Rozdział 9: List motywacyjny
(Sideways)
- Cholerne Autoboty! - wrzasnął mój pan. Z wściekłości uderzył pięścią o stół, który na korzyść Starscreama stał bliżej niż on sam. Spuściłem głowę i przyjrzałem się podłodze. Chyba trzeba ją w końcu wyczyścić.
- Straty nie są wielkie. Wystarczy tylko wyremontować ścianę i wszystko będzie jak dawniej - wyjaśnił Breakdown.
- Energon jest bezpieczny? - zapytał próbując się uspokoić. Starscream przytaknął.
- Osobiście zaniosłem go do skrytki. Starczy nam na jakieś siedemdziesiąt dwa megacykle. Jeżeli oczywiście nie będziemy atakować. No i starczy tylko dla szesnastu osób zakładając, że każdy z nas wypije po połowie energonu z kostki. Natomiast jeżeli chcemy walczyć sugeruję iż powinniśmy wypić całą zawartość sześcianu co niestety doprowadzi, że ośmiu z nas nie dostanie energii i będzie narażonych na poważne osłabienie.
- Osiem głównych decepticonów musi być w pełni sił. Trzeba wysłać prośbę do naszego wodza, by pozwolił nam czerpać z jego źródeł energonu. Ways, ty to zrobisz. Jesteś stamtąd. Wysłucha cię - rozkazał. Przytaknąłem niemal od razu po usłyszeniu polecenia.
- Już udaję się, by wykonać list - stwierdziłem, chociaż wcale nie wyszedłem z pomieszczenia.
- To nienormalne, by autoboty atakowały zaraz po wojnie. To jeszcze nigdy się nie wydarzyło - westchnął rozdrażniony Megatron po czym potarł brodę palcami w geście zamyślenia.
- Co tu ukrywać, mieliśmy ich własność - stwierdziłem - z naciskiem na mieliśmy.
- Ten mały robak zdołał uciec. Autoboty przybyły po niego. Nie możemy zakładać, że jest siostrą tropiciela. To jest tylko przeczucie. Przypadek. Na pewno - westchnął.
- Ciekawe czy autoboty coś podejrzewają? - zamyślił się Grindor, który zapewne stał tu od początku zebrania, ale nie odzywał się co sprawiło, że dopiero teraz zauważyłem jego obecność.
- Nic mnie to nie obchodzi. Breakdown, zajmij się odbudową bazy. Męczę się zbyt szybko. Padam z nóg. Muszę się jak najszybciej zasilić. Ways, pisz tę cholerną prośbę! - rozkazał i wyszedł z sali. Westchnąłem cicho. Odczekałem kilka chwil i udałem się do skrytki z energonem. Odczuwałem zmęczenie podobnie jak mój pan i także jak on musiałem się zasilić. Nie chciałem wchodzić z nim w rozmowy, bo czułem, że nie jest w humorze. Na szczęście nie wnikał w to, jak zniknęła Selen. Było to dla niego oczywiste, że autoboty przybyły tutaj po dziewczynę i dopięli swego, ale nie wiedział jak. Z biegiem czasu może zacznie coś podejrzewać, bo przecież pilnował, by wróg nie dostał się do środka. Może wtedy pomyśli, że któryś z nich przedarł się innym wejściem? Któż to wie? Podszedłem do skrytki i wydobyłem z niej kostkę energonu. Umieściłem płyn w pojemniku na mojej piersi i niemal od razu poczułem moc energonu. Dał mi, jak to się mówi w języku ziemskim, kopa. Oczy zaświeciły mi mocniejszą czerwienią, a ręce mimowolnie zacisnęły miażdżąc puste pudełko. Uśmiechnąłem się z satysfakcją. Moc jest cudowna. Mógłbym zauroczyć się tym błogim uczuciem bycia silnym. Gdy skończyłem upajać się tym odczuciem, udałem się do zacisznego kącika opuszczonego pokoju i próbowałem sporządzić najlepszy list jaki tylko umiałem. Wracając do domu zaniosę go do Upadłego - pomyślałem - a teraz słowa...
xxxxxxxxxxxxxx
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam możliwości dodać rozdziału wcześniej. Aby jakoś się zrekompensować dodam dziś 2 rozdziały ;) Mam nadzieję, że nieco osłodzą chwile dzisiejszego czekania :D :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro