◢♛♛Megatron x Arcee❧❧◣ (Część 2)
[̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]Witam was moje koteczki po długiej przerwie od czystego wariactwa XD [̲̅$̲̅(̲̅ιοο̲̅)̲̅$̲̅]
Cóż, próbując jakoś odciągnąć głowę od pracy, zaczęłam oglądać stare filmy i bajki... I wpadł mi pewien pomysł do głowy. Ale najpierw musiałam ogarnąć wszystkie femm, jakie są w tf i dokładnie je rozpracować i po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że raczej najlepszą kandydatką do tego konkretnego lemonka i do Megatrona będzie po prostu Arcee. Choć chciałam wybrać którąś z innych, jednak no żadna nie pasowała mi tak idealnie do naszego Pana Zagłady.
Z góry przepraszam za błędy i w ogóle za wszystko, ale tak długa przerwa w pisaniu jednak robi swoje. Przyjmę wszystkie komentarze na klatę moje koteczki jak coś wam nie będzie pasowało to piszcie śmiało.
( ͡° ͜ʖ ͡°)Zamierzam wykorzystać w tym lemonku jedną z pięknych sytuacji z pewnego filmu/bajki/serialu... Nie dowiecie się, puki nie zgadniecie, skąd tak naprawdę pochodzi ta konkretna scena. No, chyba że nikt nie zgadnie wtedy możeee zdradzę tajemnicę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
(Nikt nie odgadł skąd jest ta konkretna sytuacja (Przez dłuższy czas...) więc zdradzam tajemnicę!
"Roman Barbażyńca"
XD Sytuacja w której lasencja nawala się z wariatem w czarnej zbroi XD Cóż nie mogłam tego odpuścić musiałam to wykorzystać tak pięknie do tego pasowało XD)
Tak jestem pojebana :)
Dajmy naszej Pani Autobot kolejną falę przyjemności i dramatu z naszym Wielkim Watażką.
Cóż mogę więcej powiedzieć... Zapraszam do zabawy!!! XD
To miał być tylko najzwyklejszy patrol... Można powiedzieć, zwykła przejażdżka po pustych wiejskich drogach. Wieczorna chwila na luźną po gawędkę z przyjacielem broni. Takie patrole zazwyczaj były chwilą rozluźnienia dla tej pokręconej teraźniejszości, w której musieli żyć. Tak naprawdę rzadko zdarzało się, aby coś udało im się odkryć, zwykle to Ratchet odnajdywał sygnatury energetyczne, majstrując przy współrzędnych, patrole były tylko obowiązkiem wpisanym w grafik każdego autobota. Wszystko jednak, w przeciągu jednej sekundy z miłej przejażdżki zamieniło się w katastrofę. Za sprawą jednego z bardziej znanych Deceptikonów...
Po miłym i spokojnym dniu z Jack'iem, w którym jedyna z Autobockich femm na ziemi, pomagała swojemu ziemskiemu przyjacielowi w projekcie do szkoły, nadszedł jej wieczorny patrol wraz z jej przyjacielem Bumblebee.
Arcee nie była dość rozmownym Autobotem więc zwykle patrole z nią odbywały się w ciszy z ewentualnie zwykłą wymianą zdań typu... Jak się czujesz? Co ciekawego robiłaś z Jack'iem? I tym podobne. Zwykłe pytania nieoczekujące długiej odpowiedzi. Zadawane po prostu... By być miłym, a wszyscy już bardzo dobrze znali Arcee, by wiedzieć, dlaczego jest, jaka jest.
Teraz... Patrol zamienił się w misję zwiadowczą po tym jak Arcee odkryła niewielką sygnaturę energetyczną nie daleko nich.
"Odbierasz to?"
Młody Mech od razu odpowiedział twierdząco kilkoma piszczącymi dźwiękami.
Było kilka opcji, co tak naprawdę mogło to być. Najbardziej prawdopodobne z nich to niewielkie złoże energonu bądź niezabezpieczony sygnał Deceptikonów. Ale wszystkie Autoboty dobrze wiedziały, że każdy sygnał energetyczny należy sprawdzić. Arcee szybko skontaktowała się z Ratchetem, wysyłając mu współrzędne sygnału. Medyk tylko potwierdził konieczność sprawdzenia sytuacji i poinformował ich że gdy Optimus wróci, zostanie poinformowany o zaistniałej sytuacji.
"Uważajcie na siebie..."
Bee tylko pisnął pozytywnie nastawiony na tę misję zwiadowczą. Od dłuższego czasu nic się nie działo, ale to było tylko potwierdzeniem w przekonaniu, że Megatron coś kombinuje... Szykuje się do czegoś wielkiego. Na wspomnienie tego konkretnego osobnika Arcee skrzywiła się w myślach, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie sprzed paru miesięcy. Próbowała o tym zapomnieć, karciła sama siebie w myślach, że dała się tak bardzo ponieść swojemu cyklowi cieplnemu, że była wstanie podjąć tak dramatyczną decyzję jak... Prywatna "Sesja" z Przywódcą wrogiej frakcji... Jej procesor zalała nagle fala wspomnień z tamtego konkretnego dnia i zaczęła myśleć, że nie było przecież tak źle... Co lepsze to był jeden z najlepszych interfejsów, jakie miała w całym swoim życiu.
Jej opony zachrzęściły nieprzyjemnie pod piaskiem, a cała forma jej motocyklu się zatrzęsła. Obrzydziła się sama sobą na to, że w ogóle mogła tak pomyśleć! To Megatron! Mech, który zniszczył ich ojczystą planetę i mordował ich rodzaj na potęgę do chwili, w której to zbliżali się nieubłaganie do wymarcia gatunku i nie zamierzał przestać.
Bo tak naprawdę nie było wiadomo... Nikt nie wiedział, ilu ich jeszcze zostało i ilu dożyje do końca tej wojny. Co gorsza, ich rodzaj dzielił się na grupy. Nie każdy z nich mógł zostać tak zwanym przewoźnikiem i nosić w sobie nowe życie. Co prawda była jednym z nich i z tego co wiedziała Ratchet również był. Ale jednak ich gatunek malał z każdą chwilą... Jej procesor zalała teraz myśl, czy kiedykolwiek dożyje momentu, w którym to wszystko się skończy...
Dopiero po głośnym klaksonie od Bumblebee otrząsnęła się z tego nieprzyjemnego zamyślenia.
"Wszystko w porządku Arcee?"
Gdyby była w formie robota jej towarzysz mógłby dostrzec na jej policzkach lekkie niebieskie rumieńce wstydu...
"Nic mi nie jest..."
Odpowiedziała swoim zwykłym mocnym tonem, który mówił jasno, że nic jej nie jest i żeby nie pytać o to dalej. Bee już nie odpowiedział, w ciszy ruszyli w stronę sygnału energetycznego.
Po paru minutach znaleźli się w gęsto zalesionym obszarze, ale już w bezpiecznej odległości było słychać te wielkie wiertła. Szybko i cicho przekształcili się w swoje robotyczne formy i schowali się razem za drzewami. Z ich obecnej pozycji mogli dostrzec wejście do jaskini, z którego świecił delikatny niebieski blask, co mogło tylko oznaczać duże złoża energonu.
Po chwili ciszy odezwał się młody zwiadowca.
"Lepiej będzie poczekać na resztę. Nie wiemy tak naprawdę kto i co dokładnie tam jest."
Arcee bez odpowiedzi nadal w głębokim skupieniu wpatrywała się, w wejście jaskini próbując obmyślić sprytny plan. Nie spuszczając wzroku, z kamiennej formacji jej brwi lekko drgnęły w zdenerwowaniu.
"Przekaż Ratchetowi, żeby wysłał wszystkich do nas, jak wrócą."
Bee tylko skinął głową na znak potwierdzenia i od razu skontaktował się z ich medykiem. A dwójka autobockich wojowników czekała w ciszy na rozwój sytuacji kompletnie nieświadoma tego, że za ich plecami właśnie kroczy w pełni wkurzony zastępca samego Lorda i jego "Wierna" grupa lotników. Który również był nieświadomy dwóch botów skrytych między drzewami. Był tak skupiony na sobie i rozmyślaniu nad tym, w jaki to jeszcze sposób mógłby pozbyć się Wielkiego Lorda, że jego optyka aż paliła się czerwienią. Już nawet nie obchodziło go to, że wokół niego jest paru lotników. Tak samo jak i ich nie obchodziło to, że ich dowódca teraz warczy pod nosem i wypowiada najgorsze słowa na ich Władcę. Może nie nie obchodziło ich to, ale nie byli na tyle odważni, by cokolwiek z tym robić, zwłaszcza że wiedzieli, że te szczuplutkie, piękne pazurki już nie jedną iskrę wyrwały.
Starscream tylko warknął cicho pod nosem kiedy cieniutkie nici wytrzymałości jego zdenerwowania pękły i w jednej chwili pięknie zalesiony obszar, pełny zieleni i organicznych istot zmienił się w szaro ognisty obszar. Starscream tylko westchnął głośno czując lekki spadek tego całego spięcia kiedy to wystrzelił jedną ze swoich rakiet w lesie. Chwilkę później usłyszał jakieś stęknięcie, po czym odwrócił się i dostrzegł na ziemi dwie leżące postacie. Gdy wszystko do niego dotarło, zamarł.
"Autoboty?!"
Szczupły deceptikon już chciał wystrzelić kolejną rakietę i zneutralizować zagrożenie raz na zawsze, ale nim zdążył się obejrzeć żółty autobot już zajmował się lotnikami, a Arcee jednym susem zmieniając się w motor uderzyła kołami prosto w klatkę piersiową Starscreama.
Była trochę zdezorientowana, zresztą tak samo jak Bee. Stoją sobie spokojnie w krzakach, kiedy nagle w jednej chwili wszystko zamienia się w ogień i popiół razem z ich farbą. Miała lekkie przypalenie na przedramieniu i udzie, ale nie było to na tyle poważne uszkodzenie, by powstrzymywać się przed atakiem na tego paskudnego deceptikona. Choć transformacja w takiej sytuacji mogła zniekształcić zarówno jej zbroję, jak i uszkodzić protoformę. Gdy tylko jej koła zetknęły się ze zbroją Starscreama od razu przekształciła się w swoją robotyczną formę gdzie od razu poczuła jak przewody energonowe w jej lewym przedramieniu się kurczą od przegrzania i zniekształcenia zbroi. Jednak nie straciła skupienia i nadal miała zamiar pozbyć się tego podstępnego gruchota.
Kiedy jej ręka już poszła w górę kątem oka dostrzegła jak banda zardzewiałych lotników Starscreama rzuca się na raz na jej młodszego towarzysza. Zamarła ze strachu jak ciało Bee dosłownie znika pod deceptikonami. Jednym susem odpijając się od twarzy zastępcy Lorda skoczyła na gromadę Conów i z krzykiem, przepełniona niesamowitym gniewem zaczęła je likwidować, chcąc uratować swojego towarzysza.
Była tak skupiona na walce, że nie zauważyła, iż Starscream właśnie wstał i jednym zamachem przejechał swoimi pazurami po jej plecach i szybko wywinął jej ręce do tyłu, łapiąc je w mocnym uścisku.
A ten wręcz hipnotyzujący ból jej poharatanych pleców kompletnie zbił ją na parę sekund z rytmu. Jednak po chwili odzyskała zdolność logicznego myślenia i będąc w uścisku Cona miała jeszcze na tyle siły, by kopnąć jednego z lotników, który przewrócił za sobą kolejnego z nich i upadł na ziemię.
"Bee uciekaj!!!"
Widać było po twarzy zwiadowcy, że nie chciał jej tu zostawić sam. Ale nie mieli jak skontaktować się z resztą drużyny. Najprawdopodobniej jeden z lotników pomyślał za nim, zaczęła się walka i szybko zablokował ich link komunikacyjny. Bee musiał wrócić do bazy i powiedzieć wszystkim, co się stało. A Arcee wiedziała, że Autoboty nie zostawią jej tak samej na pewno, ją uratują. O ile zdążą...
Nim jeszcze Bee zdążył kompletnie zniknąć im z oczu Screemer wysłał za nim dwóch lotników, a sam założył Arcee mankiety stazy, które blokowały jej transformację. Pełen dumy zastępca Lorda stanął przed Cee i z założonymi za plecami rękoma spojrzał na nią z szerokim, szyderczym uśmieszkiem.
"Ciekawe co powie nasz Wielki Lord Megatron kiedy dowie się o tobie..."
Ona tylko parsknęła pod nosem myśląc o tym jak chwila nie uwagi może zniszczyć cały plan.
"Twój Wielki Lord może mnie pocałować w rufe... Tak samo jak ty."
Starscream warknął pod nosem na taką zniewagę i jednym mocnym kopem w brzuch powalił Feem na ziemię.
"Zobaczymy czy będziesz taka odważna przed nim..."
I już po chwili straciła przytomność, najwyraźniej jej system uznał to za najlepsze wyjście z powodu jej obrażeń...
Jakiś czas później Megatron stał spokojnie z rękoma założonymi za plecami, obserwując jak jego deceptikony pracują przy wydobyciu energonu. Co jakiś czas zamykał optykę wzdychając głęboko gdy w jego procesorze pojawiał się obraz tej pięknej zbuntowanej feem.
Mógł teraz siedzieć spokojnie na tronie w swojej wieży, tak naprawdę nie wiedział dokładnie, po co tu przyszedł skoro jeden z jego najlepszych wojowników, Dreadwing miał wszystko pod kontrolą jeżeli chodzi o wydobycie energonu. Może przyszedł tu po to, żeby choć na chwilę oderwać myśli od tej cholernej autobockiej feem? Co jak widać, okazało się bezskuteczne...
Z jego rozmyślań wyrwał go pośpieszny, a zarazem niepewny odgłos kroków zbliżających się w jego stronę. Megatron już wiedział kto, przerwie mu jego spokój...
"Lordzie Megatronie."
Starscream... Bo któż by inny? Megatron tylko westchnął cicho pod nosem i swym zwykłym, ale pełnym władzy tonem odpowiedział.
"No?"
Lord spojrzał na swego zastępcę i to jedno spojrzenie dawało mu do zrozumienia, że ten zdradliwy pomiot Unicrona jest z czegoś zadowolony.
"Złapaliśmy feem, która pomogła zwiadowcy Autobotów w ucieczce."
W jednej chwili do Megatrona nie do końca dotarło co właśnie powiedział mu Starscream, był zbyt w szoku, by móc w to uwierzyć, natomiast po chwili na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech, a jedna z jego pięści, zacisnęła się boleśnie. Jak bardzo Unicron był po jego stronie... Watażka zaśmiał się w duchu na tak miły prezent.
"Dawać ją!"
Warknął głośno Megatron i już po chwili lotnicy Starscreama zaczęli wprowadzać do jaskini feem, która zaciekle próbowała uwolnić się z mankietów i zaczepionych o jej nadgarstki łańcuchów, za które była prowadzona jak pies. Dosłownie wyrwali ją z zastoju! Starscream bezczelnie kopnął ją znowu w brzuch, co automatycznie spowodowało, że obudziła się z zastoju z krzykiem.
Teraz nie chciała tak łatwo dać sobą pomiatać i próbowała wyrwać się z łańcuchów. Dobrze wiedziała, do kogo ją prowadzą, a ta osoba była ostatnią, z którą chciała się spotkać. Z jej ust wyrywały się tylko warknięcia i syknięcia przez żałosne próby wyrwania się od tych rdzewiejących kup złomu. Gdy już została wprowadzona do jaskini, na chwilę poprzestała swoich daremnych prób ucieczki i zdyszana się rozejrzała. Wszędzie było widać piękne i wielkie, niewydobyte jeszcze kryształy energonu.
Spojrzała przed siebie i zobaczyła tego... Tego, który w ostatnich miesiącach nie chciał opuścić jej procesora. Blask kryształów odbijał się pięknie od jego szarej połyskującej sylwetki Boga Wojny. Wpatrywała się w niego, jakby zobaczyła najpiękniejszy okaz mężczyzny we wszechświecie! Chociaż może i tak było... Gdyby nie jego poharatana twarz. Która, była skarcona nieuleczalnymi bliznami, z tego co słyszała, przez właśnie jego zaciekłego wroga Optimusa. Ta wojna miała zbyt wiele historii, by wszystkie je spamiętać.
Dopiero głos Megatrona wyrwał ją z tego tępego zachwycenia jego sylwetką. Pokręciła głową i skrzywiła się sama do siebie. Jak w ogóle mogła tak myśleć o kimś, kto z zimną krwią nie zaprzestawał likwidacji ich gatunku i zniszczył ich rodowitą planetę?!
"No proszę... Jaka ognista."
Srebrzysty Lord wyprostowany, powolnym, ale dumnym krokiem z rękoma założonymi za plecami zmierzał w jej stronę, a jego ciężkie kroki odbijały się echem od wielkich kamiennych filarów i ścian jaskini.
"... I miła, nie ma do czego się przyczepić."
Zatrzymał się tuż przed nią i nachylił się lekko, łapiąc jej podbródek w swoje szponiaste łapska.
Arcee tylko szybko oderwała głowę od jego dotyku i wykrzyczała...
"Oddaj mi broń i stań do walki!!!"
Lord zaśmiał się głośno, przykładając jedną ze swych dłoni do piersi i spokojnym tonem odrzekł.
"Wszystko w swoim czasie..."
Po czym nachylił się, przymykając optykę i łapiąc ją za tył głowy, zaciągnął się tym podniecającym zapachem tej ognistej kobiety, która wywoływała u niego tak silne emocje... Zaciągnął się tak mocno że, każdy mógł usłyszeć odgłos jego wdechu.
Arcee tylko wyszczerzyła zęby obrzydzona jego zachowaniem i podskoczyła do góry uderzając głową prosto w twarz Megatrona.
"Zabieraj te łapska konserwo!!"
On tylko wydał z siebie głośny warkot i odskoczył do tyłu, łapiąc się za twarz. Poczuł jak z jego brody spływa stróżka energonu i szybko zdjął ze swych pleców Mroczne Ostrze, po czym rzucił się do ataku.
"TERAZ DOSTANIESZ KLAPSA!!!"
Lotnicy Starscreama byli tak zszokowani całą sytuacją, że ich chwyt na łańcuchach się osłabił, przez co Arcee szarpnęła się i wyrwała się z ich uścisku. Odskoczyła od Megatrona, który na nią szarżował i w jednej chwili przypomniało jej się jak kiedyś Wheealjack pokazał się jak w szybki, choć ryzykowny i bolesny sposób pozbyć się mankietów. Szybkim ruchem wsunęła po jednym palcu pod metal mankietów zaraz w spawy, i szarpnęła z całej siły, przez co mankiety puściły i rozpadły się na pół. Poczuła ostry ból w nadgarstkach i spływający po nich energon przez zwarcie, które spowodowała w mankietach, ale była już wolna. Po chwili warknęła sama do siebie, zwarcie spowodowało error systemu transformacji, przez co nie mogła użyć swojej broni.
Megatron nadal szarżował na nią w pełnym gniewie, lecz ona zwinnie i sprytnie unikała jego ataków. Wymachiwał swym ostrzem na lewo i prawo próbując choć trochę unieruchomić tą małą zadziorną feem. Zagonił ją do rogu jaskini, przez co nie miała jak uciec.
Musiała przyznać sama sobie, że jednak ta kolejna konfrontacja z Wielkim Watażką trochę ją podnieciła i sprawiła jej nie mało przyjemności. Mimo świadomości tego, że zaraz jej głowa może zostać oderwana od reszty ciała.
Szybko uniknęła cięcia połyskującym groźnym fioletem miecza Megatrona i pomyślała, raz się żyję, a podniecenie, które w niej wywoływał, tylko dodało jej siły i stłumiło ból wszystkich ran. Skoczyła w górę, łapiąc go, za jego wystające naramienniki i rzuciła nim o jeden z kamiennych filarów, który skruszył się po jego uderzeniu. Megatron padł na jedno kolano i na sekundę zamarł z siły, jaką prezentowała mu ta ognista feem.
W chwili kiedy Megatron podnosił się z kolan, Arcee rozejrzała się po jaskini szukając czegokolwiek czym mogłaby się obronić przed Megatronem. Jedynym, który miał przy sobie jakąś broń prócz oczywiście samego Wodza był Dreadwing. Spojrzała wprost na niego i mogła powiedzieć, że widziała jak lekko się zatrząsł kiedy rzuciła mu swoje ostre spojrzenie. Nie było o czym mówić każdy większość Deceptikonów bała się tej konkretnej Feem...
Po chwili usłyszała groźny ryk Megatrona, który pędził w jej stronę. Watażka zamachnął się mieczem w feem, lecz ona wykonała idealny unik i ten tylko trafił w kamienną podłogę swym mieczem, roztrzaskując małe kawałki kamieni w różne strony. Po czym znów popędził za nią niszcząc kamienne filary jeden po drugim kompletnie nie myśląc o tym jak wymachuje nie sprawnie swą bronią.
Arcee zaczęła biec w stronę Dreadwinga, szybko wskoczyła na jeden z filarów i odbiła się od niego, by wylądować sprawnie na hełmie jednego z bliźniaczych Conów. Zabrała jego szablę i zamachnęła się nią czując zbliżającego się do niej Megatrona.
Wielki, głośny, metaliczny trzask zderzających się ze sobą broni odbił się echem po całej jaskini, a wokół tej dwójki rozeszła się wielka chmura kurzu. Pod ich stopami zaczęły pękać kamienne płyty, a niebieska feem z nie małym wysiłkiem i drżącymi rękoma nadal próbowała odeprzeć od siebie atak Megatrona.
"Imponujące..."
Lecz ten jednak zaśmiał się swoim grubym, męskim głosem i naparł na nią jeszcze mocniej.
"... Zaczyna mnie to kręcić."
Feem jednak nie zdążyła zareagować gdy jedna z rąk Megatrona złapała ją za szyję.
"Szkoda, że finał może być tylko jeden!!!"
Po czym rzucił nią o jeden z filarów, a botka upadła na kolana odbijając się od niego. Watażka zamachnął się swym ostrzem, jakby chciał jednym cięciem oderwać jej głowę od reszty ciała. Jednak botka szybko się ocknęła i odskoczyła, przez co ostrze Megatrona wbiło się w gruby kamienny filar, z którego nie mógł wyrwać ostrza.
"Co do Unicrona...?!"
Arcee uznała to za jedyną okazję do pozbycia się Watażki z tego świata i skoczyła chcąc wbić szablę Dreadwina w niego...
Lecz przeliczyła się co do swoich możliwości i wiedzy na temat Mrocznego Energonu płynącego w przewodach Megatrona. I tak też szabla rozpadła się na kawałki zaraz po starciu ze zbroją Wielkiego Wodza. Spojrzała w szoku na rękojeść w jej dłoniach i zamarła...
Mroczny śmiech Lorda rozniósł się po całej jaskini, a jego pięść wbiła się mocno w twarz botki, odrzucając ją do tyłu.
W końcu udało mu się wyrwać swój miecz z filaru i zaczął iść powolnym i zdecydowanym krokiem w kierunku poturbowanej feem.
Arcee była tak zdezorientowana uderzeniem w głowę, że zaczęła widzieć mroczki przed oczami.
"Co za durna dziewucha..."
Zatrzymał się zaraz przed nią i przyszpilił ją jedną nogą do ziemi, ustawiając ostrą końcówkę swego miecza zaraz nad jej oczami.
Teraz już wiedziała, że to jej koniec... Zamknęła oczy, a jego głęboki śmiech po prostu wrył się w jej procesor.
Po chwili miecz Lorda opuścił się w dół...
Zaraz obok głowy Arcee wbił się w ziemię, a energia pulsująca od Mrocznego Ostrza tylko rozmazywała jej wizję.
Botka spojrzała w oczy Watażki promieniujące czystym gniewem i mocą.
"Mam swoje zasady... Tak samo jak ty masz swoje... A z tego co pamiętam mam pewne sprawy do zakończenia, moja droga."
Patrzyła na niego w kompletnym szoku.
"Co?! O czym ty mówisz?!"
Znów ten głęboki śmiech... Nie mogła przyznać się sama przed sobą, że za każdym razem jak go słyszała, przechodziły przez nią dreszcze podniecenia.
"Myślisz, że nie jestem w stanie wyczuć twojego podniecenia?"
Policzki Arcee momentalnie zalały niebieskie rumieńce, a jej wzrok odwrócił się, by tylko nie spojrzeć mu w oczy. Lord tylko obnażył swoje szpiczaste ząbki i wyciągnął do niej swoją dłoń.
Feem miała teraz w procesorze istne tornado myśli. Czy jak przyjmie jego dłoń tym samym zdradzi Autoboty? A czy już tego nie zrobiła parę miesięcy temu? A chrzanić to!
Złapała jego dłoń i na drżących nogach wstała z jego pomocą. On tylko wyprostował się dumnie i spojrzał na nią z uśmieszkiem.
"Muszę przyznać, że była to jedna z lepszych gier wstępnych, jakie miałem..."
Zamarła w szoku, spoglądając na niego szeroko otwartymi oczami.
"To była dla ciebie gra wstępna?!"
Lord zawarczał drapieżnie, ale z uśmiechem na ustach i nachylił się do niej, łapiąc jej podbródek w swoją dłoń.
"Nie powiesz mi, że ci się to nie podobało..."
Warknęła ze złością i pacnęła jego rękę swoją dłonią.
"Jesteś obrzydliwy!!!"
Sam warknął i uniósł się na pełną wysokość górując nad feem w zastraszający sposób.
"Najpierw mnie prowokujesz, a teraz nazywasz mnie obrzydliwym?"
Arcee odsunęła się od niego o krok wystraszona, ale to nie powstrzymało go złapaniem ją za szyję i uniesieniem jej na wysokość jego oczu. Jego wzrok wbił się w nią, a gorąco z jego sylwetki promieniowało tak mocno, że aż ją paliło. Jej dłonie odruchowo złapały dłoń Megatrona próbując wyrwać się z jego uścisku.
"Mam ci przypomnieć co działo się jakiś czas temu?"
Nie musiał krzyczeć ani nawet podnosić głosu, by wystraszyć rozmawiającą z nim osobę. Jego głos był po prostu przerażający i pełen władzy.
Megatron tylko zarzucił feem na swoje ramię i zachichotał. Sama feem pisnęła zaskoczona posunięciem Watażki i zaczęła walić pięściami w jego plecy. Chciała się wyrwać i uciec, ale jego uścisk na jej talii był zbyt mocny, by mogła cokolwiek zrobić. Sam Lord zaczął iść w stronę mostu ziemnego, który zaprowadził go na jego statek.
"Najwyraźniej potrzebujesz odświeżenia pamięci..."
Ona już dobrze wiedziała, co się szykuje... Tak samo jak wiedziała, że jedyne co może teraz zrobić to poddać się temu i czekać na rozwój sytuacji. Zdecydowanie przeliczyła swoje możliwości... Nie była w stanie sama pokonać Megatrona. Skoro sam Optimus nie mógł tego uczynić to co mogła zrobić ona?! Drobna, krucha feem... Choć w jej głowie nadal wisiało pewne podejrzenie, że za niemożnością zabicia Megatrona przez Optimusa kryje się coś bardziej skomplikowanego. Patrząc na to, ile razy mieli, no cóż, wzajemną możliwość pokonania siebie.
Nie trzymając języka za zębami z ust Arcee wyrwało się coś nieprzemyślanego...
"Niech tylko Optimus się o tym dowie!!!"
Watażka zaśmiał się tak głośno, że poczuła wibrację jego sylwetki pod sobą.
"Uważasz, że twój wielki Lider jest tak czysty jak wszyscy myślą?"
To spowodowało, że Arcee poczuła, jak kilka obwodów jej procesorze właśnie się przepala...
"Wielki Optimus Prime jeszcze by do nas dołączył moja droga."
Feem ucichła i karciła się za te obrzydliwe fantazje, które dał jej Megatron. Nie mogła uwierzyć w to co jej powiedział. Nie! Nie! Nie! On chciał ją tylko sprowokować! Chce zburzyć jej szacunek do Optimusa!!!
Lord w ciszy i zadowoleniu kroczył powoli do swojej kwatery. Był również usatysfakcjonowany tym, że udało mi się uciszyć tą ognistą feem, tymi kilkoma słowami, które najpewniej zniszczyły jej teraz tę szlachetną postać Primea.
Wpisał kod do drzwi swoich kwater i wszedł do środka, od razu idąc do swojej koi. Rzucił feem na łóżko i pośpiesznie nachylił się do niej z warknięciem.
Ona tylko upadła na łóżko z sapnięciem i nawet nie miała czasu, by cokolwiek zrobić, gdyż od razu została przez niego przyszpilona do miękkiej pościeli.
Jego głębokie czerwone oczy paliły się teraz jak ogień pełne pożądania. Wtedy to poczuła... Dotarło to do niej kiedy jej już sponiewierany system wysłał jej kolejne powiadomienie... Megatron znów był w upale... Co samo sprowokowało jej system reprodukcyjny do aktywacji. Ale jakim cudem?! Przecież to dzieje się raz na paręnaście lat.
Wtedy przypomniała sobie kolejną z lekcji Ratcheta na temat systemów reprodukcyjnych. Jeden... Zbyt częste aktywacje świadczą o jakimś wirusie w systemie. Dwa, którego problem doświadczał Optimus przez Matrycę Przywództwa. Matryca aktywowała jego systemy, częściej chcąc mieć pewność, iż dostanie godnego następcę Matrycy. Zostało to jednak zniwelowane i Ratchetowi udało się skonstruować blokadę na ten dość nieprzyjemny problem. Trzy, najrzadszy z przypadków... Iskra szlacheckiego pochodzenia. Tak naprawdę Ratchet podał to tylko jako ciekawostkę, z góry zakładając, że takowi posiadacze szlacheckiej iskry już dawno wymarli. Jednak podał wyjątkowe cechy wyróżniające takich przedstawicieli. Cóż... Jedną cechę... Niezwykle uwydatniona iskra o nietypowym kształcie zaokrąglonego rombu. W tym przypadku był to ten sam problem, który stawiała Matryca. Potrzeba następcy...
Zasadniczo jedynym wyjściem był wirus... Nigdy nie podejrzewałaby kogoś takiego jak Megatron o posiadanie szlacheckiej iskry. Przed wojną był zwykłym górnikiem z najniższych kast Cybertronu! Nikt z senatu nie pozwoliłby na to, by tak wyjątkowy mech żył w takich warunkach!
Megatron bez słowa rozkłada botkę na swym łożu i przejechał swoją dłonią po całej długości jej ciała, po czym zaczął w bardzo seksowny sposób ocierać się o nią. Palce jego jednej dłoni zmierzają pomiędzy jej nogi i zaczynają powoli pocierać jej panel.
Nie mogła skłamać, że była już przemoczona przez tą "Grę wstępną" Megatrona. Ale nadal była co do tego nieprzekonana... Mruknęła pod nosem i spojrzała na niego z pół przymkniętymi oczami. On już zaczął obsypywać pocałunkami jej szyję, schodząc coraz niżej...
"Jesteś w cyklu cieplnym..."
Szepnęła, lekko wzdychając, kiedy poczuła jak jego język, w tak gorący i podniecający sposób śledził kable jej szyi. Wibracje jego głosu kiedy warknął jej wprost do ucha, przeszły po całym jej ciele trafiając z najwrażliwszy punkt.
"I?"
W pierwszym momencie nie wiedziała, co ma odpowiedzieć... Ale wiedziała że jeżeli to wirus może również dostać się do jej systemów...
"Możesz mieć wirusa..."
"Nie mam..."
W tej chwili Lord wgryzł się ostrymi ząbkami w jej szyję aż poczuła jak stróżka energonu spływa po kablach. Ona wydała z siebie głośny jęk i wygięła się w łuk tak mocno, że jej panel zetknął się z rozgrzanym panelem Megatrona. Przez co on nie wytrzymał kiedy to poczuł dotyk na swoim kroczu, odrzucił głowę do tyłu i wydał z siebie najgorętszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszała.
Jej podniecenie coraz to bardziej przykrywały resztki zdrowego rozsądku. Jednak mały głos w głowie kazał jeszcze spróbować się jakoś stamtąd wydostać, mimo że wiedziała już bardzo dobrze, do czego to doprowadzi i jak to się wszystko skończy.
"Ale..."
"Zamknij się!"
Nie zdążyła nawet dobrze zacząć zdania, a Lord odskoczył od niej, lądując na kolanach przy krawędzi łóżka i pociągnął ją za sobą, tak że jego głowa wisiała pomiędzy jej nogami tuż przy panelu. Adrenalina skoczyła na tak wysoki poziom, że zaczęło piszczeć jej w uszach, ale bardzo dobrze widziała jak Megatron znów zaciąga się jej zapachem.
Był to dla niej bardzo dziwny i zawstydzający widok. Zwłaszcza kiedy spojrzał na nią tymi żarzącymi się podnieceniem pół przymkniętymi i głodnymi optykami. Momentalnie odwróciła wzrok i schowała głowę między ramiona.
- Ach, zawstydziłaś się co? Gdzie się podziała ta Autobocka wojowniczka sprzed kilku chwil, hmmm?
Jego głos... Był teraz tak zachrypnięty, ale też nadal władczy i pełen powagi. Jednak to, co powiedział, spowodowało niewielki napływ złości w systemie botki. Zmarszczyła brwi i rzuciła mu gniewne spojrzenie.
"To nie tak, że jestem teraz tutaj więźniem... I bez możliwości wyboru, właśnie uprawiam interfejs z największym wrogiem mojej frakcji i całego Cybertronu!"
Megatron w jednej chwili wybuchł tym dudniącym śmiechem, przykładając jedną dłoń do swojej piersi i spojrzał z rozbawieniem na Arcee. Po czym zbliżył się do niej tak, że jego twarz była dosłownie centymetry od jej, mogła poczuć jego gorący oddech.
"Miałaś i masz wybór..."
Przejechał dłonią po jej boku...
"Jednak dokonałaś wyboru..."
Jego dłoń zatrzymała się na zgięciu w jej kolanie...
"Wyboru z korzyściami i dla mnie i dla ciebie..."
Spojrzała na niego z miną, która mówiła, że jest w czystym szoku. Ale po chwili parsknęła...
"Primusie... Jesteś tak cholernie egocentryczny..."
Nie zdążyła dokończyć zdania, gdyż jej usta zostały wręcz zakneblowane przez usta Megatrona co wywołało u niej jeszcze większy szok. Kompletnie się tego nie spodziewała. Jego usta zetknęły się z jej, tak mocno jakby chciał wyssać z niej całe życie. Panika ogarnęła ją tak mocno, że przez chwile zapomniała jak używać wentylatorów. Jego szponiaste palce trzymały jej głowę, by nie mogła się wyrwać.
Jakiś czas temu pierwszy raz pocałowała tego mecha... Nadal pamięta ten smak wysokiej jakości energonu, zapach podniecenia i przegrzanego silnika... Teraz może dosłownie poczuć tylko smak i zapach podniecania nic poza tym.
Te szpony... Te, które zabiły tak wiele istnień, zginają się pod jej brodą i odchylają głowę do góry. Przyciska się do niej, wręcz kładąc się na jej malutkim ciałku. Lecz z nienaganną zręcznością robi to, tak by nie zmiażdżyć jej swoim wielkim ciałem. Jego gorący oddech na jej szyi jest tak seksownie chrapliwy...
"Mmm... Dobra Femm... W końcu się przymknęła... Gdyby Starscream był tak posłuszny jak ty ślicznotko..."
Skrzywiła się na to... Poczuła się obrażona, a jednocześnie znowu zawstydzona...
"Gdybyś nie traktował ich jak mięso armatnie, mogłoby być lepiej..."
Wtedy jego rekinie ząbki znów wgryzły się w jej szyję, a jego język zaczął wylizywać do czysta pozostawioną ranę. Zaczyna schodzić z pocałunkami i wgryzaniem się, by zostawić na niej ślad po sobie, coraz to niżej... Jego palce w tym samym czasie zaczynają agresywnie bawić się okablowaniem blisko jej panelu, co szybko powoduje, że się otwiera, a jej kolana uginają się. Zaraz znad jej brzucha mogła usłyszeć cichy, lecz złowieszczy chichot.
Chciała spojrzeć na niego, lecz nie pozwolił jej, gdyż szybko poczuła, jak wbija się językiem w jej zawór i zaczyna ssać niechlujnie najdelikatniejszy jej punkt, a mieszanka jego śliny i jej podniecenia spływa po jej udach, kapiąc na jego wielkie łóżko.
Chwyta jej talię trochę za mocno, wystarczająco mocno, by zostawić wgniecenia na jej poszyciu, nawet gdy jej oczy zaczynają wywracać się do tyłu po każdym mocnym, gorącym ruchu jego języka przesuwającym się od pustej dziury do obolałego i spuchniętego punktu.
Pochyla się, przyciskając twarz tak mocno, że może poczuć jego brwi mocno zaciśnięte na delikatniej protoformie panelu.
Wstaje i rozsuwa jej uda, wsuwając dwa palce w mokry zacisk jej zaworu i muska jej punkt G. Nie czeka, aby ułatwić jej przejście przez nadchodzący orgazm. Czując już jej przemoczoną gotowość i przyciska do niej rękę aż, po kostki swoich szponów. Jego ruchy są dzikie, gdy zbyt szybko wyrywa z niej orgazm.
To było zbyt wiele dla jej procesora... Jeszcze ten strach kiedy tylko zobaczyła, jak jego palce zmierzają w stronę jej kobiecości. Od razu w jej głowie pojawiła się myśl, że zrani ją od środka... Że nie będzie w stanie tego odpowiednia przyjąć. Była tak przyćmiona, iż kompletnie zapomniała o tym, że już raz bawiła się z tym konkretnym Mechem. Teraz czuła się jakby, robiła to pierwszy raz. A z jej usty wybiegały tylko głośnie sapnięcia, nieudane próby złapanie oddechu i niepohamowane, dzikie jęki przyjemności.
Dłużej nie mogła tego wytrzymać... Nawet jak bardzo starała się powstrzymać to jednak te ostre ruchy, grube i szponiaste palce za każdym razem uderzające w jej punkt G doprowadziły ją do szaleństwa i orgazmu tak mocnego, że zarówno pod sobą zostawiła wielką mokrą plamę jak i połowa przedramienia Megatrona była zmoczona od jej ciężkiego orgazmu.
Była tak przyćmiona schodzącym z niej orgazmem, że nie jest w stanie prawidłowo odebrać tej jak Megatron... Wielki Lord Deceptikonów zlizuje jej płyny z własnych palców, patrząc na nią z szatańskim uśmiechem pełnym satysfakcji.
Po czym słyszy tylko małe kliknięcie... Nawet nie zdążyła dość do siebie, w miarę ochłodzić swoje systemy a Megatron znów ją wypełnia tym razem swoim grubym, wielkim kolcem, który rozrywa ją od środka.
Lord Deceptikonów tak jak na polu walki nie ma litości wbija się w Autobocką feem bez skrupułów. Jego biodra z hukiem odbijają się od jej tyłka tak mocno, że jej wentylatory przez chwilę przestają działać. Wsuwa dłoń pod jej krzyż, by nabrać lepszy kąt, dzięki któremu wbija się w nią jak najgłębiej.
"Nie przypominam... Sobie... Żebyś była tak cichutka..."
Jedno diabelskie pchnięcie wyrywa z niej krzyk zarówno przyjemności jak i bólu.
"To jest to... Co chciałem usłyszeć..."
Każde jego pchnięcie jest ostre, uderzające głęboko, z towarzyszącymi niemal zwierzęcymi chrząknięciami. To przytłaczające i dające niesamowite poczucie przerażenia, bo gdyby stwierdził, że weźmie ją od razu bez najmniejszego przygotowania... Była przekonana, że wykrwawiłaby się na śmierć pod jego dotykiem... Ale i tak jest to najintensywniejszy interfejs, jaki kiedykolwiek miała.
Od ostatniego razu przyznała sama sobie, że już nic nigdy nie sprawi jej tak głębokiej i ostrej przyjemności jak kolec Megatrona.
Wypełnia ją w tak niesamowity sposób, że optyka wywraca się jej na drugą stronę. Dosięga tych miejsc, których nikt w cały jej życiu nie był w stanie sięgnąć. Krzyczy z przyjemności, nie panując nad sobą i wbija swoje palce w naramienniki Megatrona zostawiając na nich małe zadrapania i wgniecenia.
Jedno mocne i dzikie pchnięcie doprowadza ją do końca, a ona zaciska się, najmocniej jak potrafi na członku Lorda, przez co on sam nie wytrzymał i jego głowa opadła zaraz obok głowy Arcee. Jednak nie zaprzestał swoich niekontrolowanych pchnięć, chcąc wydostać z niej, jak najwięcej się tylko da. Było tylko słychać, jak jego wentylacja pracuje nadprogramowo, próbując ochłodzić jego system z tego krytycznego stanu.
Chwilę później opada na łóżko zaraz obok feem i pociera swoją twarz dłonią, jakby chciał wyciągnąć się z tego seksualnego odurzenia.
Głucha cisza i tylko spokojny szum ich wentylacji skłoniły Arcee do przemyśleń co do tej sytuacji... Były zarówno złe jak i dobre strony tego wszystkiego... Mogło przynieść to nie małe korzyści jak i wiele ciężkich problemów... W końcu można to nazwać brataniem się z wrogiem. Lecz po ostatnim razie Ratchet z Optimusem jasno, choć nie w bezpośredni sposób nakreślili, jej że dobrze wiedzą co się stało przed jej powrotem do bazy. Delikatne, choć nie pewne spojrzenia i uśmiechy Optimusa i do tego... Dogłębna i bardzo szczegółowa lekcja interfejsu od Ratcheta.
W tej chwili nie byłaby nawet w stanie uciec, gdyż jej nogi kompletnie nie miały czucia po tak intensywnej zabawie. Jedyne co mogła zrobić to czekać na dalszy rozwój sytuacji... Westchnęła głośno i potarła dłonią swoją twarz.
"To nie ma związku z konfliktem..."
Jego spokojny i zmęczony głos wyrwał ją z rozmyślań. Odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego z wysoko uniesionymi brwiami. On leżał na boku opierając głowę na jednej dłoni w chwili gdy druga opadała na jego brzuch.
"O czym ty mówisz?"
On tylko westchnął podenerwowany i przetarł swoje zmęczone optyki palcami.
"To, co teraz się dzieje głupia feem!"
Arcee aż podskoczyła na jego głośny krzyk i zmarszczyła brwi czując się obrażona. Potrząsnął głową zrezygnowany i opadł na plecy, wpatrując się w sufit.
"Primusie daj mi sił..."
Spojrzała na niego i wiedziała, że w głębi iskry jest mu bardzo ciężko i bije się sam ze sobą. Ale w końcu to on to wszystko zaczął, on jest ku temu wszystkiemu winny, więc bardzo dobrze że, cierpi!!!
"Prawdziwa wojna skończyła się eony temu... Teraz to tylko czysta gra..."
Spojrzała na niego jak na głupca... Aż musiała odwrócić się do niego bokiem, by spojrzeć wprost na jego twarz czy przypadkiem po prostu nie żartuje, żeby ją rozgniewać.
"Pfff... To już chyba każdy wie... Dopiero teraz do tego dotarłeś?"
Jeden cichy warkot przerodził się w stukot metalu kiedy to wielka łapa Megatrona owinęła się wokół szyi małej feem i uniosła ją nad łóżkiem. Spojrzał wprost w jej oczy, a jego palące się czerwienią kule, były przepełnione gniewem.
"Gdy to wszystko się skończy piekło znowu wróci głupia feem! Czas może leczyć rany, ale blizny zawsze pozostają i wracają!"
Po chwili znów rzucił ją na łóżko, a w jego oczach można było dostrzec cień wstydu, smutku i czystej porażki. Skrzywił się, spoglądając na nią i rzucił jej zwykły ręcznik.
"Oczyść się i wynoś się stąd! Twój wielki szlachetny Lider i jego wierny pies już na ciebie czekają..."
Ona patrzyła na niego w szoku, tylko pocierając swoje nadwyrężona kable szyi. On nagle tupnął gniewnie nogą i wskazał na nią palcem.
"Na co czekasz?! Wynoś się!"
Zatrzęsła się i szybko zaczęła pozbywać się ze swojej zbroi jeszcze mokrych plam ich "Zabawy" Chwilę później przed nią pojawił się most ziemny najpewniej na zamówienie samego Lorda, jeszcze nim przeszła spojrzała na Megatrona on stał już odwrócony do niej placami a te spięte ramiona jakby lekko dygotały. Teraz po tylu eonach chyba zaczęła do niej docierać głębia tej niekończącej się wojny...
Ze smutkiem w oczach przekroczyła portal i wiedziała, że to nie jest jej ostatnie spotkanie z Megatronem... Czuła, że może wyjść z tego coś głębszego i bardziej skomplikowanego, zwłaszcza że zaczynała rozumieć nie tylko tę wojnę, ale także samego Megatrona...
No cóż to na tyle koteczki XD Wydaje mi się że tym razem podeszłam do tego bardziej powaznie niż zwykle jak to bywało wcześniej... Totalne oderwanie od rzeczywistości i jechanie na ostre, głupie, czarne i zboczone żarty XD A teraz... No troszkę inaczej. Dajcie znać czy coś takiego wam się podoba jeżeli nie to jak najbardziej postaram się wrócić do swojej głupiej natury. A teraz dziękuję i mam nadzieję że spotkamy się jeszcze... Liczę na to że nie raz, a więcej zwłaszcza że kolejny lemonek już się tworzy.
:* Buzi i do zobaczenia skarby!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro