3. Uśmiechnij się w końcu!
//witam ponownie
Grenlandczyk obudził się już o 6 rano. Siadł na łóżku, będąc w bokserkach i jakieś luźnej koszulce. Ziewnął i przetarł oczy troche zmęczony. Ciąglu czuł niepokój, nie mogąc się przyzwczaić do nowego otoczenia w którym musiał przebywać.
Ciągle miewał czarne myśli. Nawiedzały go atakując kiedy tylko miały okazje. Kiedy Grenlandia siedział sam, w ciszy, próbując pogrążyć się w pozytywnym myśleniu, by zobaczyć chodź przez chwile świat przez 'różowe okulary'.
Po dłuższym siedzeniu i głuchym tupaniu nogami o panele wstał wychodząc spokojnie z pokoju. Otworzył drzwi na oścież chwile stojąc i patrząc w ciut zaciemniony dom, postawił noge na zaskakująco ciepłych panelach. Wyszedł, na palcach, przemierzając korytarz w drodze do schodów. W końcu zacząl cicho uderzać nogami o kawałki drewna.
Stanął w salonie chwile patrząc w okna z lekko uchylonymi ustami. Był głodny. Obrócił się, kierując do kuchni i nasłuchując najmniejszych dźwięków. Otworzył lodówke, a w jego oczy odrazu uderzyło swiatlo przez co musiał zamrugać kilka razy. Wyciągnął z lodówki najzwyklejszy jogurt waniliowy. Chwycił łyżke, otwierając swój posiłek; jak sądził; na cały dzień. Wrócił do salonu, siadając na dywanie i jedząc swoje... śniadanie.
Mimowolnie spojrzał na swój prezent z wczoraj. A Grenlandia nic im nie dał. I w połowie pusty jogurt odłożył na stół. Czuł się jak ostatni egoista i idiota. Stanął obok ściany, podpierając się o nią i patrząc na schody. Nie zareagował kiedy z góry zszedł Islandia. Dopiero po szturchnięciu spuścił troche wzrok wzrok.
-No nareszcie! Wszystko okej?-zapytał, stojąc na palcach. Co sie dziwić... Grenlandia był od niego wyższy o dobre kilkanaście centymetrów.
-Tak.-przytaknął spokojnie.
-Jadłeś coś?-zapytał Islandczyk. Grenlandia tylko przytaknął, po chwili skanowania go wzrokiem został puszczony do swojego ppkoju. Czuł się troche jak w więzieniu.
Wskoczył na ostatni schodek, kątem oka widząc odchodzącego nordyka. Stanąl na korytarzu i wyjżał przez okno. Słońce już wschodziło czyli musiało być koło ósmej rano. No chyba, że on był tak głupi i już nic nie wie.
Pokierował kroki do swojego pokoju, na powrót się w nim zamykając. No i siedział w nim, słuchając najróżniejszych nowych odgłosów w tym domu. Niezbyt mógł się skupić. Dla niego to była nowość i nie był przyzywczajony do niemal niczego tutaj. Prawie wszystko było nowe albo porzucone i zakopane w jego pamięci. Zaczął uderzać nogami o łóżko.
W sumie to teraz naszło go zastanowienie czy cięcie, rzeczywiście mogłoby mu pomóc. Znaczy... wyładować jakoś ten smutek, a momentami złość na siebie. Byle nie na rękach, tylko na przykład na talii albo na nogach. Chodziaż opcja nabijania siniaków też nie była zła, przecież wszystko jedno skoro koniec w końcu przestanie czuć.
Na swój sposób kara, może niezbyt normalna ale któż powiedział, że Grenlandia jest normalny. On sam twierdzi, że tutaj nie pasuje i najlepiej by zniknąć lub poprostu nie przeszkadzać innym w normalnym funkcjonowaniu.
Siedział, gapiąc się na biurko na przeciwko. No tak, jutro do psychologa...? I psychiatry? A tego czasem nie jest za dużo? Wystarczył by mu tylko sam psycholog jeśli już trzeba. Znaczy chyba. W sumie to najchętniej zostałby w domu. Sam by dał rade i poradził by sobie z... tym chwilowym załamaniem nerwowym.
Grenlandczyk zaczął cicho i szybko tupać o ziemie, prychając rozbawiony na swoje myśli. Podniósł gwałtownie głowe słysząc jak drzwi się otwierają, oczywiście odrazu jego uśmiech znikł. Wyglądało by to podejrzanie. W drzwiach stał oczywiście Norwegia. Dlaczego Norwegia tak bardzo interesował się Grenlandią? Oczywiście, wszyscy o niego teraz dbali ale pewnie po jakimś czasie by im przeszło.
Norwegia umiał dobrze wpłynąc na Grenlandie. Na jego zdanie, na punkt widzenia, na myśli, na zachowanie i wszelkie inne rzeczy dotycxące Grenlandii, a za to Grenlandia ufał mu jak nikomu innemu. Chodziaż odkąd się wyprowadził... niemal zerwał z nim kontakt. Nie mówił mu również o tym co się z nim działo ani jak się czuł. Przez to, Grenlandczyka zżerało poczucie winy. Był wobec niego nie fer.
-Grenlandia, porozmawiasz jutro z psychologiem?-zapytał nordyk i podszedł do Grenlandii, siadając obok niego. Ten tylko kiwnął głową. Trwała chwila ciszy.-Przedziwnie widzieć cię bez tej czapki.-stwierdził nieco rozbawionym tonem, norweg.
-Ta...-przytaknął mu. Rzeczywiście dziwnie się czuł bez swojego nakrycia głowy ale z drugiej strony, to nawet wygodne. Wystarczały mu rękawiczki i ta przeklęta opaska jak twierdził.
I tak, nastała niekomfortowa dla nich obu cisza przerywana pojedynczymi krzykami z dołu lub czymś w rodzaju szurania.
-Dzisiaj ma przyjść do nas przyjaciel. Właściwie przyjaciel Finlandii. My musimy sie wyrwać do sklepów, bo święta i no. Zostaniesz z nim.-powiedział w końcu Norwegia, przerywając ich milczenie.-Wiesz, że się tobą zainteresował?
-Tak, tak jak wszyscy teraz.-powiedział spokojnie, przecierając twarz. Nic dziwnego.
-Nie, on nie wie że chciałeś się... no.-Norweg nadal utrzymywał swoje. Położył ręke na ramieni Grenlandczyka. Jak widać te słowa, ledwo przechodziły mu przez gardło.
-To tym bardziej, jeśli się o tym dowie pewnie odrazu sobie odpuści.-stwierdził jakby nigdy nic drugi, powtrzymując się od schowania twarzy w rękach.
-Nie sądze. Antarktyda jest spoko!-powiedział nordyk i klepnął go w plecy, szczerząc się wesoło.
-Kto?-Grenlandia uniósł brew i kątem oka w końcu spojrzał na tearz norwega.
-Ten 'przyjaciel' Finlandii.-wyjaśnił pospiesznie, drapiąc się po karku.
-Oh... zresztą skoro przyjaźni się z Finlandią to pewnie też jest tak oziębły.-stwierdził od niechcenia.
-Fin? Oziębły? Phi! Niby kiedy?-zapytał Norwegia zdziwionym tonem. On udawał czy mówił serio. Grenlandia już otworzył usta by coś powiedzieć.-Wystarczy zdobyć jego serducho.
Grenlandia kiwnął głową. No tak, nie miał prawa mieć zdania o Finlandii, o nikim nie mógł mieç zdania. Przecież nigdy z nim zbytnio nie rozmawiał. Wogóle przestał rozmawiać z ludźmi.
-Powiem ci, że coś za cicho na dole.-stwierdził nordyk, podejrzliwie mierząc wzrokiem drzwi. Rzeczywiście, panowała całkowita cisza, chodziaż jeszcze przed chwilą tłukli sie telrzami czy czymkolwiek innym, krzyczeli i trzaskali szafkami.-Ide to sprawdzić.
No i Norwegia wyszedł. Grenlandczyk za to wstał, zamykając za nim drzwi. Podszedł do okna, mając na widoku wjazd. Mimowolnie się uśmiechnął, opierając twarzą o szybe. Islandia siedział sakopany w śniegu pod domem, chyba jeszcze nawet w piżamie. Finlandia biegał za Szwecją z wielką kulą śniegu, a Szwecja trzymał jakiś mały nożyk kuchenny, uciekając przed swoim oprawcą.
-Patologia... moja patologia.-mruknął nieco rozbawiony. Cóż, przynajmniej troche poprawił mu się humor.
Jakiś plus głupoty krajów nordyckich. Za to minusów i teori było dużo. Na przykład Islandia będzie miał gorączke. Jeśli Szwecja się poślizgnie albo wbije sobie gdzieś ten nóż, albo coś złamie, za to jeśli oberwie sniegiem dostanie przeziębienia albo gorzej, bo gorączki. Fin chyba ucierpiałby najmniej, bo ewentualnie troche by sie przeziebił, chodziaż z jego układem odpornościowym to mało prawdopodobne, w ostatecznośxi sie potłucze lub połamie, kiedy sie poślizgnie.
No i się stało. Szwecja oberwał kulą śmiegu, a Fin zaraz po tym wpadł w śnieg.
-Ci sąsiedzi mają nie mają tak źle.-stwierdził ponownie do siebie, zerkając na stojącego starszego gościa, obok ogrodzenia opierającego się o łopate do śniegu i śmiejącego sie pod nosem.
-----------------------------------------------------------
1134 słowa.
Oky oky tym razem troche weselszy rozdział z większą ilością rozmów. Czekamy na Antarktyde, co nie?
Antarktyda pilnujący dzieciaka z depresją. Mam nadzieje, że wychodiz narazie orginalnie. Krytyka-?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro