Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty eight; Your voice...

Obudziłam się, kiedy słońce zaczęło świecić mi w oczy. Przetarłam je dłońmi i spojrzałam prosto w twarz Max'a.

-Cześć piękna, jak się spało? -uśmiechnął się szeroko i nachylił, aby obdarować mnie całusem w czoło. Zmarszczyłam jedynie brwi i powoli wyprostowałam się na łóżku, prawdopodobnie Max'a.

-Co się stało?

-Nie mam pojęcia, nie chcieli mi nic powiedzieć. Wiem tylko tyle, że bardzo ładnie wyglądasz w krótkich włosach Victorio- jego ciepła dłoń wylądowała na moim rozgrzanym policzku. Zaczął się powoli pochylać nade mną.

-C-co ty robisz? - odsunęłam się i zwinnie uciekłam z jego pułapki
-Nie mam na to teraz ochoty Max. Przepraszam, ale chcę się dowiedzieć co się wydarzyło - skrępowana założyłam bardzo krótki kosmyk włosów za ucho i wyszłam z jego pokoju

**

Zza garażu dobiegały ciche odgłosy. Powoli i bez szelestnie poszłam w tamtą stronę. Ujrzałam leżącego Bumblebee, a nad nim Rachet'a, którego już dawno nie widziałam. Szczerze myślałam, że zginął na walce w mieście. Chciałam przysłuchać się ich rozmowie, jednak Bee jest ostatnio bardzo czuły na moją obecność przez tą swoją iskrę, która zaczęła delikatnie świecić na niebieski kolor. Odwrócili się w moją stronę, a żółty robot przechylił głowę na bok i uśmiechnął sie...w dziwny sposób.

-Cześć Victoria. Czekaliśmy, aż się obudzisz-Rachet odsunął się od Bumblebee'iego i podszedł do mnie
-Słuchaj, jego procesor został nieźle uszkodzony, znowu będzie musiał komunikować się po przez radio, dlatego za dużo z nim nie rozmawiaj i nie dziw się, że ci za często nie będzie odpowiadał- delikatnie się uśmiechnął i odszedł

-Ale ja chciałabym...- nie zdążyłam wypowiedzieć ostatnich słów, bo autobota nie było już w pobliżu
-Dowiedzieć się co się wtedy wydarzyło...Ugh

Spojrzałam na trzmiela i podeszłam bliżej niego. On cały czas śledził mnie wzrokiem, co jakiś czas mrużąc oczy.
Usiadłam na jego łydce i spojrzałam w niebieskie ślepia. Przechylił głowę na bok i próbował znaleźć w radiu idealnego miksu, na wypowiedzenie kilku słów.

-Jak się czujesz? - w końcu usłyszałam zdanie, którego się nie spodziewałam

-Jest...dobrze, prócz moich włosów. One się źle trzymają - próbowałam zażartować, ale chyba mi nie wyszło, bo nikt się nie śmiał.
Podrapałam się po karku i próbowałam w głowie wymyślić jakąś rozmowę, na którą Bee nie będzie musiał za dużo odpowiadać.

-Chciałabym się dowiedzieć, co się stało tamtego wieczoru, bo nie wiele pamiętam...ale teraz wiem, że się za szybko nie dowiem widząc ciebie w takim...stanie

-Mogę odpowiedzieć

-Ale Rachet mówił...

-Nie słuchaj się go... maleńka - na ostatnie słowo uniosłam głowę do góry, by sprawdzić o co mu tak naprawdę chodziło

-Dobrze, w takim razie...dlaczego tak mało pamiętam? Pamiętam jedynie to, że poinformowałam Optimusa, o naszej sytuacji, a potem trach!... I dupa- Zaczęłam gestykulować przez co omal nie spadłam z nogi Bee

-Ja sam nie wiem...co się wydarzyło... Ale gdyby nie...ty...to pewnie było by...po nas

-Trudno cię zrozumieć Bee...ale chyba wszystko zrozumiałam. A wiesz, może co się ze mną działo? Pamietam jeszcze to, że widziałam Ironhide'a a potem zasnęłam...chyba

-Tak, przyjechali kilka minut...po tym jak...spadłaś...i przeczołgałaś się...w bezpieczne miejsce- jego iskra na moment mocniej zaświeciła, co zwróciło naszą uwagę

-Nie pamiętam, żebym spadła, ale to tłumaczy, skąd mam te kilka siniaków- podniosłam delikatnie koszulkę i wskazałam duże, fioletowe ślady na żebrach
-Chyba mam szczęście, że się nie połamałam- uśmiechnęłam się sama do siebie

-Szczęście to ja...mam...że jesteś...przy mnie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro