Twenty eight; Your voice...
Obudziłam się, kiedy słońce zaczęło świecić mi w oczy. Przetarłam je dłońmi i spojrzałam prosto w twarz Max'a.
-Cześć piękna, jak się spało? -uśmiechnął się szeroko i nachylił, aby obdarować mnie całusem w czoło. Zmarszczyłam jedynie brwi i powoli wyprostowałam się na łóżku, prawdopodobnie Max'a.
-Co się stało?
-Nie mam pojęcia, nie chcieli mi nic powiedzieć. Wiem tylko tyle, że bardzo ładnie wyglądasz w krótkich włosach Victorio- jego ciepła dłoń wylądowała na moim rozgrzanym policzku. Zaczął się powoli pochylać nade mną.
-C-co ty robisz? - odsunęłam się i zwinnie uciekłam z jego pułapki
-Nie mam na to teraz ochoty Max. Przepraszam, ale chcę się dowiedzieć co się wydarzyło - skrępowana założyłam bardzo krótki kosmyk włosów za ucho i wyszłam z jego pokoju
**
Zza garażu dobiegały ciche odgłosy. Powoli i bez szelestnie poszłam w tamtą stronę. Ujrzałam leżącego Bumblebee, a nad nim Rachet'a, którego już dawno nie widziałam. Szczerze myślałam, że zginął na walce w mieście. Chciałam przysłuchać się ich rozmowie, jednak Bee jest ostatnio bardzo czuły na moją obecność przez tą swoją iskrę, która zaczęła delikatnie świecić na niebieski kolor. Odwrócili się w moją stronę, a żółty robot przechylił głowę na bok i uśmiechnął sie...w dziwny sposób.
-Cześć Victoria. Czekaliśmy, aż się obudzisz-Rachet odsunął się od Bumblebee'iego i podszedł do mnie
-Słuchaj, jego procesor został nieźle uszkodzony, znowu będzie musiał komunikować się po przez radio, dlatego za dużo z nim nie rozmawiaj i nie dziw się, że ci za często nie będzie odpowiadał- delikatnie się uśmiechnął i odszedł
-Ale ja chciałabym...- nie zdążyłam wypowiedzieć ostatnich słów, bo autobota nie było już w pobliżu
-Dowiedzieć się co się wtedy wydarzyło...Ugh
Spojrzałam na trzmiela i podeszłam bliżej niego. On cały czas śledził mnie wzrokiem, co jakiś czas mrużąc oczy.
Usiadłam na jego łydce i spojrzałam w niebieskie ślepia. Przechylił głowę na bok i próbował znaleźć w radiu idealnego miksu, na wypowiedzenie kilku słów.
-Jak się czujesz? - w końcu usłyszałam zdanie, którego się nie spodziewałam
-Jest...dobrze, prócz moich włosów. One się źle trzymają - próbowałam zażartować, ale chyba mi nie wyszło, bo nikt się nie śmiał.
Podrapałam się po karku i próbowałam w głowie wymyślić jakąś rozmowę, na którą Bee nie będzie musiał za dużo odpowiadać.
-Chciałabym się dowiedzieć, co się stało tamtego wieczoru, bo nie wiele pamiętam...ale teraz wiem, że się za szybko nie dowiem widząc ciebie w takim...stanie
-Mogę odpowiedzieć
-Ale Rachet mówił...
-Nie słuchaj się go... maleńka - na ostatnie słowo uniosłam głowę do góry, by sprawdzić o co mu tak naprawdę chodziło
-Dobrze, w takim razie...dlaczego tak mało pamiętam? Pamiętam jedynie to, że poinformowałam Optimusa, o naszej sytuacji, a potem trach!... I dupa- Zaczęłam gestykulować przez co omal nie spadłam z nogi Bee
-Ja sam nie wiem...co się wydarzyło... Ale gdyby nie...ty...to pewnie było by...po nas
-Trudno cię zrozumieć Bee...ale chyba wszystko zrozumiałam. A wiesz, może co się ze mną działo? Pamietam jeszcze to, że widziałam Ironhide'a a potem zasnęłam...chyba
-Tak, przyjechali kilka minut...po tym jak...spadłaś...i przeczołgałaś się...w bezpieczne miejsce- jego iskra na moment mocniej zaświeciła, co zwróciło naszą uwagę
-Nie pamiętam, żebym spadła, ale to tłumaczy, skąd mam te kilka siniaków- podniosłam delikatnie koszulkę i wskazałam duże, fioletowe ślady na żebrach
-Chyba mam szczęście, że się nie połamałam- uśmiechnęłam się sama do siebie
-Szczęście to ja...mam...że jesteś...przy mnie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro