Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

83 |prawda|

Wiedziałam, że potrzebujemy trochę czasu z dala od siebie. Jednak nie zamierzałam wykorzystywać tego czasu na przesadnym rozmyślanie, co mogłabym zrobić, żeby przesunąć się w stronę szczytu. Nie chodzi już tylko o szczyt. Miłość jest czymś o wiele większym niż tylko dotarcie do punktu pseudodocelowego. Nie zawsze na szczycie jest się szczęśliwym. Mogłabym przekonać Luke'a, że powinniśmy tam dotrzeć, że tam wszystko będzie lepsze. Jednak po nim wiem, że wcale tak nie jest.

Chcę mu pomóc, bo zasługuje na kogoś, kto zawsze stanie po jego stronie.

To kosztuje dużo mnie z własnego życia, ale co mi po samotnym życiu?

Chcę je dzielić z nim.

Dlatego pierwszym punktem na mojej drodze jest jego brat.

Nie jest zdziwiony moim widokiem.

Boże, są tacy podobni.

– Co zrobił?

– Dlaczego zawsze tak reagujecie? – jestem spokojna, bo co innego mogę zrobić. Krzyczeć? Płakać? To nie zadziała.

Zaprasza mnie do środka, proponuje coś do picia, a kończy się tak, że siadamy naprzeciw siebie i tylko się sobie przyglądamy.

– Wiesz, ile razy miał gdzieś być, a go tam nie było? Wiesz, ile razy pytałem go, czy chce spędzić ze mną czas, a on zawsze mnie wyśmiewał? Wiesz, ile razy próbowałem mieć z nim braterskie relacje? Nie był w porządku, a ja miałem dosyć jego tłumaczeń.

– Może potrzebował...

– Czego? Wyciągałem go z więzienia, razem z tym jego przyjacielem, bo powiedział, że bez niego nie pójdzie. Chris kiedyś przyszedł do naszego domu, gdy Luke był w szkole i chciał pieniędzy. Był naćpany.

– Co?

– Chris nie był dobrym człowiekiem, a Luke nigdy tego nie widział i omal nie skończył, jak on. Wiesz, dlaczego wyjechali do Australii?

Kręcę głową.

Boję się odpowiedzi.

– Bo Luke nie potrafił przestać pić. Spędził rok na odwyku, na którym powinien spędzić trzy miesiące, bo nieustannie przerywał abstynencje.

Patrzy na mnie i czeka, aż się wycofam, aż powiem, że to za dużo.

– Jest alkoholikiem.

O Boże.

O mój Boże.

Widziałam, jak pije.

W domu ma alkohol.

Ja pierdole.

– Staram się go kochać, naprawdę, ale on myśli tylko o sobie. Chcieliśmy mu pomóc, ale on nie chciał pomocy...

– Jest alkoholikiem? – to jedyne, co jest w mojej głowie.

– Nie powiedział ci? Nie mów, że dajesz mu alkohol. Powiedz, że nie dajesz mu alkoholu – w jakiś sposób się o niego troszczy, prawda? – Luke zawsze był ślepy, jeśli chodzi o jego przyjaciela. Może to też nasza wina, że pije, ale to Chris. Nie wiem, jak ubrać to w słowa. Chris sprawił, że to wszystko stało się, jeszcze trudniejsze. Nie wiem, co widział w Chrisie. Wolność to nie wszystko.

– Muszę iść.

Tylko, że zamiast do Luke'a, biegnę do jego ojca, który wraz z żoną zamieszkali na tej samej ulicy, co moi rodzice. Nie potrafię powiedzieć, co mną kieruje. Jednak gdy w drzwiach staje jego ojciec.

– Dlaczego go nie uratowaliście?! Dlaczego mu nie pomogliście?! Jest waszym synem! Nie musiał być alkoholikiem! Potrzebował wsparcia, zrozumienia! Przyjaciela! A wy... jak mogliście mu pozwolić, spędzać z tym kimś tyle czasu? Czy Luke też ćpał? Czy Luke... o Boże.

– Już wiesz? – mówi.

– Dlaczego mi nie powiedział? – krzyczę – Dlaczego... co jeszcze powinnam wiedzieć?

– Co tutaj robisz, Mary Jane?

– Chciałam mu pomóc, pokazać, Nale okazuje się, że nic o nim nie wiem.

– Teraz gdy wiesz...

Kręcę głową.

To nic nie zmienia. To nie może nic zmienić.

– Kocham go.

Sama poradzę sobie z jego piciem. Pójdzie do klubu dla anonimowych alkoholików. Przejdzie odwyk. Poradzimy sobie.

– Chciałem mu pomóc, ale ile można mówić do ściany? Może ty, może jego miłość do ciebie chociaż kiedyś myślałem, że nie kocha nikogo poza Chrisem, a potem pojawiłaś się ty i jakbyś, coś w nim ruszyła.

Więc dlaczego zaczął pić?

– Może ty mu pomożesz. Może sprawisz, że doceni życie.

I znowu wychodzę w pośpiechu, żeby tym razem odwieść Luke'a od picia, żeby wyrzucić cały alkohol. Zatrzymać to.

Nasz pierwszy raz.

Był pijany.

Nie przespałam się z leczącym się alkoholikiem, a z alkoholikiem w całej krasie...

Nie, nie mogę myśleć w ten sposób.

To dalej była dla nas wyjątkowa chwila.

Prawda?

Drzwi od jego mieszkania nie są zamknięte, dlatego bez problemu wchodzę do środka. Wołam go, ale nie ma go ani w salonie, ani w pokoju albo nie słyszy...

Otwieram pokój Marii.

A oni w trójkę leżą na łóżku.

Dziewczyny przytulają się do jego boków.

Po tym, co się dzisiaj dowiedziałam nawet nie wiem, jak zareagować.

Dlatego uwalniam ściśnięte we mnie emocje.

– Dlaczego chcesz być drugim Chrisem, zamiast sobą?!

Dostrzegam butelkę wina na stoliku.

– Mary Jane, co tu robisz?

– Zająłeś jego miejsce? Zdradzasz mnie? – nie mogę się powstrzymać. Czuję, jak spadam.

– Oczywiście, że nie! Zasnęliśmy, !

– Ty nie sypiasz! – może to najgorsza reakcja z możliwych.

– Mary Jane, to nie tak, jak myślisz – wstaje z łóżka i podchodzi do mnie.

– To nie tak, jak myślę? To tak samo nie tak, że jesteś alkoholikiem?

Staje, jak wryty.

Jakby nie rozumiał.

– Co?

– Jesteś alkoholikiem!

– Nie bądź głupia, to tylko lampka wina.

– Dlaczego kłamiesz?! – nie mogę w to uwierzyć – Dlaczego... – przez niego cały czas płaczę!

– Mary Jane.

Uderzam go.

Mocno.

– Jesteś takim okropnym oszustem... – patrzę na Marie – Nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz, bo kochasz ją, prawda? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro