Bumblebee natychmiastowo zamienił się w robota, przez co ja po raz kolejny w swoim życiu widzę w powietrzu, na szczęście Crosshairs mnie złapał i odstawił na ziemię. Rozkazał nam uciec jak najdalej z tąd po czym zaczął walczyć z Deceptikon'em. Pobiegliśmy za Erykiem zmierzającym w stronę pola.
- Dlaczego na pole?!- spytałam doganiając mężczyznę.

- A gdzie indziej?! Do centrum Londynu?! Dlaczego nie użyłaś swoich zdolności?

- Bo nie wiem jak!

-  A kiedy zrobiłaś osłone to wiedziałaś jak?!

- NIE!

Chwilę później zaatakował nas kolejny Decepticon, który się na mnie rzucił. W ostatniej chwili bransoleta zamieniła się w długie ostrze, dzięki czemu powstrzymałam robota przed uderzeniem. Po całym naszym otoczeniu rozległ się niesamowity grzmot. Wbiłam ostrze w twarz napastnika i uciekłam do reszty. Zszokowana spojrzałam na broń- znowu wróciła do postaci bransolety a stan dłoni coraz bardziej się pogarszał.

- Chodźcie! Bee i Crosshairs zaraz do nas dołączą!

Tak jak mówił dziadek, Bumblebee i Crosshairs podjechali i zabrali nas z pola...

To dopiero początek tego wszystkiego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro