Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty two; Heaven or hell?

W tym samym momencie ktoś mnie chwycił i wszystko zaczęło się kręcić. Obraz był rozmazany, a ja miałam ochotę zwymiotować. Otworzyłam oczy. Widziałam przed sobą Optimusa. Czy ja już umarłam, że wszystko tu takie piękne? 

-Victoria! Rozbudź się, przegrywamy!- jego głos był bardzo niespokojny co mnie w sumie nie dziwiło. Wzrokiem szukałam Bumblebee'iego. Odnalazłam go na podłodze. Trzymał się za lewą pierś, z której coś wyciekało. Zostawiłam brata w kącie pomieszczenia i nie zważając na słowa Optimusa pobiegłam do niego, omijając kolejne Autoboty i Deceptikony. Widziałam tylko jego, nikt inny mi w tym nie przeszkodzi. Czułam, jak Optimus biegnie tuż za mną, od kiedy ja jestem taka szybka?
Dzieliło nas kilka kroczków. Wylądowałam koło niego. Zaczęłam sprawdzać co mu jest. Nad nami stał Megatron. Zaczął się śmiać i spojrzał na mnie. Leżałem wtulona z goryczą na twarzy. Chciałam płakać, ale wiedziałam, że Bee by tego nie chciał. Powstrzymałam się od tego i zacisnęłam pięści. Megatron wyprostować rękę, który zamieniła się w wielki miecz. Podniósł go do góry i uśmiechnął się jeszcze bardziej.
Dotknęłam ręki Bee kiedy on chciał już w nas uderzyć. Zrobił zamach...

-Nieee!- krzyknęłam i ścisnęłam jego rękę zamykając oczy.

Nie czułam nic. Słyszałam tylko głos Optimusa i reszty transformersów. Przestali walczyć.
Przestali się ruszać.

Poczułam ciepło. Otworzyłam oczy.
Wszyscy stali nad nami i się przyglądali. Mina Megatrona nie była zadowolona. Była wręcz...zdziwiona.
Nie wiedziałam na co patrzą dopóki nie spojrzałam na Bee. Jego iskra zaczęła mocno świecić na żółty kolor. Serce zaczęło mi szybciej bić.
Nie puściłam jego ręki przez ten cały czas. Spojrzałam na Optimusa, który tylko stał i patrzył w naszą stronę.
Co to wszystko oznacza? Jego rana zaczęła się dziwnym sposobem goić przez co po kilku sekundach mógł wydusić z siebie kilka słów.

-Victorio?!- nachyliłam się nad nim jeszcze bardziej
-Nie przestawaj...nie pozwól aby przeszkodzili Ci mnie dotykać. To mi dodaje sił- ledwo szepnął i opadł bez sił. Spojrzałam na Optimusa, który natychmiast po tych słowach stanął naprzeciwko nas twarzą twarz z Megatronem.

-Chcecie się do nich dostać? Pokonajcie najpierw mnie

-I mnie- Ironhide stanął koło niego i przyjął bojową pozycję

-Oraz nas- niedaleko nich ustawili się bliźniaki. Dopiero w tej chwili zauważyłam ile Autobotów tu przybyło. Szereg Autobotów ustawił się tak, aby swoimi ciałami osłaniać mnie i Bumblebee. Nie widziałam już Megatrona. Był za daleko nas, abym mogła ujrzeć jego twarz. Spojrzałam ponownie na Bee, leżał bez sił i ściskał moją rękę. Ból w tej chwili mi nie przeszkadzał. Jedyne co czułam to strach i bijące od niego ciepło.
Czy ktoś mi kiedyś wytłumaczy co się właśnie dzieje?

Oparłam się o jego klatkę piersiową i obserwowałam każdy ruch Autobotów i Deceptikonów. Kilku z nich spoglądało w moją stronę. Czy istnieje możliwość, aby zła moc przeszła na drogę tej dobrej? Czy istnieje możliwość, aby przywrócić dawny pokój dwóm światom? Ale czy wtedy musiałabym się pożegnać z Bumblebee'im? Spojrzałam jeszcze raz na jego twarz. On także na mnie spojrzał. Uśmiechnęła się a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

-D-dlaczego płaczesz?

-Nie chce Cię stracić. Kolejny raz- odpowiedziałam bezsilnie

-I tak się nie stanie dopóki będziesz przy mnie blisko- zaczął się podnosić nadal nie puszczając mojej ręki. W końcu stał już o własnych siłach i spojrzał na mnie z góry. Słysząc donośne dźwięki spojrzeliśmy w to samo miejsce. Megatron zaczął się wycofywać.

-Deceptikony. Za mną- skrzywił się, jednak żaden z nich się nie ruszył
-Co wy robicie? Ruszcie się. Dzisiaj tej walki nie wygramy, ale powróciły silniejsi niż dotychczas

-Mylisz się Megatronie. To oni staną się silniejsi. Silniejsi z naszą pomocą- jeden z mniejszych Deceptikonów stanął obok Optimusa i sprzeciwił się Megatronowi.
-Skończył się czas pomiatania nami. Chcemy być wolni i dobrze traktowani. Prawda bracia?- rozejrzał się po towarzyszach na co oni kiwneli głową i dołączyli do niego.

-Co ty mówisz? Chcesz żebym Cię zabił?

-Jestem gotów zginąć za tą majestatyczną moc, która łączy autobota i tą dziewczynę. Są wyjątkowi a ty chcesz to zniszczyć. Jeżeli masz to zrobić to zmierz się również z nami- spojrzał na nas a potem na Megatrona.

Poczułam w sercu miłe uczucie. Takie samo, kiedy każdego ranka moja mama mnie wita w kuchni z wspaniałym śniadaniem. Moja mama... kolejna łza chciała opuścić moją twarz, kiedy nagle Bee uklękł i ją wytarł starając się nie zrobić mi krzywdy. Jest ode mnie 5 razy większy, dlatego zrobił to z dokładną starannością. Lekko się uśmiechnął i spojrzał na nasze dłonie. Nadal były ściśnięte a jego iskra świeciła coraz jaśniej.

-Jeszcze mnie popamiętacie. Wrócę tu i wy wszyscy zginiecie. Łącznie z dziewczyną- zaczął się cofać aż w końcu wybiegł. Wszyscy spojrzeli na nas. Zakręciło mi się w głowie, aż w końcu upadłam puszczająć Bee.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro