Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział #1


W głębinach kosmosu, miliardy lat świetlnych od Drogi Mlecznej, w głębinach Alpha Centurii znajdowała się metaliczną planetą. Mimo tego, że składała się tylko z licznych stopów, życie na niej dotarło w formie metalowych istot. Humanoidy, zwierzęta, rośliny, takie jak na innych planetach jednak z metalu, formowały wsie i miasta tętniące własnym życiem, jedno z nich żyło w małym bloku na obrzeżach miasta Praxus ze swoim bratem...

-Wróciłem Hot Shot! - Żółty robot krzyknął w kierunku swojego mieszkania, otwierając energicznie drzwi.

- I jak Bumblebee, masz tę olejarkę?- Hot Shot spytał się swojego młodszego brata.

-Tak, sorry, że tyle mi to zajęło, stary King zagadał się o historii cybertronu i swoich podróżach. A tylko spytałem się go o jedną rzecz — Bumblebee parsknął, wracając do swojego mieszkania.

Składało się z kilku prostych pokoi, jedna sypialnia z dwu piętrowym łóżkiem, kuchni połączonej z salonem, w którym najbardziej interesującą rzeczą był mały telewizor odbierający tylko okoliczne stacje, posiadali tylko to, co było im potrzebne w życiu.

- Wiesz młody, pan King sporo widział w swoim życiu, jak byłem młodszy, to kochałem słuchać jego historii — Hot Shot powiedział, polerując swoje łydki.

- No tak, ale nie prosiłem się o bajki a o trochę oleju dla ciebie, czekaj, czemu ty nie poszedłeś po nią do niego? -

- Byłem zajęty, przygotowuje się do wyjścia, spodziewałeś się, że kiedykolwiek ja? Zwykły dostawca zostanie zaproszony na wyścigi w mieście?-

- No nie -
- Więc muszę teraz być w szczytowym stanie. Nie chcesz by twój brat, zrobił z siebie pośmiewisko prawda Bee?-

- Skoro tak mówisz, przynieś do domu jakiś ładny puchar, ja niestety muszę dalej pracować — Bumblebee rzucił bratu z progu olejarkę, i zbiegł po schodach na ulicę.

- Powodzenia młody! - Hot Shot krzyknął w kierunku drzwi.

W swoim trybie ścigacza lądowego Bumblebee leciał po metalowych ulicach, by dotrzeć do swojej pracy. BB pracował jako listonosz przy mieście Praxus. Praxus było wielkim miastem na północnej półkuli cybertronu, znane było z pięknych ogrodów, stale ruchliwych ulic i laboratoriów budujących nowe technologie, które rozsyłane były po całej planecie. Bumblebee niestety nigdy ich nie widział, jego trasy obejmowały tylko obrzeża pomiędzy miastami Praxus a Iacon, przynajmniej miał łatwą pracę, bo mało osób mieszkało na tych pustkowiach.

-Camaro jestem, daj mi dzisiejszą paletę- Bumblebee powiedział, wchodząc do swojej placówki pocztowej, gotowy zacząć swój dzisiejszy kurs.

-O Bombel, dzisiaj mam dla ciebie tylko jedną przesyłkę-

-Naprawdę? To prosta robótka-

-No nie wiem, bo musisz dostarczyć to prosto do ratusza w mieście-

-Co? Ale to nie moja droga?-

-Wybacz młody, ale wszyscy inni kurierzy już są na swoich trasach-

-Nie wiesz, jak długo o tym marzyłem! Będę mógł nawet spotkać się z Hot Shotem!-

-Genialny pomysł młody, pozdrów go ode mnie!-

Bumblebee podekscytowany wziął wystawioną przez Camara paczkę i wyleciał przez drzwi tak szybko jak przez nie wszedł. BB nie wierzył, że wreszcie będzie mógł odwiedzić Praxus.

Wcześniej BB nie mógł odwiedzić tego miasta, by cywile mogli wjechać do wielkich miast na cybertronie musieli albo w nich mieszkać, albo mieć visę, a gdyby próbował odwiedzić Praxus w dniu pracy...mógł być oskarżony o ignorowanie swojego zawodu. Praca jest bardzo ważną częścią społeczeństwa na Cybertronie, każdy po tym jak był wykuty, musiał podjąć się zawodowi, twoja praca była dyktowana przez twój tryb alternatywny... Bumblebee był mały i szybki...więc uznawał, że ma to sens, że to on jest listonoszem. Bo kto inny miał śmigać przez zaciśnięte ulice i miasta, jakiś czołg? Ta...to na pewno miało sens...

W tym samym czasie w barze „Luźnej kulki" przy jednym ze stołów siedziały dwie postacie, wielki srebrny Megatron, sławny gladiator, główna twarz ruchu politycznego Deceptikonów. Naprzeciw niego siedział drobny biały bot o imieniu Sedan, pracujący jako reprezentant burmistrza miasta Praxus.

-Sedan...obaj jesteśmy dorosłymi botami...- Megatron powiedział spokojnie.

-Ta? Bo ja myślę, że ty myślisz, że ja wykuty byłem wczoraj ta?- Sedan sarkastycznie spojrzał na Megatrona.

-Czemu? Chcę byś, pozwolił na pokojową demonstrację. Spotkałem się już z wszystkimi biurami, mam wszystkie potrzebne papiery, chcę, tylko byś je podpisał. Wtedy ja zaniosę swoją kopię Trannisowi, w spokoju przemaszeruje przez miasto z naszymi transparentami i nic złego nam się nie stanie- Megatron podsunął dokument przez stół.

-Ta? Czy ty mi grozisz? Sugerujesz że jeśli się nie zgodzę, to coś mi się stanie ta? Jeżeli nie podpiszę to obudzę się z łbem turbolisa na łóżku ta?- Sedan odpowiedział mu paranoicznie

-Nie nie nie, wręcz przeciwnie. Zapewniam cię tylko, że Deceptikony chcą tylko promować pokój i wolność. Powiedz mi Sedan...kiedy ostatnio odwiedziłeś taki bar? Kiedy ostatnio miałeś wolną chwilę, gdzie nie musiałeś czytać miliona papierów zrzucanych na twoje biurko?

-Hmm, ta masz rację. Powinien skorzystać z moich dniach wolnych...-

-Chcesz to zrobić, ale boisz się, że rząd uzna to za lenistwo i ignorowanie zawodu? Chociaż...i tak zapewne bałbyś się zrelaksować, taki ważny pracownik jak ty może zawsze być zawołany do biura-

-Ta Megatronie...masz rację.-

-Z tego powodu ustaliłem, że naszym miejscem spotkania jest bar. Jeśli chcesz, to mogę ci postawić kolejkę smaru, na moje koszta.-

-Ta...chciałbym...czekaj... ty chcesz mnie przekupić ta?!- Sedan nagle poirytowany spojrzał na Megatrona

-Ja? Nie, to tylko przyjacielska oferta- Megatron ponownie uśmiechnął się do Sedana.

-Ta? No dobrze...przyjaciołom się nie odmawia. Podpiszę ci ten dokument-

-Genialnie. Obiecuję, że masz u mnie dług. Kelner poproszę o dwa kufle! Jeden dla mnie drugi dla mojego przyjaciela, Seadana — Megatron wychylił się ze stołu i skierował swój wzrok do barmana, który gotowy był podać mu jego zamówienie.

W tym samym czasie Bumblebee wszedł przez bramy miasta. Po rutynowym skanie potwierdzającym, że Bumblebee odwiedza miasto na potrzeby zawodu, młody bot zauważył wielką metropolię, dokładnie tak jak opisywana była w pocztówkach.

-Witamy w mieście Praxus, stolicy technologii całego Cybertronu- te słowa rozbrzmiewały przy bramach miasta

-Wow...ale to jest piękne- miliony świateł i neonów odbijały się w receptorach Bumblebiego.

-Ey młody uważaj, gdzie leziesz!- powiedział przechodzący obok stojącego Bombla bot.

-Przepraszam cię, ale to ty wszedłeś we mnie...- Bumblebee próbował odpowiedzieć mu...jednak jego głos nie mógł dotrzeć już do chudego biało niebieskiego bota, który zginął w chmarze innych mieszkańców miasta.

-Przyjemniaczek...- Bumblebee rzekł pod nosem.

-Dobrze, więc dostarczam paczkę i biegnę na arenę, mam nadzieje, że Hot Shot mnie zobaczy-

BB ponownie przemienił się w swój tryb alternatywny i zaczął śmigać przez zacieśnione drogi miasta

-Przepraszam! Z drogi! Ważna przesyłka!- Ciągle krzyczał na znajdujące się przed nim boty

-Pirat drogowy!-

-Niech cię Unicron do Kotła zabierze!-

-Przepraszam, ale bardzo się spieszę! Mam ważną przesyłkę!- BB wesoły odpowiadał na krzyki pieszych, niestety jego uśmiech zbladł kiedy nagle zza jego zderzaka usłyszał głos syreny.

-O nie...-

- Komenda, uwaga, podmiot łamie limity ustalonej prędkości oraz zagraża cywilom, zaczynam pościg over — te słowa uchodziły z radia znajdującego się wewnątrz czarno białego transportowca policyjnego

Zauważywszy za sobą syreny Bumblebee powoli zwolnił i zatrzymał się na boku ulicy.

-Proszę opuścić formę alternatywną, wyciągnąć kończyny ku górze i zachować spokój -

-Eghm...wszystko wytłumaczę panie....Checkpoint... - Bumblebee zestresowany spojrzał na plakietkę policjanta.

-Gdzie się tak śpieszysz młody...-

-No mam bardzo ważną przesyłkę, którą muszę dostarczyć do okolicznego baru. Oczywiście przeszedłem wszystkie test, mam dokumenty, jestem tutaj 100% legalnie- Bumblebee wyciągnął swój identyfikator listonosza, w którym zapisana była dzisiejsza dostawa.

-No widzę...zapewne chcesz zdążyć przed startem wyścigu tak?- Checkpoint spytał listonosza, oddając mu jego dokumenty.

-No oczywiście, mój brat jest jednym z zawodników- BB powiedział radosny

-Będę dzisiaj dla ciebie miły, z tego co widziałem, nie jesteś stąd, oraz będę z tobą szczery...ja też chce widzieć ten wyścig. Gdybym ci coś zrobił, to musiałbym wypełniać masę papierów. Więc powiedzmy, że dziś przymknę na to oko- Checkpoint szepnął do Bombla

-Bardzo dziękuje panie władzo — Bumblebee z uśmiechem ponownie się przemienił, jadąc do swojego celu.

Kilka minut po tym Bumblebee stanął przed barem „Luźnej Kulki", sprzed ich drzwi słyszał głośne śpiewy.

-Czy oni tam energon z żywych mecha zwierząt pompują?- zestresowany listonosz pomyślał, otwierając drzwi.

-Smar to jest, naszego świata dar Ta!- zbytnio naoliwiony Sedan śpiewał z kuflem zaciśniętym w dłoni.

-Masz rację przyjacielu, jeśli chcesz, mogę ci zamówić jeszcze jeden kufel- Megatron zasugerował w swojej trzeźwej myśli.

-Przepraszam...mam przesyłkę do...Dominusa Trannisa — nagle piskliwy młody głos przebił pijackie szanty

-Ogh to ja ją odbiorę!- Megatron wstał i podszedł do Bumblebeeiego..

-Przepraszam, ale ja mam to dostarczyć do rąk własnych- BB odsunął paczkę z rąk gladiatora.

-Proszę, tutaj mam wiadomość od samego Trannisa, prosił mnie, bym odebrał jego przesyłkę, ponieważ sam jest zbyt zajęty-

- A nie mógł zamówić dostawy do swojego domu czy coś?-

-Niestety, ale mój ojciec ciągle podróżuje i rzadko jest w domu, zajmuje się rozprzestrzenianiem słowa Deceptikonów-

-Czekaj ojciec?-

-No nie dokładnie, Trannis jest jak ojciec, jest moim trenerem na arenach gladiatorów, wychował mnie od czasów pierwszej walki-

-Kumam...to ten...ja może- Bumblebee zdziwiony podał przesyłkę Megatronowi i zaczął iść w kierunku drzwi.

-Och wielce przepraszam, trochę się rozgadałem. Na swój honor Deceptikona obiecuje, że ta przesyłka dotrze do Dominusa- Megatron krzyknął do pędzącego już w stronę areny Bumblebiego.

Po chwili szukania Bumblebee stanął przed największą areną sportową miasta, wielkie szyldy i neony pokazywały twarze wszystkich zawodników, w tym na pozycji 03 jego brat, Hot Shot.

Po wejściu na trybuny BB usiadł obok srebrno szarego bota.

Nagle z głośników rozmieszczonych po całej arenie wydał się głos.

-Witamy na corocznym wyścigu Polyhexu. Nazywam się Uplink i będę waszym komentatorem. Dzisiaj 8 zawodników będzie się ścigać po szerzącym się przez całą arenę pętli. Na pozycji pierwszej zeszłoroczny zwycięzca Racemaster, miejsce drugie zajmuje szybki jak błyskawica Flash, pozycja trzecia należy do nowego zawodnika Hot Shota, Miejsce czwarte posiada ostry jak strzała Sunbolt, na piątym do wyścigu przygotowuje się Sirius, szóste zajmuj Astro a siódme Zap, klucz zamyka ostatni, lecz nie najgorszy Dino! Każdy z zawodników znajduje się już na swoich pozycjach, gotowi, do biegu, start!

Tysiące koni mechanicznych znajdujących się w silnikach cybertronianskich ciał zawodników wspólnie zaryczały, przechodząc od razu na najwyższy bieg. W tym samym czasie trybuny krzyknęła głosem milionów znajdujących się tam botów!

Po wielu pętlach Hot Shot wysunął się na prowadzenie.

-To jest mój brat- Bumblebee z dumą obrócił się do stojącego obok niego bota.

-Siema żółciutki, co tam jak tam? Co cię tu sprowadza? Jak się zwiesz?- szary bot odwrócił swoją głowę w kierunku Bombla.

-No...chce zobaczyć wyścig, szczególnie mojego brata, Hot Shota tego on numerze 3, i nazywam się Bumblebee- bot spokojnie odpowiedział na pytanie.

-Czekaj to on to twój brat? Ale czadowo, ale nie jest to dziwne, że obaj jesteście żółci? Przypomina mi to o moim bracie, bo taka śmieszna sprawa ja nazywam się Bluestreak a on Silverstreak, ale to on ma niebieski lakier a ja srebrny. Chociaż mówią mi, że nazywam się Bluestreak nie z powodu mojego koloru a z tego powodu, że cały czas chodzę z głową w chmurach, więc mam taki „streak" patrzenia na niebo, w mojej opinii trochę głupie, ale hej jak inaczej mogę to wytłumaczyć. A twoje imię, z czego jest? Masz iskrę typu Onyx? Mało was jest na Cybertronie czy myślisz, że...-

-Stój, na wszystko ci powiem, tylko zwolnij. Nazywam się Bumblebee, mam iskrę typu Alchemist, moje imię pochodzi od tego, że jestem żółty w czarne paski, tak jak żuki bombowce, Hot Shot nazywał mnie w skrócie "BombelBee", ale jakoś to przeszło z czasem w „BumbleBee", kumasz?- Bumblebee poirytowany odpowiedział na pytania kolegi z krzesła obok.

-Wow...ale się rozgadałeś, i to tak w trakcie wyścigu? Kiedy twój brat jest na przodzie?- Bluestreak poirytowany odpowiedział na słowa Bombla.

-Egh...- Bumblebee zipnął

Kilkanaście minut później na ostatnim okrążeniu Hot Shot zbliżał się do linii mety. Bumblebee nie mógł uwierzyć, że jego brat zostanie zwycięzcą takiego wydarzenia, może za nagrodę wyniosą się ze swojego małego mieszkania, zamieszkają w normalnym domu, wreszcie będą mogli żyć szczęśliwie razem.

Nagle z całej areny było słychać dźwięk odliczania zegara, który szybko zbliżał się do zera, po kilku sekundach nastała cisza, cały tor wyścigowy, trybuny blisko środka i ściany całej areny zapadły się w wielkim wybuchu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro