Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

###Angel###

Kolejnego dnia siedziałam w stołówce z przyjaciółmi.

-Wiesz Angel? Wolałem jak byłaś kotem.-Przyznał Kastiel. Ja tylko pokręciłam głową.

-Nie mam zamiaru zmieniać się w niego z powrotem.

-Co?! Byłaś kotem?! Jak? gdzie? kiedy?-Zaczęła zasypywać mnie pytaniami Nadia.

-Ja uważam, że kotem nie była a oni tylko sobie z nas żartują. Chyba, że możecie to udowodnić?- Wyraziła swoje zdanie Megan.

-Ja oczywiście, że mogę bo już wiem jak to zrobić i jak zmienić ją z powrotem ale ona mnie zabije. A tego nie chcemy.

-A to niby czemu?-Kamil.

-Bo jestem ludzkim medykiem, który leczy roboty. To jak? Udowadniamy im?

-Raz. I na krótko.-Westchnęłam. On przysunął się do mnie na ławce i zaczął grzebać czy co tam robić w szyi. Ledwo poczułam a po chwili byłam małym słodkim kotkiem który miał chęć zabić tego kto wymyślił, że mogę zmieniać się w takie coś. Z ławki wskoczyłam na stół i usiadłam. Podszedł do nas Lennox.

-Kot? Znowu? Czy wy nie umiecie nic nie sknocić?-Pytał.

-Nie nie, to specjalnie. I jak zakładam mam już zmienić cię z powrotem, tak?-Kastiel wziął mnie do rąk.

-Tak. Teraz.-Powiedziałam a on zmienił mnie z powrotem. Teraz siedziałam mu na kolanach. Pacnęłam go w twarz i usiadłam obok.

-Ej a to za co?-Spytał masując policzek.

-Za zmienianie mnie w kota.

-A dzieciaki, zapomniałem wam powiedzieć, że za jakieś- Lennox spojrzał na zegarek- dokładnie 2 minuty przyjedzie nowy chłopak do pomocy Kastielowi i Megan. Jest w jej wieku. Idźcie się przywitać.-Jak powiedział tak zrobiliśmy. Na miejsce przyjechał Jazzem. Wysiadł. Był to chłopak dużo niższy od Megan, nosił okulary. Podziękował autobotowi i przyjrzał się dokładnie każdemu z nas. O nic nie pytał. Dopiero gdy zobaczył piętnastolatkę rzucił się na nią z uśmiechem.

-Megan! Jak się cieszę, że cię widzę!-Krzyknął ale zanim on zdążył ją nawet dotknąć ona mu przywaliła, wzięła kluczyki do lochów i wepchnęła tam chłopaka. Chyba pierwszy raz widziałam jak robi coś tak szybką i z taką złością. Zamknęła nastolatka na klucz i wyrzuciła go gdzieś za siebie. A lochy były za ścianą. Ustała obok nas i otrzepała ręce z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Nawet nie zauważyła idącego w jej stronę wściekłego Lennoxa. Ustał obok niej.

-Coś. Ty. Zrobiła?!

-Noo pozbyłam się zbędnego balastu.

-On miał pomagać w pracy tobie, Kastielowi, Ratchetowi, Ironchidowi i czasami Knock Outowi i Soundwevowi!

-CO?-Wtedy padła na kolana i uniosła głowę do góry tak jak to zrobiła przy pierwszym dniu przyjazdu deceptikonów i...- NIEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Aż zebrały się wszystkie transformersy prócz Optimusa i Megatrona.

-Co, przyszedł ktoś wyższy od niej?-Spytał Ratchet.

-Nie.-Podeszłam i pogłaskałam ją po głowie. Nadal nie chciała się zamknąć.- Dowiedziała się, że ktoś będzie jej w pracy pomagał. A kto to już nie wiem.-Pociągnęłam ją za kołnierz żeby wstała, zatkałam jej buzię i zaciągnęłam do innego korytarza.-Kto to jest?

-Mmhhpff

-Co?

-Mmhhpff!

-A no tak.-Zdjęłam jej rękę z buzi.-Co?

-To mój kuzyn. Mogę go przerobić na mielone? Mogę? Mogę? Mooogę? Błagam! Ploooseeee.

-Eee nie.

-Czeeeeeemuuuuuu?

-Bo masz zakaz. I kropka.

-I pewnie mam go wypuścić?

-Owszem.

-Jak, jak klucz wyrzuciłam?

-To go znajdź.-Powiedziałam i wróciłam do zbiorowiska ludzi i robotów. Megan poszła za mną i zaczęła szukać klucza. A razem z nią wszyscy inni. W końcu znaleźli i wypuścili chłopaka. Nareszcie mogliśmy normalnie pogadać.

-Hej, jestem Angel. Jak się nazywasz?-Spytałam. Wszyscy stali za mną a transformersy kucały lub klękały. Noo tylko nie Megan. Ona stała obrażona obok mnie z miną "jestem zła na wszystko i wszystkich"

-Jestem Kayle. Podobno miałem pomagać. Oni żyją tak? Umieją myśleć jak my?

-Nie. Steruje nimi Angel jak jej się nudzi.-Powiedziała sarkastycznie Megan.

-Czyli tak.-Uśmiechnął się. Każdy transformers i człowiek po kolei zaczął się przedstawiać. Dalej dzień minął spokojnie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro