Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Zamek z piasku, fale, piwo i kabanosy

Wstałam i otworzyłam okno. Słońce odbiło się od szyby pozbawiając mnie przez chwilę możliwości widzenia. Zapowiada się bardzo ciepły dzień. Pomyślałam, że może warto to wykorzystać. Przypatrzyłam się okolicy za oknem. Nabrałam świeżego powietrza do płuc... Czy to się stało na prawdę? Czy może śniłam. Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Podeszłam do nich, by otworzyć, jak się okazało, mojej przyjaciółce. Trzymała wypchaną różnymi rzeczami torbę. Dziewczyna miała brązowe włosy, nieco podobne do moich, na których leżały okulary. Tym sposobem włosy nie opadały jej na czoło, bo bardzo tego nie lubiła. Miała na sobie szarą koszulkę na ramiączkach i spodnie do kolan w jasnym kolorze. Byłam nieco zdziwiona, bo wolała zawsze ciemniejsze barwy. Spojrzałam na nią zaciekawiona jej obecnością i wypchaną torbą.

- Zbieraj się, jedziemy nad morze - powiedziała stanowczo.

- Och, a więc Optimus wyraził zgodę? - zapytałam.

- Nie. Zostanie postawiony przed faktem. Nie może się nie zgodzić. No dawaj. Pakuj się, pomaluj i idziemy.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

- Nie!

- No, ale czemu?!

- Po prostu nie!

- Optimusie!

- Nie ma przecież zagrożenia - uśmiechnęłam się do niego miło - a to dobry plan, bo możecie zwiedzić okolicę miasta. Taka misja zwiadowcza połączona z wypoczynkiem. Musicie się wtopić w otoczenie...

- Nie kombinuj - skwitował. Westchnęłam głośno ukazując moje niezadowolenie.

- Jesteś takim cudownym liderem. I doskonale wyglądasz! – próbowałam zrobić cokolwiek, by go złamać.

- Wiem o tym, ale podlizując się nic nie wskórasz.

-Ale ty jesteś wredny Prime! – Arsen prychnęła.

Szturchnęłam moją przyjaciółkę w ramię.

- Tak go nie przekonasz – wyszeptałam do niej.

- W ogóle mnie nie przekonacie.

- Ja wiem, że jesteś liderem, ale chyba inni też mają prawo głosu. Pozwól waszej grupie zdecydować co chcą dzisiaj robić. To, że ty nie lubisz się bawić...

- Arsen! - zawołałam zdziwiona jej zachowaniem. Aha. A to ja potrafię być wredna? Jasne.

- Dziewczyna ma trochę racji - powiedział po chwili - moi żołnierze mogliby się trochę zaaklimatyzować. Poznać ziemską kulturę nie tylko w teorii, ale i na własnej skórze.

- A więc? - podsumowałam robiąc zwycięski uśmiech. Lider spojrzał na mnie kręcąc głową z niedowierzaniem.

-Przekonałyście mnie.

- Wiedziałam od początku, że się uda - skwitowała Arsen. Uśmiechnęłam się. Po chwili podeszłam do lidera i dałam mu buziaka w policzek. Spojrzał na mnie szybko, zaskoczony całym zajściem.

- To za zgodę i za uratowanie mnie, jestem twoją dłużniczką.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Autoboty bardzo ucieszyły się z inicjatywy odpoczynku i jedzenia jakie ze sobą zabraliśmy (Ironhide był szczęśliwy). Przez chwile, gdy już dojechaliśmy na miejsce, nasi nowi przyjaciele podziwiali widoki. Byli zachwyceni morzem, które poruszało się wydając przy tym odprężający szum.

- Ziemia jest piękną planetą - westchnął Jazz.

- To prawda, mój przyjacielu. Dlatego musimy ją chronić - powiedział Optimus oszołomiony widokiem wody.

- Hej, pomożecie? Mamy kilka koców do rozłożenia - Arsen zawołała stojących nieopodal facetów. Trzymała jeden z końców koca i starała się narzucić posłanie na piasek. Stałam obok wypakowując z torby jeszcze kilka ręczników do leżenia. Dwa bardzo duże koce i cztery ręczniki niedługo znalazły się na podłożu i mogłyśmy na nich usiąść. Strój kąpielowy miałam na sobie, wystarczyło więc tylko zdjąć wierzchnie ubranie - czyli jasne spodenki ledwo zakrywające tyłek i koszulkę. Poinstruowałyśmy chłopców, aby rozebrali się do majtek, bo tym sposobem mogą się opalić i będą mogli wejść do wody. Przyznam szczerze, że obecność czterech mężczyzn z gołymi klatami wprawiła nas w lekkie zakłopotanie. Chociaż... Ratchet miał już swój wiek i jego walory... no właśnie... nie miał ich. Bumblebee nie wliczałam do grupy, która wywarła na nas dziwne wrażenie. Chyba nie muszę mówić czemu. To dzieciak. Pełno takich porozbieranych lata na plaży. Arsen wyciągnęła krem z filtrem. Każdy w swoim zakresie posmarował nim swoje ciało.

Wybraliśmy odpowiednie miejsce do leżenia. Położyłyśmy tam ręczniki i koce, aby każdy się zmieścił. Zaczęłyśmy rozpinać bluzki. Gdy spojrzałyśmy się za siebie zobaczyłyśmy ,że autoboty z maślanym wzrokiem i szerokim uśmiechem się na nas patrzyły. Arsen wypowiedziała kilka słów na temat ich zachowania. Lider pozbawił się butów i przez chwilę chodził po piasku. Potem zdecydował, że pójdzie na spacer. Nie zatrzymywaliśmy go, mimo, iż jednak chciałam, by został z nami. Ironhide usiadł obok nas na kocu. Po chwili reszta zrobiła to samo.

- To co tam jeszcze macie w tych torbach? - zapytał Ironhide zaciekawiony.

- Jedzenie, picie, pieniądze - odpowiedziała mu moja przyjaciółka. Rzeczywiście, obie pomyślałyśmy o pożywieniu. Kupowanie jedzenia w nadmorskiej knajpie dla tylu osób wiązałoby się z ogromnymi kosztami. Nie mamy przy sobie worka pieniędzy, więc wolałyśmy zrobić kanapki i kupić paczkę kiełbasy. Faceci to w końcu faceci. W domu znalazłam spory zapas piwa. Wzięłam dla niepoznaki cztery puszki. Resztę ewentualnie można dokupić. Mieliśmy też dwie butelki wody. Na razie jednak nie pozwoliłam naszym kolegom dobrać się do jedzenia. Poczekamy z tym to powrotu Optimusa.

Zajęliśmy się sobą. Arsen co jakiś czas opowiadała o życiu w tym mieście. O zwyczajach, jakie mamy, a także o innych rzeczach, które ich interesowały. Ja czytałam książkę, podczas, gdy Jazz uparcie starał się złożyć moje włosy w misterną fryzurę. Bumblebee lepił coś z piasku. Co jakiś czas zerkałam jak idzie mu jego dzieło.

- To Imperium Autobotów - wyjaśnił mi, gdy skupiłam się na jego pracy - nasz dom.

- Tęsknisz? - zapytałam.

- Nie wiem. To jedyne miejsce na Cybertronie, które nie jest zniszczone - powiedział - ale nie jest dla mnie czymś do czego chcę wracać. W zasadzie nigdy nie było. Piękny Cybertron znam tylko z opowieści innych autobotów. Sam pamiętam tylko złe wspomnienia.

- A więc kompletnie cała planeta jest zniszczona? - zapytała Arsen.

- Niezupełnie. Cybertron został już wieki temu podzielony na dwie połowy. Jedna mknęła ku modernizacji, druga zaś była bardzo zacofana. Jednak to ta pierwsza została niemal zrównana z ziemią. Średniowieczna połowa, bo tak ją nazwaliśmy, nie dopuszczała do tego, by osierocone i bezdomne boty miały do niej dostęp. Władca tego miejsca nie chciał aby podzieliła losu tamtej. Dlatego autoboty nie mogły podziwiać z bliska jej atutów - opowiedział Ratchet.

- Imperium Autobotów wydaje się być nienaruszone - zauważyłam patrząc na budowlę z piasku, którą skonstruował nasz młody przyjaciel.

- To jedyne miejsce na tej połowie Cybertronu, które nie jest zniszczone - przyznał Ironhide.

- Ma świetną ochronę, oraz świetnego przywódcę - dodał Jazz.

- Optimusa Prime - uśmiechnęłam się.

- Nie. Ultra Magnusa.

- Hę?

- Optimus Prime jest niczym pułkownik, a on jak marszałek. Władza należy do niego. Optimus wykonuje jego polecenia, ma swoją grupę, którymi dowodzi, ale to nie jest przywódca wszystkich autobotów.

- Teraz rozumiem - odparłam. Rozejrzałam się po okolicy. Kątem oka dostrzegłam rudowłosego mężczyznę, który zmierzał w naszą stronę. Położyłam się na kocu i pozwoliłam promieniom słonecznym zrobić swoje. Cudownie ogrzewały. Dzisiejszy dzień nie należał do upalnych. Było gorąco, ale chłodny wiatr znad morza robił swoje. Nasza miejscowość znajduje się jakąś godzinę drogi od plaży, dlatego często można było się tu wybierać. Na przykład z rodziną, bądź z przyjaciółmi. Nie byłam zbyt zżyta z ludźmi. Nie raz zawodzili, więc wolałam utrzymywać jedynie zdystansowane znajomości. Pozwoliłam, by ogarnął mnie błogi stan. Wyłączyłam się na trochę od gwaru słyszanego w okolicy. Skupiłam się na szumie morskich fal i cieple. Wakacje. Odpoczynek. Czy taki jak sobie wymarzyłam? Leżenie na plaży z obcymi? Na pewno nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Byłam w szoku. Ale przyjemnym. Na razie. Ponieważ leżałam sobie obok nich na piasku, jakby życie było całkowicie beztroskie. Oni przybyli tu jednak w konkretnym celu. Robimy za ich przewodniczki, a oni będą walczyć o energon i o bezpieczeństwo tej planety. Dowiedziałyśmy się już, że wiele grup autobotów zostało powysyłane na Ziemię w celu wydobywania energonu oraz walki z decepticonami, które miały podobny cel. Drużyna Optimusa była jedną z wielu, które są porozsiewane na każdym kontynencie w wielu państwach. To niesamowite, że akurat nam udało się ich spotkać. Spośród tylu ludzi na kuli ziemskiej. Byłam zadowolona. Chociaż wiedziałam, że prócz dobrych chwil, będą też te o wiele cięższe i o wiele gorsze. Spędzenie tego dnia na plaży może być jednym z ostatnich dni sielanki. Dlatego ważne było, by i oni odpoczęli i mogli się zregenerować.

- Coś mnie ominęło? - lider stanął obok nas i rozejrzał się dookoła. Patrzyłam na niego przez chwilę. Jego wzrok przez chwilę skupił się na mnie, a zaraz potem spoczął na budowli z piasku - Imperium Autobotów? - zapytał. Bumblebee dumnie pokiwał głową. Optimus uśmiechnął się lekko.

- Dobrze, że jesteś. Wreszcie możemy coś zjeść - rzucił Hide - te małe wiedźmy trzymały mnie na głodzie, bo mieliśmy zjeść dopiero jak będziemy w komplecie.

- W takim razie przepraszam, że tak długo mi to zajęło. Chciałem bliżej poznać uroki tego miejsca.

- Nie gadaj już tyle, tylko siadaj, bo jedzenie czeka - pośpieszył go mięśniak. Stłumiłam rozbawiony uśmiech. Po chwili sięgnęłam do torby po kanapki i rozdałam je autobotom. Na środku postawiłam puszki z piwem i paczkę kiełbasy.

- I to rozumiem! - westchnął radośnie Ironhide.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Do wejścia do wody nie musiałyśmy ich wcale namawiać. Większość, gdy tylko odpoczeła po posiłku, sama pchała się do morza. Jedynie Optimus postanowił zostać na lądzie. Pierwsza styczność z wodą była paraliżująco zimna. Nim jednak zamoczyłam się do kolan, postanowiłam zapytać Hidea, który stał blisko mnie i przyzwyczajał ciało do zimnej wody, o rudowłosego autobota, który nie brał udziału w zabawie.

- On nigdy nie bierze udziału w zabawach. Jest za poważny – oznajmił Ironhide.

- Na prawdę nigdy? - zapytałam z niedowierzaniem - dlaczego nie potrafi się przełamać?

- Lider już tak ma - wyjaśnił ogólnie - wydarzenia z przeszłości wpłynęły na to, że teraz jest samotny i niechętny do normalnego spędzania czasu. Mówi się trudno.

- Nie zostawię go tam samego – oświadczyłam po czym wyszłam z wody kierując się w stronę Primea. Siedział na kocu i wpatrywał się w błękitną wodę. Usiadłam obok niego lekko chlapiąc go wodą z mojego ciała. Lider wzdrygnął się czując na sobie zimne krople i spojrzał na mnie.

- Co się stało? – zapytał - dlaczego nie jesteś z resztą?

- O to samo chciałam zapytać ciebie - powiedziałam. Lider spuścił wzrok.

- Nie lubię takiego typu zabaw - wyjaśnił krótko. Jakoś nie chciałam mu uwierzyć.

- A ja nie lubię, gdy jedna osoba z towarzystwa odłącza się od grupy i siedzi sama.

- Teraz już nie siedzę sam - sprostował lekko się uśmiechając. Po chwili obdarzył mnie badawczym wzrokiem - ile masz lat?

- Dziewiętnaście - odparłam - a ty?

- Trzydzieści milionów.

Lekko uchyliłam usta pod wpływem zdziwienia.

- Niezłe ciało jak na rozkładającą się mumię - zażartowałam.

- Bardzo śmieszne - odparł - u nas lata liczy się inaczej, a w zasadzie po prostu dodaje się słowo "milion". Jest wiele spraw, które po prostu ciężko zrozumieć, a są.

- A więc nie jest z tobą aż tak źle - zaśmiałam się.

- Jesteś bardzo młoda - powiedział zerkając na mnie - i ładna.

- Dziękuję - odparłam - ty także jesteś przystojny. A teraz nie marudź, tylko chodź do wody.

- Nie, nie mam na to ochoty.

- Jesteś okropnie spięty - zauważyłam - przecież jesteśmy tu dla rekreacji, musisz się odprężyć. Już wiem! zrobię ci masaż!

- Czy to boli? - zapytał - nie jestem z resztą pewien...

Moje dłonie zacisnęły się na jego barkach, masując, ugniatając jego skórę. Pierwszy taki dotyk wywołał u niego dreszcz. Lider zacisnął dłoń na rogu ręcznika. Wolnymi ruchami starałam się oswoić Optimusa z moimi dłońmi. Gładziłam jego plecy i ramiona, aż w końcu stwierdziłam, że wystarczy. Odwrócił się do mnie. Nie dałam mu niczego powiedzieć. Zwyczajnie pochwyciłam jego rękę i pociągnęłam go za sobą. Mimo lekkich oporów, szedł za mną. Udało się. W końcu się przekonał. Zamoczyliśmy nogi. Liderowi nie podobało się, że poczuł nagłe zimno. Spojrzał na mnie jakby chciał się spytać, czy tak powinno być. Przytaknęłam. Gdy byliśmy głębiej, gdzie woda sięgała nam do bioder zaczęłam go ochlapywać. Nie wiedział co zrobić. Co jakiś czas patrzył na mnie z niezrozumieniem, a ja zaczęłam czuć się głupio, że robie coś co mu się nie podoba. Chłopcy pomogli mi go zmoczyć, pokazując mu, że to zwykła zabawa. Ociekał wodą. Parę razy nam oddał, ale bardziej z gniewem niż z uśmiechem na twarzy. Postanowiliśmy rozerwać go inaczej. Poprosiłam aby Ironhide napompował piłkę plażową. Zaczęliśmy ją odbijać. To bardziej zaciekawiło lidera. Każdy z nas odbijał do kogo chciał i wynikało z tego dużo zabawy. Bumblebee podleciał do swojego lidera i zaprosił go do obserwowania. Chcąc nie chcąc Prime zgodził się i odszedł trochę dalej ze swoim małym przyjacielem. Ironhide podszedł do mnie i wziął na barana. Nie rozumiałam dlaczego to zrobił, ale nie wnikałam w to, bowiem odpowiedź na to pytanie mogła być dziwniejsza niż bym się spodziewała.

- Możesz sobie pogratulować dziewczynko – zaśmiał się mięśniak.

- Ale o czym mówisz? – zapytałam nie rozumiejąc jego słów.

- Lider od kilku lat nie uczestniczył w żadnej z zabaw. Musisz mieć na niego dobry wpływ. Oby tak dalej. Może w końcu stanie się luzakiem? – żartował Hide.

Spojrzałam na lidera, który schylał się po muszelkę, gdy nagle przykryła go fala. Otrząsnął się z wody, a ja zaśmiałam się cicho. Nasi przyjaciele wciąż odbijali piłkę zamoczeni do połowy w wodzie. I tak jeszcze przez przynajmniej kilka minut. Wkrótce wszyscy wyszliśmy z wody i ponownie usiedliśmy na kocach. W planach było jeszcze chodzenie po stoiskach z pamiątkami, ale lider nalegał na powrót. Zgodziliśmy się, po czym zaczęliśmy się pakować. Wsiadłam do alt mode Optimusa. Wytworzył holoformę, która siedziała na miejscu kierowcy. W trakcie drogi do domu nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie, jakie chciałam zadać Optimusowi.

- Czy u was na Cybertronie jest coś takiego jak muzyka?

- Oczywiście. Jest parę zespołów oraz muzyków, którzy występują na żywo, a w zasadzie grali..

- A lubiłeś ich słuchać?

- Jednego z nich. Zawsze wolałem cięższe brzmienia, a oni akurat grali w takim gatunku.

- Mam coś dla ciebie - powiedziałam, po czym zaczęłam grzebać w torbie. Zaciekawienie Optimusa zmotywowało mnie do tego, bym szukała nieco intensywniej. W końcu odnalazłam właściwą rzecz i podałam ją rudowłosemu.

- „Cochise" - przeczytał napis na płycie. Spojrzał na mnie pytająco.

- Na tej płycie jest muzyka, zespołu, który jest całkiem znośny. Może ci się spodobać.

- Dziękuje ci – powiedział.

Poprosiłam lidera, by włożył płytę do odtwarzacz, który miał wbudowany w alt mode. Zrobił to. Nastawiłam najlepszą piosenkę z albumu i pozwoliłam jej lecieć. Wsłuchaliśmy się w nią w ciszy.

„I'll be there if you send me a letter from hell
I'll be there if you kill me before the end."

Wysiedliśmy w lesie. Otworzyłam bagażnik Hidea i wyjęłam moje zakupy i torbę.

-Nie podoba mi się fakt ,że trzymałem to wszystko w moim tyłku! – odezwał się mięśniak.

- Mi, natomiast, że je z niego wyciągam. Ale gdzieś musiały być –westchnęłam cicho klepiąc go po bagażniku.

Razem z Arsen pożegnałyśmy się z Autobotami i spacerem wracałyśmy do domu.

- To zapewne koniec błogich dni - domyśliła się Arsen.

- Nie możemy ich za to winić - westchnęłam - nie przybyli tutaj szukać przygód.

- Wiem o tym - odparła - pomożemy im, nie?

- Jasne, w końcu los nas ze sobą połączył.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro