Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

◢☠☠Starscream x KnockOut✚✚◣

[̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]Witam was Koteczki w kolejnej części Lemonków z Wariatkowa :D[̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]Tego lemonka pisałam razem z Anime_Bad_Girl_666

Ten lemonek leżał u mnie chyba ze dwa miesiące XD Jeśli nie więcej i czekał na opublikowanie. A to szaleństwo jest dla fanów Komandorka Mrocznej Strony!

( ͡° ͜ʖ ͡°)Więc... Zapraszam do czytania!!!( ͡° ͜ʖ ͡°)


Komandor Deceptikonów jak nigdy był cały spięty po tym jak jego ręka została odstrzelona przez Lidera Autobotów. Starscream idąc w stronę labu Knock Outa warczał do siebie i przeklinał Optimusa. Wszedł do pomieszczenia drżąc z gniewu który w nim buzował i od razu położył się na stole. 

-Masz moją łapę?!

Warknął rozgniewany, jak nigdy. Knockout, słysząc znane mu skrzeczenie od progu zabiegówki, od razu wywrócił optykami myśląc że Starscream znów przyszedł się użalać, jednak mylił się... Odwrócił się w stronę Komandora i ujrzał go bez jeden z rąk. Przez chwilę uniósł brwi do góry w zdziwieniu ale już po chwili doszedł do wniosku, że to Starscream... Po nim można spodziewać się wszystkiego. Wisieńkowy Medyk niechętnie oderwał się od swojego zajęcia czym było polerowanie się i zwrócił uwagę na komandora. 

-Jak jej nie przyniosłeś, to nie mam... Wszystkie "Zapasy" twoich rąk w magazynie, z tego co pamiętam, już się skończyły... 

Burknął medyk ni to do siebie ni to mecha leżącego na stole. Lecz po chwili stwierdził że lepiej pomóc temu idiocie, bo kiedyś ta "Pomoc" może jeszcze się zwrócić. Zachichotał cichutko i złośliwie pod nosem i zwrócił się do srebrnego chudzielca.

-Poszukam tej twojej rączki... Może jeszcze jedna gdzieś się uwinęła.

Czerwony mech zniknął na dłuższą chwilę zostawiając Starscream'a samego sobie. No cóż, do magazynu był jednak kawałek od zabiegówki.  Starscream warknął ze złości sam do siebie i krzyknął ściskając swą jedną dłoń w pięść. 

-Ciekawe jak miałem ją przynieść gdy te autościerwa chciały mnie zabić! 

Komandor strasznie niecierpliwił się nieobecnością czerwonego czterokołowca. A w głowie już układał plan jak zemścić się na Liderze Autobotów, niech zobaczy jak to jest nie mieć jednej kończyny na jego twarzy pojawił się wielki złowieszczy uśmiech po czym zachichotał głośno.

Medyk po dłuższej chwili wrócił do zabiegówki z ręką schowaną za plecami. KnockOut odchrząknął uśmiechając się lekko.

-Komandorze, może to znak od Primusa? Chyba czas na jakieś ulepszenia? Nie można przecież wiecznie trzymać się tej samej deski bo kiedyś ona spróchnieje. 

Medyk wyciągnął zza pleców rękę komandora i pomachał nią "na przywitanie" uśmiechając się lekko złośliwie. Starscream spojrzał na medyka unosząc wysoko brwi w lekkim zdziwieniu i powiedział. 

-Nie wiem co bierzesz KnockOut ,razem z tym swoim durnym młotem... Ale bierz mniej... I nie nie potrzebuję ulepszeń czuję się dobrze z tymi które mam.

Pokazał na swoje ciało jedną ręką którą akurat miał do dyspozycji, dumnie unosząc głowę do góry.

-Tak, tak Komandorze. Jasne, wedle życzenia, ale masz jeszcze chwilę na zmianę decyzji w razie czego. 

-Nie masz na co liczyć KnockOut tak jak mówiłem czuję się dobrze z tym co mam.  

Medyk stracił wcześniejszy entuzjazm i zabrał się za zbieranie narzędzi potrzebnych do zamontowania nowej ręki Seekerowi. 

-W zasadzie, to co tam robiłeś? Przecież są tam tylko szczątki Skyquake'a, nic nie uzyskałeś a tylko rękę straciłeś.

Od strony KO dało się usłyszeć cichy wredny chichot.  Syknął zirytowany Seeker. Gdy czerwony lakierowany medyk zapytał się co robił blisko grobu Skyquake'a lekko się zestresował i odpowiedział drżącym głosem. 

-Em... Eee Nie twój interes KnockOut zajmij się tym co do ciebie należy...  

Gdy zebrał wszystkie potrzebne narzędzia, przywlekł się w końcu do Komandora. Zabrał się za swoją medyczną robotę czasem zerkając na mimikę Starscream'a. Fakt Seeker był irytujący jak młodzi ziemianie z sałaty, ale z dziwnego powodu medyk Conów z czasem zaczął go nawet lubić i martwić się o niego. Po chwili medyk trafił w czuły przewód w ramieniu Komandora, przez co ten syknął z bólu. 

-Uważaj na wrażliwe przewody KnockOut! Ty jako medyk powinieneś o tym wiedzieć najlepiej!!!

 -Oh wybacz Komandorze.

KnockOut specjalnie podkreślił ostatnie słowo aby trochę podrażnić się ze srebrną tancereczką.

-Czyżbym zapomniał podać ci znieczulenie? 

Medyk z ledwie widocznym wrednym uśmiechem prychnął. Starscream parsknął na stwierdzenie KnockOuta.

-Nie potrzebne mi znieczulenie. Ból to ostatnia rzecz przed którą się kryję. 

 Powiedział z wielka dumą wypisaną na twarzy lecz po chwili znów jęknął z bólu.

-Nie jęcz już Starscream, Lord Megatron by nawet nie mruknął a ty już syczysz, nie zmień mi się przypadkiem na stole w Insecticona. 

Owszem, KnockOut może i martwił się i lubił Starscream'a, ale on to on, irytujący do potęgi entej więc nawet Knocky nie umiał się powstrzymać przed dogryzieniem mu czasem.  

-I nie dogryzaj mi KnockOut wiesz co moje paluszki ostatnio zrobiły z twoim idealnym lakierem. 

Pomachał Medykowi swoimi wielkimi błyszczącymi i ostrymi jak ząbki Megatrona szponami.

-Starscream, mówiłem ci już kiedyś, że grożenie medykowi akurat wtedy gdy akurat przeprowadza zabieg nie jest zbyt bezpieczne...

Knockout z nieodgadnionym wyrazem twarzy tym razem specjalnie ruszył jeden z wrażliwych kabli komandora. Starscream krzyknął z bólu i warknął na KnockOuta.

-Z szacunkiem do władzy czterokołowcu! I rób to szybciej nie mam czasu na durne pogaduszki... 

Zachichotał kończąc zdanie i delikatnie przejechał szponem po jednym z kabli na szyi Medyka chcąc go trochę podrażnić i wystraszyć.  

-A ja radzę ci zabrać te szpony od mojego lakieru inaczej sam będziesz musiał sobie doczepić rękę. 

Medyk już się więcej nie odzywał, po prostu zajął się tym co musiał zrobić. Knockout jeszcze chwilę grzebał w przedramieniu Seekera sprawdzając czy wszystkie kable są odpowiednio złączone. Złapał dłoń komandora i kilka razy zgiął jego rękę sprawdzając czy nic nie blokuje ruchu, w trakcie tego krótkiego momentu gdy mieli złączone ręce KO zerkał to na twarz Starscream'a to na ich złączone ręce. Potrząsnął głową odganiając natrętne myśli i puścił rękę Seekera. 

-Wszystko działa sprawnie, przez góra trzy dni mogą cię czasem męczyć bóle w siłownikach ale tylko jeśli będziesz ją nadwyrężał. 

Sięgnął po datapada kładąc go na jednym z blatów zaczął uzupełniać raport równocześnie i porządkować narzędzia. Starscream westchnął zadowolony że odzyskał swą rączkę. 

-Och jak to dobrze odzyskać pełną sprawność.

Pomachał ręką i spojrzał na swoje szpony z zachwytem jak kobieta która dopiero pomalowała paznokcie. 

-Bo kto jak nie ja będzie pokazywał podwładnym gdzie ich miejsce.

Zachichotał złowieszczo napinając szpony. Po chwili wstał ze stołu i rozciągnął zastygnięte stawy. Machnął ręką chcąc już wyjść z medbay. 

-Kiedyś ci to wynagrodzę...

-Kiedyś? Nie naciągaj teraz długów jeśli nie wiesz czy je spłacisz. 

Knockout niemal błyskawiczni znalazł się przy komandorze i ułożył dłonie na biodrach Seekera dociskając go mocno do brzegu blatu wywołując tym samym u niego kujący ból w odcinku krzyżowym, przybliżył się do niego ocierając się. Starscream krzyknął piskliwie z ogromnego bólu w plecach i położył dłonie na ramionach KnockOuta próbując go odepchnąć. Przez zagrywki medyka jego twarz spowił niebieski kolor wstydu i zażenowania.

-Nie lepiej zająć się tymi długami teraz Komandorze? Nie wiem ile jeszcze razy muszę ci powtarzać że drażnienie Medyka to niebezpieczna gra... 

Medyk sunąc szponem w górę w końcu złapał Starscream'a za podbródek zmuszając go do spojrzenia na siebie, wlepił w gwiazdeczkę swoje krwiste optyki.  

-Co... Co ty robisz KnockOut?! Rozkazuje ci przestać!

-O nie Starscream, nie będziesz mi teraz rozkazywał. Już samo to, że nie chciałeś powiedzieć co robiłeś przy grobie Skyquake'a świadczy o tym, że Lord nie może się o tym dowiedzieć. Więc puki co, ja tu mam władzę jeśli nie chcesz, żebym wydał cię w jego dłonie.

Knockout uśmiechnął się wrednie i złączył ich usta w agresywnym pocałunku. Starscream pisnął gdy Knock Out rzucił się na niego z pocałunkiem ale nie sprzeciwił się temu oddał go z taką samą agresja jak medyk po czym Zachichotał. 

-Wiesz ja też mogę cię wydać Megatronowi... Pytasz co mogę mu powiedzieć... Hmm nie wiem jeszcze coś wymyślę. 

Wszyscy na Nemezis wiedzieli że Starscream kłamie, lecz był w tym wyjątkowo dobry.  

-Sssstarscream... 

Medyk celowo przeciągnął pierwszą literę jego imienia. 

-Oboje dobrze wiemy, że Megatron nie skrzywdzi jedynego medyka na statku... Więc możesz sobie darować te znikome groźby.

Oboje dobrze wiedzieli, że Knockout miał rację w pewnym stopniu. Czerwony mech zsunął wolną dłoń niżej, na panel komandora i zaczął go pocierać.  

-Kkkknock Out...  

Starscream zachichotał z lekkim jęknięciem i ze złośliwym uśmiechem na ustach postanowił jeszcze bardziej dogryźć medykowi... Zazwyczaj tak właśnie wyglądały ich rozmowy, na wzajemnym dogryzaniu sobie.  

-Z tego co mi wiadomo Airachnid również ma zdolności medyczne, panuje nad insecticonami, i jest znakomitym zabójcą. Może i jest niezdyscyplinowana ale Megatron jako jeden z nielicznych potrafi nad nią zapanować w ten jeden szczególny sposób.

Powiedział z jedną uniesioną brwią, podkreślając dwa ostatnie słowa.

-Oooh więc wolałabyś trafić do niej na stół? Znając ją połowa tych biedaków których by operowała nie do żyłaby . 

-Tak jak już mówiłem może być szalona... Jest kompletną psychodeliczną wariatką... Ale Megatron panuje nad nią używając swego... Berła władzy, lśniący pięknisiu. Nie zrobiłaby niczego co zdenerwowało by Megatrona. A nasz Pan nie byłby raczej szczęśliwy gdyby dowiedział się o tym że pacjenci umierają przez nią na stołach.  

Knockout zjechał z pocałunkami nieco niżej, przegryzł wrażliwy kabel na szyi komandora.

-No już gwiazdeczko, oootwórz, szybciej będzie jak zaczniesz współpracować.  

 Gdy medyk zanurzył swoje ostre ząbki w jednym z wrażliwych kabli Starscreema ten sapnął i złapał go za pośladki podciągając go bliżej siebie. 

-Ojjj a kto powiedział że ja chcę szybki numerek modeleczko?

-Nie przeginaj gwiazdeczko, ze mną nie warto się droczyć. 

KnockOut zlizał cieknący po szyji Stara energon.

-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie cieszy taki obrót sytuacji. 

Czerwony mech zachichotał kiziając szponem panel Komandora. Starscrem zachichotał swoim zachrypniętym głosem i powiedział delikatnie kręcąc swoim szponem kółeczka na piersi KnockOuta tak żeby nie zarysować jego lakieru. 

-Ze mną również nie warto się droczyć modeleczko... Więc może przejdźmy do sedna sprawy.

Komandor położył dłonie na biodrach Czerwonego mecha i złączył ich usta w agresywnym pocałunku przegryzając jego dolną wargę i w tym samym czasie otworzył się jego panel ukazując jego w pół naprężony członek.

Knockout oczywiście odwzajemnił pocałunek, zadowolony z takiego obrotu sprawy złapał w dłoń jego członka i zaczął go energicznie pocierać. Gdy już zdołał się odkleić od ust komandora ponownie ugryzł go w szyję znacząc ją kolejnymi malinkami. 

Komandor sapnął głośno czując dotyk czerwonego mecha na swoim członku.

-Może i ty się otworzysz? Co moja modeleczko?

Zachichotał sapiąc gdy KnockOut znów zaczął drażnić się z jego wrażliwymi kablami na szyi. A sam wsunął rękę pomiędzy nich i zaczął pocierać jego panel drżącą ręką.

Medyk zamruczał cicho czując dotyk gwiazdeczki na swoim panelu, posłusznie otworzył panel ukazując swojego członka w całej swej okazałości. 

-Powiedz Starscream, jak bardzo tego chcesz? 

KnockOut drażnił szponem wrażliwy czubek prącia Starscream'a.  

Komandor zachichotał po czym spiął się czując jak czerwony mech się z nim drażni. Jego członek aż drgnął a z końcówki jego członka spłynęła kropla fluidu.   

-Nie ładnie się tak drażnić moja czerwona prestiżowa modeleczko.  

Starscream przejechał jednym palcem po całej długości członka Medyka i powiedział szczerząc zwoje lśniące ząbki. 

-A jak bardzo muszę tego chcieć żeby to dostać?

Knockout aż zadrżał przez ten ruch ze strony Stara, chwilę się zastanowił i ze zboczonym uśmiechem odpowiedział na pytanie. 

-Cholernie bardzo komandorze, inaczej nie będzie zabawy. 

Medyk wolną ręką rozsunął nogi Seekera i wsadził dwa palce w jego dziurkę .  

Komandor zachłysnął się powietrzem czując jak w jego port wsuwając się palce czerwonego mecha. Po chwili odzyskał zmysły i nachylił się szepcząc do audio jego modeleczki. 

-Cóż... To ty powinieneś błagać mnie... Aleee... Dzisiaj mogę się pokusić o zmianę stron w końcu nie mogę nadwyrężać swojej rączki sam mi to zaleciłeś. Więc... Chcę poczuć twój sprzęt głęboko w sobie... Tak głęboko że będę krzyczał z rozkoszy.

Powiedział ze złośliwym uśmiechem na twarzy ściskając swoją dłonią członek medyka.

Knockout ze zwycięskim uśmiechem powrócił do drażnienia członka Seekera szponami i poruszając palcami w jego porcie kolejno dodawał kolejne. 

-Noooo Starscream, jeśli naprawdę aż tak ci zależy to żal nie skorzystać. 

Medyk złączył ich usta w pełnym pożądania pocałunku i na dłuższą chwilę zassał się na jego wardze.  

Starscream nie był w stanie nic powiedzieć jęcząc jak dziwka. Od dawna już nikt się nim nie bawił zazwyczaj to on się kimś bawił... A tym kimś były Vehicony które męczył za każdym razem gdy Megatron rzucał w niego obelgami bądź bił go czasami nawet aż do nieprzytomności. A teraz ktoś zajął się nim a jego dawno nie używany port przez to był bardzo wrażliwy co powodowało wielki skok przyjemności że aż tracił siłę w nogach. Komandor zaśmiał się pomiędzy pocałunkami i wysapał. 

-Korzystaj... Korzystaj... Puki nie... Wrócę od... Megatrona... Wkurwiony...

-Noooh chudziutka tancereczko jeśli tak stawiasz sprawę, to chyba nie mam innego wyboru.

KnockOut wpił się w usta Starscream'a w tym samym czasie wpychając swojego członka głęboko we wrażliwy port Seekera. Szponami kreślił różne wzorki na piersi szarego mecha i wykonywał powolne ruchy biodrami przyzwyczajając komandora do dawno nie odczuwanego chwilowego dyskomfortu.  

Pan Przebiegły pisnął stłumiony przez usta medyka czując piekący ból w swoim porcie... Ale co mu z tego XD Komandor lubi ostrą i bolesną zabawę. Nie bez powodu był kochankiem Megatrona na początku wojny. (Hehe taki mały smaczek ode mnie XD :* Buźka.) Niestety odrzutowiec na szpilkach po jakimś czasie znudził się wielkiemu WalLordowi i postanowił go wymienić na model typu pajęczego.

Knockout nie czekał za długo na to aż Seeker przywyknie do tego, że ma w środku intruza. Już po krótkiej chwili poruszał biodrami gwałtownie wbijając swojego penisa w port komandora. 

Starscream zaczął jęczeć i momentami krzyczeć swoim piskliwym a jednocześnie zachrypniętym głosikiem. Objął mocno ramionami KnockOuta i starał się nie wbijać w jego poszycie swoich wielkich szponów. 

Sięgnął dłonią do skrzydeł Starscream'a i sunąc po nich szponami kreślił kółka i inne wzorki na najwrażliwszych fragmentach każdego latającego Cybertronianina. 

-Och! Jak ty dobrze wiesz czego mi trzeba...  

Powiedział to drżącym głosem, a gdy medyk zaczął bawić się jego skrzydełkami odrzucił głowę do tyłu jęcząc w ekstazie.  

-Nie zdziw się modeleczko jak skończysz z zarysowanym lakierem...

-Obawiałem się tego, no cóż raz zignoruję rysy na lakierze, w tej chwili ważniejsza jest dla mnie zabawa nie wygląd. O dziwo. 

-No mam nadzieję... Bo nie wiem czy będę w stanie się dłużej powstrzymać od wbijania w ciebie swoich szponów. 

Starscream mruknął przeciągle czując jak czerwony mech gryzie jego wrażliwe kable.  

KnockOut wbił kły w szyję seekera zaczynając ssać, podgryzać i lizać wrażliwe kable. 

-Wieeesz Star w ostatnim czasie zdążyłem poznać kilka twoich wrażliwych punktów. 

-Mam nadzieję że ja też w końcu odkryję twoje.  

Medyk uśmiechnął się i zassał na jego szyi. W pewnym momencie jego członek natrafił na słodki punkt komandora.  

Komandor krzyknął głośno wbijając pazury w plecy Knockouta zaczynając przegryzać swoją dolną wargę aż do energonu.

Knockout syknął nieco rozproszony tym wbiciem pazurów w plecy, nie przywykł do tego bo nigdy nikomu nie dał tego zrobić. Przełknął ślinę i sam odruchowo niezbyt delikatnie wrył szpony we wrażliwe skrzydła seekera, gdy już i tak wyrzeźbił rysy na płatach jego skrzydeł wpadł na pomysł i wyrył na nich swoje inicjały. Natomiast tam na dole odkrywał coraz to nowsze punkty przyjemności Starscream'a. Starscream zachichotał jęcząc gdy zorientował się co robi jego aktualny "Kochanek" 

-Nie jestem twoją własnością modeleczko... 

Przez to miętolenie jego skrzydeł przez czerwonego mecha czół że jego przeciążenie zbliża się wielkimi krokami. Zatrząsł się i jeszcze mocniej wtulił się w KnockOuta wbijając swoje szpony w szwy jego poszycia. 

-KnockOut...

Knockout znów czując wbijające się w jego poszycie szpony Seekera syknął. 

-Oj gwiazdeczko, coś mi się wydaje, że będziesz Mój. 

KnockOut wychrypiał mu to do audio i zsunął ręce ze skrzydeł komandora na jego tyłek ściskając go mocno.  

Starscream ścisnął mocno KnockOuta krzycząc jego imię po czym doszedł oblewając swój brzuch i podłogę fluidami. Dyszał ciężko, trzęsąc się. Chwilę po nim czując na swoim członku zaciskające się ścianki portu Komandora medyk również doznał uwolnienia i opadł na Seekera. Po kilku minutach odpoczynku dwóch mechów w końcu się od siebie odkleiło. Starscream z głośnym westchnieniem rozciągnął swoje siłowniki i wyczyścił się z fliudów po czym zwrócił się do medyka.

-Następnym razem... To ja się tobą zajmę. Nie wiem co mnie napadło żeby się na to zgodzić.

 Zachichotał złośliwie spoglądając nikczemnie na swego penetratora.

-Teraz leżałbyś cały podrapany na podłodze obklejony własnymi fluidami...

Śmiejąc się jak psychopata zaczął wychodzić z medbay gdy usłyszał zdenerwowany głos lekarza.

-Ej! Może pomógłbyś mi to posprzątać?!

Seeker tylko parsknął śmiechem i mrucząc pod nosem znów rozciągając swoje zdrętwiałe stawy powiedział szczęśliwy.

-To twój medbay ty tam rządzisz mój drogi! Zresztą nie mam czasu na takie pierdoły! 


No i to na tyle dzisiaj koteczki! Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro