Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Nienawidze być sobą

//z dedykacją dla PrYmAnAzWaSoRt <3 urocza jesteś. Dzięki tobie, czuje się coraz pewniej qwq

Pov. Trzecia osoba

Stan Grenlandi się nie pogorszył, wręcz przrciwnie, był coraz lepszy w ostatnich dniach, a dzisiaj dostał wypis z opowiązkową wizytą u psychologa i psychiatry. Kiedyś pewnie zareagowałby czymś w stylu "Ale ja nie jestem psycholem!". Wszyscy tak myślą, że każdy kto chodzi do psychiatry jest chory psychicznie, a i Grenlandia tak myślał, kiedyś.
Teraz jego nastawienie się zmieniło, bo u psychiatry już kiedyś był. Psychologom nigdy nie ufał, nigdy nie odpowiadał na pytania, tylko milczał. Ostatecznie zrezygnował.

Dla niego był to kolejny dzień pod tytułem "Żyjesz, bo musisz". Teraz widział, że Norwegia bardzo się tym przejął. Ostatniej nocy nawet został z nim w szpitalu, chodziaż nie musiał. Co do reszty, to Grenlandia nie był pewny. Stał spokojnie na korytarzu, z lekko uchylonymi ustami, wpatrując się nieobecnie w ziemie. Jego wzrok był taki... zimny. Tak bardzo przerażający. Nie dla Norwegi.

Drugi chłopak właśnie wrócił z jakąś kartką papieru i szeroko się uśmiechnął. Grenlandia wymusił na sobie delikatny uśmiech, wewnętrznie dalej płacząc i pogrążając się w samobójczych myślach.
-I kto to taki powiedział, że ludziom w dwudziestym pierwszym wieku brakuje talentu aktorskiego...-zamruczał, bardziej do siebie, niż do Norwegii.
-Co?-odwrócił się do niego troche zmartwiony. Zastał tylko uśmiech, sztuczny uśmiech.
-Nic, nic, chodźmy.-powiedział. Teraz chciałby się popłakać, chciał się wykrzyczeć, chciał schować się w zacienionym kącie i myśleć o sposobach, którymi mógłby się uwolnić z tego świata... nie. Uciec z tego świata.

-Ale serio, powtórz.-powiedział na co Grenlandczyk się zaśmiał, oczywiście fałszywie. Dla niego brzmiało to tak sztywnie. Tak nie realnie. Nie umiał się śmiać, uśmiechać, cieszyć sam z siebie.
-Em... mówiłem... "Dobrze, że w końcu stąd wychodze. O dwudziestej pierwszej zawsze zasypiałem."-powykręcał i sam skrzywił się na tak głupią wymówke.
-To dobrze!-odpowiedział niższy i pociągnął Grenlandie do wyjścia, ciesząc się jak nigdy. Za to Grenlandia dalej przechodził eozpad emocjonalny.

Jechali autem dłuższy czas. Grenlandczyk nie umiał jeździć ani rowerem, ani autem... za to dobrze orientował się w pojazdach wodnych. Oparł się o szybe, co raczej wyglądało komicznie. Westchnął cicho, kątem oka spoglądając na Norwegie. Wyjął z plecaka swoją wełnianą czapke, w najróżniejszych kolorach. Odchylił się od swojego siedzenia i założył ją na głowe Norwegi. Teraz nie obchodziło go, że oddał mu swoja czapke. Zrobi drugą, może nie taką samą, ale drugą.
-Wesołych Świąt.-powiedział spokojnie i usiadł spowrotem na swoim miejscu. Usłyszał cichy śmiech Norwega. Czyli prezent był... śmieszny czy żałosny...?
-Dziękuje. Dla ciebie też coś mam ale to w domu.-powiedział i wesoło się uśmiechnął, dalej patrząc na droge. Grenlandia wrócił w tym czasie do smętnego liczenia mijanych samochodów. Nagle auto się zatrzymało, Norwegia wysiadł i poczekał na Grenlandie, ktory krok w krok zaczął maszerować za nim.

Włożył ręce do kieszeni. Śniegu nie było dużo. Domek był biały, z niebieskimi pasami między oknami. Dachówka była brązowa, obsypada śniegiem. Cóż się dziwić. Grenlandia mieszkał niemal na pustkowiu, a kraje Nordyckie mieli kilku sąsiadów i dostęp do miasta.
-Współczuje waszym sąsiadom.-powiedział obserwując świecące ozdoby na dachu. Przez okno widział choinke i sylwetki dwóch postaci, zdecydowanie toczących walke dla zabawy. Ich krzyki było słychać na całej posiadłości jak nie dalej.
-Huh? Rzeczywiście. Nie zniósłbym kiedy ktoś co chwile się darł o losowej godzinie, a co dopiero w nocy. Raz tak się rozkręcili, że sąsiad wezwał policje myśląc, że był jakiś napad.-zaczął skandynawian (?).
-Ojej.-skomentował Grenlandia, by nie milczeć całe wieki. Weszli do środka i nagle... cisza. Cisza jak makiem zasiał.
-Widze, że macie spokojnie, jak na wojnie!-wrzasnął Norwegia i zamknął drzwi. Zdiął kurtke i buty, dalej pozostając w czapce. Grenlandia zrobił to samo, jednak on, zostawił pare swoich rękawiczek oraz opaske na oko.

Miał ją od dziecka i praktycznie nigdy jej nie zdjemował. Ani do mycia, ani do spania, ani do specjalnych okazji. Bez niej wyglądał... jeszcze gorzej niż teraz. Ale pytanie dlaczego? Kiedyś wygłupiał się nożem, głupie pomysły dzieci. Podrzucał nim i zaciął sobie oko, które teraz było czerwone, wyglądajace jak u alkoholika, z nadmierną ilością promili w krwi. Lecz wracając do aktualnej sytuacji... (nie miałem weny ok xD)
Została mu wepchnięta zapakowana w zielony papier paczka. "Zielony, kolor szczęście, he?" Mimowolnie przeleciało mu przez myśl. Ziewnął cicho, tak by nikt nie zauważył. Podniósł wzrok na stojącego przed nim Szwecje i Islandie.

Nagle został pociągnięty przez Norwegie do salonu i posadzony na dywanie.
-Oni się naprawde starają. Docenisz nas?-zapytał cicho na co Grenlandia kiwnął głową.
-Otwierasz?-zapytał nagle Islandia, stojący zaraz za nim. W sumie nie wiedział nawet od kiedy. Odwiązał kokardke i powoli odczepił zaklejony papier. On w przeciwieństwie do innych otwierał prezenty spokojnie i starannie. Odłożył papier na bok i odwrócił pudełko. Odkleił bezbarwną taśme, dopiero za trzecim razem. "Ale z ciebie ofiara losu." Przeleciało mu przez myśl. Stresowało go to, że wszyscy wlepili w niego wzrok.

Okropne uczucie kiedy wiesz, że jesteś w centrum uwagi i ty decydujesz o tym co się stanie, jak zareaguja inni, jak cię ocenią. Przełknął śline przez zabijającą go od środka cisze. Wyjął z pudełka pluszatego, białego misia. Był sporych rozmiarów ale nie przesadzajmy, na głowie miał przyszytą niebieską uszanke. Chwile popatrzył na misia i uśmiechnął się sztucznie.

-Mielismy ci to dać rok temu ale zapomnieliśny. W tym roku prawie zrezygnowaliśmy i no.-zaczął tłumaczyć Norwegia. Finlandia dalej spokojnie siedział na kanapie, przeglądając telefon, Szwecja siedział obok Islandi, niedaleko Grenlandczyka, a Norwegia siedział na przeciwko niego. Dania za to stał za Finlandią.

Niby Grenlandia był dorosły i nie powinien dostawać ani bawić się takimi zabawkami. Teraz nawet powinien czuć sie zażenowany, że uważają go za tak bardzo dziecinną osobę. Kiwnął głową w podziękowaniu. To wystarczyło żeby wywołać jakikowiek uśmiech u Nordyków.

Siedzieli tak jeszcze dłuższą chwile mimo, iż Grenlandia tylko słuchał ich rozmów siedząc an ziemi oparty o fotel. Podkulił kolana, patrząc nieprzyromnie w drewniane panele. Co jakiś czas chował głowe w kolanach, mimo iż nordyki tego nie widziały. Potem został zabrany do pokoju gościnnego. Po chuj im tego tyle... taki pies jak on mógłby spać róeniedobrze na ziemi, a i na zewnątrz. Kiedy Norwegia zamknął drzwi, Grenlandczyk odrazu wstał.

Siedząc na brzegu łóżka oglądał pokój spokojnym wzrokiem, słuchając czy u nordyków wszystko w pożątku.
-Czemu nie dali mi wolności?-zapytał cicho sam siebie. Zacisnął pięści.-Czemu nie mogli sobie odpuścić? Czemu mi nie dali umrzeć?-zadawał do siebie ponowne pytania. Tym razem szeptów nie było. Podkulił kolana, chowając w nich twarz. Czuł się jak ostatnie gówno, sprawiające tylko problemy innym.

------------------------------------------------------
1068 słów. Przepraszam, że krótki i taki nudny. Staram się. Tradycyjnie wybaczcie za wszelkie błędy ortograficzne i interpukcyjne. Moge liczyć na waszą krytykę?

Znowu spóźmiony-куро гусары

Nie dla słabych nerwów:










































#PróbaPaint2 (anatomia palców to nadal mój wróg)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro