Rozdział 40: Przyjacielska przysługa
( Sideways)
Tak jak mówiłem, stałem pod oknem dziewki, z którą się wczorajszej nocy umówiłem. Miałem nadzieję, że nie będę musiał znów używać Revagea jako budzika, ale nie dała mi wyboru. Kot, w ziemskiej postaci, wspiął się po rynnie i znowu narobił hałasu. Selen chwile później wstała i podbiegła do okna. Wyglądała na zaspaną i niezadowoloną. Pomachałem jej fiolką z niebieskim płynem przed twarzą, co zmieniło jej wyraz.
- Zjedziesz do mnie, moja panienko? – zapytałem delikatnie.
- Czekaj, tylko ubiorę gacie – odparła. Zatkało mnie. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem, ale musiałem ją zaakceptować. Po chwili dziewczyna ubrana w czarne, krótkie spodenki, czarną koszulkę i rozpiętą, wojskową koszulę zeskoczyła do mnie.
- Spałaś bez odzienia? – zapytałem lekko zarumieniony, ale też zaintrygowany.
- Tak, wzięłam niewygodną bieliznę, wrzynała mi się w tyłek, no to ją zdjęłam. Nie wnikajmy...
- Tak. Jestem za – odparłem. Wymazałem z głowy obraz mojej nagiej przyjaciółki, nim zdążył całkowicie się ukazać.
- Odgłosy walki ucichły – zauważyła. Przytaknąłem.
- Co niektóre samoloty nadal próbują zbliżyć się do piramidy, ale bezskutecznie. Wasi żołnierze szukają zmarłych i rannych, a decepticony odnalazły już grobowiec Primeów. Bez matrycy. To nie koniec walki, Selen.
- A Bumblebee? widziałeś go? – zapytała z nadzieją. Pokręciłem głową, przez co posmutniała. Dałem jej eliksir do ręki. Wytarła łzę i podziękowała kolejnym uściskiem. Gdy miała zamiar odchodzić postanowiłem ją zatrzymać. Była to spontaniczna decyzja, której mogłem potem żałować złą reakcją dziewczyny.
- Dałem ci to, o co prosiłaś. Ale oczekuję czegoś w zamian – stwierdziłem przypierając ją do ściany. Spojrzała na mnie lekko zaskoczona. Chwyciłem jej brodę w dłoń i uśmiechnąłem się lekko – Pocałuj mnie.
Przez chwilę stała oniemiała. Czekałem cierpliwie. W końcu niepewnie przyciągnęła moją twarz do swojej. Dotknęła swoimi słodkimi wargami mojego policzka. Poruszyłem gwałtownie głową tak, by jej usta spoczęły na moich. Pocałunek był delikatny i krótki. Jednak mi wystarczył.
Popatrzyła na mnie zaskoczona, lecz po chwili zaśmiała się, widząc mój wyraz twarzy.
- Tylko nie myśl sobie za wiele. To tylko buziak w podziękowaniu za ratowanie nam skóry - powiedziała, a po chwili spojrzała na parapet. - Muszę już iść, Ways. Dziękuję ci za wszystko co dla mnie robiłeś, niemal od pierwszej walki.
- Nie dziękuj, to po części mój obowiązek - odparłem klękając – jesteś moją przyjaciółką, luba. Zamierzam chronić cię z całych moich sił.
Potargała moje włosy z uśmiechem wymalowanym na twarzy, po czym pozwoliła mi podsadzić ją do okna. Spojrzałem na nią po raz ostatni, a potem przywołałem do siebie Revagea i udałem się w stronę piramidy. Po drodze minąłem Bumblebeego i Ironhidea, czyli przyjaciół Selen. Potarłem oczy, upewniając się, czy dobrze widzę. Malec uszedł z życiem? No proszę, cuda się zdarzają, prawda bracie?
xxxxxxxxxxxxxxx
Cześć! :D
Dodałam dzisiaj dwa rozdziały, ponieważ są krótkie, więc będzie troszeczkę więcej do czytania, niż jakbym zostawiła Was tylko z poprzednim :D
Następny rozdział pojawi się w następny piątek! Trzymajcie się, kochani :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro