6
aZ góry przepraszam za ciągłą zmianę tytułu ale Wattpad mi szwankuje ciągle go zmienia. Przepraszam.
Gdy nagle zmieniłem ją w ... kota. Nie wiem jak ale jakoś. Tak. Teraz musiałem szybko znaleźć rozwiązanie jak ją zmienić z powrotem bo inaczej się wścieknie i mnie zabije. Postanowiłem zabrać ją do domu i tam się zastanowić. Tak jak postanowiłem, tak zrobiłem.
Niestety dopiero w domu skapnąłem się, że mam jeszcze tylko 10 minut. Teraz to naprawdę miałem problem. W końcu zdecydowałem że niech się budzi. Raz się żyje. Poszedłem do kuchni napić się pepsi. W tym czasie ona się obudzi i mnie nie zabije. Proste.
###Angel
Nagle obudziłam się. Na początku nie mogłam się zorientować gdzie jestem. I czemu wszystko jest większe. Jednak po chwili skapnęłam się, że jestem w pokoju mojego kuzyna. Spojrzałam na siebie i prawie spadłam z jego łóżka, ponieważ, byłam... kotem. Usiadłam i trochę się rozglądałam. Ciekawe gdzie Kastiel-pomyślałam. Wtedy on wszedł do pokoju. Postanowiłam po udawać, że nadal śpię. Szybko się położyłam i zamknęłam oczy, zanim on zobaczył że siedziałam. Lekko otworzyłam oczy i patrzyłam co robi. Patrzył coś na komputerze. W końcu się poddał i westchnął, usiadł obok mnie. I spojrzał.
-Dziwne, powinna się już, obudzić-Powiedział do siebie-Nawet lepiej że teraz się nie budzi, zabiłaby mnie za to że przypadkiem zmieniłem ją w kota. Teraz tylko znaleźć lekarstwo i po sprawie. Szkoda tylko że to nie takie proste.-Posmutniał. A ja zawsze uważałam go za bad boya. Sama nie wiem dlaczego ale wstałam i położyłam mu się na kolanach. Zamknęłam oczy i przysypiałam. Nawet wygodnie. Kastiel się chyba zdziwił. Nagle zaczął mnie głaskać. A ja wbrew swojej woli zaczęłam mruczeć. Leżałam mu na kolanach jeszcze dobrą chwilę. Nagle do domu weszła jego mama. Świetnie. Ona nie lubi kotów. Szybko zeskoczyłam z starszego kuzyna i schowałam się pod szafką, sekundę przed tym jak do pokoju weszła jego mama.
-Cześć synku-Synku?! Jego mama mówi na niego synku?!-pomyślałam
-Hej. Co chciałaś?
-Za 5 minut, kolacja. Potem kąpiel i spać. Jutro masz wcześnie do szkoły.-Po tym jego mama wyszła.
-Kurde, zapomniałem o szkole.-Powiedział do siebie. Wyszłam z pod szafki-No o tobie też zapomniałem. A tak w ogóle, umiesz teraz mówić?- Szczerze mówiąc w tej chwili sama nie wiedziałam. Ale postanowiłam spróbować.
-Chyba tak.-Udało mi się. -Miał-Udało mi się również miałknąć.
-I nie chcesz mnie zabić?
-Nie. Czemu? Zrobiłeś to przypadkiem.- Chyba go to zdziwiło.- Dobra idź na kolację.
-Ok. Ale niczego nie dotykaj.-Wyszedł. Ja wskoczyłam na łóżko, potem na biurko i spojrzałam w okno. Widziałam swoje odbicie. Byłam małym, czarnym kotkiem z dużymi niebieskimi oczami. Na szyi miałam obróżkę. Mały czarny pasek z białymi kryształkami. Ciekawiło mnie jedno. Czy jeżeli byłam kotem to nadal w środku byłam transformersem? Za moim odbiciem była ulica a na niej pędzące samochody. Dalej bloki i inne budynki. No tak. W końcu Kastiel mieszka w bloku. Zeskoczyłam z powrotem na łóżko i usiadłam. Po pięciu minutach, wszedł mój kuzyn.-Co nabroiłaś?- Spytał jeszcze w wejściu.
-A czemu, od razu, że nabroiłam?Siedziałam i myślałam. Nic więcej.
-Taa, na pewno. Ty zawsze coś nabroisz.
-Coś ci się w głowie pomieszało. Najwyżej tacy byli moi bracia. A tak w ogóle. Serio? Synek?
-Zamknij się. To było dawno i nie prawda.
-Przyznaj się. Jesteś syneczkiem mamusi.-Zaśmiałam się.A on popatrzył na mnie z irytacją w oczach. W końcu wyszedł mówiąc, że idzie się wykąpać. Nie chciało mi się mu już przypominać że ani w bazie ani w domu nie odrobił lekcji. W końcu zasnęłam.
###Kastiel
Gdy wróciłem do pokoju ona już spała. Szkoda tylko że na moim łóżku. Na szczęście na brzegu. No nic, położyłem się obok niej i również poszedłem spać. Rano obudził mnie budzik. Właściwie, nie tylko mnie. Angel też. Wstałem i podeszłem do szafy. Moja kuzynka usiadła i gapiła się na mnie ze zdziwieniem
-Czego?
-eee... no.... jesteś w slipkach.-Odpowiedziała zmieszana. Czekaj, czekaj, co? kurcze naprawdę jestem w slipkach?! Kur*a! Jestem od niej 3 lata starszy ale w slipkach mnie widzieć nie musiała! - Pomyślałem, jak gdyby nigdy nic wzruszyłem ramionami, wziąłem jakieś cichy i poszedłem się przebrać do łazienki. Potem spakowałem do plecaka śniadanie, picie i poszedłem jeszcze na chwilę do Angel.
-Muszę iść już do szkoły. I co ja mam z tobą zrobić? Chłopaków nie ma, Optimus niewiem czy chciałby cię pilnować, no i co ja z ciebie mam?
-nic. Weź po drodze zawieź mnie do bazy i już, po sprawie. No i postaraj znaleźć coś żebym znów mogła być hybrydą. Inaczej zabiję cię. OK?
-Ale mam trochę czasu?
-Tak-Jeny ja chyba się rozchorowałem. Ja się boję swojej kuzynki! Zazwyczaj było na odwrót.
-Dobra, właź do plecaka, bo inaczej mama cię zobaczy.-Powiedziałem a ona wypełniła mój rozkaz. Domknąłem plecak (nie do końca) i wyszedłem mówiąc mamie że idę do szkoły. W bazie wypuściłem moją kuzynkę, wszystko wszystkim wytłumaczyłem. Niestety Optimus nie miał czasu więc Angel miał pilnować Crosshairs. Wyszedłem do szkoły. Tam przywitała mnie moja paczka.
###Angel
Poszłam z Crosshairsem, no to znaczy, że on mnie zaniósł :). Na szczęście nie byłam aż tak mała żeby mnie zgniótł. Postawił mnie na biurku a sam usiadł na łóżku.
-Nienawidzę dostawać rozkazów.-Powiedział. A ja rozglądałam się po jego pokoju.-Właściwie jak to się stało, że jesteś kotem?
-Wczoraj po misji poszłam do Igora żeby mnie naprawił i jakoś tam zmienił mnie w kota. Tylko tyle wiem.-Dalej upłynął nam czas na rozmowie. Po tym Igor przyszedł i powiedział że może już mnie wziąć z powrotem do siebie. Ale na razie musi iść do Ratcheta. Poszłam z nim i patrzyłam jak pracują. I tak mniej więcej upłynęły mi dwa następne dni. Potem z misji wrócili Patryk i Kamil. Jak tylko mnie zobaczyli i dowiedzieli się że to ja to prawie zemdleli. A ponieważ Igorowi już nie chciało się mnie pilnować to dał mnie Patrykowi. No nic pojechałam z nim do niego i tam zanocowałam. Znowu mieliśmy problem z rodzicami. Tam spędziłam dwa dni potem przyjechał Nathaniel który cały czas był na misji w Tokyo. U niego byłam za to 5 dni i cieszę się z tego ponieważ tam było mi najlepiej. Jego rodzice często przygarniali zwierzęta więc z tym problemu nie było. Gorzej było gdy chcieli mi dać jeść. Ale tam, nieważne. W końcu Igor wynalazł lekarstwo. Oczywiście z pomocą Ratcheta.
-Nareszcie! Znów jestem sobą!-Krzyknęłam gdy tylko odzyskałam swoje ciało.
-Szczerze mówiąc, wolałem jak byłaś kotem. Wtedy nie mogłaś mnie zabić.-Przyznał Igor. A ja uśmiechnęłam się jak seryjna zabójczyni.-Dobra, ja naprawdę się ciebie boję.-Dokończył.
-A mi tam obojętne co byle by była sobą. Nieważne ciało i wygląd a wnętrze. - Tym razem odezwał się Nathaniel.
- Zgadzam się z nim - Odpowiedziałam.
###
1111 słowa. Brawa dla mnie! Zapraszam do pisania komentarzy ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro