23
Nie wiem ile spałam ale chyba przeniosę się na nocny tryb życia. Mimo tego, że za oknem jest ciemno, od strony hangaru słychać było muzykę. Optimusa nie było. Ziewnęłam i wyszłam z kwatery. Ruszyłam w stronę muzyki. Według mnie był to chyba metal. To po pierwsze, czemu w bazie puszczają muzykę? A po drugie, ale czemu akurat ten rodzaj?
Gdy po krótkim spacerze dzielącym kwaterę Optimusa i hangar dotarłam na miejsce, pierwsze co zauważyłam to wszystkich tańczących. Nie było tylko Ratcheta, Optimusa, Ironhida, Megatrona i Soundweva. Nagle Megan wskoczyła na barana u Barricada i zaczęła tańczyć. Z otwartymi szeroko oczami wyszłam na dwór. Po dosyć krótkiej chwili, dotarłam nad jezioro. O dziwo spotkałam tam tych, których nie było w środku. Siedzieli na brzegu i w najlepsze rozmawiali. Tego chyba brakowało im od lat. Podeszłam i usiadłam z boku.
-Angel, obudziłaś się?-Spytał Ironhide tak jakby nie było tego widać.
-Ślepy jesteś autobocie? Jeżeli...-Megatron nie skończył.
-A możecie się nie kłócić? Tak cicho było.-Powiedział Ratchet.
-Jak cicho jak rozmawialiśmy?-Spytał Ironhide.
-A może wrócimy do owej rozmowy?-Optimus.
-Ja jestem za.-Powiedział Megatron.
-A oczym rozmawiacie?-Spytałam.
-O tym co zrobić z Sentinelem. Okazuje się, że zmienia ludzi w boty aby zrobić własną armię. Armia mu po to aby odbudować Cybertron i zniszczyć tych, którzy nie będą z nim.-Wytłumaczył Ratchet.
-Nie mógł z nami najpierw porozmawiać?
-Chciał. Wytłumaczył swoje zasady jednak nie pasują one ani autobotom ani deceptikonom. Więc mamy nowego wroga.-Powiedział Optimus. Dalej rozmawialiśmy aż do rana. Wyszło na to, że mamy ich ogólnie zniszczyć. Podszedł do nas pijany Barricade. Chwilę się chwiał nad wodą a po chwili wpadł.Podbiegła Nadia i wskoczyła za nim. Po chwili deceptikon stał chwiejnie na brzegu.
-Kto wam pozwolił pić?!-Krzyknął Megatron wstając.- Już! Do swoich kwater! Natychmiast!!!-Wydarł się a Nadia i Barricade z zwieszonymi głowami, pewnie tak jak wszyscy którzy go słyszeli poszli do swoich pokoi. -A wy na co czekacie?! Do swoich kwater!- Zwrócił się do nas.
-Przepraszam bardzo ale ja i Optimus nie podlegamy twojej władzy.-Powiedziałam.
-Może... Ale reszta tak! Już!-Krzyknął. Jak kazał tak zrobili. Z naszego lorda byłby świetny ojciec. Genialnie psuje imprezy i krzyczy. Albo nauczyciel. Wstałam i ... Nie wiedziałam co zrobić.
-ochłoń, co?-Powiedziałam.
-Mam ochłonąć?! A co ja jestem?!Lodówka?!
-Nie wiem. Nigdy mi nie powiedziałeś.
-Jestem deceptikonem. D e c e p t i k o n e m. Rozumiesz?
-Czyli już ochłonąłeś?
-Eh, można tak powiedzieć.-Powiedział i usiadł tyłem do nas.
-Duża dzidzia ma focha??-Spytałam.
-Co?! Nie jestem żadną dużą dzidzią!
-Sorry ponosi mnie. Co robimy?
-Wrzucamy Optimusa do wody.- Megatron wstał, podszedł do prime'a i zepchnął go do wody zanim ten zdążył cokolwiek zrobić. Optimus po chwili wypłynął i podszedł do Megiego. Również chciał go wrzucić jednak nie za bardzo mu wychodziło. Podeszłam do nich i ich przytuliłam. Stałam tak chwilę a potem odsunęłam się i kopnęłam ich tak że to oni wpadli do jeziora. I zaczęło się wrzucanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro