TRZY
DIANA
Po pierwszej lekcji miałam już dość tego dnia, niby ledwo co się zaczął, a już wykorzystał limit mojej tolerancji. Nie nawidzę tej nauczycielki, uczy nas języka angielskiego, ale w taki nudny sposób, że zazwyczaj przysypiam. Co gorsze jest strasznie wymagająca, a ja na lekcjach śpię, więc potem nie zbyt umiem. Póki co mam tylko jedynkę, ale wkrótce to poprawię. W poprzedniej klasie prawie bym przez nią kiblowała, ale nie moja wina, że nie potrafię się od niej czegokolwiek nauczyć. A fakt że jestem leniem, nie pomaga bo sama tego robić nie będę. Zresztą tylko idiota nie zdałby z takiego przedmiotu. Za kilka tygodnia wejdą lektury, przeczytam je bo czytać akurat lubię i zdam kurwa na pięć, a potem zobaczę jej piękno twarz rozczarowania, gdyż do niczego przyczepić się nie będzie mogła.
Właśnie zmierzam w stronę stołówki, gdyż umieram z głodu. Idę do stolika, gdzie siedzą moi znajomi, siadam i zaczynam rozmowę. Humor lekko mi się poprawia, bo rozmawiam o planach na najbliższy weekend. Naszą rozmowę przerwał mój wrzask, mianowicie ten debil postanowił na mnie wylać swoje jebane picie. Jeszcze kurwa mi wmawia, że to przypadek, tylko idiota by w to uwierzył. Naprawdę nie chciałam zrobić kolejnej awantury, więc policzyłam do dziesięciu i prawie już mi przeszło, kiedy ten idiota zaczął się śmiać, ten moment przyczynił się do tego iż moje nerwy puściły. Wzięłam picie, które leżało najbliżej mnie i chlusnęłam mu nim i zaczęłam się śmiać. Oczywiście kiedy przestałam się śmiać to zaczęłam wyrażać swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji:
- KURWA PRZECIEŻ POWIEDZIAŁEM, ŻE TO BYŁO NIE CHCĄCY.
- CHUJ MNIE TO OBCHODZI IDIOTO, OBLAŁEŚ MNIE SPECJALNIE I NIE MÓW ŻE JEST INACZEJ, A TO ŻE TY TEŻ JESTEŚ MOKRY TYLKO MNIE POCIESZA, JESTEŚMY KWITA.
- JESTEŚ IDIOTKĄ, KURWA CZEMU MNIE OBLAŁAŚ I TO JESZCZE PICIEM JEDNEGO Z TWOICH. PRZYJACIÓŁ, TERAZ BĘDĘ MUSIAŁ SIĘ ZBADAĆ.
- POWIEDZ JESZCZE SŁOWO O MOICH ZNAJOMYCH A CI WYBIJE WSZYSTKIE ZĘBY.
- ŻEBYM JA CI MORDY NIE SKRZYWIŁ.
- Co tu się dzieje ja się pytam? Ale już do dyrektora.
- To nie moja wina -powiedziałam do dyrektorki.
- Nie obchodzi mnie to, razem kto zaczął, teraz marsz do dyrektora.
- Super - powiedziałam pod nosem.
DYLAN
Przez tą idiotkę siedzę teraz i dostaje opieprz od dyrektorki. Nie moja wina, że ta idiotka mnie oblała, przecież kurwa nie mogłem tego tak zostawić. Szczególnie, że to picie było jednego z jej przyjaciół. Teraz siedzę i słucham wykładu na temat naszego zachowania. Przecież kurwa jakim cudem będąc prawie dorosłymi zachowujemy się gorzej niż dzieci z przedszkolu. Ja nie rozumiem czy ludziom naprawdę tak ciężko pojąć, że jak ją tylko widzę to już mam ochotę jej coś dogadać, takie życie i tyle:
- Mam już dość waszych wyskoków, za karę oprócz tego, że zostaniecie po lekcjach, to macie posprzątać cały strych i nie ma sprzeciwu.
- Ale czemu mam przez tego idiotę sprzątać strych?
- Nie przeginaj dziewczyno, nie obchodzi mnie kto zaczął, ale razem się kłócicie więc kare też razem będzie mieć. Jutro jest piątek więc akurat idealnie, zaraz po lekcjach spędzicie dwie godziny w kozie, a potem zaczynacie sprzątać. Powiem o tym woźnemu i jak nie skończycie to nie wyjdziecie. Pracujecie razem i jeśli coś popsujecie to zostaniecie zawieszeni w prawach uczniach, zrozumiano?
- Yhy
- Pytam zrozumiało?
- Tak, głucha panie jest - powiedziałem, bo i tak nic nie mam do gadania.
Wyszedłem z jej gabinetu wkurwiony, nawet nie zareagowałem na zachowanie Diany. Poszedłem do znajomych, żeby jakoś odreagować to co jutro będzie miało miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro