Three; Race
Wstałam i otworzyłam oczy. Nadal siedze w samochodzie. Przez moment miałam nadzieję, że to tylko zły sen.
-Już się obudziłaś?-usłyszałam męski (co dziwne bo to robot) głos Bumblebee'iego
-Jak widać
-Nie za zimno?
-Trochę
-Przez całą jazdę miałem otwarte okno
-Po co?
-Żebyś się nie obudziła z pretensjami, że ci gorąco
-Taa, dzięki. Daleko jesteśmy już?
-Jakieś 20km od naszego celu
-O boże, a jesteśmy przynajmniej w New York'u?
-Sama się przekonaj-powoli zaczął podnosić siedzenie a ja ujżałam piękną Statuę Wolności
-Jak tu pięknie
-Możemy uznać to za randkę?
-Słucham?
-Radio mi się psuje, wybacz -zaczął przeskakiwać ze stacji na stację
-Gdzie Optimus?-spojrzałam w boczne lusterko marszcząc brwi
-Pojechał gdzieś
-Nie wiesz gdzie?
-Wiem, ale nie mogę ci powiedzieć
-Chwila...
-Hmm?
-Przecież ty już nie mówisz przez radio
-Co?
-Powiedziałeś, że psuje ci się radio. A ty juz podobno przez radio nie mówisz
-Oh, wiesz... -nie skończył zdania bo coś w nas uderzyło
Walnęłam głową o kierownicę i syknęłam z bólu. Z nosa leciała mi krew. Spojrzałam w lusterko. Za nami stał wielki czołg.
-Wszytko w porządku?-zapytał Bumblebee
-Chyba tak, co to za czołg?
-To Decepticon, musimy przyśpieszyć -ruszył jak najszybciej
-Decepticon? Skąd on się wziął?
-Jego spytaj, albo lepiej nie -przyśpieszył wymijając jadące samochody
-Boję się
-Będzie dobrze
Bumblebee przyśpieszał coraz szybciej, wydawało się, że czołg nas nie dogoni, jednak transformował się i zaczął za nami biec.
-On biegnie
-Widzę, zaraz go zgubimy
-Na autostradzie? Serio Bee?
-Tak, kilka metrów stąd czeka już na nas Optimus z Ironhide'm. Pomogą nam, proszę odepnij się na moment
-Co? W życiu -Bumblebee na moją niezgodę sam odpiął mi pas i zaczął się transformować chwytając mnie w ręce
-Nie zaciskaj tam mocno -zaczęłam się szarpać
-Uwaga, teraz będzie głośno -odwrócił się do nadbiegającego Decepticona i zaczął do niego strzelać, a ja szybko zakryłam sobie uszy
-Optimus!
-Bumblebee, szybko -autobot wyciągnął ręce, a Bee mu mnie podał i ruszył w stronę Decepticona
-Hej Victoria -powiedział Ironhide
-Potem będzie czas na rozmowę -odrzegł oschle Optimus i odstawił mnie koło kolegi, sam ruszając na Decepticona
-No dobra, chodź - Ironhide transformował się w furgonetkę i ruszył na autostradę wymijając kolejno samochody.
Przez cały czas patrzałam jak Optimus wraz z Bumblebee'm walczą z Decepticonem. Nad głową usłyszałam kilka samolotów.
-Co to za dźwięk?
-Decepticony
-Kolejne?
-Tak, jest ich więcej, zbliżają się w naszą stronę, zapnij się, będzie dużo zakrętów.
-Jasne -zapięłam pas i ostatni raz spojrzałam w stronę lusterka. Bumblebee rozciął Decepticona na pół i zadowolony z siebie transformował się w Chevrolet'a Camaro 2014 i ruszył za nami.
(Koniec piosenki)
**
Ironhide zawiózł mnie na jakąś opuszczoną stację benzynową a sam pojechał sprawdzić, czy nikt nas nie śledzi. Usiadłam na ławce przed stacją i spojrzałam w niebo. Piękne, niebieskie niebo. Coś przeleciało, ale w sercu miałam nadzieję, że to jakiś normalny samolot. Chwyciłam mój telefon. Mam dwa nieodebrane połączenia od mojej mamy. Oddzwoniłam do niej z razji iż mam teraz trochę czasu i spokoju.
-Halo?
-Victoria? Boże, gdzie ty jesteś?
-Zostawiłam ci karteczkę w kuchni
-No wiem, ale gdzie ty jesteś?
-Na jakiejś opuszczonej stacji
-Sama?
-Teraz tak, a co?
-Powiedz mi co widzisz
-O nie ma mowy, nie przyjedziesz tu
-Nie będziesz mi mówiła co mam robić, ja jestem dorosła, nie ty
-To ja jestem poszukiwana, więc się nie wtrącaj
-Poszukiwana?
-Tak, Decepticony mnie szukają -westchnęłam mając nadzieję, że to jednak jest sen
-Jezu..-głos mojej rodzicielki ucichł
-Mamo?
-Skarbie, ktoś zaparkował na naszym trawniku-rozłączyła się a ja nie wiedziałam co robić
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro