Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25: Ta zniewaga krwi wymaga

(Sideways)


- Jedna kostka??!! Zostawili nam jedną kostkę??!!

Mój pan znowu w gniewie zaczął rzucać Starscreamem na prawo i lewo. Robi tak zawsze, gdy coś mu nie wyjdzie, a ta ofiara Scream zawsze jest pod ręką. Swoją drogą, nie rozumiem dla czego zawsze daje się zlać? No trudno. Staliśmy przy rzece w postaci robotów. Long Haul stał obok nas, a w ręku trzymał pojedynczą sztukę energonu. Nikt z nas nie był zadowolony. Jedna kostka starcza ledwie na nas czterech - i nie daje pełnej energii. Potrzebujemy znacznie więcej sześcianów, by nasza armia przetrwała.

- Na pewno jeszcze znajdziemy więcej, jak nie w rzece, to gdzie indziej – albo Starscream wierzył w niemożliwe, albo starał się po prostu udobruchać Megatrona.

- Jak?!! Oni zawsze są lepsi! Zawsze!!

- Trzeba uderzyć w ich słabości – westchnąłem znudzony. Przykułem wzrok mojego pana.

- Co masz na myśli ? – jego wyraz twarzy nie wyglądał jakby miał mnie pochwalić. Albo powiem coś sensownego, albo podzielę los kozła ofiarnego, jak Starscream.

- No, wasza ekscelencjo, jak widzisz liczy się osłabienie innych. Oni zagrali na podobnej taktyce, ale użyli siły, my uderzymy w psychikę naszych wrogów.

- Dalej! – nakazał.

- Proponuję obserwować autoboty i dowiedzieć się co cenią najbardziej. A potem pogrozić, postraszyć, takie tam. Uderzyć w ich czuły punkt abyśmy mieli przewagę, mogli dostać czego chcemy.

- Lub... możemy użyć tej słabości by zabrać to co nasze... - mój pan zamyślił się.

-Naturalnie, rzecz jasna – mamrotałem.

- Pożałują tego, że z nami zadarli! – wykrzyczał Starscream i ukląkł przed Megatronem.

- Ale trzeba się zemścić na wiele możliwych sposobów. W końcu wypowiemy im wojnę, zwyciężymy ją, bo jesteśmy lepsi! Będą słabi to dobijemy ich siłą – wrzeszczał mój lord.

- Zaiste! – krzyknąłem.

- Dobrze mówiłeś Sideways, należy ci się najwięcej energii z naszej małej kostki... - Megatron uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem. Spojrzałem na Long Haula, który przyglądał się sześcianowi. Potem na Starscreama, który niepewnie wstał z klęczek. To właśnie my mamy pokonać autoboty? Nie wątpiłem w naszą siłę od dawna, ale ostatnio ciągle przegrywamy. To staje się uciążliwe. Porażka nie powinna wchodzić w grę skoro mamy władać światem.

- Decepticony odwrót! Wracamy do bazy, będziemy trenować. Czas obudzić BoneCrushera... - Megatron zaśmiał się tajemniczo co nie wróżyło nic dobrego. Przynajmniej nie dla nich. Obudzić Bonea? Kiepsko.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro