◢♕♕Megatron x Ultra Magnus☸☸◣
[̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]Witam! Witam! Was Koteczki moje! W ósmej części Lemonków z Wariatkowa!!! [̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]
Dzisiaj będzie dość nie typowo... Będzie mało ruchańska ale ten lemon będzie miał kontynuacje. Jest to lemonek który ma większą puentę. Ale myślę że może się wam spodobać. Dlatego iż się tu tortury :) :) A pisałam z moim Tygryskiem Anime_Bad_Girl_666
Dziękuję! Zapraszam do czytania!!!
Trudno było dać wiarę ale tego dnia w Jasper pogoda nie dopisywała, czyste niebo zaszło ciemnymi chmurami zwiastującymi burzę. Ultra Magnus dostał na własne życzenie najgorsze zajęcie ze wszystkich Autobotów, chciał spokojnej roboty więc ją dostał. Z rozkazu Optimusa udał się więc na samotny patrol.
W tym samym czasie w którym Autobot opuścił bazę, wierny piesek Megatrona - Soundwave, namierzył go. Przekazał wieści swojemu panu a ten mając już dość porażek jego podwładnych w ostatnich dniach sam pofatygował się do Autobota.
Ultra Magnus zjechał z drogi wjeżdżając do jednego z kanionów by nie zostać namierzonym przez ludzi. Musiał rozprostować obolałe tłoki. Chciał dziś pobyć sam, pomyśleć, choć na chwilę oderwać się od tych organicznych form życia które przyprawiały go o ból procesora... Przetransformował się i rozciągnął obolałe tłoki po długiej jeździe w trybie alt. Po czym zaczął kroczyć samotnie przez kanion w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak aktywności Deceptikonów.
Megatron z góry obserwował Komandora wrogiej frakcji a trzaskanie piorunów i zawodzący wiatr wystarczająco zagłuszał jego pracujące silniki w formie pojazdu więc zbliżył się do Autobota na niebezpieczną odległość. W pewnym momencie transformował się lądując na wprost niczego nie spodziewającego się Magnusa, wystarczyło jedno porządne uderzenie w głowę by powalić go na ziemię, i drugie by pozbawić go przytomności, nakazał Wave'owi otworzyć most i zatargał niebieskiego bota do sali tortur gdzie przypiął go kajdanami do ściany.
Magnus wydał z siebie okrzyk zaskoczenia gdy Lord Deceptikonów skoczył na niego chciał odeprzeć atak ale niestety nie zdążył i został uderzony tak mocno że stracił przytomność. Obudził się w ciemnym pomieszczeniu stękając z bólu procesora. Gdy dotarło do niego co się stało wytrzeszczył oczy w panice i rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Światło w pomieszczeniu dawały tylko elektryczne łańcuchy zwisające z sufitu podłączone do mankietów w których były uwięzione jego ręce.
We wszechobecnym mroku zabłysły dwie krwisto czerwone optyki Lorda Conów, już w samym tym spojrzeniu można było wyczytać, że Autobota czekają niezbyt dla niego przyjemne tortury, a dla Megatrona wręcz przeciwnie.
-Witaj Magnusie, samotny patrol chyba nie był dziś dobrym pomysłem. Prawda?
Powiedział warkliwie lord i zbliżył się do Komandora a nikłe światło pochodzące od elektrycznych łańcuchów oświetlało delikatnie jego osobę eksponując jeszcze bardziej ostre elementy jego zbroi.
Komandor spojrzał na Megatrona który jak poczwara wyłonił się z ciemności siejąc niepokój w procesorze Ultra Magnusa. Zawarczał nadal czując ból procesora po uderzeniu.
-Nic ci nie wyjawię Megatronie nawet gdybym miał zgasnąć!
Krzyknął próbując wyrwać swe dłonie z mankietów ale nawet ktoś taki jak wielki Lord Deceptikonów nie byłby wstanie się z nich wyswobodzić.
-Ooooh jeszcze zmienisz zdanie Komandorze. Wiecznie cicho siedzieć nie będziesz.
Meg z diabelskim uśmiechem na twarzy wbił szpony w ramię Autobota.
-Ale czym byłaby zabawa bez odpowiednich narzędzi?
Na chwilę jego postać znów zniknęła w mroku i po milisekundzie znów wróciła, coś skrzypnęło i wózek na którym leżały różnego rodzaju narzędzia tortur i ... Gadżety erotyczne. (dildo też jest ale po co im tam ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Meg złapał Magnusa za podbródek i na jego szyje założył kolczatkę (pieseł hau hau!). Zdarł panel interfejsu Autobota i odrzucił w mrok, diabelski uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wsadził dwa szponiaste palce w dziurkę bota.
Ultra Magnus widząc wszystkie bestialskie narzędzia znajdujące się na wózku momentalnie otworzył usta w przerażeniu. Gdy nagle Megatrona złapał go za podbródek i założył mu na szyję obrożę jak z kolcami jak PSU!? Poczuł wtedy na szyi kujące uczycie wbijających się ostrych kolców w jego wrażliwe obwody. Warknął z nie przyjemnego uczucia gdy nagle jego panel został brutalnie zerwany przez co wydał z siebie okrzyk bólu i rozpaczy a na podłogę z kapało parę kropel energonu z zerwanych obwodów. Po czym znów krzyknął z bólem gdy do jego portu wślizgnęły się szponiaste palce Megatrona.
-Jesteś bestialskim i obrzydliwym tyranem!
-Nie kuś mnie do działania Magnusie, jeszcze możesz uratować własne marne życie.
Meg swymi wielkimi szponami zadrapał ścianki portu komandora.
-Zdradź mi, gdzie jest baza Autobotów, a daruję ci tortur i zginiesz w miarę szybko.
-Nigdy nie zdradzę położenia bazy Autobotów!
Krzyknął Ultra Magnus kompletnie oburzony tak obrzydliwym działaniem Megatrona. Teraz stał tu przed nim skuty i obnażony gdy ten penetrował go tymi splamionymi energonem niewinnych łapskami. Gdy uda mu się z tego wydostać jest pewny że bez traumy się nie obejdzie... Nawet dla kogoś tak twardego jak on... Czując nie przyjemne uczucie w porcie syknął przez zęby mocno zaciskając powieki.
-Prędzej umrę niż to zrobię...
Megatron wolną dłoń zacisnął na szyi Magnusa
-Miałeś szansę oszczędzić sobie cierpień. No cóż, to twoja decyzja.
Lord zarechotał złowieszczo wbijając szpony w delikatne ścianki portu bota. Chwilę jeszcze ranił je lecz po chwili wyciągnął palce z portu Mecha i podstawił mu je do twarzy
-Zlizuj swój brudny Autobocki energon!
Gdy Mgatron zacisnął na jego szyi dłoń zawarczał zdenerwowany obrzydzony dotykiem Lorda na swoim ciele. A gdy poczuł bardzo bolesny piekący ból zakwilił chicho chciał krzyknąć ale głośne dźwięki uniemożliwiała mu zaciskająca się dłoń gladiatora na jego szyi. Gdy ten powiedział że ma zlizać z jego palców energon zmarszczył tylko brwi a jego twarz wyrażała obrzydzenie. Czując ściekający energon spływający kroplami po jego udach nerwowo poruszył nogami.
-Nie chcesz po dobroci to będzie siłą.
Lord Conów zawarczał groźnie, puścił szyję Magnusa i złapał jego policzki w dłoń siłą otwierając mu usta. Wsadził kolano między nogi bota i dość lekko jak na niego uderzył komandora w kroczę równocześnie wkładając mu do buzi swoje ufajdane jego energonem szponiska.
Ultra Magnus zaczął się miotać próbując uniknąć tych szponiastych paluchów w swoich ustach... Ale Lord Deceptikonów nie dał się tak łatwo i siłą otworzył jego usta i włożył do nich ociekające i energonem i nie tylko... palce. Komandor czując uderzenie w krocze wydał z siebie stłumiony okrzyk bólu. Po chwili zdesperowany ugryzł palce Megatrona najmocniej jak potrafił.
Con syknął zabierając ręce od Autobota, przyjrzał się śladom po zębach na palcach, Lord zaśmiał się przerażająco, zacisnął pięść i uderzył Magnusa w twarz a później w brzuch. Szarpnął obrożę bardziej wbijając kolce w szyję bota, ze stolika zabrał wibrator (RÓŻOWY) i skalpel. To pierwsze wsadził komandorowi w port, zaś skalpelem jeździł po ramionach, klatce piersiowej i brzuchu bota robiąc głębokie ale jeszcze nie śmiertelne nacięcia.
Komandor zaraz po tym jak Megatrona wyciągnął palce z jego ust wypluł na podłogę energon zmieszany z jego śliną. Uśmiechnął się ledwo widocznie ale po chwili uśmiech z jego twarzy zniknął i przerodził się w grymas bólu z jego obwodów na szyi zaczął kapać energon. Z jego podrażnionego portu zaczęły kapać małe krople energonu gdy watażka wsunął w niego wibrator. A z każdym nacięciem na jego ramie pod jego ciałem zaczynała się robić coraz większa kałuża energonu.
-Obrzydzasz mnie! Nigdy nie sądziłem że będziesz w stanie posunąć się do tak bestialskich i obrzydliwych czynów!
Krzyknął po czym napluł prosto w twarz Megatrona.
Megatron zdenerwowany starł z twarzy ślinę Autobota, spojrzał na niebieskiego Mecha z ukosa i wbił skalpel w jego bark na wylot. Dodatkowo przekręcił ostrze rozrywają kilka zaplątanych w okół skalpela kabelków powodując tym samym nagły promieniujący ból w ramieniu bota. Meg nie miał litości dla Autobockiego ścierwa, wymierzył kilka ciosów w brzuch komandora i złapał jego policzki znów w dłoń zmuszając go do spojrzenia na siebie.
-Ostatnia szansa na życie... Gdzie. Jest. Baza Autobotów?
Wywarczał rozjuszony Con
Ultra Magnus po paru mocnych ciosach w brzuch i ranie wylotowej na barku zaczął się niesamowicie trząść z bólu. A jego systemy pokazywały już lekki niedobór energonu i wiele wycieków. Przez zdarty przetwornik mowy nie miał już sił na krzyki tylko spojrzał na Megatrona z gniewem w oczach i powiedział drżącym głosem.
-Nigdy...
Pod jego ciałem była już kałuża wielkości jednej trzeciej pokoju w którym się znajdował.
Megatron wyciągnął z Magnusa wibrator i wyszarpnął skalpel z jego ramienia.
-Dokonałeś już jak widzę ostatecznego wyboru, dobrze więc.
Na naznaczonej przez wojnę twarzy Mega znów pojawił się diabelski uśmiech. Odwrócił Autobota tyłem do siebie, zsunął swój panel interfejsu i rozsunął nogi komandora
-Uprzedzam, jak będziesz głośno to zaboli bardziej.
Lord gwałtownie wbił się w poraniony port niebieskiego Mecha
Magnus syknął z piekącego bólu gdy Watażka wyjął z jego przeciekającego energonem portu a wydał z siebie niewyraźny okrzyk bólu gdy ten wyrwał z jego ramienia skalpel. Gdy tylko Megatron odwrócił Komandora tyłem do siebie i usłyszał dźwięk otwierającego się panelu od razu wiedział o co chodzi przez co otworzył szeroko czy w przerażeniu i krzyknął szarpiąc się na boki.
-Nie!
W tej własnie chwili Megatron wbił się w "Dziewiczy" port Ultra Magnusa tym samym plamiąc jego godność... Ból był tak niesamowity że zaczął widzieć mroczki przed optykami.
Megatrona niewiele obchodziły protesty Autobockiej szmaty i pieska Optimusa, musiał zapłacić za nieposłuszeństwo. Z resztą, Autobot sam dokonał wyboru, Lord sięgnął do stolika po jakąś strzykawkę z fioletowawym płynem i wbił ją w szyję Magnusa wtłaczając w jego przewody całą zawartość naczynia. Odrzucił strzykawkę, złapał komandora za biodra i zaczął się w nim szybko i mocno poruszać.
Gdy Ultra Magnus poczuł jak w jego szyję wbija się igła cały zadrżał z dziwnego uczucia rozchodzącego się po całym jego ciele... Jego przewody zaczęły się nagrzewać, z jego wentylatorów zaczęła wydobywać się para, a jego, jego członek zaczął boleśnie unosić się do góry. Co najgorsze uczucie rozciągniętego portu zaczynało mu się podobać... Zaczął skomleć z rozpaczy. Właśnie stracił całe poczucie własnej wartości, pewność siebie i... Honor... Jak najbardziej trauma po tak bestialskim posunięciu będzie nieunikniona. Jeżeli w ogóle przeżyje.
Meg zarechotał wrednie i w pewnym momencie złapał mocno biodra komandora odsuwając go od siebie i nabił go gwałtownie na swojego penisa, gdyby nie środki które chwilę temu Con podał Autobotowi Ultra Magnusa prawdopodobnie teraz rozrywały od środka niewyobrażalny ból. Lord wrócił do penetrowania członkiem poranionego portu Bota co chwila nabijając go na swój członek.
Z ust Ultra Magnusa wydobył się lekki jęk. Sam nie wierzył że to mu się podoba... Tak naprawdę pod jego ciałem zebrała się wielka kałuża energonu wypływającego z jego portu, ale jednak środek robił swoje przez co Komandor nie odczuwał już bólu. Jedyny ból który odczuwał to jego do bólu naprężonego penisa... Zaczynał mu się robić słabo przez utratę energonu był już tak słaby że nie miał siły stać o własnych siłach więc jego nogi opadły, a kolana prawie stykały się z podłogą. Z jego optyki spłynęła łza smutku i gniewu do samego siebie że dał się wpętać w coś tak okrutnego... Wiedział ze to jego koniec...
Meg jeszcze dłuższą chwilę poruszał się w Magnusie, żeby przysporzyć mu jeszcze więcej bólu złapał penisa Autobota i zacisnął na nim dłoń raniąc go szponami.
-Szkoda, że tak szybko dałeś się doprowadzić do takiego stanu, byłaby z ciebie pożyteczna zabawka dla moich podwładnych.
Wyszczerzył się wrednie Lord i dokładnie w tym momencie dorwał go orgazm, zalał gorącymi fluidami wnętrze niebieskiego Mecha a że było ich tak dużo to spora ich część wypłynęła z bota mieszając się z jego energonem na podłodze.
W momencie gdy Lord spuścił się wewnątrz poranionego portu Ultra Magnusa ten stracił przytomność z kompletnego wycieńczenia i braku energonu w systemie. Chwilę później na całym Nemezis zawył alarm i do ciemnego pomieszczenia wpadł spanikowany Starscream.
-Lordzie Megatronie Autoboty dostały się na Nemezis!
Starceream spojrzał na bezwładne ociekające energonem ciało Komandora Autobotów i cały się zatrząsł na myśl o tym że to mógł być on...
Jeszcze nim Star wpadł do pomieszczenia, Meg zasunął swój panel interfejsu.
-Starscream... Jak się tu dostały Idioto?! Powiedz mi?! Przecież tak "świetnie" radzisz sobie na swoim stanowisku, że dopilnowanie by kilka botów nie dostało się na statek to dla ciebie nic... Prawda?
Megatron dumnie wyprostowany zmierzył mniejszego Cona groźnym spojrzeniem.
CZEGO JESZCZE TU STOISZ?! ZAJMIJ SIĘ TYM PROBLEMEM ZAMIAST STAĆ TU! NIKT NIE WYŚLE CI SPECJALNEGO ZAPROSZENIA A JAK ZARAZ SIĘ NIE RUSZYSZ TO JA WYŚLĘ CI BOLESNE ZAPROSZENIE DO WSZECHISKRY!
Meg zdenerwowany wyszedł z pomieszczenia i nie tracąc czasu transformował się, żeby jak najszybciej dostać się na mostek.
Starscream przeraził się na krzyk swego Lorda i wybiegł w panice z pokoju by zaalarmować swój oddział. Autoboty w tej chwili próbowały namierzyć swojego przełożonego zwinnie i sprawnie unicestwiając Cony przeszkadzające im w uratowaniu swego przyjaciela. Przeszukiwali po kolei każde z napotkanych pomieszczeń i w końcu trafili... Ciemnie średniego rozmiaru pomieszczenie a na jego środku... Bezwładne, obnażone ciało Ultra Magnusa ociekające energonem. Nawet Optimus w tej chwili przeraził się stanem swego Zastępcy... Przyjaciela... Brata... Bumblebee przerażony wydał z siebie długi i piskliwy dźwięk zasłaniając przy tym oczy. Bulkhed panicznie się odsunął odwracając bokiem i zasłaniając oczy swoją potężną łapą.
Wheeljack gdy zobaczył w jakim stanie jest ich komandor odwrócił wzrok nie dowierzając, coś w nim wtedy zawrzało, z dnia na dzień Autoboty traciły życia. Padały jak muchy podczas gdy armia Decepticonów rosła w siłę.
-Optimusie, znaleźliśmy komandora, wynośmy się z tąd.
Jackie już zacisnął pięści sięgając po swój granat.
Arcee widząc komandora w takim stanie odwróciła się przyciskając dłonie do twarzy, dopiero po chwili odważyła się znów spojrzeć na niebieskiego bota oceniła jego stan zdrowia co było łatwe bo rany były na całym jego ciele. Nadal zakrywając sobie usta dłonią ugryzła się w palca widząc naprężonego członka Magnusa. W jednej chwili poczuła się tam na dole cholernie mokra i chciała to ukryć za szelką cenę.
-W-wheeljack ma r-rację, im dłużej tu zos-staniemy tym większe szanse n-na to, że Cony nas złapią.
Jąkała się nieco ale miała nadzieję że reszta botów nie domyśli się czemu tak reaguje, wydawała się być roztrzęsiona.
Optimus tylko skinął głową do WheealJacka i przycisnął palce do swojego audio-odbiornika.
-Ratchet mamy Ultra Magnusa potrzebny nam most ziemny jak najszybciej. I przygotuj zatokę medyczną.
Optimus podszedł do swego przyjaciela i w gniewie rozerwał mankiety na jego dłoniach podczas gdy Bulkhead trzymał Komandora. Widząc te wszystkie rany, ciało jego Komandora w tak opłakanym stanie Bulkheadowi aż robiło się słabo. Gdy już Optimus zerwał obydwie mankiety z nadgarstków przyjaciela zawiesił sobie jago ramię na karku i razem z Bulkheadem zaczął zmierzać do wyjścia. Bumblebee zauważył jak Arcee wpatrywała się jak zahipnotyzowana w Komandora gdy już mieli wychodzić Bee podszedł do Arcee która nadal stała w tym samym miejscu i położył dłoń na jej ramieniu.
-Wszystko w porządku Arcee?
Cee potrząsnęła głową.
-To nic Bee, po prostu jestem roztrzęsiona, Decepticony chyba nigdy aż tak nie zmaltretowały żadnego więźnia...
Wyszła za resztą, ciężko jej było nie zerkać co chwilę na Magnusa.
-Optimusie zabierzcie stąd Magnusa, niedługo do was dołączę tylko zostawię Decepticoną małą niespodziankę, w razie czego jesteśmy w kontakcie.
To mówiąc podrzucił w górę swój granat i łapiąc go zręcznie, transformował się. Nim Lider botów zdążył zaprotestować Wrecker zniknął za zakrętem.
Optimus zmarszczył brwi i spojrzał na Bulkheada.
-Bulkhead idź z WheealJackiem i informuj nas na bieżąco.
Po czym złapał mocno Ultra Magnusa przenosząc go przez otwarty już przed nimi most. Od razu poszedł do zatoki medycznej kładąc swego zmaltretowanego przyjaciele na stole medycznym.
-Resztę zostawiam w twoich rękach przyjacielu. Lecz mów gdy będziesz potrzebował pomocy zawsze możesz na mnie liczyć.
Powiedział ze stoickim spokojem Optimus. Ale w środku czół jakby był rozrywany z gniewu i smutku.
No i to na tyle Koteczki! Wiem że mało Lemonów w tym Lemonku, ale mówię będzie kontynuacja :) :) Hehe
To do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro