Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔨💉Ultra Magnus x Ratchet💉🔨

[̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]Witam koteczki w trzeciej części Lemonków z Wariatkowa :D [̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]

Tego lemonka tworzyłam wraz z moją żoną MurielMeg

Myślę że to też będzie coś innego bo nie widziałam jeszcze tej parki w lemonkach XD I uważam że on będzie trochę taki bardziej dla śmiechu XD Zresztą jak wszystko na moim profilu XD :'D Aha i OSTRZEGAM ten lemon jest w CHUUUUUJJ POJEBANY XD

( ͡° ͜ʖ ͡°)$$$Więc... ZACZYNAMY!!!$$$( ͡° ͜ʖ ͡°)

Magnus westchnął cicho podążając do gabinetu Prima.Chciał jak najszybciej przekazać mu analizy i raporty z ostatniego tygodnia i móc udać się na spoczynek.Kikut straconej w walce z Predakingem ręki nie bolał już, ale minęły tylko trzy tygodnie a on był wciąż wyczerpany przeżyciem. 

Ratchet siedział w gabinecie czekając na Optimusa aby porozmawiać z nim jak przyjaciel z przyjacielem. W głowie cały czas negował go jeden temat... Dłoń Ultra Magnusa... Był zawiedziony swoją pracą... 

Obwiniał się o stan Komandora. Bolało go to że nie mógł pomóc mu bardziej... Nie to że nie miał materiałów i wystarczająco dobrej technologii by zbudować mu dłoń... Obwiniał siebie o jego stan. 

Wyczerpany przeżyciem.Pech lub nie, chciał że reszta drużyny z liderem na czele wybyli na patrol - on, wciąż z powodu decyzji lekarza, miał przymusowe wolne. 

Wokół Ratcheta zawsze panowała negatywna energia...

Ale teraz... 

Był bardzo rozdrażniony i agresywny w stosunku do wszystkich oprócz Ultra Magnusa. Nawet w stronę Optimusa zdarzały się krótkie ale mocne obelgi. Teraz siedząc na krześle i wzdychając zaczynał się niecierpliwić czekaniem na swojego lidera i zaczął stukać palcami o swoją zbroję na udzie.

Ultramagnus dotarł pod drzwi tymczasowej kwatery Optimusa i popchnął drzwi, nie zaprzątając sobie głowy pukaniem.

-Jak długo mam na ciebie czekać ty pozbawiony emocji zaschnięty mechu? 

Wstał z krzesła i obrócił się. Widząc że to Komandor a nie jego lider jego mina z agresywnej i zniecierpliwionej przerodziła się w przerażoną i smutną. 

-Ooo Komandor UltraMagnus... Wybacz... Myślałem że to... Optimus.  

- Ach tak? 

Ultramagnus zignorował ukłucie w Iskrze na myśl że medyk czekał na kogoś innego. Kiedyś czekał tylko na niego... 

- Wyjechał. Co chciałeś... Yhmm... Akurat od niego?

-Wybacz jeszcze raz... Jestem ostatnio zestresowany... Przepraszam Komandorze... Chciałem po prostu porozmawiać z Optimusem i tyle... 

Odwrócił od niego wzrok zestresowany i zaczął zdrapywać odchodzącą farbę ze swojej dłoni. 

-Yhmm... 

Westchnął Ultramagnus. Jednym susem znalazł się przy stojącym na środku pokoju blacie i rzucił nań kilka datpadów 

- Co się dzieje Ratch? 

Sapnął cicho wyciągając rękę i łapiąc medyka za podbródek. 

Spojrzał na niego zszokowany... Komandor nigdy nie zwracał się do niego po imieniu. I to w taki sposób... Zaniepokoiło go tak bardzo że aż się zatrząsł. Odwrócił od niego wzrok i jeszcze bardziej zaczął zdrapywać farbę z dłoni. 

-Ja... Przepraszam...

- Ależ za co, Doktorze?  

-Za twoją dłoń... 

Spojrzał mu prosto w oczy. 

- Dłoń? 

Szepnął Komandor czując się ogłupiony 

- Dlaczego akurat za dłoń? To nie twoja wina. 

Przeszedł na drugą stronę i przysiadł na krawędzi biurka stając naprzeciw medyka. Kochał go. Od dawna. Tylko Ratch jakoś nigdy się tego nie domyślił.

- Czuję się winny za twój obecny stan...

Stanął na przeciwko niego.

- Nie jestem w stanie w obecnej chwili wykonać nic lepszego... Ach... Czuję się za to bardzo winny... 

Stanął jeszcze bliżej niego... Od kiedy Ultra Magnus stracił dłoń zaczął odczuwać jakieś uczucia w stosunku do niego... Ale nie chciał mu o nich mówić bo był przekonany że Komandor nic do niego nie czuję...

- Przepraszam jeszcze raz... 

- Nie musisz przepraszać.

Szepnął  

-Ta bestia jeszcze mi za to zapłaci.

Ścisnął mocno pięści. 

-Na pewno z to zapłaci możesz być do tego przekonany.

Podrapał się po karku i westchnął.

- Także... Ja już idę... Przyjdź do mnie później na kontrolę... I tyle... Do zobaczenia później Komandorze...

- Poczekaj.

Komandor zastąpił drogę niższemu mechowi. Ratchet trochę spanikował widząc tak blisko przed sobą tak wielkiego mecha... 

Musiał zadrzeć głowę wysoko do góry co sprawiało mu lekki ból... By spojrzeć na jego twarz. Spanikowany i przestraszony nagłą reakcją Komandora cofnął się parę kroków w tył. 

-Eee... Tak?

-Chce ci to jakoś wynagrodzić... To poczucie winy... Niepotrzebne zresztą.

Widział znów tę dziwną iskierkę w optykach medyka. Wiedział że Ratchet zabawiał się głównie z femme, ale nie bronił się przed eksperymentami... Kiedyś już próbowali. Tylko kilka razy. Komandor był wtedy odurzony żalem po śmierci innego partnera, Hot Roda - zmarłego na froncie.

-Wy...Wynagrodzić... Ale nie ma po co... Muszę sam przez to przejść... 

Cofnął się jeszcze bardziej uderzając tyłem o biurko. Westchnął głęboko i spojrzał Komandorowi w oczy. 

- Nikt nie musi mi niczego wynagradzać... To moje praca... Zawszę muszę się liczyć z nieprzyjemnymi sytuacjami...

Powiedział smutno i spojrzał w podłogę.

- Zrobię wszystko żeby ta... Sytuacja... Była jak najprzyjemniejsza.

Zbliżył się do przyjaciela i szepnął mu to do audioreceptora jednocześnie kładąc dłonie na jego żebrach. Po chwili jednak zastanowił się 

- W porządku? Pasuje ci to?

Wystraszony chciał cofnąć się jeszcze bardziej do tyłu ale przeszkodziło mu biurko, więc położył na blacie jedną dłoń i odwrócił wzrok od UltraMagnusa. 

-Ja.. Ja nie wiem... Ja dawno nie... Nie wiem... 

Spanikowany zaczął się jąkać ale wewnętrznie pragnął go w takim stopniu że jego panel zaczął się robić gorący zresztą jak reszta jego ciała.

- Okej.

Zaczerpnął powietrza by się jeszcze bardziej wyluzować. I zanim medyk zdążył mu uciec albo zacząć się zastanawiać... Wpił mu się w usta. Jednocześnie przesunął dłonie na biodra mecha i samymi kciukami zaczął kręcić kółka na jego panelu interfejsowania. 

Przez chwilę chciał oderwać się od niego i uciec jak najdalej był tak niesamowicie spanikowany i wystraszony... Lecz po chwili zrozumiał sam siebie i wiedział czego naprawdę chciał... Chciał... Jego. Chciał UltraMagnusa... Rzucił swoje ramiona wokół jego szyi i stłumiony przez jego usta zaczął ledwo słyszalnie stękać i wzdychać. 

-Ratch, nie przejmuj się... 

Westchnął Komandor w króciutkich przerwach 

- Czas nadrobić zaległości...

 -Zaległości...?

Sapnął Medyk wygnany myślami kompletnie gdzie indziej... Jego nogi już powoli zaczynały tracić możliwość prostego stania. A on z zamkniętymi oczami przyjmował wszystko co dawał mu Komandor.

- Och, doktorku...

Magnus jednym ruchem posadził niemal mdlejącego mecha na biurko i położył. Gdy tylko pogłębiał pocałunki Ratchet oddawał je ze zdwojoną siłą, spragniony miłości.Sapał i wzdychał z przyjemności... Nigdy nie myślał że jego uczucia zostaną zwrócone. Uśmiechnął się lekko niezdecydowany i nadal całowany przez Ultra Magnusa i klepnął go lekko w tyłek. 

-Nie mów do mnie doktorku... Chyba że na to pozwolę...

- O mój Primusie, ha. Chyba za długo na mnie czekałeś, tygrysku. 

Sapnął Komandor po czym wepchnął język w usta mecha i dokładnie wylizał jego podniebienie.Rękami mocno ale z uczuciem przejechał wzdłuż ud medyka i złapał za kolana, rozchylając mu nogi na boki. Natychmiast wepchnął się w przestrzeń i pozwolił się Ratchetowi objąć nogami w pasie.

Zaśmiał się stłumiony przez jego usta po czym przejechał własnym językiem po jego. Objął go Go dokładnie nogami w pasie i szarpnął tak że ich rozgrzane panele stuknęły się ze sobą przez co sapnął głośno i uszczypnął lekko mocno spięte kable szyi Komandora.

-Przydałby ci się jakiś masaż... Komandrze...

- Tak.. Yhmm... Nawet wie gdzie... 

Wyjęczał po czym złapał go za nadgarstek i nakierował dłoń na swoje krocze chcąc by dokładnie się doktorek postarał 

- Dawaj, tygrysku. 

Uśmiechnął się i zaczął pocierać jego panel w precyzyjny sposób jednocześnie drugą ręką próbując rozluźnić kable jego kamiennej szyi. 

-Co tylko sobie życzysz... Komandorze...

Pociera, masuje i szczypie kable łączące jego pachwinę i panel interfejsu.Komandor zaczął wzdychać czując przyjemne mówienie. Bardzo silne przyjemne mrowienie w kroczu a to tylko zmuszało go by się panelem nabijać na dłoń partnera. 

-Jakieś specjalne życzenia Szefie?

Powiedział do niego seksownym głosem zaczynając całować jego klatkę piersiową i nie przestając molestować jego panelu. Sam odczuwał mocne mrowienie spod panelu przez co musiał się powstrzymywał by nie uwolnić swojego przyjaciela...  

- Otwórz...

Szepnął mu do audioreceptora swoim chrapliwym mocnym głosem.Czekał tylko chwilę, medyk spojrzał na niego swoimi oczarowanymi optykami. Magnus wsunął dłonie w segmenty ochrony panelu dokładnie gdy zaczęły leniwie się otwierać.Zadarł lekko członek mecha do góry i palcami drugiej ręki zaczął kręcić kółka wokół dziurki szczęścia medyka. 

Jego panel otworzył się całkowicie ukazując swoje mokre wejście i wyprostowany członek. Westchnął i jęknął głośno czując przyjemność i ulgę. Zapominając całkowicie że znajdują się w gabinecie Optimusa... 

Ultramagnus poczuł apogeum swojego napięcia gdy sztywny człon medyka uderzył go w brzuch.Natychmiast otworzył swój panel i uwolnij ciężkie przyrodzenie jednocześnie pozwalając by Ratchet wziął go rękę i zaczął nad nim pracować.

Zaczął mocno całować mecha i wylizywać jego usta używając palców wolnej ręki do smagania jego dziurki. Wskazującym wpychał się głęboko do środka i wyjmował gwałtownie obciągając dolną ściankę. 

Stękając i jęcząc w jego usta mocno pracował nad jego przyrodzeniem. Po chwili ugryzł go mocno w golną wargę i oblizał ją. 

-Komandorze...

Sapnął z przyjemności gdy UltraMagnusowi udało się trafić w jego słodkie miejsce. A on sam przycisnął kciuk do końcówki jego członka. 

Ultramagnus pod wpływem impulsu polizał cały jego policzek od żuchwy aż po optykę. Smagnął jego dziurkę jeszcze kilka razy a przy czwartym naciągnął mocno ściankę. Dziurka natychmiast wypełniła się ciemno fioletowym gęstym fluidem. 

A kiedy Medyk jęknął i wierzgnął się pod nim puścił, skórka wróciła na miejsce z chlupotem rozbryzgując zebrany lubrykant. 

Jęknął głośno dochodząc pierwszy raz od bardzo bardzo długiego czasu. Jego fluidy polały się na biurko i zaczęły ściekać na podłogę. A on rzucił się na UltraMagnusa oplatając go ramionami wokół szyi i całując go bardzo namiętnie. Szczypie i pociąga kable jego szyi penetrując jego usta swoim językiem.

Magnus czując że jeszcze chwilę przeciąży a jego penisa nie trzymała już dłoń medyka niemal natychmiast wbił się w jego mokre wnętrze.

Ratchet pisnął... Pisnął wręcz wyginając się w łuk i wtulając się mocniej w partnera.

Ultramugnus również najmocniej przytulił do siebie mecha i zaczął go mocnymi ruchami głęboko penetrować nie przerywając pocałunków. 

-Ultra Magnusie! 

Ratchet zaczął krzyczeć z piekącego i niesamowicie przyjemnego uczucia które dawał mu Ultra Magnus swoim sprzętem. Wtulił się w niego mocno wpijając swoje palce w plecy mecha i mocno obejmując go nogami w pasie. Zdesperowany ugryzł jeden z kablu Komandora na szyi aż do energonu. 

- Och! 

Zajęczał Komandor czując jak gorący energon spływa do samego obojczyka gdzie Medyk dokładnie go zaczął zlizywać. Jednocześnie czuł pieczenie ran na plecach które pozostawiał Medyk wciąż był ciasny a przy każdym pchnięciu wypływało coraz więcej jaśniejszego świeżego lubrykantu który zderzające ciała rozchlapywały po meblu lidera. 

Ratchet zachichotał głośno patrząc złośliwym wzrokiem na Ultra Magnusa po czym zrobił zastanawiającą minę. 

-Jak to jest że zawsze mam władzę nad większymi mechami...?

Zachichotał znów i zaczął ssać i lizać ranę którą zrobił na jego szyi. Stękał i jęczał głośno z niesamowitego uczucia. 

Magnus uśmiechnął się i zaczął przyspieszać i pogłębiać ruchy próbując nadążyć za medykiem który zaczął narzucać tempo biodrami a jego dziurka z chlupotem wciągała komandora głęboko jakby miał tam dodatkową parę dłoni po czym z głośnym siorbnięciem puszczała go do połowy i aby znów powtórzyć ten szalony rytuał. 

Ratchet zaczął krzyczeć głośno a łzy przyjemności spływały po jego policzkach... Przez to wbił swoje palce jeszcze mocniej w plecy Ultra Magnusa. Czując zbliżający się orgazm którego jeszcze nie chciał uśmiechnął się złowieszczo i zacisnął się mocno na członku Komandora uniemożliwiając mu poruszanie się w nim. Zachichotał cicho i znów ugryzł go w szyję. 

- I co teraz? Komandorze?

- Nie utrudniaj... 

Zaśmiał się mech i szarpnął nogi mecha na boki natychmiast wbijając biodrami tak z taką mocą że medyk znów zakwilił. Biurku cofnęło się z hukiem po czym zaskrzypiało głośno. 

Złapał Ratcheta za nadgarstki i wyciągnął mu ręce ponad głowę zniewalając. Po czym zaczął go ostro posuwać aż mebel zaprotestował a oni ślizgali się od wartkiego potoku fluidów medyka, jego energonu i oleju ich spoconych ciał. 

Ratchet zaczął głośno jęczeć i krzyczeć z niesamowitej przyjemności którą dawał mu Ultra Magnus. Zaczął mówić przerywając swoją wypowiedź jękami i małymi chichotami. 

- Co teraz... Masz się na... Kim wyżyć... Co?

Zaśmiał się gdy nagle Komandor trafił w jego słodki punkt w tej chwili szarpnął się wyrywając swoje dłonie z jego uścisku i wtulił się mocno w jego szyję gdy dopadł go niesamowicie mocny orgazm który zalał biurko, podłogę i ich dolne części ciała. Trzymał się go mocno trzęsąc się. 

Złapał medyka mocno czując jak ten cały drży i zaczął go głaskać po plecach. Ostatni raz pchnął i poczuł jak doszedł a ekstaza i ulga zmusiły go my znów położył się na medyku, wyczerpany aktem. 

- Tygrysku. 

Jęknął czując jak oboje dyszą i drżą 

- Ratchet... 

Nagle poczuł jak drży mu warga... Nigdy wcześniej tego głośno nie mówił... Nie po stosunku. Nagle drzwi trzasnęły nagle.

- A więc to jest ta wasza ciężka praca po godzinach?

Magnus spojrzał na lidera stojącego za progiem z ręką na klamce i miną której w ogóle nie mógł odczytać. 

Ratchet spojrzał przyćmiony i zszokowany ale po chwili uspokoił się i machnął trzęsącą się ręką na lidera. 

-Daj sobie spokój Optimusie... Nie mów mi że ty nie posuwasz Arcee po godzinach.

Spojrzał na niego unosząc jedną brew.

-Myślisz że nie słyszę nocami tych jęków i stęków z twojej kwatery? Hmmm?

Powiedział zadowolony z siebie Ratchet.

Do tej chwili Magnus nie wiedział czy lider jest zszokowany nimi, stanem gabinetu który wyglądał opłakanie czy był wściekły.Teraz opuścił ręce wzdłuż ciała i prychnął.Po chwili się uśmiechnął się bestialsko i stanął Ratchetowi za głową.Magnus odsunął się.

Nie wiedząc czego się spodziewać a medyk spróbował się podnieść Optimus złapał go jednak pod brodę i z powrotem popchnął na rozklekotany mebel. Magnus wstrzymał dopływ powietrze do komory iskry widząc iskry w oczach optimusa i widząc jak spomiędzy nóg medyka znów zaczyna cieknąć 

- A kto to teraz wyliże do czysta? 

Spytał leniwym głosem który doprowadził jego tygryska na skraj. Ratchet przełknął ślinę a nogi zacisnął w obezwładniającym orgazmie. Teraz gdy lider tak podziałał na swojego przyjaciela Magnus dopiero zrozumiał co Ratchet miał na myśli mówiąc o kontroli większych mechów.

No i to na tyle dzisiaj Koteczki!!!

Trzeci lemonek zakończony!!!

Do następnego moje Kocurki!!! :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro