Nie mogę z tobą być...
Wszyscy siedzieli w ciszy i mi się przyglądali, kiedy to zacięłam się w swojej wypowiedzi. Spięłam wszystkie mięśnie, aby chociaż teraz nie wybuchnąć płaczem, choć było to naprawdę trudne. Już miałam mówić dalej, ale wszyscy mnie powstrzymali.
— Widzimy, że jest to dla ciebie trudne, Kaya... Dlatego na tym narazie skończmy... — Odezwała się Marcy, a ja kiwnęłam głową. — Dokończysz następnym razem... — Ponownie skinęłam, a Isaac mocniej mnie przytulił.
Spojrzałam na niego kątem oka, a on się do mnie uśmiechnął. Siedzieliśmy jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu wszyscy zaczęli się zbierać do domów. Wszyscy, oprócz Isaaca, z którym kolejne pół dnia przeleżałam na moim łóżku. Przytuliłam się do niego, a przy tym położyłam się na jego klatce piersiowej. Drapał mnie delikatnie po plecach i ramieniu, co było bardzo przyjemne. Mruknęłam cicho, kiedy zaczął mnie drapać za uchem. Zaśmiał się, a przy tym odetchnął cicho.
— Co teraz zrobisz w sprawie Arsena? — Zapytał nagle.
— Dam mu kosza... — Gdy to powiedziałam, założyłam na niego nogę, a przy tym zamknęłam oczy.
— Będę w pobliżu, kiedy będziesz mu to mówiła... — Kiwnęłam głową, a chłopak pocałował mnie w czoło.
Następnego dnia obudziłam się około szóstej piętnaście. Musiałam chyba zasnąć, a Isaac wrócił w międzyczasie do siebie. Przetarłam oczy palcem wskazującym i kciukiem, po czym spojrzałam na szafkę przy łóżku. Wzięłam do ręki kartkę, która na niej leżała, a następnie przeczytałam co było na niej napisane.
Przyjadę po ciebie o siódmej dziesięć, Koalo<3
Ps: Uroczo wyglądasz, kiedy śpisz <3
Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok lekko zażenowana. W tym momencie zobaczyłam jego bluzę, w odcieniu zgniłej zieleni, którą byłam prawdopodobnie przykryta. No tak, pewnie nie chciał mnie obudzić i mnie nią nakrył. Muszę mu chyba podziękować. Poczułam jak kąciki moich ust delikatnie się unoszą. Ostatnio coraz częściej się to dzieje. Mam przez to wrażenie, że stara ja wraca.
Może dzięki Isaacowi znów będę taka jak kiedyś? Uśmiechniętą duszą towarzystwa, która uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi. Wstałam z łóżka, a następnie zawiesiłam bluzę na krześle od biurka. Poszłam szybko do łazienki, gdzie załatwiłam swoje potrzeby i przemyłam ręce, twarz i zęby. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie zaczęłam się przebierać, ale gdy szukałam ubrania, zauważyłam, że wybierałam naprawdę eleganckie ciuchy.
Wyciągnęłam czarną, prostą spódniczkę z zagiętymi na niej mankietami, białą, luźną bluzkę w czarne paski, ze ściągaczami na rękawach i dekolcie, a do tego czarne zakolanówki. Wzruszyłam ramionami na swój ruch, a następnie zaczęłam się przebierać. Spojrzałam na swoją kolekcję butów i zaczęłam myśleć, które by założyć. Zauważyłam moje ledwo noszone, czarne superstary ze złotymi paskami, dlatego sięgnęłam po nie.
Raczej będą pasowały. Wciągnęłam je na stopy, po czym przeczesałam swoje włosy. Spojrzałam na swoje odbicie, a tam zobaczyłam dziewczynę, która zaczyna żyć na nowo. Powoli się zmieniam. Widzę życie w moich oczach. Przeczesałam swoje włosy palcami, po czym usiadłam przy biurku i zaczęłam robić swój makijaż. Delikatnie zaznaczyłam brwi, użyłam cienkiej warstwy korektora, aby zakryć cienie pod oczami, a przy rzęsach narysowałam chudziutkie kreski, które lekko rozmazałam.
Rzęsy wytuszowałam, a na usta nałożyłam balsam, który miał lekko czerwony, ale wyblakły kolor. Szybko przepakowałam plecak, a gdy skończyłam usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odłączyłam go od ładowarki, a tam zobaczyłam wiadomość o Isaaca. Od kiedy przy jego kontakcie jest serduszko?
Isaac❤
Zapraszam do auta, Koalo<3
Dlaczego „Koalo”? Wzruszyłam ramionami, a następnie szybko zeszłam na parter. Z kuchni szybko wzięłam zielone jabłko, a w kolejnej chwili prawie biegiem ruszyłam do drzwi. Widziałam Isaaca stojącego przy żółtym mustangu. Podniósł na mnie wzrok, a przy tym zauważyłam, jak lekko wstrzymał oddech.
— Ładnie wyglądasz... — Powiedział po chwili, uśmiechając się przy tym szeroko.
— Ty też niczego sobię... — Poczułam na swojej twarzy ciepło, a on się zaśmiał.
Dokładnie mu się przyjrzałam, dzięki czemu zobaczyłam, że jest ubrany w białą koszulkę i ciemno granatowe jeansy. Na plecach miał zarzuconą skórzaną kurtkę z dresowym kapturem, przy której miał podwinięte do łokci rękawy, a na stopach addisasy. Włosy jak zawsze miał lekko nażelowane, ale jednak roztrzepane. Podeszłam do niego, a w kolejnej chwili dałam mu całusa w policzek, a następnie starłam z niego tą pomadkę.
Zaśmiał się cicho, po czym otworzył mi drzwi na miejsce pasażera. Gdy tylko je zamknął, obiegł samochód i wsiadł do środka. Już miał odpalać auto, kiedy nagle objął moją twarz rękoma.
— Zapomniałbym... — Zbliżył się do mnie, a następnie złączył nasze wargi.
Pisnęłam nieco zaskoczona, a przy tym poczułam, jak chłopak się uśmiechnął. Gdy się odsunął, parsknął cicho śmiechem, a następnie się odsunął.
— Masz chyba słabość do smaku truskawek... Nawet pomadka jest tego smaku... — Oblizał usta, a ja mu sprzedałam pstryczka w prawy policzek.
W kolejnej chwili ruszyliśmy do szkoły. Wyjęłam z małej kieszeni pomadkę, którą nałożyłam na nowo. Przejrzałam się w lusterku i rozmazałam ją na wargach.
— To dla mnie? — Spojrzałam na czarnowłosego.
— Nie lubię mieć spierzchniętych ust... — Schowałam pomadkę spowrotem do torby, a następnie założyłam nogę na drugą.
Poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę, dlatego na niego spojrzałam. Pocałował wierzch mojej dłoni i trzymał ją do czasu, aż stanęliśmy na parkingu szkolnym. Tak jak wcześniej otworzył mi drzwi, a ja czułam na sobie wzrok każdego ucznia na parkingu szkolnym. Objął mnie ramieniem, zamykając przy tym swój samochód. Przekroczyliśmy próg szkoły, gdzie wszyscy już gadali o jednym.
O mnie i o Isaacu. Byliśmy tematem numer jeden w szkole. Odrazu weszliśmy do klasy, gdzie spotkaliśmy już pozostałych, którzy zaczęli sie dziwnie uśmiechać, kiedy to znaleźliśmy się przy nich.
— Co? — Zapytaliśmy jednocześnie, a oni wszyscy spojrzeli na siebie, po czym spowrotem na nas.
— Ładnie razem wyglądacie... — Wzruszyła ramionami Marcy, a ja westchnęłam zrezygnowana.
Usiadłam z Isaaciem w naszej ławce, a po chwili usłyszeliśmy dzwonek na lekcję. Wypakowałam zeszyt i piórnik, po czym zaczęłam szukać słuchawek, których nie było. Strzeliłam facepalma, przypominając sobie jak rano je wypokowywałam z torby.
— Co się stało? — Zapytał Isaac.
— Zapomniałam słuchawek... — Chłopak się uśmiechnął, a ja położyłam się na swoich przedramionach.
Założył mi włosy za ucho, a ja spojrzałam na niego kątem oka. Znowu poczułam jak moje kąciki ust się lekko unoszą, ale na tyle, że było to ledwo zauważalne dla pozostałych. W ciągu całej lekcji, przyglądałam się Isaacowi. Gdy rano dał mi całusa, chyba w końcu uświadomiłam sobie to, że od teraz jest moim chłopakiem. W tym momencie zauważyłam obok mojej ręki zwiniętą kartkę, którą odrazu rozwinęłam.
Przeglądasz mi się
Szerzej otworzyłam oczy, kiedy przeczytałam wiadomość od chłopaka, a następnie na niego spojrzałam. Przyglądał mi się teraz kątem oka i szerokim uśmiechem na twarzy. Wzięłam z piórnika długopis, a następnie zaczęłam pisać wiadomość do Isaaca.
Własnemu chłopakowi się nie mogę przyglądać?
Widziałam jak cicho parsknął śmiechem, a następnie spojrzał na mnie. Naciągnęłam skórę pod prawym okiem i pokazałam mu język. Znowu zaczął coś pisać na tej kartce, po czym mi ją podał.
Mam cię ugryźć cię w ten język?
Spojrzałam na niego zaskoczona, a za sobą usłyszałam ciche śmiechy dziewczyn. Oparłam się o blat prawą ręką, a w kolejnej chwili spojrzałam na zegar, który wisiał nad tablicą. Jeszcze jakieś trzydzieści minut. Kaya, dasz radę. Nie dostawaj kurwicy przez wleczący się czas. Na to nic nie poradzisz. Po chwili otworzyłam ostatnią stronę w zeszycie, gdzie zaczęłam bazgrać w sumie sama nie wiem co. Moją inwencję twórczą przerwał dzwonek, który zwiastował przerwę.
Wyszliśmy na korytarz, a Isaac odrazu odciągnął mnie na bok, na rzadko używany korytarz. Stanęliśmy za klatką schodową, gdzie chłopak przycisnął swoje wargi do moich. Jego język prawie natychmiast wparował do środka moich ust. Poczułam jak delikatnie ugryzł mój język, na co cicho pisnęłam zaskoczona.
— Mówiłem, że cię ugryzę... — Powiedział zaraz przy moich ustach, a ja wytarłam jego wargi z mojej pomadki.
— Muszę iść porozmawiać z Arsenem... Tak jakby muszę mu złamać serce... — Spojrzałam chłopakowi w oczy, a on kiwnął głową.
— Teraz mamy z nim lekcję, więc złapiesz go po niej... — Zrobiłam ten sam gest co on, a w kolejnej chwili ruszyliśmy do klasy.
Przez całą lekcję czułam na sobie wzrok Arsena. Ciągle mi się przyglądał, a ja już miałam tego serdecznie dość. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, dałam znak pozostałym, aby poczekali na mnie na korytarzu. Gdy wszyscy wyszli z klasy, podeszłam do mężczyzny, a on spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.
— Coś się stało, Kaya? — Zapytał, kiedy zobaczył mój zdeterminowany wyraz twarzy.
— Chciałabym dać panu informację zwrotną, odnośnie wczorajszego... — Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam coś na wzór nadzieji i jeszcze coś, czego nie umiałam rozszyfrować.
— Gdy jesteśmy sami, nie musisz się do mnie zwracać per Pan... Wystarczy Ryan... — Uśmiechnął się, a ja tylko kiwnęłam głową.
— A więc, Ryan... Nie mogę z tobą być... — Wyraźnie go zaskoczyłam, bo chyba zamarł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro