Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47: I'm your father

Znów znalazłam się w lesie. Tym razem lider mocno ściskał moją dłoń i oboje zmierzaliśmy do bazy autobotów. Chłopaki siedzieli obok siebie i jedli kanapki, które przyrządziła im Arsen. Moja przyjaciółka ucieszyła się na mój widok i wręczyła mi bułkę z paprykarzem. Nie pogardziłam posiłkiem i uścisnęłam dziewczynę uważając by nie nadziać się na jej miecz, który trzymała w ręku. Od jakiegoś czasu Arsen nie rozstaje się z bronią, ale wiem o co chodzi. Ja i mój łuk także mieliśmy chwilę, kiedy to nie mogliśmy się rozstać. Na razie nie mogłam go używać. Ale podejrzewam, że od jutra pomału zacznę się z nim znowu oswajać. Opowiedzieliśmy wspólnie znaną mi już na pamięć gadaninę z audycji w radiu. Hide splunął na trawę. Byłam bardzo oburzona jego zachowaniem. Nie pluję się na ziemię za którą większość ludzi oddała wcześniej życie. Zganiłam go za to, ale mięśniak tylko zaśmiał się i zlekceważył moje słowa. Gdybym była robotem skopałabym go, ale teraz mogę go znokautować w mojej wyobraźni. - Selen, Arsen, musicie uważać. Teraz mogą was namierzyć w każdej chwili - ostrzegł Ratchet. Wiedziałam o tym bardzo dobrze.

- Opracujemy plan, co będziecie musiały powiedzieć, gdy was złapią - stwierdził lider, a po chwili ugryzł moją kanapkę. Cierpliwie czekaliśmy aż połknie pokarm - bo na pewno nie możecie nas wydać. Dobra ta kanapka. Arsen, masz jeszcze?

Czując litość oddałam swoją. Prime podziękował mi całusem i niemal od razu zabrał się za jedzenie. Miałam na dzisiaj dosyć żarcia. Co prawda, do wieczora i tak zdążę zgłodnieć, mój organizm zaczyna przyzwyczajać się do dużej ilości pokarmu, a to źle. W każdym razie dla mojego tyłka i tali. Westchnęłam cicho.

- Więc jak mnie dorwą, mam mówić, że byłam po prostu zjarana i bardzo chciałam dotknąć robota?

- Coś w tym rodzaju - westchnął Hide szurając butem o trawę i ziemie. Przytaknęłam.

- Jej, a to wszystko ... - nim zdążyłam powiedzieć resztę, lider przerwał mi chwytając mnie za rękę.

- To nie wszystko co chcieliśmy ogłosić... - jęknął. Spojrzałam na niego niepewnie. Mój wzrok posłużył mi za mowę. Oczy spoglądały na niego pytając "teraz?". Lider przytaknął mimo, że widziałam, że się denerwował. Ręka, która była wolna od uścisku lekko drżała, a druga, którą trzymałam zrobiła się mokra. Ścisnęłam ją mocniej i przybliżyłam się do mojego chłopaka. Miny naszych przyjaciół wyrażały niepokój, ciekawość i zdziwienie. Sama nie wiem co górowało. Prime jak tylko lekko doszedł do siebie spojrzał na Bee. Mały poczuł się zapewne niezręcznie, bo cofnął się o krok do tyłu i patrzył bacznie na swojego lidera.

- Okłamałem cię - zaczął.

Nasz mały przyjaciel zrobił zdziwioną minę i rozejrzał się dookoła jakby zastanawiając sie czy lider mówi do niego.

- Bee... Ja... Twoi rodzice, oni nie umarli na wojnie.

- Ale przecież... co? - młody autobot wstał gwałtownie i przyjrzał się dokładnie swojemu liderowi. Prime nadal mówił mimo iż zauważyłam, że jego stres jest o wiele większy.

- To było dawno i ja nie wiedziałem co zrobić... ja... synu...

Bee znieruchomiał. Patrzył się na Primea z przerażeniem w oczach. Po chwili jego holoforma zniknęła. W postaci robota uciekł w stronę lasu, a nasze wołanie nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Optimus stał w miejscu jak porażony. W pewniej chwili zacisnął pięści. Wstałam i wtuliłam się w niego. Lider Autobotów oddał uścisk. Nie wiedziałam jak go pocieszyć. A Bee? Nie umiem wyobrazić sobie tego co czuł w tym momencie. Miał ojca przy sobie, a myślał, że nie żyje.

- Optimusie, on potrzebuje czasu. Zobaczysz, będzie dobrze. Kochanie... - wyszeptałam.

Prime spojrzał na mnie czułym, ale smutnym wzorkiem.

- Nie wiem co zrobić... czułem, że tak będzie...

- Nie no wiesz... dzieciak od urodzenia żył ze świadomością tego, że jego starzy nie żyją i nagle dowiaduje się, że ojca tak naprawdę miał zawsze przy sobie, a tego nie wiedział. Teraz to dałeś Prime.

Spojrzałam się chłodno na Skidsa, a potem powróciłam wzrokiem do Optimusa. Przymknął oczy i westchnął cicho. Widać próbował się uspokoić.

- On ma rację... teraz już wszyscy wiecie... zachowałem się jak idiota, ukrywając to przed nim. Ale nie chce do tego wracać.

- Chciałeś dobrze... nie obwiniaj się. Posłuchaj, znajdę go dla ciebie i spróbuję mu wytłumaczyć to wszystko.

- Nigdzie nie idź. Już i tak zbyt dużo osób wciągnąłem w moje kłopoty. Nie potrzebuję kolejnych problemów.

- Po to jestem tutaj, by ci pomóc, gdy tylko tego potrzebujesz.

- Nie, Selen. Zostań tutaj. Bee wróci.

- Jeśli nie wróci do wieczora trzeba będzie poszukać go następnego dnia - stwierdził Ratchet, który także przejmował się losem młodego żołnierza.

- Do tego czasu może mu się coś stać - stwierdziła Arsen. Byłam tego samego zdania.

- To autobot, poradzi sobie - stwierdził beznamiętnie Hide. Nie mogłam tego słuchać.

- Pozwolisz na to, Prime?! - wrzasnęłam patrząc na mięśniaka spod byka. Lider jednak nie odpowiadał przez długi czas. Spojrzałam na niego. Nasze oczy spotkały się po chwili.

- Dajmy mu czas - westchnął. Nie był obojętny, ale bał się podjąć jakąkolwiek decyzję. To natomiast mnie nie dotyczyło. Ja byłam gotowa pobiec od razu.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Bee nie wracał. Wszyscy wykonywali swoje czynności, ale nerwowo zerkali na ścieżki w lesie. Dobiegał wieczór. Usiadłam na trawie i patrząc w zachmurzone niebo rozmyślałam. Optimus usiadł obok mnie. Wyrwana z toku myślenia przyjrzałam się mu. Jego rude włosy przykryły mu lewą stronę twarzy. Ręką schowałam mu te włosy za ucho. Zaczęłam bawić się jego niebieskim pasemkiem. Lider Autobotów zmrużył oczy.

- Dziękuje.

- Za co? – spytałam nie rozumiejąc.

- Bo zawsze mogę być przy tobie sobą. Być wesoły, normalny... Nie muszę martwić się o to co było, co będzie. Ty mi po prostu we wszystkim pomagasz...

- To drobiazg. W końcu cię kocham, prawda?

- Ja tak nie potrafię... No wiesz... pomagać ci.

- Co ty wygadujesz? Pomagasz mi na każdym kroku. Zawsze jesteś. I za to cię kocham. Nie pozwolisz, by cokolwiek złego mi się stało.

- Ja nie o tym.

- Nie mam takich samych problemów co ty. Więc nie masz jak mi w nich pomagać. Wiem natomiast, że gdybym je miała, przyszedłbyś mi z pomocą. Na tym między innymi polega miłość.

- Kocham cię – westchnął przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Objęłam go.

- Nawzajem.

Siedziałam utulona przez Optimusa i rozmawialiśmy. Oboje jednak zmartwieni tym, że Bee nie wracał. Co chwile każdy z autobotów zerkał w różne strony, wypatrując jego blond czupryny, lub metalowych nóg. Nasze wspólne trwanie przerwał sms od mamy. Musiałam wracać. Nie zamierzałam grymasić. Lider wstał zaraz po mnie i postanowił mnie odprowadzić. Pomachałam wszystkim na pożegnanie i łapiąc lidera za rękę udałam się ścieżką do domu.

Weszłam do pokoju i natychmiast wyjrzałam przez okno. Dostrzegłam lidera, który przesyłał mi całusa. Nauczyłam go tego parę dni temu. Muszę przyznać, że wygląda atrakcyjnie, gdy robi dzióbek. Pomachałam mu, a po chwili usiadłam na łóżku. Zdecydowałam się włączyć muzykę, ale zważywszy na to, że godzina była nie odpowiednia i na to, że nie chciałam złościć mamy włączyłam ją w słuchawkach. Zaczęło dręczyć mnie to, że nie mogę pomóc Bee. Ale w sumie mogę go poszukać... Nie! Selen... obiecałaś Optimusowi... Hej no, ale przecież... obietnice są po to by je łamać. Uśmiechnęłam się wrednie sama do siebie. Bee jest moim przyjacielem. Daleko chyba nie zaszedł? Westchnęłam cicho. Ubrałam jakieś ciuchy leżące na podłodze i wyskoczyłam przez okno biorąc ze sobą telefon, słuchawki, ciepłą bluzę i All Spark. Od razu podłączyłam słuchawki do telefonu i zaczęłam słuchać muzyki. Pobiegłam w stronę lasu, ale do niego nie weszłam. Szłam obok niego prostą ścieżką prowadzącą do Bóg wie czego. Telefon zmienił zaraz piosenkę, której słuchałam.

https://youtu.be/MEiVnNNpJLA

Robiło się zimno więc na moją krótką koszulkę nałożyłam bluzę. Ulżyło mi. Dni w lato potrafią być upalne, ale noce są nadal zimne. Musiałam wytężyć umysł w czym byłam niesamowicie kiepska. Jakoś dam radę. W końcu to robot... łatwo będzie go znaleźć – pocieszałam się. Wolę też nie myśleć co zrobi Optimus, gdy się dowie, że go nie posłuchałam. Wychłosta mnie jak nic – pomyślałam wykazując się moim pesymizmem. A może realizmem? Nabrałam powietrza do płuc. Zabolał mnie mostek. Cóż... wiedziałam, że tak się stanie. Byłam tego świadoma, bo dzieje się tak zawsze, gdy wciągam za dużo powietrza. Ale z nawyku robię to co jakiś czas. Zwykle nie boli mnie aż tak mocno, ale to może być sprawka mojego kręgosłupa, który nadal chce pokazać, że boli. Ściemniło się szybko, a ja szłam drogą całkowicie mi nie znaną. W dodatku brak hałasu był dość niepokojący. Nienawidzę, gdy jest tak okropnie spokojnie. Mam wtedy wrażenie, że zza krzaków wyskoczy jakiś psychopata z łopatą i zadźga mnie na miejscu. Nie fajnie. Zauważyłam nad sobą myśliwiec. Bardzo znajomy. Jednak nie przejmowałam się nim, bo miałam inne sprawy na głowie. Może mnie nie zauważy? Biegałam w różne strony i szukałam mojego przyjaciela. Nigdzie go nie było. Od czasu do czasu krzyczałam jego imię, ale bałam się wydawać jakikolwiek głos. Usiadłam na kolanach na trawie. Chyba nie dam rady go odnaleźć. Nie dzisiaj kiedy ledwo widzę na oczy. W końcu jest noc. Dobrze, że zamknęłam drzwi od pokoju. Mam nadzieję, że mama idzie do pracy wcześnie rano i nie będzie się do mnie dobijać. Czekałaby ją dziwna niespodzianka. Zrezygnowana położyłam się i próbowałam usnąć. Trawnik obok lasu to trochę dziwne miejsce na spanie, a jednak udało mi się.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Cześć :D

Zauważyłam, że nie napływają do mnie pytania od was, dlatego chciałam zapytać czy to brak czasu, brak weny czy brak chęci w uczestniczeniu w zabawie? ;D Nie ma problemu, jeśli nie macie ochoty, możemy zrezygnować, albo przełożyć to w dalszą przyszłość :) 

Po prostu chce wiedzieć co jest przyczyną :D 

I mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Trochę mi zajęło, by go udostępnić, bo niestety byłam pochłonięta innymi rzeczami. Być może uda mi się udostępnić coś w niedzielę ;)

Miłego wieczoru wszystkim!!! :D


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro