Rozdział 26: Lasagne łączy ludzi*
* i jak się okazuje kosmitów
___________________
Byłam właśnie w trakcie szukania klucza od domu w spodniach i torbie. Ciągle go gubię. Całą drogę odbyliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam o czym mam mówić z liderem. Zastanawiałam się także na jakie tematy będziemy rozmawiać przez resztę dnia. Było już po obiedzie. Czas nie przekroczył jednak siedemnastej. W głowie próbowałam ułożyć plan spotkania. Zjemy coś, wypijemy jakiegoś drinka, pooglądamy TV, porozmawiamy i zapewne położymy się spać przed dwudziestą drugą. Tak. Zapewne tak to będzie wyglądało. Mama powinna wrócić za godzinę. Powiem jej, że nocuje u mnie Optimus, który uchodzi za mojego chłopaka. Myślę, że mimo wszystko się zgodzi. Mam już w końcu dziewiętnaście lat... Mama zostawiła w lodówce gotowe składniki na obiad. Wystarczy tylko doprawić i wrzucić do piekarnika. Zabiorę się za to, by zrobić niespodziankę mojej rodzicielce. Ostatnio często skarży się, że przychodzi do domu i musi zawsze stać w garach zamiast odpocząć. Czułam, że muszę od czasu do czasu pomagać. Ponadto miałam do pomocy lidera. Co jak co, ale dodatkowa pomoc zawsze jest mile widziana. Powróciłam do wykonywanej czynności. Siłowanie z zamkiem w drzwiach chwilę mi zajęło. Ostatecznie wygrałam walkę, mimo, że czułam się lekko zażenowana tym, że w ogóle taką walkę musiałam podjąć. W dodatku na oczach mojego przyjaciela, kiedy to chciałam zrobić dobre wrażenie. Tak. Jak już sobie coś zaplanujemy to wiecie co? Nie wychodzi. Tak już ze mną jest. Otworzyłam w końcu drzwi i wpuściłam Optimusa do domu. Podziękował mi przerywając, jeszcze bardziej niezręczną, ciszę i zdjął buty. Zaprosiłam go do kuchni zapowiadając mu, że pobawimy się w kucharzy. Przyjął to całkiem dobrze. Od razu udał się do wyznaczonego przeze mnie pomieszczenia i wydał z siebie ciąg liter "em". Dołączyłam do niego. Zastaliśmy tam Jadena i jego kumpla. Zmierzyłam wrogim wzrokiem dwunastolatka po czym oznajmiłam, że mają się stąd ulotnić. Młody jedynie spojrzał na mnie z ukosa i wsadził usta w szklankę z sokiem.
- Kuchnia nie jest tylko twoja - powiedział tonem za który miałam ochotę wcisnąć mu to naczynie do gardła. Niech was nie zrażą moje agresywne myśli. Ja i mój brat pałamy do siebie negatywnymi uczuciami. Ten smarkacz pozwala sobie zwykle na zbyt wiele, a w dodatku nie raz wkopuje mnie w jakieś kłopoty. Jest wredny i nieposłuszny. W dodatku jego przyjaciel ciągle wgapia się na mnie okropnie obrzydliwym wzrokiem. Miałam ochotę wysłać ich obu w kosmos, albo rzucić na konfrontację z decepticonami.
- Ale mam zamiar robić kolację, więc potrzebuję odrobiny prywatności - powiedziałam z naciskiem na to ostatnie słowo ganiąc wzrokiem blondwłosego chłopaka w wieku Jadena. To był słynny Rafael. Najlepszy kumpel mojego brata, który ciągle patrzył się tam, gdzie nie trzeba. Byłam wysoką, szczupłą dziewczyną o długich nogach. W ostatnich dniach chwyciła mnie opalenizna, niemalże równomiernie. Rozumiem, że mogę się dla kogoś wydawać atrakcyjna (choć raczej nie dla wielkiej grupy. Raz jakiś staruszek dał mi cukierka i powiedział, że powinnam zadbać o siebie. Trochę nie zrozumiałam, ale szanuję), jednakże są granice. A ten gość zwłaszcza nie powinien ich przekraczać. Przewróciłam oczami. Optimus uśmiechnął się do mnie. Być może chciał rozładować sytuację, ale ja nie miałam zamiaru tego tak zostawić - Wynoście się!
- Pójdziemy za jakąś chwilę. Teraz czekamy aż zrobią nam się frytki - Jaden wskazał ręką na piekarnik, a w nim tacę z krojonymi ziemniakami - Zostało jakieś dziesięć minut. Chyba tyle ze mną wytrzymasz... siostrzyczko?
Zacisnęłam dłonie w pięści, ale opamiętałam się. Uśmiechnęłam się bardzo sztucznie i przytaknęłam. Mógł mi się uruchomić nerwowy tik pod okiem. Nie dbam o to. Pokrótce westchnęłam cicho i zabrałam się za wykładanie produktów. Przeróżne warzywa, pieczarki, ser, makaron. Mieliśmy zrobić zapiekankę podobną do włoskiego dania lasagne. Podałam Optimusowi garnek i poprosiłam, by zalał go wodą do połowy. Wyjaśniłam, że to do ugotowania makaronu. Lider zapewne i tak nie miał pojęcia o czym mówię, jednakże o to także nie dbałam. Jaden i Rafael siedzieli w miarę cicho. Nie wsłuchiwałam się w ich rozmowy, w głowie obmyślałam plan jak sporządzić jedzenie. Obmyłam warzywa i zaczęłam je kroić. Jak to zwykle bywa, jedna z pieczarek poleciała na ziemię. Schyliłam się, by podnieść uciekiniera. Wtedy usłyszałam irytujące gwizdnięcie. Wyprostowałam się natychmiastowo i odwróciłam na pięcie w stronę gówniarzy. Rafael zaśmiał się obleśnie, a Jaden uznał, że jest kretynem, bo na mnie leci. Miał rację, aczkolwiek wiem, że usiłował mnie mocno obrazić.
- Jeszcze raz usłyszę coś takiego, a nie daruję ci... - warknęłam. Po chwili skierowałam wzrok na zarumienionego Optimusa - może tak poratuj? - zapytałam. Ten jednak nie palił się do pomocy.
- Selen, to ty w końcu jesteś wolna czy zajęta? - zapytał Rafael z bezczelnością w głosie.
- Nie powinno cię to interesować, ale zajęta! - krzyknęłam wskazując wolną ręką na stojącego obok mnie lidera. Ten przypomniał sobie wreszcie, że w tym domu uchodzimy za parę - z tym tutaj.
- Pocałujcie się - wyparował. Spojrzałam na niego jak na kretyna i musiałam ugryźć się w język, bo przez moje usta cisnęło się kilka nieodpowiednich słów na jego temat - boisz się? Więc to nie jest twój chłopak.
- Selen - Optimus jakby starał się mnie uspokoić. Ja jednak nie usłuchałam. Ruszyłam w stronę dzieciaka, który tak bardzo mnie wkurzył z ręką gotową do wymierzenia kuksańca. Lider jednak powstrzymał mnie silną ręką. Drugą chwycił moją twarz i pocałował. Spojrzałam na niego zaskoczona podczas, gdy on skupił się na czynności. Miał zamknięte oczy, a niebieskie pasemko opadło mu na czoło. Moja ręka, którą trzymał spoczęła na jego ramieniu. Trwaliśmy tak przez chwilę w akompaniamencie okrzyków "fuj", "no weźcie przestańcie", "ohyda" mojego brata, a także odgłosu piekarnika, który swoją drogą mógł zadzwonić nieco wcześniej. Nie musielibyśmy odgrywać tej całej szopki. Chłopaki podbiegli do piekarnika, po czym wydobyli z nich blachę z upieczonymi frytkami. Lider wciąż jednak nie odrywał się od moich ust. Jego ręka była zaciśnięta na mojej koszulce. Czułam jak jego oddech drażni mój policzek. Pachniał męsko i po prostu cudownie. Sprawił, że przez chwilę zapomniałam o irytujących gówniarzach stojących za nami. W końcu przerwaliśmy pocałunek. Spojrzałam w oczy lidera lekko zaskoczona, ale zapewne z wypiekami na twarzy. Czułam, że palę się z gorąca. Jestem wbrew pozorom nieśmiała. Przynajmniej w takich sytuacjach. Ostatni raz, prócz tych z Optimusem, całowałam się rok temu na jakiejś imprezie. Gość miał na imię Drake i nie był za ciekawym kandydatem na męża. Byliśmy na trzech randkach i podczas trzeciej rzucił mnie dla innej. Dobrze, że nic do niego nie czułam. W ostateczności machnęłam tylko ręką i pomyślałam, że to raczej kiepsko wyglądało. Moje życie jest bardzo zabawne, jak tak się przyjrzy z boku. Nie licząc tego, że polują na nas obcy z kosmosu. To już raczej dość dziwne. Niecodzienne, to na pewno.
- Trzeba... trzeba posolić makaron, który się gotuję - powiedziałam nie tracąc kontaktu wzrokowego z Optimusem. Ten przytaknął równe onieśmielony jak ja. Po chwili odetchnęłam widząc, jak mój brat i jego denerwujący kolega wychodzą z pomieszczenia, w którym staliśmy. Chwyciłam trochę soli w palce i wsypałam do garnka, w którym woda z płatami makaronu przypominającego długie prostokąty zaczynała wrzeć. Poprosiłam Optimusa, by pomógł mi kroić warzywa. Ten jednak zaczął się wykręcać. Nie podarowałam mu jednak. Z jego pomocą cukinia, papryka, cebula oraz pieczarki były pokrojone bardzo szybko. Odcedziłam makaron i zalałam zimną wodą. Po chwili oddzieliłam pasy makaronu, by były osobno. Przyłapałam lidera na podjadaniu sera, który wcześniej pokroiłam. Zganiłam go twierdząc, że nie wystarczy do kolacji. Posłuchał i odłożył garść produktu niezbędnego do zrobienia dania. Pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Jesteś aż tak głodny? - zapytałam - kolacja dopiero za godzinę.
- Nie tak bardzo - odparł, a po chwili pomógł mi układać składniki w specjalnej misce do pieczenia. Najpierw jeden płat makaronu, potem warzywa, szynka, sos, ser, znowu makaron, wcześniej wymienione składniki i raz jeszcze makaron. Całość przykryliśmy dodatkową warstwą sosu beszamelowego i sera. - Wygląda smacznie - skwitował Optimus.
- I zapewne będzie - powiedziałam z uśmiechem - te składniki do siebie pasują, w dodatku, każde z osobna są smaczne, tak więc razem tworzą...
- Idealne połączenie - skończył za mnie, a jego ręka zacisnęła się mocniej na moich plecach. Przytaknęłam.
- Teraz wstawimy nasze dzieło do piekarnika i będziemy czekać aż będzie gotowe. Co chciałbyś robić? Napijesz się czegoś, czy może obejrzymy telewizję?
Optimus myślał przez chwilę. Zabrałam się za wsadzanie dania do piekarnika.
- W zasadzie to muszę coś jeszcze załatwić - powiedział nagle, przerywając ciszę - wrócę za jakąś chwilę, dobrze?
- No w porządku, ale o co chodzi? - zapytałam nie rozumiejąc jego pośpiechu. Ledwo zdążyłam wrócić do pozycji stojącej, podczas, gdy wsadzałam do piekarnika kolację, a ten już ubierał buty z zamyśloną miną.
- Nie istotne - zbył mnie szybko. Wiedząc, że już nic nie powie, uścisnęłam go szybko i spoglądałam jak znika w lesie. O co mu chodziło? Cóż, być może się nie dowiem. A może już nie długo? Pokręciłam głową i ustawiłam czas na piekarniku. Zadzwoni, gdy potrawa będzie gotowa. Tym czasem postanowiłam zagospodarować mój wolny czas. Jaden wraz z kumplem grali w gry u niego w pokoju. Wnioskowałam po odgłosach jakiejś strzelaniny. Jejku, jak ja dawno nie grałam w jakąś nawalankę. Brakowało mi starego komputera i Assassins Creed. Na laptopie płyta z grą nie chce mi odpalić, a tam działało wszystko. Być może jeszcze kiedyś pogram. Może nawet z którymś z moich nowych przyjaciół? Olśniło mnie. Przecież w salonie jest konsola... Jaden na pewno ma u siebie moją ulubioną grę. Być może mi ją da. Byłoby cudownie, gdybym mogła się trochę rozerwać. Zrobiłam to. Weszłam do jaskini lwa i odważyłam się zadać mu pytanie. Próbowałam być miła, normalnie wzięłabym stos płyt i wyszła. Jaden postanowił pozbyć się mnie szybko, pochłonięty grą. Wyginał się na prawo i lewo z wywalonym jęzorem, podobnie jak Rafael. Tak więc pozwolił mi poszperać w płytach i wziąć jedną z nich. Wzięłam tę, na której mi zależało i pospiesznie wyszłam z pokoju. Było tam duszno i po prostu okropnie. Nie dziwiło mnie to. Jaden także nie przepada za moim pokojem. Położyłam płytę na stoliku w salonie, a sama pobiegłam wziąć prysznic. Kąpałam się dzisiaj w brudnej rzece, tak więc wolałam się odświeżyć. No więc zdjęłam ubrania i położyłam je na szafce obok. Upewniłam się, że drzwi do domu są otwarte, na wypadek, gdyby lider przyszedł szybciej. Chwilę potem wskoczyłam pod prysznic. Gdy poczułam chłód wody, która ochlapała moje ciało westchnęłam z ulgą. Kąpiel nie trwała długo. Jak później obliczyłam, byłam w łazience przez niecałe dwadzieścia minut. Posmarowałam ciało aromatycznym masełkiem, które miało nadać mu jędrność. Zapewne tak nie będzie. Reklamy są zakłamane. Założyłam bieliznę i okryłam ciało szlafrokiem. Resztę ubrań, które leżały na szafce wrzuciłam do kosza na brudy. Postanowiłam, że założę nowe, gdy w moją skórę wsiąknie masełko. Udałam się do salonu, gdzie włączyłam grę. Minęło kilka chwil zanim włączyła się rozgrywka. Przypomniałam sobie jak działa konsola i wcisnęłam play.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro