Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 |droga|

Luke Ainsworth

Czuję alkohol.

Skupiam się na alkoholu.

Jej usta są tak delikatne i niezdarne, że jestem pewien, że nie wie, co robi.

Ja też nie wiem, co robię.

Łaknę alkoholu, a zarazem chcę naprawdę poczuć jej usta.

Nie wiem, co zrobić.

Czuję, jakby trwało to pieprzoną wieczność.

Jestem rozdarty pomiędzy alkoholem, a jej ustami.

A wtedy robi coś takiego... zahacza zębami o moją dolną wargę, jakby nie chciała puścić. Unosi oczy na moje, pełne emocji, pełne podniecenia.

Chce, żebym ją pocałować.

Ja, a jej pieprzony chłopak to, jak piekło i ziemia, jak czarny i biały.

To samo dotyczy naszej dwójki.

Przygryza moją wargę, czekając na moją reakcje, a wtedy chwieje się na pieprzonych nogach i sprawia, że z mojej wargi leci cholerna krew, a ja muszę ją złapać przed upadkiem.

Nie mam wolnej ręki, żeby otrzeć pieprzoną krew, dlatego tylko oblizuję usta.

Krew...

Kurwa, krew.

Ona przypomina mi...

– Zawsze mnie ratujesz. – Zaczyna chichotać, co od razu staje się moim najmniej ulubionym dźwiękiem na świecie.

Nie mogłem go uratować.

Nie wiedziałem, jak miałbym to zrobić.

A ona stoi tutaj i chichocze, jakbym ratowanie kogoś było zabawą, jakby dało się uratować wszystkich, jakby chodzenie w tych skąpych ciuchach mogło ją uratować, przed tym kim jest naprawdę.

Jestem wściekły.

Powinienem ją tu zostawić i...

Obracam się w stronę baru.

Patrzę na nią.

To jest właśnie to, co alkohol robi z ludźmi. Obezwładnia z emocji, znieczula, sprawia, że robimy głupie rzeczy.

Ona znowu chwieje się na nogach, mimo, że ma na sobie trampki.

Czy w ogóle pomyślała zanim tu przyszła? Czy już wtedy była pijana?

Dlaczego mnie to, kurwa, obchodzi?

– Chodźmy stąd, kurwa.

Dostaję tylko małe kiwnięcie głowy.

Nie wezwę taksówki, bo jeszcze nie poradziłem sobie z tym gównem. Na kampus jest godzina drogi, wiem, że na nim mieszka, ale to wszystko, co wiem. Ona ledwo jest w stanie iść...

– Wezmę cię na pieprzonego barana, ale musisz obiecać, że nie spadniesz.

Wymaganie obietnic na kimś po alkoholu jest...

Tak naprawdę nie wiem, nie pamiętam ich, a te które zawarłem z Chrisem wywarły na mnie jakieś piętno, więc pamiętam je mimo wszystko.

– Nieważne.

– Taksówka. – Cóż, naprawdę żałuję, że jest w stanie to powiedzieć. Mogę ją po prostu do niej wsadzić. Nie, nie mogę.

– Moje ramiona.

Zaczyna chichotać, jakbym opowiedział jej właśnie najlepszy żart na świecie.

– Uważasz, że są lepsze od drogiego samochodu?

Ignoruję jej pytanie, bo i tak nie zapamięta odpowiedzi.

Podnoszę ją bez większego wysiłku i sadzam na swoich barkach. Łapię ją mocno za łydki, mając nadzieję, że mi nie spadnie.

Czeka mnie godzinna droga z nią na moich ramionach, bo zapragnąłem być dobrym facetem, chociaż tak naprawdę zapragnąłem drinka.

Drink

Jej usta a może alkohol

Alkohol

Jej usta

Krew

Jej usta

Oblizuję usta jeszcze raz, czując trochę zaschniętej krwi.

Zabawne, że w jednej chwili może się powtórzyć dosłownie wszystko, co zmieniło twoje życie, a jednocześnie wyglądać zupełnie inaczej.

Mniej destrukcyjnie.

Jej ręce zakrywają moje oczy.

To nic nowego.

Bawiłem się już w to, ale gdy mam kontrolować sytuacje wcale mi się to nie podoba.

– Zabierz, kurwa, ręce.

Zabiera je od razu. Teraz są w moich włosach i ściskają czubek mojej głowy.

– Nie oddałeś pocałunku – mówi.

– Uwierz, że to nie jest najdziwniejsza rzecz w dzisiejszym wieczorze, do cholery.

– Będziemy szli pieszo?

To wywołuje mój śmiech.

– A przejdziesz po prostej linii?

– Czy to wyzwanie, Luke? – Coś w jej głosie się zmienia, ale nie jestem w stanie tego rozpoznać, właściwie umiejscowić, zdiagnozować. – Chyba widać mi tyłek.

Zaczyna wiercić się na moich ramionach, zapewne próbując obciągnąć sukienkę. Mocniej ściskam jej łydki, nie chcąc, żeby mi spadła.

Kiedy stałem się taki opiekuńczy?

To jakiś żart.

Powinienem znaleźć jej telefon i zadzwonić do pieprzonego faceta od zbyt dopasowanych spodni. Jednak ona od niego uciekała, gdy on wyznał jej miłość.

– Mary Jane, trzymaj się. – Dalej się wierci. W ogóle wydaje mi się cholernie niespokojna.

– Widać mój tyłek.

– Cóż, było trzeba nie ubierać tak cholernie krótkiej sukienki – warczę.

– Pierdol się, lubię ją. Będę nosić cokolwiek mi się podoba! – krzyczy na moich ramionach i znowu zaczyna się wiercić.

A wtedy po prostu leci na moje plecy. Zwisa głową w dół, a jej długie włosy opadają na ziemie. Próbuje je zebrać, ale to niemal niemożliwe.

– Świat do góry nogami to mój ulubiony świat!

– Mary Jane.

– Myślisz, że ile brzuszków zrobię w tej pozycji?

Gdybym też był pijany, bawiłbym się tak dobrze, jak ona.

Ale nie jestem.

Nigdy nie ratowałem czyjegoś pijanego tyłka.

Ciągnę ją mocniej za łydki, zmuszając do pozycji siedzącej.

Dlaczego to ja tutaj jestem trzeźwy? Nie przywykłem do tego i do noszenia dziewczyny na barkach przez godzinę drogi.

Mój brat nie jest zdziwiony, gdy przyprowadzam do domu dziewczynę. Jednak, gdy ona się odzywa i czuje jej alkoholowy oddech.

Wszystko zaczyna się od początku.

Pozwalam mu wierzyć, że ja też piłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro