Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sobotni wieczór cz.I

W sumie od kiedy jestem w związku z Isaaciem, wiele się nie zmieniło. Jedyne co, to napewno więcej wolnego czasu spędzamy ze sobą, chodzimy na randki, a Pani Isabelle już mnie nazwała trzy razy synową. Coraz częściej czuję, że kąciki moich ust zaczynają się delikatnie unosić, a one same lekko się już wykrzywiają w nadal lekko widoczny łuk, którego reszta wciąż nie zauważyła. 

Przerzuciłam kolejną kartkę przy książce, którą pożyczyłam od Marcy. Wciągnęłam się w tą trylogię, a przy okazji omija mnie nic nie robienie w czasie lekcji. Co do Arsena, zdystansował się ode mnie, więc ja mam święty spokój, a reszta się w końcu uspokoiła. W sumie, to i lepiej, że odpuścił, bo mógłby mieć problem, gdyby się ktoś o tego typu związku dowiedział. Facet, prawie czterdziestoletni i jest w związku z dziewczyną, która nie ma jeszcze skończonej osiemnastki. 

Przewróciłam na ostatnią stronę, przez co zrobiło mi się naprawdę smutno, bo skończyła się cała trylogia. Po chwili, gdy skończyłam czytać, zamknęłam książkę i odwróciłam się do blondynki. 

— Skończyłaś pewnie czytać... — Kiwnęłam głową, jednocześnie oddając jej książkę. — Jak wrażenia? — Uniosłam oczy ku górze, zastanawiając się nad odpowiedzią. 

— Czuję niedosyt... — Marcy się odrazu do mnie odwróciła, bo dzisiaj zamieniła się miejscami z Riley. 

— Miałam dokładnie tak samo, kiedy skończyłam czytać tą trylogię. Autorka zakończyła historię w najgorszym momencie, wielu rzeczy nie tłumacząc. — Mówiła śmiertelnie poważnie. 

— Zgadzam się. Niby główna bohaterka odbiła królestwo, ale nie było powiedziane, że zasiadła na tronie, weszła w związek z tamtym chłopakiem, a do tego jeszcze tamto wypowiedzenie wojny. Jak można zakończyć w takim momencie? Przecież spokojnie dałoby się napisać jeszcze kontynuację... — Zauważyłam, a blondynka pokiwała głową, natomiast reszta w tym czasie przyglądała się nam z politowaniem. 

— Moja dziewczyna została maniaczką książek fantasy... — Odezwał się Isaac, a ja na niego spojrzałam. 

— No i co z tego? — Zapytałam, a on pokręcił głową. 

— Nic, nic... — Odpowiedział, po czym się uśmiechnął. 

W tym momencie do naszych uszu dobiegł odgłos dzwoniącego dzwonka, co znaczyło nic innego, jak koniec dzisiejszych lekcji. Odetchnęłam z ulgą, a następnie razem z Isaaciem i resztą skierowaliśmy się do wyjścia. Weekendzie, witam cię z szeroko otwartymi ramionami. Pożegnaliśmy się z resztą a następnie wsiadłam do samochodu Isaaca, kiedy to jak za każdym razem otworzył drzwi. Gdy wsiadł do auta, dostał SMS-a, którego odrazu odczytał. 

— Od mamy. Odwołuje nam dzisiaj zajęcia, żebyśmy odpoczęli po całym tygodniu harowania i doskonalenia kroków... — Kiwnęłam głową. 

— Czyli dzisiaj i w weekend nie popracuje nad tamtym krokiem... — Powiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie. 

— Nadal starasz się go zatańczyć? — Zwróciłam na niego swoje oczy. 

— Nie mam żadnego innego kroku, który mógłby pasować do tego momentu w układzie, więc muszę ćwiczyć ten... — Odpowiedziałam. 

— Jeśli chcesz, to mogę ci przy tym pomóc. Żeby wykonać ten ruch, trzeba mieć naprawdę mocne mięśnie na brzuchu... — Spojrzałam na niego zaskoczona, a on ruszył spod szkoły. 

— Jutro? — Zapytałam, a on sie uśmiechnął i złapał moją rękę. 

— Jutro szkoła jest zamknięta, więc możemy poćwiczyć u mnie... — Pocałował wierzch mojej dłoni, a następnie położył swoją rękę na moim lewym kolanie. 

Zagryzłam dolną wargę. Od trzech tygodni jesteśmy parą, od prawie trzech miesięcy jesteśmy partnerami w tańcu, a znamy się też w sumie prawie trzy lata. Dlaczego mam wrażenie, że oczekuję czegoś więcej? Więcej bliskości i to chyba nie w postaci zwykłych pocałunków. Gdy stanął pod sierocińcem, pożegnałam się z nim, dając mu całusa prosto w usta. Uśmiechnął się, a gdy wysiadłam, pomachał mi i odjechał. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie prawie odrazu spojrzałam na swoje odbicie. 

Zmieniłam się w ostatnim czasie. Zaczęłam się ubierać w coraz to jaśniejsze kolory. Dzisiaj przykładowo jest to biały, obcisły croptop wiązany na karku, w tym samym kolorze koszulę z czarnymi guzikami i grafitowe krótkie spodenki z wysokim stanem. Zawiesiłam swoją torbę na krześle, a następnie zdjęłam wierzchnią część ubioru. Położyłam się bokiem na łóżku, nie zdejmując nawet moich martensów, a przy tym włożyłam sobie rękę między uda. 

Czego ja tak właściwie oczekuję? Nie minął jeszcze miesiąc naszego związku, a ja już chcę z nim zrobić kolejny krok. I to nie byle jaki. Naprawdę duży krok, przy którym poprzednim razem zostałam wykorzystana przez zwykły zakład. Żałowałam tego przez nie mam pojęcia jak długo, a teraz chcę zrobić to z Isaaciem tak szybko. Przełknęłam ślinę i mocniej zacisnęłam uda, tym samym nieco bardziej ściskając swoją dłoń. 

***

Całą noc i w sumie połowę dnia myślałam o tamtym. Nie wiem co powinnam zrobić. Porozmawiać o tym z Isaaciem, czy narazie jeszcze poczekać? Wyjęłam z kieszeni telefon, kiedy to poczułam jego wibracje. Na wyświetlaczu pokazywało się imię Isaaca i to serduszko, które okazuję się, że dodał właśnie on, kiedy to ja sobie usnęłam na jego klatce piersiowej. Przesunęłam palcem zieloną słuchawkę, a następnie przyłożyłam telefon do ucha. 

— Chciałem zapytać, za ile będziesz? — Usłyszałam odrazu. 

— Właśnie wysiadam z autobusu... — Powiedziałam, kiedy otworzyły się drzwi od pojazdu. 

— W takim razie czekam... — Po jego słowach rozłączyłam się, po czym ruszyłam w kierunku budynku. 

Jest szesnasta pięćdziesiąt cztery, a wczoraj na wieczór umawialiśmy się na siedemnastą. Tak mnie kocha, że aż doczekać się nie może? Zadzwoniłam do odpowiedniego mieszkania, a drzwi odrazu puściły zamek. Wcisnęłam guzik windy, z której po chwili wysiadłam na odpowiednim piętrze. Na korytarzu czekała mnie niespodzianka. Czekał na mnie przed mieszkaniem. Podeszłam do niego, a on odrazu pocałował mnie w usta na powitanie. 

Gdy tylko znaleźliśmy się w środku, pomógł mi przy tym jednym cholernym kroku, którego nie jestem w stanie wykonać w stu procentach. Spuściłam się na nogach do tyłu, a następnie starałam się podnieść spowrotem, ale mięśnie odmawiały mi współpracy. Opadłam na plecy, a Isaac kucnął przy mnie. 

— Spróbuj jeszcze raz... — Powiedział, a następnie splotłam palce obu moich dłoni ze sobą, wyprostowałam ręce w łokciach i starałam się spowrotem podnieść, ale za Chiny nie byłam w stanie tego zrobić. 

— Nic z tego... — Powiedziałam cicho, a chłopak odsunął mi włosy z czoła. 

— Nie poddawaj się... W końcu się uda... — Uśmiechnął się do mnie, a ja spróbowałam ponownie. 

Po chwili jednak chłopak bardziej wygiął moje ramiona w tył, tym samym wypychając moją klatkę piersiową do przodu. 

— Teraz spróbuj... — Ponownie starałam się podnieść, co tym razem poszło mi o wiele lepiej niż wcześniej, ale nadal nie wyprostowałam się do końca. — Chyba starczy, Kaya... Musisz odpocząć i popracować nad mięśniami na brzuchu... — Założyłam ręce na biodrach i przerzuciłam ciężar ciała na lewą nogę, kiedy to już podniosłam się z podłogi. 

— Mam rozumieć, że mam napierdalać brzuszki dzień i noc? — Zapytałam, a on się zaśmiał. 

— Niekoniecznie dzień i noc ale wystarczyło by, żebyś codziennie zrobiła po kilkanaście... Odrazu będziesz miała mocniejsze mięśnie... — Poklepał mnie po brzuchu. 

— A skąd wiesz, że zaraz będą takie mocniejsze? — Zapytałam, a on podniósł swoją koszulkę tym samym pokazując mi swój sześciopak, na którego widok szerzej otworzyłam oczy. 

— Może nie odrazu, ale z czasem napewno... Ja od trzech lat, od poniedziałku do piątku robię od rana dwie serie po trzydzieści... — Popukał w swoje umięśnione ciało. — Są twarde jak skała... — Wzruszył ramionami, jakby to było nic, a ja odwróciłam wzrok. 

— Zakryj się... — Czułam jak piecze mnie cała twarz. 

— Kaya... — Złapał mnie za rękę, a następnie położył ją na swoim umięśnionym brzuchu. 

Spojrzałam na niego zaskoczona, a on sie lekko uśmiechnął. Zabrałam dłoń, a on zakrył swój brzuch. 

— Skoro już raczej skończyliśmy ćwiczyć, to co ty na to, aby obejrzeć jakiś film? — Spojrzałam na niego. — W końcu jest sobota... — Wzruszył ramionami, a ja kiwnęłam głową. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro