Deszcz
Gwiazdkujcie komentujcie i wogóle. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba!
Dajcie znać!
Po skończeniu dzisiejszych zajęć, ruszyłam do szatni. Zobaczyłam kątem oka, że Isaac również tam idzie. Spojrzał w moim kierunku, a następnie się uśmiechnął. Natychmiast odwróciłam wzrok. Za jakie grzechy, to akurat na mnie padło, i muszę się użerać z takim debilem? Weszłam do damskiej szatni. Podeszłam do swojej szafki, którą następnie otworzyłam za pomocą kluczyka. Zdjęłam buty, skarpetki oraz spodnie, po czym zaczęłam ubierać kabaretki, które dzisiaj miałam na sobie.
Na nie spowrotem założyłam swoje czarne stópki, a następnie zdjęłam top i założyłam sukienkę. Jest zapinana na guziki. Jedna jej połowa jest biała, a druga czarna. W talii miałam zapięty gruby, czarny pasek z klamrą, a jego zapięcie było na dwie dziurki. Usiadłam na ławeczce, a następnie zaczęłam sznurować swoje glany, która sięgają mi do połowy łydki. Psiknęłam się jeszcze perfumami i rozczesałam skołtunione włosy.
Wzięłam swój plecak, po czym zamknęłam szafkę. Ruszyłam w kierunku wyjścia, gdzie ponownie w dniu dzisiejszym, i w sumie jakiś siódmy raz w tym tygodniu prawie dostałam zawału, gdy natrafiłam na czekającego na mnie Isaaca. Zabiłam go wzrokiem, po czym ruszyliśmy w kierunku wyjścia. W co ja się wpakowałam? Przy recepcji dałam swoją kartę Dianie. Isaac zrobił to samo.
Gdy nam je oddała, poszliśmy do drzwi. Pożegnała się z nami, a my z nią. Ruszyłam do samochodu chłopaka, a następnie pojechaliśmy do niego. W idealnym momencie znaleźliśmy się w pojeździe, bo na szybie zaczęły się pojawiać krople deszczu. Chociaż w sumie, czemu tu się dziwić? Od rana się na niego zbierało. Wiosenny deszczyk? A gdzie tam! W dupę się pocałujta! To jest kurwa ulewa!
Właśnie dlatego moją ulubioną porą roku jest zima. Jechaliśmy w ciszy. Wróciłam myślami do momentu, kiedy powiedziałam Isaacowi, co o nim myślę. Nie ujęłam tego wtedy zbyt miło. A on od wtedy na każdej sesji, zaczynał mnie zaskakiwać. Jak tak dalej pójdzie, to się okaże, że zmienię o nim mniemanie. Kaya, kurwa! O czym ty myślisz?! On to pewnie robi tylko i wyłącznie dlatego, bo zapewne założył się o coś z kumplami.
Chociaż Ramon nie wydaje się zły. Był całkiem miły, gdy z nim rozmawiałam. W tym momencie dostałam wiadomość. Pani Lisa? Czego może ode mnie chcieć? Otworzyłam wiadomość, a następnie przeczytałam ją cicho.
Lisa
„ O której będziesz spowrotem? Zaczyna dochodzić 18, a ciebie nadal nie ma. Coś się stało? ”
Zwykle nie odpisuje nikomu na wiadomości, ale tym razem chyba muszę, bo inaczej będzie się jeszcze bardziej martwić.
Kaya
„ Obiecałam znajomemu, że pomogę mu się podciągnąć z matmy, więc będę później... ”
Odrazu dostałam od niej odpowiedź.
Lisa
„W takim razie wam nie przeszkadzam🙂”
Schowałam telefon do torby, a następnie wyjrzałam przez okno. Bogaty chłopczyk, równa się luksusowy budynek mieszkalny. Jakże by inaczej. Zajechaliśmy na parking podziemny, a Isaac zaparkował na wolnym miejscu. Oboje wysiedliśmy z auta, chłopak je zamknął za pomocą pilota, po czym ruszyliśmy w kierunku windy.
Otworzył przede mną szklane drzwi, a ja weszłam pierwsza do pomieszczenia, gdzie znajdował się elewator. Drzwi się przed nami otworzyły, a gdy znaleźliśmy się w środku, Isaac wcisnął ostatni przycisk z cyfrą 27. Szybko znaleźliśmy się na samej górze, a gdy wyszliśmy, przed nami ukazały się tylko dwie pary drzwi. Jedna po lewej, zaraz przy windzie, a drugą po prawej stronie na końcu korytarza.
Ruszyliśmy w ich kierunku tych drugich. Oparłam się o ścianę, kiedy wyjął klucze, po czym otworzył dwa zamki. Zaprosił mnie do środka, a gdy weszłam ukazało mi się małe pomieszczenie. Po lewej był spód schodów, a po prawej sporych rozmiarów szafa. Zdjęłam buty, po czym weszłam do kolejnego pomieszczenia z drewnopodobnych paneli na ścianach.
Kuchnia, która była połączona z salonem. Po lewej stronie znajdował się salon, który prawie w całości był oszklony. Przez środek był kawałek ściany, na którym zawieszony był telewizor. Pod nim była szafka, na której ustawiona była wieża, a na niższych sterty płyt. Pod ścianą na przeciwko mnie, bardziej w lewym rogu, znajdowała się nowoczesna półka, na której było od groma różnych książek.
Na środku salonu znajdowały się trzy kanapy, jedna większa, a pozostałe dwie mniejsze. Wszystkie były z czarnej skóry, a w rogach leżały po dwie, lub po trzy białe poduszki. Pomiędzy sofami znajdował się w całości szklany stolik, który wyglądał, jakby w środku znajdowały się rozżarzone kamienie. Na drewnianej podłodze, był jeszcze biały dywan.
Aby znaleźć się w salonie, trzeba zejść z podwyższenia, które jest zrobione z czarnych płytek. Na ścianie zaraz obok wejścia, znajdują się półki, a na nich kilka pucharów i medali, oraz książek, które chyba są albumami. Za nią zaś, schody, które prowadzą na górę, gdzie zapewne jest sypialnia. Po mojej prawej znajduje się kuchnia, z wyspą kuchenną i dwoma białymi stołkami przy niej. Blat był czarny, natomiast meble machoniowe.
Na ścianie wisiało kilka szafek. Natomiast na blacie, przy ścianie po lewej, znajdowała się płyta indukcyjna. Lodówka za to w prawym rogu. Zaraz przy zakończeniu wyspy, była kolejna ściana, na której były drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do łazienki.
— Chcesz coś do picia? — Zapytał Isaac, który znalazł się przy lodówce.
— Woda wystarczy... — Powiedziałam, a chłopak wyjął z lodówki dwie butelki wody.
Podał mi jedną, a ja na niego spojrzałam.
— Rozgość się... — Oparł się o wyspę kuchenną, po czym odkręcił butelkę i napił się.
— Miałam cię uczyć matmy, a nie się gościć... Nie zamierzam rezygnować ze stanowych, tylko dlatego, że tobie nie chciało się ruszyć i przez 5 minut zajrzeć do zeszytu czy książki... — Znowu za późno ugryzłam się w język.
— Tak się składa, że matma jest moją piętą Achillesa... Jeśli mogę tak powiedzieć... Z reszty przedmiotów idzie mi świetnie... — Powiedział, a ja się zdziwiłam, że tym razem go nie uraziłam.
— To się weźmy do pracy, bo całej nocy nie zamierzam tu spędzić... — Przez ten tydzień powiedziałam więcej, niż przez ostatni rok.
— Czemu? Mogłoby być zabawnie! Obejrzeli byśmy filmy, pogadali, pośmiali się... — Zatrzymałam jego wypowiedź.
— Ok! Stop! Po pierwsze, zgodziłam się uczyć cię matmy, a nie na to, aby bawić się w pindę do towarzystwa. Po drugie, nie jesteśmy przyjaciółmi, tylko partnerami do tańca, więc przestań się w ten sposób zachowywać, bo mnie to denerwuje. I po trzecie, ja się nigdy nie śmieję. — Każdy punkt, który mu powiedziałam, odliczyłam na palcach.
— Kaya, powiedział ci ktoś kiedyś, co znaczy słowo „wyluzuj”? Bo zachowujesz się tak, jakbym był twoim największym wrogiem. Weź spuść trochę pary. Masz rację, jesteśmy partnerami, i właśnie dlatego powinniśmy choć trochę się polubić. Jeśli chcemy dobrze tańczyć, to musimy mieć do siebie zaufanie, które będzie widoczne w każdym naszym ruchu. Musimy sobie ufać, bo w przeciwnym razie nigdy nie zakwalifikujemy się do stanowych. Dzisiaj, gdy tańczyliśmy, zaufałaś mi, bo obiecałem, że cię nie puszczę. Dlaczego nie chcesz, aby ktoś był przy tobie? Dlaczego tak bardzo wszystkich odtrącasz? — Zdziwiłam się jego krótką przemową, a pytaniami jeszcze bardziej.
— ... Bo nie chce... — Zacięłam się, a Isaac wziął to chyba za odpowiedź. — ... Nikogo zranić... — Spojrzał na mnie zaskoczony. — ... Przepraszam za to co powiedziałam we wtorek... Powiedziałam to wszystko, zanim zdążyłam się ugryźć w język... — Opuściłam wzrok, a Isaac do mnie podszedł.
— Nic się nie stało... — Wziął mój plecak który odłożył na stołek przy wyspie. — Pokaże ci coś.... — Złapał mnie za rękę, po czym pociągnął mnie spowrotem w kierunku drzwi.
Kazał mi założyć buty, po czym wyszliśmy z mieszkania, które zamknął. Ruszyliśmy w stronę windy, ale zamiast do niej wsiąść, przeszliśmy przez drugie drzwi, które okazały się wyjściem bezpieczeństwa. Ruszyłam na górę za Isaaciem, a gdy byliśmy na szczycie, otworzył drzwi na dach. Stąd jest chyba widok na całe miasto. Nie wyjdziemy na zewnątrz, bo nadal pada. W tym momencie chłopak wyszedł spod zadaszenia i stanął w deszczu.
— Będziesz chory! — Próbowałam przekrzyczeć ulewę.
— Chodź! — Podał mi rękę, ale ja pokręciłam głową.
— Jesteś walnięty! — Powiedziałam.
— Wiem to od kiedy zacząłem się zadawać z Bruce'm! Kaya, zaufaj mi! — Podszedł bliżej, a ja spojrzałam na niebo.
Cała zmoknę. Isaac już jest przemoczony do ostatniej, suchej nitki, a spędził w tym deszczu może dwie minuty. Po chwili zastanowienia, złapałam go w końcu za rękę.
— Jak będę chora, to cię zabiję! — Powiedziałam, gdy wyciągnął mnie na deszcz.
— To będziesz się musiała ustawić w kolejce, bo pierwsza będzie moja matka! — Uśmiechnął się.
— Jasne! A co mi chciałeś pokazać?! — Zapytałam.
— Pora żebyśmy zakopali topór wojenny! A dla nas najlepszym sposobem, aby to zrobić, będzie taniec! — Powiedział, gdy zaczęliśmy chodzić po okręgu, cały czas patrząc sobie w oczy.
— W deszczu?! — Niedowierzałam.
— Dokładnie! Poza pogodzeniem się, nabierzemy do siebie zaufania! — Spojrzałam na niego zaskoczona.
Zatrzymał się, co też i ja uczyniłam. Prawą nogę postawił trochę bardziej z tyłu, a lewą dłoń wyciągnął w moim kierunku. Delikatnie się ukłonił, ale cały czas patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami.
— Mogę prosić?! — Zapytał, a ja po chwili zawachania złapałam jego rękę.
Odrazu obrócił mnie do siebie tyłem, a ja złapałam jego prawą dłoń. Mocno ją ścisnęłam, aby go nie puścić, a on pociągnął mnie delikatnie w prawą stronę, tym samym zmuszając mnie, abym zrobiła obrót. Wróciłam spowrotem, po czym podskoczyła tak, aby w następnym momencie być trzymaną przez chłopaka jak księżniczka.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Odłożył mnie, po czym zaczęłam robić typowo hip-hopowe ruchy. Lewą ręką zrobiłam falę w prawą stronę, jednocześnie robiąc krok lewą nogą w tym samym kierunku. Skrzyżowałam dzięki temu nogi i byłam w stanie zrobić obrót. Isaac powtórzył to idealnie, czym mnie szczerze zaskoczył.
Myślałam, że tańczył tylko taniec towarzyski. Wyciągnął lewą dłoń w moim kierunku, a ja złapałam go odrazu. Ponownie mnie odwróciłam do siebie tyłem, ale tym razem złapał mnie za biodra. Był tak blisko mnie, że czułam jak praktycznie do siebie przylegamy. Złapałam za szlówki jego spodni i w tym samym momencie zaczęliśmy kręcić biodrami.
Jak to możliwe, że idealnie odczytujemy swoje zamierzone ruchy? Tańczymy ze sobą, jakbyśmy byli partnerami od ładnych paru lat. Ponownie mnie odwrócił, a przy okazji złapał mnie za obie dłonie. Odchyliłam się delikatnie, jednocześnie robiąc mały przysiad, a następnie wskoczyłam na niego i obwiązałam nogami w pasie. Odchylił mnie do tyłu, a ja przekręciłam się tułowiem tak, że prawie dotknęłam głową podłoża.
W kolejnej chwili zderzyliśmy się swoimi ciałami, aby następnie Isaac odłożył mnie na ziemię, by ponownie zacząć od kroku, który zrobiliśmy na początku. Obróciłam się w jego kierunku spowrotem, po czym uniosłam prawą nogę do góry. Złapał mnie za łydkę, a ja spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. Nasze twarze w tym momencie dzieliło co najmniej 5 centymetrów.
Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Oboje mieliśmy go bardzo przyśpieszonego, a dodatkowo czułam, jakby serce mi chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. To pewnie ze zmęczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro