Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Bliskie spotkania

Peter po skończonych lekcjach chciał odprowadzić przyjaciela, chociaż kawałek, mimo że miał jeszcze dodatkowe zajęcia. Od razu, gdy opuścił budynek, zauważył auto Starka. Teraz już wiedział, o czym zapomniał powiedzieć rano przed wyjściem. Popędził od razu do samochodu.

-Przepraszam, ale miałem tyle na głowie, że zapomniałem napisać, że mam te dodatkowe z fizyki. Może Pan przyjechać za godzinę? Albo nie. Wrócę sam. - zmienił szybko zdanie.

-Dobrze to wróć po zajęciach. A po co zostajesz na zajęciach z fizyki po lekcjach? To raczej nie jest problematyczny przedmiot. - zdziwił się trochę Tony.

-Ale dla innych jest. Miałem pomagać takiemu jednemu z mojej klasy. - mówiąc to, trochę się zmieszał i nie uszło to uwadze Starka.

-Ale? - zapytał, od razu chcąc dowiedzieć się więcej.

-Co, co ale? - zdziwił się chłopak.

-Takiemu jednemu, a co z nim nie tak?

-Czemu ma być coś nie tak? Wcale nie jest nie tak. Jest nawet bardzo na tak... To znaczy, nic z nim nie jest, a co ma pan na myśli? - zakręcił się nastolatek.

-Nie, już nic. - zrezygnował, widząc, że Peter w moment poczerwieniał na twarzy.

Chciał jeszcze zapytać o jego plany na później, ale jego uwagę przykuła rozróba w tle. Lekcje w szkole w większości się skończyły dlatego spora grupka uczniów opuszczała budynek. Jeden z chłopaków, który znacznie przewyższał innych, ciągał młodszego gdzieś na bok z grupką kolegów. Nim ktokolwiek zdążył coś zauważyć, zrobiła się z tego niezła bójka, która oczywiście skończyła "zwycięstwem" większego. Takie sytuacje się zdarzają, bo jak by nie patrzeć to szkoła, ale Stark jakoś bardziej się skupił na Peterze stojącym obok. Chłopak wpatrywał się w buntownika, ale trudno było określić czy z zachwytem, czy wręcz przeciwnie.

-To dla niego te korepetycje? - zapytał miliarder.

-Taaak. Obiecałem nauczycielowi, że pomogę mu zdać z fizyki, żeby nie wywali go z drużyny. Więc się postaram. O ile nie skończę tak jak teraz jego cel. To znaczy pewnie nie, bo on woli zdać, żeby móc dalej grać. - wyjaśnił na szybko.

-Okay, rozumiem. To powodzenia w takim razie. Jakby zaczął mordować to mnie poinformuj. - dodał, wsiadając do auta.

-Mam nadzieję, że nie będzie źle. - uśmiechnął się Peter i popędził do szkoły, gdy Stark odjechał.

Zgarnął z szafki i powędrował do klasy. Nauczyciel nawet się nie pojawił na długo, tylko przekazał nastolatkowi klucze do sali. Peter czekał na swojego ucznia dobre piętnaście minut, kiedy wysoki blondyn wpadł rozbawiony do klasy. Parker tylko zerknął na niego zrezygnowany i zaczął otwierać książki.

-Wybacz. Musiałem jeszcze skoczyć na fajeczkę. - wytłumaczył się chłopak bez żadnego starania i usiadł sobie obok.

-Albo na bójeczkę. - westchnął Parker i zerknął na niego, ale widząc, jak ten marszczy brwi, szybko zmienił temat. - Co musisz najpierw poprawić? - zapytał.

-Co tak szorstko proszę profesora. - uśmiechnął się pod nosem. - Może tak dzień dobry czy coś w tym stylu?

-Zmarnowałeś już ponad kwadrans lekcji. - chciał, jak najszybciej wziąć się do roboty, ale w moment zauważył wkurzone spojrzenie kolegi z klasy, więc tylko zrobił duże oczy i przełknął ślinę. - Dz-dzień dobry?

-Oj no weź. - parsknął pod nosem. - Się nie jąkaj, bo przecież ci nic nie zrobię. - zapewnił.

-Jasne, że nie. W końcu chcesz poprawić oceny, żeby móc robić co ci się podoba najbardziej. Więc może pan Simon powie mi który temat ma do poprawy? - odparł pewnie, ale i tak nie był pewien reakcji rozmówcy.

-Dobra, dobra, już. - sięgnął książkę i zaczął przeglądać rozdziały po kolei. - Więc do poprawy mam to, to, to też — przewracał kolejne strony. - To chyba też i ten ostatni temat.

-Żartujesz sobie? To wszystkie tematy od początku roku. - Peter aż otworzył usta ze zdziwienia.

-Dokładnie. - uśmiechnął się mimo wszystko blondyn. - To, czego mnie dzisiaj nauczysz?

-Naprawdę nie masz ani jednej pozytywnej oceny z fizyki? - dopytał.

-Mam. Za pracę domową. Jakaś laska dała mi spisać na szybko i jakoś udało mi się wybłagać dwójkę. - powiedział dumny z siebie, a Peter załamał ręce.

-Z tobą będzie więcej roboty niż się spodziewałem. - westchnął pod nosem.

W końcu udało mu się skupić uwagę Simona na jednym z tematów, więc starał się przekazać wszystko, co potrzebne. O dziwo chłopak nie był aż takim furiatem, jak Peter się spodziewał i reszta lekcji minęła na ich planowanych zajęciach. Gdy tylko blondyn był zajęty rozwiązywaniem zadań, Peter uważnie mu się przyglądał. W sumie robił to dość często na zajęciach, ale dopiero jakiś czas temu zdał sobie z tego sprawę i uznał, że to chore. Próbował, dlatego być oschły wobec kolegi i podejść do wszystkiego czysto służbowo. Trochę przypominało to postawę Starka do Spider-Man'a. Tak byłoby bezpieczniej. Po zakończonych korepetycjach Peter miał już w ogóle w mętlik w głowie. Poobserwował w tym czasie szkolnego chuligana w zupełnie innym świetle niż na co dzień, co wydało mu się zastanawiające. Narwany sportowiec siedział spokojnie i słuchał wszystkiego, co mu przekazywał. Do tego, co jakiś czas rzucał żartami i był naprawdę miły. Przez to zaczął na nowo o nim myśleć, a to ani trochę nie pasowało nastolatkowi.

Chcąc pozbyć się myślenia na zapas, zaraz po odniesieniu rzeczy do szafki, udał się na mały patrol. Tym razem informując Starka o swoich planach z wyprzedzeniem. Kiedy zajął się pajączkowaniem myśli rozeszły się niczym w eterze. Jednak kolejny raz będąc w terenie, czuł, że jest obserwowany, tylko tym razem było to, jakby o wiele bliżej, dlatego postanowił podążyć tropem i sprawdzić, co nie daje mu spokoju. Zawędrował aż do innej dzielnicy i wszedł w jedną z mniej uczęszczanych uliczek. Czuł, że coś lub ktoś, kto go śledził, jest blisko, ale nie dostrzegł niczego mimo wyostrzonych zmysłów. Westchnął pod nosem, uznając, że tylko mu się wydawało, ale chwilę później widział już tylko ciemność i dziwaczne uczucie, które trudno było opisać. Przede wszystkim czuł czyjąś obecność i to bardzo blisko.

Kiedy Peter uchylił powieki, było już lekko ciemnawo, ale był dokładnie w tym samym miejscu, co wcześniej. Nadal towarzyszyło mu to dziwne uczucie, ale nie widząc nikogo wokoło, zignorował je i ruszył w drogę do domu. Tym razem od razu po powrocie poszedł zdać relacje Starkowi, żeby uniknąć niedopowiedzeń. Jak się po chwili okazało, rozmowa raczej skupiła się na relacji zajęć po szkole, ale po chwili opowieści Peter uznał, że musi iść się wyspać. Nie wspomniał o sytuacji w uliczce, bo według niego był to jeszcze nieistotny fakt.



Kolejny rozdział: Coś jest inaczej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro