Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Wystraszona leżałam na trawniku i patrzyłam na zamieniającego się Chevroleta. Robot uklęknął na jednym kolanie i zaczął mnie uciszać. Ja jednak nadal krzyczałam. Dobrze, że na tarasie było rozkładane krzesło, którym później rzuciłam w Autobota. Ten zasłaniając swoją twarz ponownie zaczął mnie uciszać, po czym z domu wyszedł dziadek. Spojrzał na całą tą sytuację.

- Nikki. Bee... Co wyście zrobili z moim krzesłem?!- zapytał zdenerwowany dziadek, który wcale nie zareagował na postać Autobota.

- Dziadku nie mów, że to jeden z Transformerów, którym pomagałeś...- powiedział spoglądając na dziadka.

- To Bumblebee. Kolego co cię tu sprowadza? Nie powinieneś być na swojej planecie?- zapytał Cole z zaniepokojeniem.

- Przed odlotem zdecydowałem się, że zostanę tutaj. Dla dobra ludzi- odpowiedział Autobot, dziwnie posługiwać się radiem- lecz nie zostałem tutaj tylko z tego powodu. Najlepiej jeśli się stąd wyniesiemy i to jutro.

- Zaczęli mnie namierzać...

- Tak i nie jesteśmy teraz tutaj bezpieczni.

Dziadek ze smutkiem na mnie spojrzał i po chwili kazał wejść do domu. Transformerowi natomiast pozwolił zostać z tyłu na ogródku. Razem z dziadkiem rozmawialiśmy o przenoszeniu się a Bumblebee nadsłuchiwał nas z otwartego okna w moim pokoju.

- To gdzie teraz pojedziemy?- zapytałam nerwowo, krążąc po pokoju.

- Nikki może zamiast tak krążyć byś usiadła i posłuchała? No siadaj!- powiedział dziadek i usadowił mnie na łóżku.

- Słucham.

- Jutro z samego rana wyjedziemy z Seattle do Texasu. Co 3-4 dni będziemy się przenosić z miejsca do miejsca. Nie namierzą nas tak szybko.

- Mam co chwilę się przenosić?! Ciekawego dokąd pojedziemy z Texasu...

- Jeszcze pomyślimy Nikki. Spokojnie. A teraz weź torbę i spakuj najpotrzebniejsze rzeczy, ok? No i poznaj sie trochę z Bee- oznajmił dziadek wychodząc powoli z pokoju.

Patrzyłam na zamykające się drzwi po czym bez pośpiechu zaczęłam zbierać manatki. Co jakiś czas odezwałam się do Bumblebee. A to "co jakiś czas" zamieniło się w cały czas. Aż do wieczoru. Zanim poszłam spać usiadłam na parapecie by jeszcze chwilę pogawędzić z nowym kolegą i dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że byłeś tu już w czasach II wojny światowej?

- Tak, ale mało z tego pamiętam.

- Dziadek mi takich fajnych rzeczy o was nie opowiadał oprócz tego, że cały czas ratował wam tyłki.

- Cofnij! To było raczej odwrotnie, twój stary pryk strasznie potrzebował naszej pomocy i to my ratowaliśmy mu tyłek!

- Pfff... Wiedziałam, że z niego kłamczuch. A tak w ogóle to ilu Transformerów przybyło na Ziemię?

- Całkiem sporo, ale praktycznie wszystkich wybili i została nas garstka, w której byłem ja, Crosshairs, Hound, Optimus... I Drift.

- Drift... Powiedziałeś to z takim oburzeniem, czy tylko mi się wydaję?

- Tak jak ludzie, wdawaliśmy się w wiele konfliktów, za każdym razem musiał mnie skrytykować przez co dostawał ode mnie w swój zardzewiały pysk.

Resztę nocy spędziliśmy na dalszych i bardzo ciekawych pogawędkach.

Wyjechaliśmy o piątej nad ranem. Do Texasu. Czekała nas bardzo niesamowita podróż...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro