16
(uwaga bo trudny rozdział)
Gdy dotarłem pod drzwi domu Jungkooka, nie zapukałem od razu. Najpierw wziąłem głęboki oddech, przyklepałem włosy i sprawdziłem oddech, a kiedy upewniłem się, że wszystko w porządku, nieśmiało zapukałem. Musiałem czekać kilkanaście sekund, które wydawały mi się dłużyć w nieskończoność, aż Kook otworzy. Widząc go przed sobą, nie wiedziałem, co powiedzieć. Otworzyłem usta, jednak żaden dźwięk się z nich nie wydobył. Chłopak zlustrował mnie wzrokiem, by po chwili obdarzyć uśmiechem. Wydawało mi się, że widzę wesołe iskierki w jego oczach. Uczucie déjà vu pojawiło się zupełnie niespodziewanie, a ja pomyślałem, że brakuje nam tylko deszczu do powtórzenia sceny z października.
Sam Jungkook wyglądał na zmęczonego. Miał wory pod oczami, jakby dawno nie spał, lekko zapadnięte policzki i spiechrzchnięte usta. Zrobiło mi się przykro, że jego stan jest spowodowany mną. Chciałem go naprawić, żeby wrócił do siebie, chociaż ja pewnie też nie wyglądałem lepiej.
- Cześć, starszaku - przywitał się cicho, wywołując u mnie palpitacje serca.
- Cześć, dzieciaku - odpowiedziałem rutynowo, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Znów zapadła cisza. Nie niezręczna, nieprzyjemna, którą chce się jak najszybciej przerwać. Nasza cisza była czymś, czym można się delektować, pełna niedomówień i tęsknoty, ale wciąż dobra.
- No chodź - odezwał się Jungkook, zapraszając mnie do siebie gestem ręki. Zacisnąłem pięści, starając się kontrolować. Nie mogłem przecież rzucić się na niego na wejściu, bo by się jeszcze zraził. Trzeba było poczekać na odpowiedni moment, jak przystało na gentlemana.
Niestety, nie należę do osób z silną wolą, dlatego kiedy tylko przekroczyłem próg domu, objąłem twarz mojego Kooka i ucałowałem jego wargi.
Dzieciak wydawał się być zaskoczony takim obrotem spraw, ale nie odsunął mnie od siebie. Chwilę stał bezczynnie, aż wreszcie także zaczął oddawać pocałunek. Był jednak zbyt wolny w swoich działaniach, nie mogąc nadążyć za narzuconym przeze mnie tempem, co wydawało się tak nieporadne, że wywołało u mnie chichot. Jungkook odsunął się zaskoczony, a moment później dołączył do mnie. Położyłem ręce na biodrach, przyglądając się rozbawionemu chłopakowi.
- No co? - zapytał, opanowując się.
- No nic - odparłem z uśmiechem, wymijając go i wchodząc do kuchni. Tęskniłem za tym miejscem. Jego dom znałem jak własną kieszeń przez ilość razy, jaką tu przebywałem. Czułem się tu jak u siebie i nie miałem żadnych zahamowań. Wziąłem z lodówki mleko, nalałem do dwóch szklanek i zaniosłem do salonu. Jungkook podreptał za mną bez słowa. - Pogadamy?
- Tak, chyba nie ma innej możliwości - usłyszałem stłumiony głos przyjaciela. Odwróciłem się, by zobaczyć go leżącego na kanapie z twarzą wtuloną w poduszkę. Pod wpływem chwili zrobiłem coś kompletnie
spontanicznego: usiadłem na jego udach, a potem położyłem się na nim całym ciałem.
- Masz wygodne plecy - stwierdziłem, wodząc nosem po karku chłopaka. Cichy pomruk zadowolenia wydobył się z jego ust, dlatego kontynuowałem swoje działania.
- Tae? - przerwał Jungkook. - Dokończymy później, ok? Najpierw musimy sobie wyjaśnić kilka spraw.
Jęk zawodu wydobył się z moich ust, jednak posłusznie zszedłem z Jeona i zająłem miejsce po drugiej stronie kanapy.
- Od razu mówię, że przepraszam za moje zachowanie i nie będę zdziwiony, jeśli po tym, co zaraz powiem, znienawidzisz mnie - zaczął niepewnie dzieciak. - Mogę mówić?
Skinąłem głową, dając mu znak, żeby zacząć. W międzyczasie wziąłem do ręki kubek z mlekiem.
- Tak naprawdę nie chciałem żadnej przerwy - wyznał. - Od dawna jestem w tobie zakochany i zrozumiałem to dość niedawno, ale było trochę za późno. Zostałem... zmuszony, bo tak brzmiała umowa.
- Jaka umowa? - zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc niczego.
- Założyłem się z Hoseokiem, że się we mnie zakochasz do końca roku i zerwiesz z Yooną - wyznał szczerze na jednym oddechu, momentalnie łamiąc mi serce.
Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Byłem tylko zakładem. Wszystko, co robił Jungkook, było dla zakładu.
- Podszedł do mnie pierwszego dnia szkoły, mówiąc, że jesteś w moim typie i muszę mu pomóc - zaczął, nie spoglądając na mnie. Miałem sprawić, że się we mnie zakochasz, bo Hobi wiedział, że Yoona cię zdradza, ale nie umiał ci o tym powiedzieć. Uznał więc, że będziesz mój do końca roku. Jeśli tak się stanie, zapłaci mi, a jeśli nie, niczego nie oczekuje w zamian. Musiałem skorzystać, tylko głupi by nie skorzystał. Potrzebowałem kasy, żeby móc spłacić dom, a Hoseok oferował naprawdę sporo. Z początku brałem to tylko pod względem finansowym, ale po pewnym czasie to się zmieniło i dosłownie wyczekiwałem na nasze spotkania, zacząłem tęsknić. Stało się tak, jak zakładał Hobi - zakochałeś się, Yoona cię rzuciła. Miałem cię zostawić pod pretekstem poznania nowej osoby, ale ciężko mi było się rozstać, więc brnąłem w to jeszcze bardziej. Nie umiałem cię powstrzymać przed mówieniem chłopakom o nas, nie miałem też możliwości kontaktowania się z Hoseokiem, dlatego reszta się dowiedziała. Musiałem cię przygarnąć, żeby chociaż zachować zasady moralności. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że polubiłem cię na poważnie, a z niewinnego zakładu zrobił się rokujący związek. Niestety, ani Hobi, ani ja nie przewidzieliśmy zachowania Namjoona. Cierpiałeś, płakałeś i nic nie zwiastowało poprawy sytuacji, więc podjęliśmy we dwójkę decyzję o kompletnym zerwaniu mojego kontaktu z tobą. Dopiero po kilku miesiącach zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo cię skrzywdziliśmy i uznaliśmy, że powinieneś znać całą prawdę. Gdyby tylko Hoseok w normalny sposób powiedział ci o zdradach Yoony, nie odwalalibyśmy całej tej szopki. Nie wiem, czy jest sens przepraszać, bo jakieś puste słowa tego nie naprawią, ale wiedz, że cholernie żałuję, jak się wszystko potoczyło. Przepraszam, Taehyung - zakończył Jungkook, zaciskając usta w cienką kreskę.
Czułem się, jakby ktoś wbił mi nóż w serce, przebił je na wylot, a potem zaczął przekręcać w różne strony, rozrywając je od środka. Czułem się, jakby przejechało po mnie kilkanaście wielkich tirów załadowanych czymś ciężkim, miażdżąc moje wnętrzności bez skrupółów. Czułem się, jakbym został wrzucony do wrzącej wody, parząc sobie skórę. Nawet te wszystkie określenia nie oddawały tamtejszego stanu. Byłem rozczarowany, rozbity, zawiedziony i zraniony jednocześnie. Chciałem umrzeć, zniknąć, przestać oddychać albo chociaż zapaść się pod ziemię. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy popisałem się naiwnością i idiotyzmem.
- A ja myślałem, że naprawdę się lubimy - wyszeptałem drżąco. Oczy zaszły mi łzami, jednak nie pofatygowałem się, by je zetrzeć, zanim zmoczą mi policzki.
- Bo lubimy! Tae, lubię cię jak nikogo innego, przysięgam! - zapewnił szybko Jungkook. Nie mogłem dłużej przebywać z nim w pokoju, dusiłem się. - Bądź ze mną, obiecuję, że to naprawię!
- Żartujesz sobie? - zaśmiałem się nieco histerycznie. - Nienawidzę cię nawet bardziej od Yoony, nienawidzę cię za wszystko, co mi zrobiłeś i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, a ty mi wyjeżdżasz z jakimś byciem razem? - powiedziałem.
- Całkowicie rozumiem twoją decyzję i ci się nie dziwię, ale błagam, daj mi drugą szansę - poprosił, łapiąc moje ręce. Wyglądał równie pięknie, co zawsze, nawet będąc zapłakanym.
- Nie dotykaj mnie - zacisnąłem zęby, wyrywając się z jego uścisku. Nie starałem się nawet zatrzymać płaczu.
- Proszę, Taehyung...
- Trochę za późno na to wszystko - odetchnąłem. Samo patrzenie na niego sprawiało mi niewyobrażalny ból.
- Nie wiedziałem, że się w tobie zakocham! - próbował się jeszcze bronić.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - oznajmiłem, wstając. - Nienawidzę cię, więc mnie zostaw. Daj mi zapomnieć, tobie też to radzę.
- Nie chcę o niczym zapominać! Kocham cię przecież - wyszeptał, odbierając mi po raz kolejny zdolność oddychania. Kocha mnie, powtórzyłem. W głowie mi huczało i najchętniej przytuliłbym się do Jungkooka i wymazał z pamięci cały dzisiejszy dzień. Mimo to powiedziałem tylko ciche "daj mi spokój" i wstałem. Kook nie ukrywał swoich łez, patrzył na mnie całkowicie rozbity i zrozpaczony. Otarłem policzki, spoglądając na niego po raz ostatni, by po chwili opuścić jego dom z nadzieją, że nigdy więcej go nie spotkam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro