Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Po otrzymaniu zamówienia, Camila jadła w milczeniu i obserwowała, jak jej przyjaciółki rozmawiają i przegryzają posiłek. Lauren zauważyła, że dziewczyna była bardzo cicha. Ledwie dotknęła jedzenia. Siedziała bezpośrednio naprzeciwko niej. Zielonooka przechyliła głowę, spoglądając na nią. Camila podniosła wzrok i zobaczyła, że ciemnowłosa się do niej uśmiechała.

- Co? - zapytała cicho.

- Nic - odpowiedziała Lauren, kręcąc głową, niezmiennie z uśmiechem na twarzy.

Camila zarumieniła się wściekle i spuściła głowę w dół. Gdy dziewczyny zjadły, wstały i ruszyły w stronę parkingu.

- Dinah i ja pójdziemy do mojego domu. Będziemy tańczyć do hitów Beyoncé - oznajmiła Normani.

Lauren zachichotała.

- Pasuję - odparła Ally.

- Ja też - dodała Camila.

- Tak, ja też będę już wracać - wtrąciła Lauren.

- Okej. Do zobaczenia w poniedziałek.

- Hej, Mani, mogę z tobą pojechać? - zapytała Ally.

- Jasne.

Lauren przytuliła Normani na pożegnanie. Zrobiła to samo z Dinah i Ally. Zaczekała aż reszta dziewczyn wsiądzie do samochodu Normani i odjedzie. Spojrzała na Camilę i uśmiechnęła się.

- Mogę podwieźć cię do domu?

Nie kwestionując propozycji, Camila zgodziła się. Lauren zawiozła ją do domu i zaprowadziła pod same drzwi.

- Dobrze się dzisiaj bawiłam, pomimo tego wszystkiego, co się dzisiaj wydarzyło - powiedziała Camila.

- Słyszałam o tym - odpowiedziała Lauren.

- Przykro mi, że nie było mnie tam dla ciebie.

- Jesteś teraz, Lo. I tylko to się liczy.

- Lo? - zapytała Lauren, a uśmiech wpłynął na jej twarz.

Camila zarumieniła się i odwróciła wzrok.

- Tak. Coś jak Lolo?

- Podoba mi się.

- Dobranoc, Camz.

- Dobranoc, Lolo - odpowiedziała Camila nieśmiało.

Lauren przyciągnęła ją i przytuliła do siebie. Jako że była niższa, brunetka oparła głowę na ramieniu zielonookiej i uścisnęła ją.

- Nie jesteś sama, Camz.

- Nigdy nie będziesz.

Camila pokiwała głową, po czym odsunęła się.

- Prześpij się, dobrze?

Brązowooka obdarzyła ją niewielkim uśmiechem, zanim weszła do domu. Lauren odwróciła się i wróciła do samochodu.

Camila przeszła przez drzwi i natychmiast została powitana przez jej młodszą siostrę, Sofię Cabello. Uklękła i uśmiechnęła się.

- Cześć, Sofi - przywitała się. - Nie powinnaś już spać?

- Chciałam zaczekać, aż wrócisz - odpowiedziała dziewczynka.

- Aw - Camila objęła ramieniem ośmiolatkę.

- Camila - usłyszała, gdy się odsunęła. Podniosła wzrok i zobaczyła zbliżającą się do nich matkę. Sofi pobiegła na górę po schodach, a brunetka wstała.

- Spóźniłaś się.

- Wiem, ale byłam na meczu w szkole. Mamo, mówiłam ci - odparła.

- Powinnaś wrócić zaraz, gdy tylko się skończył - powiedziała Sinu.

- Najpierw postanowiłyśmy coś zjeść.

- My?

- Tak. Ja, Dinah, Lauren, Normani, nawet Ally tam była.

- Nie lubię twoich nowych przyjaciół. Nie są dla ciebie dobrzy.

- Mówisz poważnie? - zapytała Camila, poczuła, jak krew gotuje się w jej wnętrzu.

- Są dla mnie dobrzy, mamo. Nie spotkałam wielu ludzi, których naprawdę obchodzi moje życie.

- Masz szlaban.

- Że co?! - krzyknęła Camila. - Co zrobiłam źle? Zawsze cię słuchałam!

Ignorując słowa córki, Sinu kontynuowała:

- Nie wolno ci wychodzić z domu, z wyjątkiem do szkoły. Wracaj od razu po zajęciach. Nikt nie ma prawa tu przychodzić. Zero telewizora i telefonu. Możesz korzystać z laptopa tylko po to, by odrabiać prace domowe.

- Nienawidzę cię - mruknęła Camila.

- Co to miało znaczyć?

- Nienawidzę. Cię - powtórzyła głośniej.

- Marsz do swojego pokoju! - zażądała Sinu.

- Chętnie! - odkrzyknęła dziewczyna, biegnąc po schodach na górę i zatrzaskując za sobą drzwi. Zamknęła je na klucz, weszła na łóżko i zawyła w poduszkę. Płakała tak długo, że już dłużej nie mogła, a kiedy tak się stało, poczuła się drętwo. Wstała, zdjęła buty i weszła do łazienki. Wyjęła żyletkę i zsunęła się na podłogę, oparta o ścianę. Wpatrywała się w przedmiot w jej dłoni. Podwinęła długie rękawy i spojrzała na swój nadgarstek. Posiadał kilka starych blizn, a każda była głębsza od poprzedniej. Camila zerknęła na żyletkę i zobaczyła, że jej dłoń drży. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu, opierając się o ścianę, a łza spłynęła po jej policzku. Oddech miała płytki i nierówny, a serce szybko biło w jej piersi. Camila wzięła głęboki wdech i wstrzymała go, robiąc kreskę przechodzącą przez nadgarstek. Nie była mocno głęboka, ale wciąż bolała. Wypuściła powietrze, a krew spłynęła na płytki. Oddychała szybko i zamknęła oczy, pozwalając łzom płynąć, tak samo jak i krwi.

Następnego dnia, Lauren i Dinah podeszły do drzwi frontowych państwa Cabello i zapukały. Otworzył im mężczyzna z uśmiechem na twarzy.

- Dobrze cię widzieć, Dinah. A ty musisz być Lauren.

- Cześć?

- Jestem Alejandro. Tata Camili - przedstawił się.

- Och, miło mi pana poznać - odpowiedziała Lauren.

- Mila jest w domu? - zapytała Dinah.

- Tak, jest.

- Możemy ją zobaczyć? - wtrąciła zielonooka.

- Niestety, ale mama dała jej szlaban.

- Co? Dlaczego?

- Też chciałbym wiedzieć.

- Pozwoliłbym wam ją zobaczyć, ale moja żona jest w domu - dodał Alejandro.

- Rozumiemy - odpowiedziała blondynka.

- Ale wszystko z nią w porządku?

Alejandro spojrzał na Lauren, później na Dinah.

- Co się stało?

- Znalazłem ją w łazience z krwawiącym nadgarstkiem. Na szczęście rany nie były zbyt głębokie, więc zabandażowałem je i zaniosłem ją do łóżka - wyjaśnił mężczyzna.

- Wyjdzie z tego? - zapytała Lauren.

- Mam nadzieję. Odmawia rozmowy i nie chce wychodzić ze swojego pokoju.

- Muszę ją zobaczyć. Proszę - błagała.

- Jej mama zabrała jej telefon, ale ma jeszcze laptopa.

- Dziękujemy, panie Cabello.

- Miłego dnia wam obu - powiedział Alejandro, a później zamknął drzwi.

- Kto to był? - zapytała Sinu, gdy jej mąż wrócił do kuchni.

- Jacyś ludzie chcieli coś sprzedać. Powiedziałem, że nie jesteśmy zainteresowani.

- Och, w porządku.

Camila siedziała na łóżku i błyskawicznie pisała na laptopie, pomimo zranionego nadgarstka. Miała na sobie założone swoje słuchawki douszne i słuchała muzyki, gdy przyszło do niej połączenie ze Skype'a. Był to czat wideo. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale weszła w niego. Cała jej twarz rozjaśniła się, gdy ujrzała Lauren w rogu ekranu.

- Cześć - przywitała się zielonooka.

- Jak mnie znalazłaś? - zapytała Camila, jej głos się zachrypnął.

Lauren uśmiechnęła się, gdy brunetka usłyszała donośny głos. Zobaczyła, jak Dinah macha do niej z drugiego końca pokoju, po czym zniknęła z pola widzenia.

- Przyszłyśmy do ciebie i spotkałyśmy twojego tatę - wyjaśniła Lauren. - Miły facet.

- Oh, tak.

- Powiedział mi, co się stało, Camz - powiedziała poważnie.

- Lauren, proszę. Odpuść sobie.

- Nie odpuszczę. Mogłaś umrzeć!

- Może tak byłoby najlepiej - wymamrotała Camila.

- Nie! Nigdy więcej tak nie myśl, Camz. Są tu ludzie, którzy cię kochają i byliby całkowicie załamani, gdybyś umarła.

- Na przykład kto?

- Na przykład... Dinah? Normani? Ally?

- Ty?

- To w ogóle jest pytanie? - zapytała Lauren. - Camz, wiem, że to trudne, ale musisz dalej walczyć. Jeśli nie dla mnie, rób to dla siebie.

Zanim Camila zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, usłyszała, jak drzwi się otwierają. Szybko otworzyła dokumenty, żeby ukryć czat, na wypadek, gdyby to była jej matka. Na szczęście w progu stanęła jej siostra.

- Sofi, co tutaj robisz? - zapytała łagodnie.

- Tęskniłam za tobą - odpowiedziała dziewczynka.

Camila uśmiechnęła się czule. Kazała Sofi podejść bliżej. Dziewczynka zamknęła za sobą drzwi, wczołgała się na łóżko i wtuliła się w nią.

- Co robisz, Kaki? - zapytała, wpatrując się w ekran monitora.

- Cóż, pisałam, ale później skończyłam, by z kimś porozmawiać. Chcesz ich poznać?

Sofi pokiwała głową. Camila zminimalizowała karty z dokumentami i otworzyła okienko Skype'a. Zobaczyła uśmiechniętą Lauren ze łzami w oczach.

- Płaczesz? - zapytała.

- Nic na to nie poradzę. Jesteś taka urocza ze swoją siostrą.

Camila uśmiechnęła się, czując, że się rumieni.

- Um, Lauren, to moja siostra, Sofia Cabello. Mówię na nią Sofi.

- Cześć, Sofi. Jestem Lauren - powiedziała do młodszej dziewczynki.

- Hej, Lauren - odpowiedziała Sofi.

- Hej - uśmiech Lauren poszerzył się. - Jesteś taka urocza!

- Dziękuję - podziękowała mała nieśmiało.

Camila uśmiechnęła się. Jej uśmiech zniknął, gdy tylko usłyszała, jak jej matka woła ją z dołu. Lauren zbladł również, kiedy zobaczyła, jak Sofi mocno przytulała się do siostry.

- Camz...

Camila spojrzała na Sofi.

- Może pójdziesz do swojego pokoju?

- Kaki - zaczęła dziewczynka.

- Idź, Sofi.

Sofi niechętnie odsunęła się od siostry, wstała z łóżka i ruszyła do swojego pokoju. Camila wróciła wzrokiem na ekran.

- Camila...

- Lauren, muszę już iść.

- Camila, zaczekaj!

- Przepraszam - po tych słowach dziewczyna zakończyła połączenie, a drzwi się otworzyły.

- Co robisz? - zapytała Sinu.

- Ja... Piszę - odpowiedziała Camila.

Sinu obróciła laptopa i zobaczyła otwarty dokument z kilkoma tysiącami słów. Spojrzała na córkę i zwróciła urządzenie.

- Nad czym pracujesz?

- Jeszcze nie jestem pewna.

- Kolacja o siódmej.

- Nie jestem głodna - mruknęła Camila.

- Więc głoduj - wysyczała Sinu, zanim wyszła z pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Camila zamknęła oczy, przygryzając dolną wargę, aby przestała drżeć. Wzięła głęboki oddech, by się uspokoić, ale łzy nie mogły przestać wypływać z jej oczu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro