Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twelve; Lay's

Na start, piekne rysuneczki od AnaNaSosiemnawias
Dziękuję za nie bardzo bardzo
Czuje sie jakby to były fanarty 😂

Rozdział:

Obudziłam się w Chevrolecie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że przez całą noc nie ruszyliśmy się z miejsca. Cały czas tkwimy pomiędzy budynkami a ja czuję jak mój głód pożera mi wnętrzności.

-Beeee-szepnęłam przeciągając samogłoskę

-Tak?

-Jestem głodnaaaa- znowu to zrobiłam

-Hmm...w bagażniku coś powinienem mieć - otworzył bagażnik a ja podskoczyłam z przerażenia. Otworzyłam drzwiczki i wysiadłam zaglądając do bagażnika. Wheelie spał i przytulał paczkę chipsów. Nic innego tu nie widziałam. Nici z mojej diety.

-Wheelie, byłbyś tak łaskawy i oddał mi tą paczkę? Wheelie! - zaczęłam nim trząść

-Co sie dzieje?! -obudził sie i wyskoczył z bagażnika
-Znowu mnie potrzebujecie do walki? Jestem zwarty i gotowy! - rozejrzał się dookoła i stanął gotowy do walki niczym karateka

-Nie, po prostu chciałam te chipsy. -wzięłam paczkę i usiadłam na skraju siedzenia od strony kierowcy. Ciepłe powietrze sprawiało, że czułam sie jak przy kominku w domu.

-Tylko nie nakrusz, staram sie utrztmać porządek-nagle sie odezwał

-Jasne - nachyliłam sie nieco bardziej w stronę dworu

-O czym myślisz?

-O kominku, ciepłym jak ogień, jednak nie parzy. Niby nie realistycznie, nie?  Byłeś kiedyś koło kominka?

-Nie, a powinienem?

-Nie wiem, to przyjemne uczucie - ziewnęłam i spojrzałam na zegarem w samochodzie
-Jest już 10? Gdzie słońce? -spojrzałam na niebo. Chmury były wszędzie, nigdzie nie widziałam blasku słońca, było ciemno mimo godziny.

-Nie mam pojęcia. Może to sprawka Megatrona?

-Myślisz? Dlaczego na świecie są stworzenia dobre i złe?

-Chyba nikt tego nie wie.

-Mam tyle pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi..

-Na przykład?

-Od zawsze byłam wierząca w Boga.. Jednak.. Czy on was też stworzył? Waszych stwurców ? Skoro tak, to powinien także stworzyć, coś co by nas przed wami obronił. A jeżeli nie, to dlaczego ludzie kłamią o Bogu?

-Tak, to sprawia, że mam równie taki sam mętlik w głowie jak i ty

-Albo.. Czy miło.. Albo w sumie nie ważne. Gdzie Optimus?

-Nie wiem - szczerze odpowiedział i włączył klimę

-Bedziemy tak uciekać przez cały czas?

-Prawdopodobnie wrócimy do domu William'a, wtedy młodszy Lennox bedzie uczył i przygotowywał cie do walki, bo nie zawsze cie obronimy

-Czuje sie jak w jakimś filmie akcji

-To nie film, to prawdziwe życie

Do wszystkich autobotów. Spotkamy sie przy domostwie Lennox'ów.

Przez radio usłyszałam donośny głos Optimusa. Szybko zgniotłam opakowanie po chipsach i wyrzuciłam je, po czym zamknęłam drzwiczki i ruszyliśmy za resztą botów.

**

-Witam ponownie panno Witwicky- Max przywitał mnie ciepło i zaprosił do środka. Na stole widziałam kilka rodzaji broni, które sprawiały, że czułam gulę w gardle.

-Co to? -pokazałam na kamizelke

-Kamizelka kuloodporna, prawdopodobnie nic ci nie da, ale lepiej, żebyś ją miała- blado się uśmiechnął i podał mi ją
-Jaką broń chcesz?

-Może..Nie wiem, które są odpowiednie

-Na pewno ta ci nic nie da - zauważył mój mały pistolet wystający z moich spodni, który zabrał i wyrzucił do śmietnika

-Tak po prostu go wywalasz? -zmarszczyłam brwi na to co właśnie zrobił

-Owszem, tu masz silniejsze bronie, niektóre pochodzą od samych Decepticonów, więc na bank ich uszkodzą. To jest dosyć lekkie-podał mi broń, która wygląda jak głowa krokodyla, w kolorze stali z czerwonymi elementami. Kiedy wzięłam ją do reki byłam gotowa na to że po prostu ją upuszcze, ale ona na prawdę była lekka niczym teleskop.

-Jest.. Idealna, a jak sie jej używa?

-Zaraz ci zaprezentuję - poprosił abym poszła za nim. Otworzył małe drzwi pod schodami niczym Harry Potter, zeszliśmy na dół, gdzie było bardzo zimno. Echo rozchodziło sie po całym pomieszczeniu. Zaczęłam się rozglądać po ciemnym pokoju. Max w końcu zapalił światło a moim oczom ukazał sie mały pokój strzelecki. Momentalnie powróciły do mnie wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy to razem z tatą uczyłam się strzelać z małego pistoleciku na kulki, aż przeszłam do prawdziwej broni, tylko, że już bez niego...

-Wszystko okej?

-Tak, jest...dobrze, po prostu...możemy już zacząć? -potrząsnęłam bronią czując jak pojedyncza łza spływa po moim policzku

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro