Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Przeszłość.

-Nie ja się tak nie bawię!-Krzyknęłam, dając sobie szybko z plaskacza w twarz. Jest środek nocy. Ja stoję w środku bazy autobotów. I cieszyć się teraz, że nie krzyczałam głośno. W dodatku popsuła mi się teleportacja. 

-Kim ty... Ty to ja?! Kim jesteś?!-Odwróciłam się. Stałam tam ja. Z przeszłości.

-Ciii.-Przyłożyłam palec do ust.-Jak obudzisz wszystkich to będę miała przewalone. 

-Ale kim ty...

-Jestem tobą. Z przyszłości. Takiej dosyć dalekiej.

-Wyglądasz tak samo jak ja. To nie możliwe, żebyś była z przyszłości, by wyglądałabyś starzej.

-Jako iż jestem... Ty jesteś... JESTEŚMY tym czym jesteśmy to się nie starzejemy.

-Udowodnij to.

-Nie mogę zdradzić ci niczego z przyszłości bo mogę tym wszystko zepsuć. Chociaż... Parę rzeczy przydałoby się odwołać.-Zamyśliłam się.-Ale nie przybyłam tutaj sama. Nie daleko stąd, reszta zespołu sobie śpi. 

-Aaa, z jakiej przyszłości jesteś?-O! Chyba sobie uwierzyłam!

-Który teraz rok? Aha, no tak. Tak jakoś tysiąc pięćdziesiąt lat, później.

-Że co?

-Ogarnij się. Masz żyć wiecznie, w końcu, nie?

-Nie, to nie możliwe. Nie jesteś z przyszłości.-O! Przestałam sobie wierzyć!

-To może ja sobie już pójdę? Optimus mnie zabije, jak się dowie, że gadałam z mną z przeszłości... W sumie Megatron też. I cała reszta... 

-Czekaj, Megatron?!

-Ups... To ja znikam!-Wybiegłam z bazy. Jakimś cudem znów pojawiłam się w jaskini.-Ej Houston, mamy problem!-Obudziłam wszystkich. Super.

-Co... jest?

-Angel... To znaczy ja z przeszłości mnie widziała i nagada pewnie o tym wszystkim!

-CO?!

-No przepraszam... Przypadkiem było!

-Jak można teleportować się przypadkiem?!

-A bo ja wiem?!

#Oper

Jak ja nienawidzę Decepticonów. Tylko oni mają takie głupie pomysły. Tak. Tylko oni. Ale dlaczego autoboty się na nie zgadzają? No nic tego nie dowiem się w najbliższym czasie. Tak samo jak tego, jakim cudem ta ludzka samica, Megan, nadal żyje. To wszystko jest powalone. 

Zapukałem do drzwi bazy. Wygląda jak stary magazyn. Nikt nie otworzył, więc po prostu wszedłem. Jest tu wojsko. Parę nastolatków. Autoboty. Każdy coś robił, jednak kiedy wszedłem, wszystko się zatrzymało. Wtedy dostrzegłem Optimusa. Młodszego niż jest teraz. Okej, umiem dobrze grać. Zmienimy trochę tą przeszłość. Obym niczego nie schrzanił bo zawalę życie wielu osobom.

-Tato!-Krzyknąłem i rzuciłem się w stronę Prime'a. Zamknął mnie w stalowym uścisku.

-Oper! Ty żyjesz!-Już raz to przerabiałem, nie bardzo chce mi się drugi. Chociaż, za pierwszym razem było to na księżycu Ailpalmu*.

-Możemy przełożyć na później te przytulasy?-Spytałem.-Musimy coś sobie wyjaśnić.-Odsunąłem się od ojca i spojrzałem ukradkiem na Angel. Wygląda... Tak samo. No nic.-Omijając wszelkie tłumaczenia ludziom, jestem synem Optimusa.

-Prime ma syna?!-Ktoś krzyknął.

-Tak. Ma na imię Oper. Oper, to baza Nest.-Tata się uśmiechnął.-Jak udało ci się dotrzeć na ziemię?-Czemu mam ochotę się śmiać? No ja... Dobra, jesteś na to przygotowany. Zdradzisz im trochę i posprawie. 

-Ty mnie przywiozłeś.

-Cco?

-Jestem z przyszłości. I przyszedłem porozmawiać z Angel. Podobno gadałaś z Angel z moich czasów. Co ci powiedziała?

-W sumie to nie dużo... Ale wspomniała coś o Optimusie i Megatronie. Oni też się cofnęli? Teraz będziemy musieli pokonać dwóch Megatronów?

-Ale skoro reszta autobotów też się przeniosła to mamy ułatwione szanse!-Kiedy Jazz to powiedział ja nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Po prostu śmiać.

-Nie nie nie nieeeheheheheee.-Dałem sobie z liścia i się ogarnąłem.-Megatron wam nie zagraża. Jest zajęty podrywaniem Megan. Biedna sama nie wie co robić po tym jak dała Starscreamowi kosza. A Bumblebee... A co ja wam zdradzać będę! Przekonacie się sami! Tyle chciałem powiedzieć. Pa pa!-Wybiegłem z bazy.

###

*Ailpalm-taka jedna wymyślona planeta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro