Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

84 |rozmowa|

– Jak możesz tak mówić? – warczy, krzyczy, nie wiem – Przecież wiesz, że je kocham, ale inaczej niż... – kręgi głową – To nie tak powinno wyglądać – warczy – Znowu to się dzieje.

– Myślę, że cię nie znam. Nie masz nawet odwagi przyznać się do nałogu! Dlaczego mi nie powiedziałeś?!

– Bo nie chciałem, żebyś widziała mnie...

– jestem taka zagubiona. może ja cię naprawdę nie znam, może kocham osobę, którą jesteś w mojej głowie. Często to robicie? Często tak leżycie i udajecie rodzinę?

– My nic nie udajemy! Jesteśmy rodziną! – krzyczy – To, że tego nie rozumiesz...

– Leżycie tu, jak brat z siostrą?

– Dokładnie tak!

– Jesteś alkoholikiem? – pytam, a odpowiada mi cisza – Odpowiedz mi, do cholery!

– Skąd o tym wiesz?

– Rozmawiałam z twoją rodziną. – wiem, jak tego nienawidzi – Powiedzieli mi wiele rzeczy, o których ty nie miałeś odwagi!

– I mimo to mnie kochasz? – mam ochotę wrzeszczeć, przeklinać, nazwać go głupim, ale nie robię tego.

– Oczywiście, że cię kocham! Jestem zła, ale cię kocham! Nie mogę uwierzyć, że znowu zacząłeś pić, ale cię kocham! Cały czas testujesz moją miłość, a ja cię kocham! Chcesz zniszczyć naszą relacje, tak jak zniszczyłeś ją ze swoją rodziną?!

– Nie wiesz, o czym mówisz!

– Przestań to wszystko wypierać! Przyjmij na siebie winę za coś prawdziwego, a nie obwiniaj się o coś, na co nie miałeś wpływu!

Luke wyciąga mnie z pokoju Marii i prowadzi do swojego. Zatrzaskuje za mną drzwi.

– Jesteś alkoholikiem? – wrzeszczę po raz kolejny.

– Tak! Jestem alkoholikiem! I znowu piję!

Tym razem nie mogę nie wybuchnąć płaczem.

W każdej minucie czuję, jak spadam, co raz niżej.

– Jak mogłeś wrócić do picia? – osuwam się na ziemie – Dlaczego tak nienawidzisz życia? Dlaczego tak nienawidzisz mnie... pomyślałeś, co to zrobi mi?!?

– Już to słyszałem! Rodzice reagowali tak samo.

– Na to się umiera, Luke! To choroba! To uzależnienie! Boże, Luke! Jak możesz to sobie robić?! Możesz skończyć, jak swój przyjaciel i być tak samo samolubny, jak on... tego właśnie chcesz?! Stracić okazje na miłość, na patrzenie, jak Callie dojrzewa?! Jak możesz być tak samo samolubny, jak on?! Skończyłam z pobłażaniem ci i unikaniem drażliwych tematów.

– Pobłażałaś mi?! Co to w ogóle, , znaczy?!

– Kocham cię, dlaczego to za mało!?! – zaczyna brakować mi sił – Dlaczego ci na mnie nie zależy? Kim ja właściwie dla ciebie jestem?

– – kuca przy mnie i kładzie dłonie na moich kolanach – Nigdy nie chciałem...

– Przestań! Przestań gadać i zacznij działać! – wrzeszczę – Jestem tutaj! Płaczę przez ciebie! Dla ciebie, a ty dalej nie myślisz o mnie....

– Zrobiłbym dla ciebie wszystko.

– Więc przestań pić, zacznij kochać życie, pogódź się z rodziną, ciesz się tym, że jesteśmy razem. A może ty nie chcesz ze mną być? Daj mi, jakiekolwiek odpowiedzi.

Bierze moje policzki w dłonie, ociera moje łzy.

– Chcę z tobą być, tak bardzo chcę... – opiera czoło o moje czoło – Po prostu jestem nałogowcem, to mi pomaga.

– Nie! To nie pomaga! To wszystko niszczy! – krzyczę – Nie możesz mówić, och to po prostu się stało! Byłeś na odwyku, nie piłeś tyle czasu, życie nie może cię przerastać w ten sposób! – wrzeszczę mu w twarz – Kocham cię!

– Ja... nie wiem, co.

– Zawsze nie wiesz, co!

– Czy ty masz dosyć? – pyta cicho.

– Chcę przy tobie być, chcę być przy tobie zawsze. Chcę z tobą się wspinać, chcę ci pomóc, ale ty musisz tego chcieć.

– Ja...

– Powiedz coś, cokolwiek.

– Jestem taki nieszczęśliwy – opiera czoło o moje kolano – Gdy mi zależy wszystko jest trudniejsze, a zależy mi na tobie tak bardzo, do chuja.

– Więc walcz dla mnie. Walczmy dla siebie.

– Myślałem, że alkohol mi pomoże, że będę szczęśliwszy, ale tylko unieszczęśliwiłem ciebie i nie przejmowałem się tym, nie chcę być dla ciebie takim mężczyzną, ale to trudne.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś?

– Bo ty jesteś idealna, a ja tylko chciałem być taki dla ciebie i po drodze znienawidziłem tego siebie.

– Luke – nie mogę go do siebie nie przytulić, ściskam go tak mocno, jakby miał mi uciec przez palce.

– Przy Marii nie muszę udawać, że jestem kimś lepszym – mówi w końcu – Jednak nie kocham jej w ten sposób, co ty kochasz mnie.

Kocha wszystkich poza mną.

Dlaczego mnie nie kocha?

– Jesteś za dobra, żeby nieść ciężar miłości kogoś takiego, jak ja.

– Kocham cię, a ty masz tak samo prawo kochać mnie – a wtedy mówię coś, czego nie spodziewałam się powiedzieć nawet za milion lat – Kochaj mnie, walcz dla mnie.

Bierze moją twarz w dłonie, opiera swoje czoło o moje.

– Dobrze, dobrze – nie mam odwagi prosić go, żeby powiedział te słowa.

To musi mi wystarczy na te chwile, a jednocześnie nie zamierzam na tym poprzestać. Gdy go całuję, badam smak jego ust, wyczuwając alkohol, zapamiętując ten zapach, identyfikując się z nim, zadbać, żeby to się nie powtórzyło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro