Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjazd do Poznania

Wczorajszy dzień... Sam nie wiem, czy był dobry, czy zły. Mój wujek jechał z babcią do Poznania do lekarza i babcia postanowiła zabrać mnie ze sobą.

Podróż do Poznania pociągiem. Nie było najgorzej, choć od rana byłem zdenerwowany, więc zachowanie mojego wujka denerwowało mnie pięć razy bardziej. Poza tym było w sumie spokojnie.

Gdy dojechaliśmy na miejsce chodziliśmy po mieście i zaglądaliśmy do różnych księgarni. Kupiłem parę książek, choć muszę przyznać, że jakbym miał kasę to wykupiłbym pół księgarni. Zachowanie wujka, tj. klepanie w tyłek dla zabawy oraz słyszenie pięć razy na minutę tekstów pod tytułem „moja droga" „misia" kochana" „moja wnusia" „zdrobnienie deadname" i żeńskie zaimki..to wszystko w chuj raniło.

Plusem była wizyta w pewnej księgarni. Wszedłem tam oniemiały. Półki z książkami, mangami i komiksami po sam sufit, długi stół na środku pomieszczenia również zawalony książkami i wszędzie różne kartony i stosy. To uczucie, gdy przechadzałem się po pomieszczeniu, wdychając zapach starych książek jak i świeżej farby drukarskiej było piękne. Przez chwilę zapomniałem o wszystkich problemach. Liczyło się tylko tu i teraz. Rozglądałem się wokół z dziecinnym zachwytem i zainteresowaniem.

Kolejny minus? Powrót z powrotem do Gorzowa. Rozwrzeszczane ukraińskie kaszojady i rozkręcona na maksa klimatyzacja mnie wykończyły. Zasnąłem na trochę, a jak się obudziłem czułem się okropnie. Wszystko mnie bolało łącznie z głową i wszystkimi mięśniami a głową ledwo mogłem ruszać. Koszmar.

Gdy już byłem w domu i pisałem z moim chłopakiem byłem autentycznie zrozpaczony. Nie chcę, by coś sobie zrobił. Boję się, że on mnie zostawi. Cholernie się tego boję. Obiecałem sobie, że się nie zabiję, w końcu obiecałem mu wspólną przyszłość. Jednak przerażenie ogarnia mnie na myśl o tym, że mógłby coś sobie zrobić.

Najgorzej było, gdy siedziałem już w swoim pokoju i zmusiłem się do zgaszenia światła. Ogarnął mnie lęk. Szybko otuliłem się kołdrą i zamknąłem oczy. Cholernie się bałem. Wciąż powtarzałem sobie, że tego nie ma, że jestem bezpieczny. Ale te cholerne szepty nie dawały mi spokoju. Odwróciłem głowę i wtedy znów ich zobaczyłem. Ogarnęło mnie przerażenie. Tak strasznie się bałem... W końcu podjąłem decyzję. Wyciągnąłem zza bluzki łańcuszek z żyletką i przyłożyłem ją do brzucha. Ból mnie otrzeźwił. Wszystko zniknęło, zostały tylko szepty. Rany były głębokie, ból duży, krwi było mnóstwo. Ale pomogło mi to. Poczułem się lepiej.

Do następnego,

~Kami


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro