Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

86 |chodzi o mnie|

Dwa następne tygodnie były prawdziwym piekłem. Nie sypiałem najlepiej, bo zbyt martwiłam się o niego i jego nałóg. Gdy to on spał, wyrzuciłam cały alkohol z domu i zastąpiłam go innymi, zdrowymi produktami. Nie ufając mu na tyle, bo w końcu okłamywał mnie przez tyle czasu, przeszukałam też jego pokój. Był wściekły, w szczególności, gdy jeszcze tego samego wysłałam go do lekarza. Chodził wściekły, bo go sprawdzałam i wściekły, bo chciałam, żeby powiedział o swoim problemie przyjaciołom. Maria była w szoku, gdy się dowiedziała. A ja byłam na nią wściekła, bo tego nie zauważyła. Spędzała z nim więcej czasu niż ja, znała go dłużej, widziała, ile piją. Wszystko, co zrobiła to się rozpłakała. Miałam ochotę krzyczeć, gdy wymieniła imię Chrisa i zapytała, czy on też był alkoholikiem. Miałam ochotę dodać parę rzeczy, ale się powstrzymałam. Nic nie zwróci mu życia, a nie wiem, czy chcę, żeby ona pogrążyła się w rozpaczy, gdy ma dziecko.

Dzisiaj wszyscy idziemy na kolacje Bożonarodzeniową do moich rodziców.

Oni musza pogodzić się z tym, że jestem z alkoholikiem, jeśli to jest wszystko, co w nim widzą i że przyprowadzę nastoletnią matkę.

Życie jest zawrotne.

A ja jestem szczęśliwa.

Nawet gdy muszę go pilnować, sprawdzać. Wiem, że nie tego oczekuje od dziewczyny.

Jednak, gdy teraz stoję w drzwiach łazienki i patrzę na niego z maszynką w ręce.

– Chcesz się ogolić, czy wypada się ogolić?

– Mary Jane, zadajesz tak cholernie zbyt dużo pytań – warczy.

Podchodzę do niego, przytulając się do jego pleców. Staję na palcach, żeby pocałować go w szyje.

– Spędzam święta z dziewczyną, kto by pomyślał. – Przeciąga mnie na swój przód i podnosi, żeby posadzić na blacie. Jedna jego dłoń ściska mój policzek, a drugą kolano. – Dziewczyną, którą kocham. – Pochyla się do mojego ucha. – Kocham cię – szepcze.

Luke Ainsworth

Nie chciałem mówić nikomu. Nie chciałem mówić, jak trudne i niemal niemożliwe to jest. Nie chodzę na zajęcia, bo boję się, że, zabłądzę. Siedzę w tym miejscu i znowu jej o czymś nie mówię. Jestem tak kurewsko przerażony tymi rodzinnymi świętami.

Strach we mnie przeszedł na inny poziom. Boję się, że się temu poddam, a ona przestanie o mnie walczyć, dlatego często powtarzam jej, że ją kocham.

Nie każę Callie i Marii podróżować pieszo, z tym sobie jeszcze nie poradziłem. Wsadzam je do taksówki, gdy sam zabieram Mary Jane motocyklem. Nigdy nie powiedziałem jej o tym razie, gdy prowadziłem po sporej ilości alkoholu. Myślę, że ona nie chce o tym wiedzieć.

Dziewczyny się wystroiły. Mary Jane nawet zabrała Callie i Marie na zakupy, tłumacząc, że to prezent od niej na święta. Teraz Mary Jane siedzi za mną, w mojej skórzanej kurtce, ubrana w cholernie długą granatową suknie. Ubrałem tylko białą koszulkę z długim rękawem i czarne spodnie. W końcowym efekcie nawet się nie ogoliłem. Nie pozwala mi udawać i to jest dobre, ale co za tym idzie, mam szukać siebie, a myślenie o ucieczce do alkoholu mi to uniemożliwia.

Nie powiedziałem rodzinie.

Jednak oni także tu dzisiaj będą. Mój brat z dziewczyną, rodzice, drugi brat i cała jej rodzina.

Czasem zastanawiam się kto najbardziej mnie nienawidzi i wydaje mi się, że mogę zrobić losowanie, a na pewno trafię na kogoś takiego.

Gdy wchodzimy w czwórkę do środka, to Mary Jane próbuje rozładować napięcie i przekonać wszystkich do nas. Dziewczyna mojego brata zachęca Callie do wejścia do środka. Mała chętnie znika z nią w głębi domu, ponieważ już ją zna. Mój brat patrzy na mnie sceptycznie, ale Mary Jane łapie mnie za rękę i głaszczę grzbiet mojej dłoni, próbując mnie uspokoić. Gdy szepcze do mnie, że mnie kocha, mocniej ściskam jej dłoń.

Moje spojrzenie krzyżuje się ze spojrzeniem mojego ojca. Moja matka unika mnie od lat, chcę ją pozytywnie zaskoczyć.

– Cześć, mamo. – Mam zamiar pocałować ją w policzek, ale ona się wzdryga. Czy mogę się jej dziwić? – Poznałaś już Mary Jane? – Nagle czuję, jakby ona była moim jedynym sukcesem, może w rzeczywistości tak jest.

– Dzień dobry, pani. – Mama nie wydaje się zadowolona. Nigdy nie potrafiłem się z nią porozumieć, ale też ona nigdy nie brała aktywnego udziału w moim życiu. – Dzień dobry, panu.

– Cześć, Mary Jane.

Wszyscy są ubrani o wiele bardziej wizytowo ode mnie, jeszcze nie wiem, czy pasuje mi garnitur. Oni wszyscy noszą go z wyprostowaną głową, ale wiele osób potrafi nosić taki strój z nonszalancją i innego rodzaju pewnością siebie, chyba muszę się tego nauczyć. Nienawidzę pieprzonych kołnierzyków. Ojciec po raz pierwszy nie komentuje mojego stroju.

– Już wymyśliłeś co chcesz robić?

– Greg, nie dzisiaj. – Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo zawiodłem moją mamę, ale do dzisiaj chyba nie rozumiałem, jak bardzo ona zawiodła mnie.

Jeśli kiedyś przyjdzie mi być rodzicem, nie będę takim.

Na szczęście i oboje się z tego powodu cieszymy, Mary Jane nie jest w ciąży. O ironio uczciliśmy to seksem, ale tym razem pamiętaliśmy już o zabezpieczeniu. Uśmiecham się na to wspomnienie, ale uśmiecham się jeszcze bardziej, gdy mała dziewczyna zaczyna nawoływać moje zniekształcone imię. Biegnie do mnie, a ja puszczam rękę Mary Jane i biorę ją na ręce. Śmieje się, jak szalona, gdy unoszę ją do góry i robię z niej samolot.

Nie dziwią mnie wszechobecni kelnerzy i zbyt duża ilość jedzenia. Siostra Mary Jane porywa ją, gdy ja zostaję sam z rodziną, którą sam sobie stworzyłem, ale wtedy ojciec prosi mnie o rozmowę. Ojciec Mary Jane nawet użycza nam swojego gabinetu. Już w nim byłem, nienawidzę tego przytłaczającego uczucia, gdy się tu znajduję.

– Jak wam się układa? – To dziwne pytanie. – Powiedziałem jej parę rzeczy. – Może nawet to mi pomogło, a może pogrążyło. – Może to zły moment, żeby mówić je tobie, ale czuję, że powinienem.

– Znowu chcesz mnie zdołować, tato? Nie piję, czy to mało?

– Nie powiedziałem ci wszystkiego o twoim nieżyjącym przyjacielu i myślę, że czas to zrobić, żebyśmy mogli zacząć budować relacje.

Mam ochotę krzyczeć, wyklinać go, powiedzieć mu, że nie może zająć jego miejsca, bo nigdy nie był tu dla mnie, ale się powstrzymuję. Nie odzywam się, ale nie pozwalam mu także mówić, po prostu stamtąd wychodzę.

Znajduję Marie, której córka bawi się z dziećmi rodzeństwa Mary Jane. Siedzi niedaleko i przygląda się tym luksusowym zabawką.

Siadam obok niej, ale jej nie dotykam. Nie chcę, żeby Mary Jane znowu snuła swoje podejrzenia.

– Czy to źle, że chcę takiego życia? Nie chcę być snobem, ale chcę takie ładne rzeczy i drogie zabawki. Wiem po tobie, że to nie czyni cię szczęśliwym, ale to miłe żyć w miłym świecie i rozmawiać z ludźmi o czymś więcej. Moim postanowieniem na nowy rok, będzie to, że zapiszę się na studia.

– Pomogę ci.

Jednak ona kręci głową.

– Muszę to zrobić sama, muszę wiedzieć, że dam radę, poradzić sobie sama.

A czy ja kocham samego siebie, żeby walczyć o siebie i swoją przyszłość?

Zostawiam ją tam w poszukiwaniu Mary Jane. Uświadamiam sobie, że Maria rusza do przodu, bez Chrisa, bez ciągłego rozpamiętywania go.

Gdy rozglądam się dookoła, gdy patrzę na wszystkich uśmiechnięty, śmiejących się, opowiadających żarty, gdy widzę Mary Jane, która ekscytuje się ciążą siostry, gdy widzę, jak Maria biegnie za Callie, uświadamiam sobie, że tylko ja się nie uśmiecham.

Kelner proponuje mi pieprzonego drinka, a ja nie potrafię po niego nie sięgnąć.

Jestem nieszczęśliwy.

Nie potrafię zrozumieć, kurwa, dlaczego.

– Nie radzę. – To mój brat, łapie mnie za rękę, gdy ja niemal łapię za kieliszek. Chce oderwać moją dłoń, ale mu na to nie pozwalam. Szarpie nieco za mocno, ja nieco za gwałtownie ją odrywam. Przykuwamy uwagę, gdy taca leci na pieprzoną ziemie. Wszyscy na nas patrzą. Czuję napływający strach.

Może chciałem spieprzyć.

Może cały czas czekałem, aż to się wydarzy.

Szukam Mary Jane, która patrzy na mnie ze łzami w oczach.

Patrzę na ojca, który jest mną równie rozczarowany.

Patrzę na brata, który dalej trzyma mnie za rękę.

Mam ochotę krzyczeć.

– Powiedz coś! – krzyczy Mary Jane, przerywając ogłuszającą ciszę.

– Nie mogę tego robić dla ciebie. – To najszczersza pieprzona prawda. – Nie mogę być z tobą, gdy nie kocham samego siebie. – To ma sens, prawda? – Muszę chcieć widzieć przyszłość dla siebie – mówię pewniej. – Tato, proszę pomóż mi. – Czuję, jak brat ściska moją rękę. – Znowu piję. Potrzebuję twojego wsparcia.

Mój ojciec płacze.

Mary Jane płacze.

– Nie wiem, jak widzieć przyszłość. Nie sypiam, udaję, że śpię, mam koszmary. Wcale nie chcę skończyć, jak Chris, ale już nie potrafię. – Sam płaczę. – Wybaczcie mi. Muszę znaleźć własną drogę, na swój własny szczyt.

Ojciec w końcu do mnie podchodzi.

– Nie robię tego, tato, dla ciebie. Chcę tylko nie chcieć się napić!

– Przepraszam, że nie umiałem ci pomóc.

Może ja sam nie chciałem tej pomocy. Może dopiero teraz do niej dorosłem.

Patrzę na Mary Jane, ale jej już nie ma w pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro