Chapter 35
- Nie sądzę, żeby zapomniał - próbowałam uspokoić Marcela.
- A jeżeli tak?
- Nie, dam sobie rękę uciąć, że zaraz się tu pojawi.
I miałam rację. Harry szedł w naszą stronę trzymając małą dziewczynkę za rękę. Mała szła chwiejnym krokiem uśmiechając się.
- Cześć - powiedział Harry stojąc już przy nas i biorąc córkę na ręce.
- Tato, dlaczego on wygląda jak ty? - wysepleniła.
- Ponieważ to mój brat bliźniak, kochanie.
- Ja też chcę bliźniaka, tato!
- Ale słonko, tak się nie da. Wujek Marcel urodził się w tym samym czasie co ja wiesz, mamy urodziny w ten sam dzień. A ty jesteś jedyna i niepowtarzalna, kochanie.
Oni byli tacy uroczy. Nie sądziłam, że Harry może mieć taką kochaną część siebie. A jego córeczka była tak podobna do niego. Miała brązowe kręcone włosy, zielone oczy i dołeczki w policzkach, kiedy uśmiechała się do taty.
- Kochanie, poznaj wujka Marcela i ciocię Catalayę.
- Wystarczy Cat - uśmiechnęłam się do małej.
- Jak kotek? - zapytała machając rękoma w moją stronę.
- Tak kochanie, jak kotek - powiedział Harry całując ją w policzek i patrząc na mnie uwodzicielskim wzrokiem, na co zaczerwieniłam się. Marcel posłał w kierunku brata zabójcze spojrzenie. Dosłownie zobaczyłam pioruny ciskające z jego oczu w stronę Harry'ego.
- To przejdźmy do rzeczy. Ja i Diana możemy polecieć do was na jakiś czas, ale najpierw muszę załatwić parę spraw tutaj. Paszporty i inne takie. Nie wiem ile mi to zajmie, bo przecież jestem martwy, ale w każdym razie postaram się zrobić co w mojej mocy.
- Możemy ci pomóc - zaczął Marcel.
- Ale jak? Stworzysz mi fałszywą tożsamość w parę dni? No bo tyle przecież wam zostało do powrotu do domu - powiedział przekazując córkę w moje ręce, ponieważ ta zaczęła krzyczeć, że chce do Cat.
- Nie wiem jeszcze, ale coś wykombinujemy bracie. Obiecuję.
- Dzięki stary...
✖️✖️✖️✖️✖️
Przepraszam, że takie opóźnienie kurczę. tracę wenę i jestem w liceum plastycznym, więc mam zapierdol 24/7 :(
JMSster 💓💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro