Przemyślenia
Po zajęciach jak za każdym razem Isaac odwiózł mnie do „domu”. Przez sytuację, która miała miejsce na sekcji, oboje nawet się nie odezwaliśmy. To byłoby aż nad zbyt żenujące.
Issac wyrzucił mnie w prawą stronę z obrotu, ale gdy do niego wracałam, potknęłam się o prawą nogę. Podczas mojego upadku złapałam chłopaka za koszulkę, a on poleciał na podłogę zaraz za mną.
— Ał... — Jęknęłam z bólu i potarłam tył mojej głowy.
— Kaya... — Usłyszałam lekko przesiąknięty bólem głos Isaaca, po czym spojrzałam na jego prawą rękę, która znalazła się na moim biuście.
Spojrzał na mnie zakłopotany, a ja na niego. Poczułam jak na moje policzki wpływa gorąc, co znaczy, że jestem teraz czerwona niczym piwonia. Chłopak był równie zarumieniony co ja, po czym w napadzie lekkiej paniki zabrał rękę i się podniósł.
— Prze...przepraszam... — Powiedział zażenowany, po czym podał mi lewą dłoń, żebym wstała.
— To ja powinnam przepraszać... W końcu cię za sobą pociągnęłam... — Wstałam, ale tak samo jak on, odrazu odwróciłam wzrok zażenowana zaistniałą sytuacją.
— To... Do jutra? — Odezwał się niepewnie, tym samym wybijając mnie z zamyślenia.
— Jutro jest konkurs matematyczny, więc mnie nie ma... — Odpowiedziałam mu odrazu, ale również mówiłam nieco ciszej.
— Mogę cię o coś poprosić? — Spojrzałam na niego zaskoczona. — Uważaj na Arsena... — Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co chodzi.
— Dlaczego? — Zapytałam.
— Mam co do niego złe przeczucia... — Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
— Nie rozumiem, dlaczego tak... — Złapał mnie za nadgarstek.
— Kaya, proszę... — Powiedział błagalnie. — Obiecaj, że będziesz na niego uważać... — Poprosił, a ja kiwnęłam głową.
— Obiecuję... — Po swoich słowach wyszłam z samochodu. — Narazie... — Powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku sierocińca.
Wbiegłam po schodach, a następnie weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się prawie natychmiast na swoje łóżko, po czym spojrzałam na sufit. W ciągu kilku kolejnych sekund, usłyszałam wibracje mojego telefonu. Złapałam za urządzenie, które leżało obok mnie, po czym zwróciłam wzrok na wyświetlacz.
19:20
Hipiska dodała cię do konwersacji
19:21
Weź no go ktoś trzaśnij zmienił twój nick na Córka Grabarza
Tęcza🌈 19:23
Ej no, to nie jestem za miłe przezwisko...
Lisica 19:24
Zgadzam się!
Kradnoludek 19:24
Me too!
Meksiko amigo 19:25
Znowu zaczynacie prowadzić jakąś dyskusję?
W tym momencie zobaczyłam, że odczytał to również Isaac.
Tancerz
Ledwo wszedłem do swojego mieszkania... Na serio teraz musicie?
Weszłam w opcję, a następnie w nicki. Wcisnęłam swoje profilowe, po czym zaczęłam myśleć, jak mogłabym zmienić swoje przezwisko na tej grupie. Po chwili wpadł mi pomysł, dlatego odrazu zaczęłam zmieniać swój nick.
19:29
Córka Grabarza zmieniła swój nick na
Wdowa po pięciu mężach
Weź no go ktoś trzaśnij 19:30
Ej kurwa, jebłem teraz😂
Jakim sposobem ja na to nie wpadłem?! 😂
Wdowa po pięciu mężach 19:31
Jak ktoś ma niski poziom IQ, to raczej oczywiste, że na coś takiego nie wpadnie...
W końcu na debilizm lekarstwa nie ma...
Lisica 19:31
😂😂😂
Hipiska 19:31
🤣🤣🤣
Kradnoludek 19:32
😂😂😂
Tęcza🌈 19:32
🤣😂🤣😂
Meksiko amigo 19:33
Kurwa, czysta szczerość 😂😂
Wdowa po pięciu mężach 19:34
Zawsze jestem szczera... ( ͡°³ ͡°)
Tancerz 19:35
Aż do bólu (☞ ͡ ͡° ͜ ʖ ͡ ͡°)☞
Po tym wygasiłam ekran, a następnie podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czystą piżamę, a następnie wyszłam z pokoju, aby iść do łazienki. Już po chwili zmywałam swój makijaż, po czym się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Po jakichś trzydziestu minutach, już byłam w swoi pokoju, ze świeżo umytymi włosami, z których nadal kapała woda. Usiadłam na łóżku, gdzie nadal leżał mój telefon i plecak. Wyjęłam z niego zeszyt od matematyki, aby jeszcze go przejrzeć.
Ledwo zaczęłam sprawdzać pierwszy temat, a już mój telefon stwierdził, że się odezwie. Spojrzałam na niego, a tam zobaczyłam prawie czterdzieści nieodczytanych wiadomości. Kaya, narazie to zostaw. Powtarzaj do konkursu. Nim się spostrzegłam, było już po północy. Rozwiązałam po jednym zadaniu z każdego działu, a w międzyczasie moje włosy zdążyły wypchnąć, przez co delikatnie się poskręcały przy końcach. Przeczesałam je szczotką, a one prawie natychmiast stały się proste, jak od prostownicy.
Po chwili podłączyłam telefon do ładowarki, bo zauważyłam, że mam ledwo trzy procent, a następnie położyłam się do łóżka. Rano obudził mnie budzik, który zadzwonił o siódmej. Odrazu wstałam, po czym poszłam zjeść śniadanie w postaci jogurtu z płatkami. Po nim wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Wyjęłam z szafy luźną czarną koszulkę w białe paski, równie szeroką bluzkę na krótki rękaw w kolorze grafitowej szarości i czarne rurki z dziurami na kolanach i z wysokim stanem. Gdy to wszystko założyłam, pierwszą koszulkę wpuściłam w spodnie natomiast przy drugiej zrobiłam to tylko z przodem.
W talii przewiązałam sobie pasek, które miał przy sobie długi łańcuch przewieszony przez prawy bok, a na stopy wciągnęłam długie czarne trampki. Przeczesałam swoje włosy, po czym ułożyłam tak, aby przedziałek był na środku. Po chwili podeszłam do biurka, aby następnie zrobić sobie makijaż. Zrobiłam podstawę tak samo jak zawsze, aby w kolejnej chwili złapać za eyeliner. Zrobiłam sobie średniej grubości kreski, które wyciągnęłam dłuższą jaskółką. Wytuszowałam rzęsy, po czym złapałam swój telefon. Wyjęłam z plecaka swój portfel, który schowałam do kieszeni, a także słuchawki.
Po chwili zbiegłam po schodach, aby wyjść z budynku i usiąść na schodach sierocińca. Spojrzałam na godzinę w telefonie, a tam zobaczyłam ósmą trzydzieści osiem. Mam jeszcze jakieś dwanaście minut, zanim Arsen ma tu przyjechać. Zastanawiam się, o co mogło chodzić Isaacowi. Nie rozumiem, dlaczego uważa, że na naszego nauczyciela trzeba uważać. Przecież krzywdy mi raczej nie zrobi. Arsen uczy nas matmy, jest dorosły i odpowiedzialny, a do tego zależy mu na pracy.
Wątpię, że jakkolwiek mógłby mnie skrzywdzić. Tak samo jak kogoś innego. Pewnie nie skrzywdził by muchy, a co dopiero drugiego człowieka. To dziwne. Nie jest jedyną osobą, u której zauważyłam zaniepokojenie, gdy wspomniałam o dzieisjszym konkursie. Podniosłam wzrok na niebo, które dzisiaj było bezchmurne, ale mimo tego było dość chłodno. Westchnęłam zrezygnowana na moje przemyślenia, po czym spojrzałam na ulicę, którą praktycznie nie jeździły żadne auta.
Po chwili pod sierocińcem zatrzymało się bodajże Audi A4, w którym przez szybę dostrzegłam swojego nauczyciela matematyki. Wstałam z kamiennego schodka, a następnie podeszłam do drzwi pasażera. Gdy tylko je otworzyłam, usłyszałam powitanie, na które cicho odpowiedziałam. Wsiadłam do auta i odrazu zapięłam pas. Kilka sekund ruszyliśmy w kierunku Delawer State University.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro