Rozdział 32: El amor
Otworzyłam oczy o świcie. Słońce natarczywie próbowało dostać się pod moje powieki, więc postanowiłam, że dam za wygraną. Przyzwyczaiłam wzrok do światła. Po chwili rozciągnęłam się ziewając. Obok napotkałam lidera. Siedział obok mnie, podparty poduszkami i patrzył się w okno. Po chwili, przelotnie zerknął na mnie. Wyczułam jednak, że coś nie gra. Nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego, celowo omijał mój wzrok. Byłam zaskoczona, jednak przypomniałam sobie szybko, co mogło być przyczyną tego zachowania. Alkohol nie zamazał wspomnień minionej nocy. Musiałabym wypić o wiele więcej, by mieć choćby zamazany obraz. Ja jednak pamiętałam niemal każdy szczegół. Tak. Miałam wrażenie, że się zarumieniłam. Zapewne tak było. Przynajmniej Prime nie zauważył.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niego. Próbowałam jakoś rozładować sytuację. Odpowiedział niewyraźnie szepcząc. No błagam. Był seks. No i? Ej! Sporo przeszedł, przez dziesięć lat nie obcował z dziewczyną, to chyba normalne, że jest speszony. Eh, mów sobie co chcesz, przesadza. Wiedząc, że nie dogadam się z własnymi myślami, odpuściłam. Tak będzie lepiej - pomyślałam. Postanowiłam z nim porozmawiać. Cokolwiek, by tylko wrócił do normalności. Przecież nie możemy milczeć do końca naszych dni. To by było słabe...
- Jak się spało? - podjęłam próbę pogodnej pogawędki. Lider skarcił mnie wzrokiem. Wycofałam się.
- Czy ty zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego co się wczoraj stało? - zapytał poważnym tonem - Nie wiem czy wiesz, ale to kompletnie zmienia naszą sytuację. Przyjaciele nie robią takich rzeczy.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale już dawno przestaliśmy traktować się jak zwykłych przyjaciół - powiedziałam odważając się na śmiałość - to co nas łączy jest zupełnie czymś innym.
- Czym? - zapytał - Jak to można nazwać? Kim ja dla ciebie jestem, Selen?
Przybliżył swoją twarz do mojej. Patrzył uważnie, jakby próbował na wszelki sposób wydobyć ze mnie odpowiedź. Oddałam jego spojrzenie. Jednak nie było ono aż tak przenikliwe.
- Zacznijmy od tego kim chcesz dla mnie być.
- Powiedz mi.
- Ty mi powiedz - nacisnęłam.
- Tym, kim pozwolisz mi być.
Przewróciłam oczami zirytowana jego sposobem odpowiedzi. Nic nie drgnęło do przodu.
- Kocham cię, Selen - powiedział cicho - kochałem od długiego czasu, a teraz czuję tę miłość jeszcze mocniej. Jednak wciąż nie wiem na czym stoimy. Wczoraj udało mi się przełamać. Zrobiliśmy coś niesamowitego, jednak coś co nie pozwala nam traktować się jak zwykłych przyjaciół. Nawet nie wiem czy po tym co się stało chciałbym, abyś była TYLKO przyjaciółką.
- Ja ciebie też kocham, Optimusie - powiedziałam - I to nie jest spowodowane tym co było wczoraj. Pomału odkrywałam to zakochanie. I teraz mam pewność. Nie możemy być tylko przyjaciółmi.
Spojrzał na mnie raz jeszcze. Wciąż intensywnie. Jednak tym razem był to wzrok, który krył za sobą coś zupełnie innego. Widziałam to, aczkolwiek nie wiedziałam co takiego skrywa.
- Dajmy sobie szansę, co? - zaproponowałam sama nie wierząc w moje słowa. Czy ja zaproponowałam mu związek? - Może jesteśmy sobie pisani, a jeśli nie, to przynajmniej spróbowaliśmy.
- A więc jesteś moją dziewczyną? - zapytał lekko zaskoczony. Wydawałoby się, że doskonale o tym wiedział, jednak te słowa przyjemnie go zaskoczyły. Tak się zdawało, bo na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przytaknęłam również z uśmiechem. A więc jednak... to nie sen. Moim facetem był lider autobotów. Okej. Spoko. Takie rzeczy to codzienność. Normalka. Luz. Okej. Stop! Musiałam ochłonąć. Zimna woda mogła mi to ułatwić. Owinęłam się ciaśniej szlafrokiem i podniosłam z łóżka. Zostawiłam lidera samego w pokoju, udając się do kuchni. Gdy już się tam znalazłam nalałam chłodnej wody do szklanek i sięgnęłam po kostki lodu z zamrażarki. Usłyszałam zgrzytanie schodów. Zainteresowana wychyliłam głowę zza ściany. Optimus postanowił do mnie dołączyć. Zaprosiłam go do kuchni i wręczyłam zimny napój. Sama pochwyciłam swoją szklankę. Staliśmy razem w milczeniu. Ja oparta o blat kuchenny, on naprzeciwko, oparty o stół. Opróżniłam szklankę do połowy. Po chwili odłożyłam ją na szafkę. Lider zaszedł mnie od tyłu i mruknął cicho. Uśmiechnęłam się.
- Stęskniłem się - wyjaśnił swoje przyjście do kuchni. Miał na sobie jedynie czarne bokserki. Zadarłam głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy. Był ode mnie wyższy. Nie dużo, ale jednak.
- Tak szybko? - zapytałam - jesteśmy parą od kilku minut.
- Nieistotne - odparł - tęskniłem wtedy, gdy nie byliśmy i tęsknie teraz.
- Wiem, tylko się droczę.
- Los dał mi drugą szansę - powiedział nagle, obejmując mnie czule - i obiecuję, że tego nie spieprzę.
Pozwoliłam mu na długi uścisk. Jednak nie mógł trwać wieki. W czułościach przeszkodziła nam mama. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na jej przerażoną twarz.
- Co tu się stało? - zapytała wskazując na drzwi. Pięknie. Nie wymyśliłam jeszcze planu, co powiem, gdy mama będzie pytać o napad decepticonów. Czyli co? Spontaniczność?
- Było włamanie - powiedziałam przejęta - na szczęście Optimus był w domu. Nim włamywacz zdążył cokolwiek wynieść, ten nieźle go nastraszył. Skopał mu dupę i zamaskowany drań zwiał, aż się mało nie zabił o własne nogi. Widziałam to ze schodów, ponieważ mój bohater nie pozwolił mi iść dalej. Jedyną szkodą są drzwi.
- O mój Boże... trzeba zadzwonić na policję. Cokolwiek! Trzeba naprawić te drzwi, a ta krew na ścianie? Optimus ma bandaż na ramieniu! Co tu się działo?!
- Spokojnie, proszę Pani - Lider starał się ją uspokoić. Znam kogoś, kto zajmie się zamkiem w drzwiach. Przynajmniej mam taką nadzieję. Powiadomię go dzisiaj, by przyszedł i zrobił co w jego mocy. Krew nie jest niczym poważnym, tak jak moja rana. Przez chwilę szarpałem się z włamywaczem. Drasnął mnie w ramię, jednak ja także go zraniłem. Myślę, że prędko tu nie wróci.
- Dzwonię na policję - powiedziała stanowczo.
- Na co ci to? Sprawca był zamaskowany, nie da się go znaleźć - powiedziałam gwałtownie. Nie znajdą go raczej skoro to decepticon.
- Ale może zainteresują się sprawą. Może to nie pierwsze włamanie w mieście, może nie ostatnie? Trzeba powiadomić policję, by coś zrobiła. A wy... ubierzcie się co? A nie chodzicie prawie nago po domu. A jakby Jaden zobaczył?
Przytaknęliśmy. Chwyciłam lidera za rękę i pociągnęłam w stronę schodów. Poszliśmy na górę.
- Jak załatwisz kogoś kto zajmie się drzwiami? - zapytałam.
- Ironhide nie takie rzeczy naprawiał - powiedział - przedstawimy go jako speca od drzwi czy coś takiego.
- Sprytnie - pochwaliłam go. Nie udało się przekonać mamy, by nie pojechała na komisariat. Na szczęście Prime i ja nie byliśmy proszeni. Na razie. Bałam się co będzie, gdy będą chcieli uzyskać dokumenty Optimusa. Modliłam się cicho, by jednak nie było takiej potrzeby. Ubraliśmy się i zdecydowaliśmy wyjść do autobotów. Trzeba było poinformować ich o zdarzeniu jakie miało miejsce. Chodzi o włamanie, nie o seks. To drugie warto pominąć.
- Ciekawią mnie miny naszych przyjaciół, gdy dowiedzą się o tym, że jesteśmy razem - zaśmiałam się wkładając krótkie spodenki.
- Może na razie o niczym nie mówmy? - zaproponował lider - najpierw sam oswoję się z tym, że jesteś moja.
Uśmiechnął się. A ja zgodziłam się na jego propozycję. Mogłam poczekać. Chociaż będzie mi trudno nie mówić o tym Arsen. Może tylko jej?
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Gdy udaliśmy się do naszych przyjaciół przywitali nas bardzo ciepło. Byli zbyt natarczywi, w dodatku niekiedy bardzo bezpośredni.
- I co, był seks? - spojrzałam na Hidea mierzącym wzrokiem. Tylko on mógłby, czekaj, wróć, Skids też, palnąć coś takiego.
- Ironhide! - Optimus postanowił wyręczyć mnie i sam ochrzanić swojego żołnierza - Po pierwsze nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, a po drugie, doskonale wiesz, że poszedłem tam chronić Selen, nic więcej.
W myślach uznałam, że doskonale kłamie.
- I miał taką okazję - powiedziałam pokrótce. Optimus kontynuował za mnie. Znowu. Opowiedział o wydarzeniu, które zaskoczyło odbiorców.
- Czyli nie spoczną, nawet jeśli są osłabieni - westchnął Ratchet - to nie dobrze.
- Musimy co jakiś czas zmieniać położenie All Sparku. By nie narażać dziewczyn na większe niebezpieczeństwo niż obecnie - polecił Optimus.
- Mogę go trzymać co jakiś czas u siebie, będzie bezpieczny - powiedział nasz medyk. Przytaknęłam podając odłamek przypominający kamyk do ręki starszego mężczyzny.
- A jeśli już mowa o bezpieczeństwie... - Optimus spojrzał na umięśnionego autobota, który rozpoczął rozgrzewkę przed treningiem - Potrzebujemy twojej pomocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro